Enklawa Brujahów, 27/28 czerwca
Alicja skinęła spolegliwie głową i uśmiechnęła się uprzejmie, w myślach intensywnie analizując słowa Siudaka. W gruncie rzeczy Ventrue miała powody do zadowolenia, bo odwiedzając Primogena Brujahów mogła się spodziewać wszystkiego, tylko nie wyważonej konwersacji. Klan Krzykaczy słynął ze swojego temperamentu, z braku poszanowania dla wielu kainickich tradycji i ze swej głębokiej, a przy tym bezzasadnej niechęci do Arystokratów. Fakt złożenia dochodzenia w ręce przyjezdnej koterii mógł sprawić, że wielu miejscowych Spokrewnionych poczuło się urażonych, niedocenionych przez Księcia, który wybrał do śledztwa nieznanych nikomu obcych zamiast obeznanych z Kielcami członków lokalnej społeczności. A mimo to starszy Brujahów zachował spory umiar w rozmowie i jak dotąd nie obraził swoich gości w żaden ostentacyjny sposób.
Przez krótką chwilę Ventrue rozważała w myślach możliwość sięgnięcia po Dyscyplinę w zamiarze pogłębienia spolegliwości rozmówcy, szybko jednak zarzuciła ten pomysł wciąż boleśnie pamiętna epickiej katastrofy podczas wizyty u Szczurów. Wampir tak dalece starszy i bardziej od niej doświadczony jak Brujah mógł być zarówno odporny na jej talent jak i straszny w gniewie, jeśli poczułby się próbą dyskretnej manipulacji urażony.
- Pragnę wyrazić swoją wdzięczność – powiedziała Kainitka wstając powolnym ruchem z sofy – W imieniu własnym, nie Księcia. Kiedy tylko dowiemy się czegoś nowego, przekażemy tę informację.
Wygładzając drobnymi ruchami swój ubiór, Alicja dała towarzyszom leciutki znak głową informując ich, że rozmowa z Siudakiem dobiegła końca.