Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2021, 23:42   #88
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Wąpierz wysłuchał jęgi, lecz nim zdążył dać odpowiedź, zapytać o cokolwiek starucha zniknęła. Niczego tak nie pragnął jak odzyskać Lidkę. Choć to pewnie za dużo powiedziane. Chciał dziewczynę po prostu szczerze przeprosić i odwołać swe haniebne słowa skierowane w jej stronę. Wyjaśnić dlaczego musiał ją zranić, błagać o przebaczenie. Czy dostanie rozgrzeszenie czy znów zostanie przeklęty już go nie obchodziło. Po prostu musiał tą sprawę załatwić, bo do końca swoich dni, czy może raczej nocy będzie ta historia go dręczyć i nawiedzać niczym najgorsze koszmary. Wystrzegał się wyrzutów sumienia, wydawał zbyt zepsuty i próżny by je odczuwać, a gdy w końcu go dopadły stały nieopisaną torturą, męką piekielną na którą skazany zostać może tylko najohydniejszy dewiant lub najokrutniejszy zbrodniarz.
Gdy pod dworem Duniewiczów pojawili krewcy krystijanie uzbrojeni w święte chorągwie i szable, Gabryjel Czarniawa wiedział już, jak ta noc się dla niego skończy. Nie zdąży odzyskać przebaczenia Lidki, ale za chwil parę przestanie w końcu cierpieć, skończą się na zawsze jego katusze. Lecz nim to nastąpi, upokorzony i złamany krwiopijca, dziecię nocy, całą swą piekielną potęgę wrogom objawi. By ich wnuki i prawnuki z lękiem wypowiadały imię Gabriela Czarniawy. Azraela von Czirn.
Ruszył wąpierz w strugach deszczu przez gościniec w stronę dworu, zimne mokre ciężkie łzy spływające z nieba ściekały mu ciurkiem po włosach i twarzy, pod butami chlupotała woda. Nie posiadał szabli ani żadnej innej ziemskiej broni. Broń stanowił jego umysł. Umysł, który w starciu z pogańskimi czarami zawiódł go straszliwie, doprowadzając do czarnej rozpaczy. Jeśli nie jest w stanie sprostać bogobojnym rycerzom, jeśli stara jęga i młoda czarownica mają nad nim taką władzę, nie powinien dalej istnieć. Zbyt dumny jest by żyć w takim poniżeniu.
W pewnym momencie jego stopy oderwały się od ziemi i zaczął lewitować. Pojawił się za plecami rycerzy.
- Za siebie spójrzcie panowie szlachcice, bo to nie na dworze czai się wasza zguba, lecz tutaj. Nazywam się Azrael von Czirn choć być może wasi dziadowie znali mnie pod innym imieniem. Żywię nadzieję, że nim naostrzyliście szable, zmówiliście pacierz i dosiedliście koni zdążyliście pożegnać swe matki. Ukołysaliście dzieci do snu a na usta żon złożyliście czuły pocałunek. Cieszcie się tymi chwilami, bo jeszcze tej nocy wasze ciała spoczną na zawsze w zimnej mogile. A tobą chrześcijaninie – wskazał na przywódcę - gdy skończę z twoimi kompanami, pożywię się do syta. Lecz zostawię przy życiu byś mógł wrócić do domu. Nim przekroczysz jednak próg ja zjawię się tam pierwszy. Pożegnam za ciebie matkę, ukołysze twe dzieci do snu a na usta żony złożę pocałunek. Sprawię byś poczuł taki sam ból, jaki mnie zżera i nie daje spokoju. Nienawidzę cię choć nawet nie wiem dlaczego i sprawię, by twoje życie stało się takim samym koszmarem jak moje.
Wąpierz w jednej chwili rzucił czar by otoczyć wrogów ognisty kręgiem. A potem każdy jeden umysł z osobna zniewolić, opętać i nagiąć do swej woli. Zmusić by w bitewnym szale rzucili się na siebie, cięli szablami, wygryzali sobie gardła, wyłupywali oczy. Tylko jednego, tak jak obiecał, przy zdrowych zmysłach chciał oszczędzić. Albo tej nocy zasieje trwogę w serach wrogów, odbierze im życie, albo sam przestanie istnieć. Nie wąpierza nie było już innej drogi.
 
Arthur Fleck jest offline