Koniec końców okazało się, że krata była wolniejsza niż oni, a dzięki temu wydostali się z pułapki cali i zdrowi.
No i jedynie nieco mokrzy, a temu ze spokojem mogło zaradzić płynące od ognia ciepło.
Na to, że mimo tej przygody niektórzy nie zmądrzeli, nie można bylo poradzić.
Gdy ognisko płonęło, a rzeczy się suszyły, Felix rozdzielił między towarzyszy krasnoludzkie złoto.
* * *
Czy wyprawa na południe przyniesie jakieś efekty? Felix powątpiewał. W końcu trudno było się spodziewać, że po dwóch stuleciach natrafią na jakieś ślady. Bo co to miałoby być? Drogowskaz? Już i tak mieli aż za dużo szczęścia, natrafiając na notatki.
Ale nie mogli nie spróbować.
* * *
Nie ulegało wątpliwości, że napotkanie karawany kupieckiej, a nie orków czy goblinów, było zdecydowanie pomyślnym zdarzeniem. A że kuchnia niziołków należała do dobrych, warto było się zatrzymać i skorzystać z poczęstunku. No i wymienić się informacjami.
-
Za nami - Felix wskazał kierunek, skąd przybyli -
mogą się trafić kłopoty. Kręcą się tam orki i gobliny, Droga Kupiecka też jest nieprzejezdna.
- Przynajmniej była ze parę dni temu - dodał.