Po wydaniu odpowiednich rozkazów, i ulokowaniu cywili gdzie trzeba, Jadźka stała dumnie na "pierwszej lini frontu"... popijając sobie dalej(!) piwko.
A co, nie było już cywili, nie było żadnej mendy starszej stopniem, to czemu nie? A jakby który z obecnych nawet tylko pomyślał o jakimś donosie na nią... Oj karabin w dupę, albo i granat. Wypadki chodzą po ludziach. Ale w sumie nie, żaden z pozostałych - mimo że każdy miał nasrane w bani na swój sposób, nawet ona - takich numerów to nie wyczyniał. Zajarała szluga...
Nadchodziła wielka bitwa. Być może zginą... Och te sentymenty wywołane alkoholem.
- Chce ktoś? Zimne! - Spojrzała po zebranych przy niej popaprańcach, wyciągając drugą flaszkę podprowadzonego browaru - Aż taka świnka nie jestem, podzielę się...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |