- Ortega spokojnie... - zacżął jeszcze raz Franko. Nabrał powietrza, a telefon w jego ręce już skrzypiał od wstrzymywanej frustracji. -
To była masakra. Nie wiem czy cała kadra naukowa w tym mieście to psychole, czy my mamy takie szczęście. Mówię ci w podziemiach było tajne laboratorium, robili eksperymenty na ludziach. Jakieś prawnie mózgu nie wiem... Zombie z nich robili. Zeszliśmy tam po jednego z naszym i nie chcieli oddać go po dobroci więc doszło do małego zamieszania... Ci psychole strzelali do nas z karabinów przeciwsprzętowych!!! - nabrał tchu i kontynuował -
Sprawy trochę wymknęły się spoza kontroli, było na prawdę ostro... - Franko zamknął oczy próbując wygłuszyć śmiech diabła siedzącego na biurku, przy którym uwijał się max. Ortega coś mówiła, ale za bardzo jej nie słuchał... -
Ortega kończmy tą już te dyskusje, zabieraj zgrabną dupę w troki i ściągaj swoich ludzi zanim to wszystko posprzątają. Może uda się wam kogoś zgarnąć! Mam na prawdę wredny dzień i nie mam siły na takie dyskusje...
[...]
Gdy wszystko w bazie wydawało się iść w dobrą stronę. Franko postanowił udać się do kościoła i sprawdzić, czy i tam sytuacja jest opanowana. Ruszył w stronę wyjścia, by udać się do kościoła.
Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 18-05-2021 o 09:02.
Powód: Problemy techniczne