|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-05-2021, 20:40 | #291 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy pogrążył się we własnych, ponurych myślach. Zastanawiał się co czuł wtedy, gdy tamten strażnik, trener, czy jak nazwać tego dupka, powiedział mu, że tym wszystkim ludziom już nie da się pomóc. Na pewno nie kłamał. Nie mógł kłamać. Właśnie dlatego O'Connor zrobił, to co zrobił.
__________________ |
09-05-2021, 20:23 | #292 |
Reputacja: 1 | Max ostrożnie podszedł co cyborga i zamarł. - Ten bydlak nie był człowiekiem… muszę go zbadać… skoro ktoś zbudował jednego może zbudował następnych. Pomóżcie mi… - umilkła widząc, że obaj siłacze niosą nieprzytomnych ziomków Duncana i ciało Moniki. Duncan zaś pomagał iść Monice w “wypożyczonym” ciele i taszczył dyski. Cienia o pomoc prosić nie zamierzał. Bo sądząc po ranach to była jego robota. - To… Kid pomóż mi. Tommy złapał za nogi Max pod pachy i zaczęli go nieść, lekko nie było, ale dali radę. Zatrzymali się przy wyjściu. Kapela Duncana zaczęła się budzić. Byli jeszcze z deka otumanieni, ale dawali radę trzymać pion… z grubsza. - To wasz znajomy? - zapytał cień podwójnym głosem. Wskazując cyborga. - Nie, ale chce go zbadać. To bardzo złożona konstrukcja, połączona z ciałem… - Nie wchodźmy w detale - odparł cień - Chodziło mi o składanie kondolencji, ale widzę, że niepotrzebne. Wielkoludzie - odwrócił się do Franko - gdy ogarnięcie się przyjdźcie do naszego wspólnego znajomego, musimy pogadać. Jeśli potrzebujecie dla nich… noclegu czy coś… tam gdzie się spotkamy jest parę wolnych łóżek. Chyba, że chcecie od razu... Najwyraźniej nie wiedział, że kapela już tam nocowała… nie nie był to spokojny nocleg. |
12-05-2021, 07:51 | #293 |
Reputacja: 1 | Franko rozejrzał się po zebranych i powiedział. - Rozdzielmy się... Kid weź doktorka i to coś - wskazał na pokiereszowanego cyborga - idźcie do bazy. Może to być coś ważnego. My ruszymy do naszego "wspólnego" znajomego. Tam ekipa czubka będzie miała lepszą opiekę niż u nas. - Franko rozejrzał się po zebranych i podszedł do Boogeymana i wyciągnął w jego kierunku dłoń mówiąć - Dziękuję! Naprawdę dziękuje... |
12-05-2021, 13:49 | #294 |
Reputacja: 1 | - Wydaje mi się że Shardy i ja powinniśmy pójść do bazy razem z Doktorkiem bo trzeba zbadać czy czegoś i tam nie zrobili po za tym, Tae mogłaby być zagrożeniem dla "wspólnego znajomego" a już dość kłopotów go kosztowaliśmy- Odpowiedział Duncan spokojnym tonem nie zamierzał się kłócić z olbrzymem tylko zaproponować kolejną perspektywę. Kłótnia w zespole Shards of Glasgow Świeżo przebudzona Julia podskoczyła do swojej bladej pokiereszowanej narzeczonej dotknęła jej zimnej twarzy - Ohh, moja najdroższa gwiazdo sceny co oni ci zrobili ?!- Zaczęła płakać. - Ona żyje... Tak jakby... Chcieli ją okaleczyć a potem poderżnąć gardło zrobiłem co mogłem żeby jej pomóc. Myślałem że po prostu będzie miała brzydką bliznę na szyj którą będzie mogła zasłonić, że to zadziała jak plaster ale ją to zmieniło...- Powiedział Duncan kładąc rękę na ramieniu wokalistki. Delikatnie wyglądająca kobieta odwróciła się i strzeliła go z sierpowego podbijając oko - To wszystko twoja wina! Po co grałeś tą piosenkę o odnajdywaniu jakieś obcej Moniki ?! Wpędziłeś nas w kłopoty z Japońską mafią potem sprowadziłeś do miejsca w którym nas porwano i teraz zrobili krzywdę miłości mojego życia! Perkusistka i klawiszowiec wskoczyli pomiędzy nich żeby O'Malley znów nie dostał Rosjanin spróbował uspokoić młodszą dziewczynę - Spokojnie Krasawica, Dunc to dobry dzieciak przecież chciał tylko pomóc no i nas znalazł na pewno jakoś pomożemy naszej skrzypaczce - Próbował pocieszyć jednocześnie powstrzymując ją przed wyrwaniem się i ponownym atakiem. - Dima ma racje znasz naszego herosa Dunca wiesz że on nie umie nikomu odmówić pomocy tak jak Jah nakazuje - bronił go młody Rasta. - Czemu nie poprosiłeś Starych Bogów o pomoc ?! Gdybyś zmieszał swoją krew z jej krwią i poprosił z pewnością użyczyliby jej łaski zdrowienia którą ty posiadasz!- Wykrzyczała do Duncana. - To tylko twoja teoria Jules nie wiemy skąd bierze się moja moc może to kosmici ? A może wcześniejsza faza eksperymentów które tam robili ? Czy ryzykowanie życia Tae na podstawie wiary w bóstwa starożytnych mieszkańców zielonej wyspy byłoby dobrym pomysłem ? Czy nie winiłabyś mnie jeszcze bardziej gdyby nie żyła całkowicie po takiej próbie? - Odpowiedział Duncan a w jego głosie dało się słyszeć smutek oraz poczucie winy. Julia zamiast odpowiedzieć zaczęła płakać a nogi pod nią się ugięły gdyby nie to że podtrzymali ją koledzy z zespołu upadłaby w rozpaczy. Muzyk zamilkł jeżeli Franko wciąż będzie chciał żeby poszli do kościoła nie będzie się sprzeciwiał w sumie z chęcią porozmawiałby z ojcem Forthillem może nawet spróbowałby tej spowiedzi? Był silnym człowiekiem ale decyzja którą podjął w sprawie skrzypaczki ciążyła mu na sumieniu... |
12-05-2021, 14:35 | #295 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy dał dyskretny znak Maxowi i obaj oddalili się z bardziej fragmentami niż ciałem... tego czegoś, chłopak nie był pewien co to jest. Wolał unikać nazwy "terminator", ale tylko z tym kojarzył mu się człekokształtny robot, biegający po mieście w mundurze policjanta. Tylko ten filmowy potrafił się dodatkowo rozpływać, z czym ten najwyraźniej miał pewne problemy.
__________________ |
17-05-2021, 22:26 | #296 |
Reputacja: 1 | Po krótkiej dyskusji ustalili co dalej. Boogeyman nie narzucał się ze swoim towarzystwem, choć pewnie było mu przykro, że nie został zaproszony na piwo do tajnej bazy. Franko też to gnębiło, bo przy piwie łatwiej poruszyć różne tematy, jak na przykład galaretowatą krew. Zanim Boggeyman odszedł przekazał Franko nieprzytomną dziewczynę. W zasadzie ciężko było zdecydować czy zabrać ją do kościoła czy do bazy. W bazie Franko mógł ją spacyfikować jeśli dalej by szalała. W kościele… cień zapewne też by do dał radę zrobić… ale raczej permanentnie. Cień stiwerdził, że weźmie taksówkę i odszedł. Gdy znikł w szarówce nadchodzącego świtu zrzucił cień. Jedynie Franko dojrzał ten moment i poznał księdza, którego widział wychodzącego z plebanii. Max i Tommy do spółki załadowali do bagażnika resztki cyborga. Łatwo poszło jako, że zginał się teraz w wielu miejscach, które dla funkcjonującego cyborga zapewne nie byłyby możliwe. Gorzej było z zespołem Duncana, ale Franko pomyślał chwile i wyciągnął komórkę. Po dwunastu sygnałach ktoś odebrał. - Sorry, że tak rano dzwonię… to ja Franko… za duży jestem żebyś mi zajebał…. sprawa jest. Znajomi zabalowali i trzeba ich zawieźć do domu, to studenci, wiesz jak jest. Ty masz busa, podrzucił byś ich? Odwdzięczę się. Aaa jak masz jakieś koce to weź…. nie pytaj, to była szalona noc. Jeszcze raz dzięki. Franko jak zwykle zaparkował z tyłu siłowni. Wniesienie zwłok cyborga odbyło się szybko i dyskretnie. Jedynie co, to Tommy musiał iść po rękę do bagażnika bo odpadła. Zamknął właśnie klapę, gdy ktoś czarny bezgłośnie zeskoczył z dachu za jego plecami. Tommy odwrócił do drzwi i ledwo zdążył zrobić krok, gdy ktoś przyparł go do muru z wielka siłą. Znajomy Franko próbował dopytywać co to za impreza, ale zespół ewidentnie wyglądał jak po spożyciu nielegalnych środków. Duncan na siebie wziął ciężar ściemy, nawet nieźle mu poszło. Baa, wymienił się nawet telefonem z Rickiem, który ich wiózł. Rick zasadniczo trudnił się przewozem ludzi. Ale jak się opłacało mógł przewieźć wszystko. O ile zmieściło mu się do busa. Mina Ricka była bezcenna gdy zatrzymał się pod kościołem i stado zataczających się postaci i powiewających pożyczonymi kocami pognało w kierunku głównego wejścia. Pokręcił w milczeniu głową nad tym jak mało wie o znajomku z siłowni. Na Duncana z ekipą czekał już ojciec Forthill, najwyraźniej uprzedzony. Nie wyglądał najlepiej, był blady, zdawał się słaniać na nogach. Do tego co chwile przykładał chusteczkę do nosa. Duncan dostrzegł na chusteczce plamy krwi. Ksiądz poprowadził ich do znanego podziemia. Zaskoczeniem było to, że jedno z łóżek było zajęte. Leżała pod nim jakaś walizka, a na łóżku złożony płaszcz. Nagle ktoś chrząknął za ich plecami. W drzwiach stał wysoki i szczupły osobnik w okrągłych okularach. Trzymał naręcze jakiś ubrań. - Witajcie, jestem ojciec Baionetta. Wpadłem w odwiedziny do ojca Forthilla i okazało się, że mogę na coś się przydać. To ubrania dla was, nie wiem czy będą pasować. Ale przynajmniej nie zmarzniecie. Położył ciuchy na jednym z łóżek i poklepał po ramieniu znajomego księdza. - Połóż się, ja zajmę się gośćmi… słabo wyglądasz. A potem odprawię mszę. Ojciec Forthill chwilę trawił to, po czym skonał głową i rzekł: - Dobrze, położę się. Faktycznie źle się czuję, chyba mnie coś łapie. A wy, moi drodzy czujcie się jak u siebie. I wierzcie mi, dziś jesteście bezpieczni. Nikt nie zakłóci spokoju tego miejsca. Po chwili ucichł odgłos jego kroków na schodach. Ojciec Baionetta uśmiechnął się w jego mniemaniu przyjaźnie, ale gra świateł i cieni uczyniła jego oblicze dalekie od dobrotliwego. - Potrzebujecie jeszcze czegoś? Czy wolicie odpocząć? Tommy odruchowo sięgnął dłonią do ściany, ale dłoń napastnika zamknęła się na jego nadgarstku nie pozwalając dotknąć ściany. Drobna dłoń. Napastnik też był niższy od Tommiego. czarny kostium, czarna maska. Mógł dostrzec tylko oczy. Kobiece oczy. napastnicy ściągnęła maskę. - Cześć Tommy - pocałowała go, długo i namiętnie, w końcu ich usta rozłączyły się i wyszeptała - potrzebuje twojej pomocy. - Cześć Q - odparł Tommy... - Jeszcze raz bo się gubię - warknęła Ortega ze słuchawki - co zrobiliście i gdzie? Max tymczasem poukładał resztki cyborga i zaczął rozkręcać dyski zdobyte przez Duncana. Były uszkodzone, ale wyglądało na to, że coś się da z nich odzyskać. Oczywiście chwilę to potrwa, ale opłacało się czekać. |
18-05-2021, 08:27 | #297 |
Reputacja: 1 | - Ortega spokojnie... - zacżął jeszcze raz Franko. Nabrał powietrza, a telefon w jego ręce już skrzypiał od wstrzymywanej frustracji. - To była masakra. Nie wiem czy cała kadra naukowa w tym mieście to psychole, czy my mamy takie szczęście. Mówię ci w podziemiach było tajne laboratorium, robili eksperymenty na ludziach. Jakieś prawnie mózgu nie wiem... Zombie z nich robili. Zeszliśmy tam po jednego z naszym i nie chcieli oddać go po dobroci więc doszło do małego zamieszania... Ci psychole strzelali do nas z karabinów przeciwsprzętowych!!! - nabrał tchu i kontynuował - Sprawy trochę wymknęły się spoza kontroli, było na prawdę ostro... - Franko zamknął oczy próbując wygłuszyć śmiech diabła siedzącego na biurku, przy którym uwijał się max. Ortega coś mówiła, ale za bardzo jej nie słuchał... - Ortega kończmy tą już te dyskusje, zabieraj zgrabną dupę w troki i ściągaj swoich ludzi zanim to wszystko posprzątają. Może uda się wam kogoś zgarnąć! Mam na prawdę wredny dzień i nie mam siły na takie dyskusje... [...] Gdy wszystko w bazie wydawało się iść w dobrą stronę. Franko postanowił udać się do kościoła i sprawdzić, czy i tam sytuacja jest opanowana. Ruszył w stronę wyjścia, by udać się do kościoła. Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 18-05-2021 o 09:02. Powód: Problemy techniczne |
19-05-2021, 12:27 | #298 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | "Pantera!" pomyślał w pierwszej chwili Tommy, ale to wszystko co był w stanie zrobić. Ubrany na czarno osobnik przyparł go do muru i unieruchomił jedyną wolną rękę. Chłopak już miał spróbować dotknąć muru potylicą, nie wiedząc nawet czy to coś da, ale w tej właśnie chwili napastnik zdjął maskę i...
__________________ |
25-05-2021, 14:10 | #299 |
Reputacja: 1 | - Skąd? - zaśmiała się - jesteś sławny w necie. Wiedziałam, że się tu pojawisz wcześniej lub później. Puściła, go ale wciąż stała blisko. Pierś w pierś. - Nikt mnie nie ściga… ale Mistrz ma swoich popleczników. Są tutaj i chcą go przywołać do życia. Nie wiem czy wiesz, ale jego ciało zniknęło z kostnicy parę godzin po jego śmierci… Franko zamarł widząc kogoś przy samochodzie. Stali w cieniu, ale widział wyraźnie Tommiego i jakąś ninja laskę. Wydawali się znać. Dopiero, gdy spojrzała w bok, zobaczył jej twarz dokładnie. On też ja znał. |
30-05-2021, 18:27 | #300 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Co takiego?! - Tommy był w szoku. - Nabierasz mnie, co nie? Przecież to niemożliwe.
__________________ |