Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2021, 12:23   #144
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Imra znalazła Wędrowca zajętego pomiarem dziury w kadłubie.
- Starczy tego drewna? - zapytała bez ogródek.
- Z zapasem - stwierdził automaton - Mamy trochę zabezpieczenia na inne uszkodzenia w przyszłości.
- Trzeba coś wymyślić z Cromhargiem, bo zalanie mu żołądka miksturą znajomości języków nie wypali na dłuższy okres - półelfka oparła się o ścianę obserwując ruchy Wędrowca. Ten kontynuował pomiary, używając zmieniającego co chwilę kształt narzędzia.
- Destiny uczy go wspólnego, chociaż to zajmie sporo czasu - powiedział, jakby niezbyt mu to przeszkadzało - Swoją drogą to ciekawe, że większość sfer ma jakąś wspólną mowę, która do tego różni się tylko akcentami w multiwersum. Jego wygląda na wyjątek.
- Nie każda rasa się go uczy - zauważyła Imra - Jakby to fascynujące nie było teraz nie mamy jak się z nim porozumiewać skuteczne, a i zabrać go ze statku też nie ma jak bez ryzyka nieporozumienia. Nie umiałbyś mu czegoś zrobić aby był w stanie cokolwiek zrozumieć?
Wędrowiec skończył pomiary, po czym znieruchomiał, wpatrując się w wyrwę w burcie Destiny.
- Ej, mówię coś do ciebie - kobieta podeszła do automatona i pstryknęła palcami koło twarzy. Zaczepka nie przyniosła efektu, Wędrowiec dopiero po kilku sekundach zwrócił się w jej stronę.
- Uważaj, można wypaść. Mogę przygotować drobiazg, który po dostrojeniu pozwoli mu rozumieć wspólny, a przy dobrej woli i być rozumianym przez nas.
Imra chwilę patrzyła na Wędrowca. W końcu kiwnęła głową.
- Dobrze. Za ile?
- Budowa nie powinna wynieść więcej niż tysiąc sztuk złota, raczej mniej. Nie dzieliliśmy jeszcze łupów, więc mogę wziąć z tamtej sumy.
- Niech będzie. - wojowniczka się zgodziła. - Następnym razem się tak nie wyłączaj.
Automaton spojrzał na nią spode łba.
- Tobie nie zdarza się zastanawiać?
- Używam czegoś takiego jak mimika twarzy, słowa. Ty wyglądasz jakbyś się zepsuł - Imra odpowiedziała z typowym dla siebie brakiem empatii.
- Zbędne ozdobniki - skwitował automaton - Idę po drewno, dołączysz?
Półlefka chwilę milczała po czym na jej twarz wypłynął lisi uśmiech.
- Skoro ja mam powstrzymać się od pewnych swoich potrzeb myślę, że ty możesz zacząć używać zbędnych ozdobników - powiedziała jednocześnie gestem wskazując aby Wędrowiec szedł przodem.
- Czemu ma to służyć? - zapytał, idąc w stronę ładowni.
- Subtelnej grze tego kto komu na co pozwala, znaczy balans sił. Oczywiście w moim odczuciu daleko do tego, ale pozwalam sobie uszczknąć kawałek dla siebie. Bo to chyba nie jest dla ciebie az takie problem Wędrowcze, prawda? Zrobić minę adekwatną do sytuacji?
Automaton milczał sekundę dłużej niż zazwyczaj.
- Więc chodzi tylko o spełnienie twojej zachcianki, tak?
- To, że nie mogę mieć niewolników to twoja zachcianka. Nie widzę różnicy - Imra rozłożyła ręce - Ale na mojej zachciance skorzystają też pozostali. Wszystkim będzie łatwiej jak zaczniesz używać tych swoich zbędnych ozdobników. Spróbuj i zobacz.
Wędrowiec prychnął rozbawiony.
- Powinnaś sama siebie posłuchać. Żywa, świadoma istota może być traktowana niczym przedmiot, ale jeśli ktoś nie wygląda tak jak byś chciała, to już jest niewłaściwe?
- Skoro już i tak nastawiasz się, że wszystko o czym mówię to moja “zachcianka”, to nie widze za bardzo różnicy pomiędzy nami. Ot ty siebie uważasz w jakimś stopniu moralnie lepszym kiedy ja nie mam złudzeń. Poza tym nie chodzi mi o twój wygląd, a o twoje zachowanie. Bo jakby nie patrzeć nie używanie mimiki jest częścią zachowania właśnie.
- Hmm… czyli uważasz, że oszczędna mimika jest podobna moralnie do niewolnictwa? Interesujące… Czy może o innych złudzeniach mówisz?
- Ładnie łapiesz za słówka. Nie powiedziałam, że to jest podobne, ale że dla mnie jest to coś co powinieneś robić.
- Próbuję zrozumieć twój tok myślenia, do czego dążysz
- Pff do czego dążę - Imra prychnęła kręcąc głową - Doszukujesz się za dużo podtekstów. Ot chce sobie wyrównać nieco układ sił, czy też wpływu jednego na drugie między nami. Chyba jesteś w stanie to dla mnie zrobić? Chociaż tyle?
- Aż tak łakniesz kontroli nad innymi? Że coś takiego ci wystarczy?
- Lubię równowagę Wędrowcze. Oraz jasne warunki współpracy, a że tych do końca nie mamy to sama je sobie wypracowuje. Ty z kolei brzmisz jakbyś się tak bardzo bał cudzej kontroli nad sobą, że taka prośba od razu sprawia, że stajesz się defensywny.
- Doszukujesz się za dużo podtekstów - Wędrowiec uśmiechnął się - Nawet raz nie zasugerowałem, że nie uszanuję twojej prośby. Jak w kategoriach równowagi postrzegasz więc posiadanie niewolników?
- Nie ustaliliśmy nikogo kto ma ostateczne słowo więc nie miałam powodów do słuchania tego co chciałeś powiedzieć. Zrobiłeś z tego jednak inną sytuację i tak się narodził konflikt. Masz jedną wizję niewolnictwa, ja mam inną. Dawno nie musiałam się przed kimkolwiek tłumaczyć to tym bardziej to drażniło. Szczególnie, że nie zostawiłeś mi za dużo przestrzeni żeby pokazać ci, że może nie jestem takim właścicielem za jakiego mnie masz. Wracając do pytania aby nie było nieporozumień, skoro ci to przeszkadzało to byłam gotowa dla równowagi pójść na układ. Gdyby ci to nie przeszkadzało do tego stopnia, że musiałeś mi postawić ultimatum to trzymałabym Cromharga z dala od twoich oczu i sumienia. Tak po prostu zobaczyłam okazję aby sobie nieco połechtać ego, ale nawet to zepsułeś. Wystarczyłoby, że być się w jakiś jasny sposób zgodził i nie byłoby tej niepotrzebnej rozmowy.
- Rozumiem, że nie jesteś przyzwyczajona do tego, że ktoś się z tobą nie zgadza, radziłbym się albo do tego przyzwyczaić, albo znaleźć inny sposób. Ty też mogłaś wprost poprosić, zamiast powoływać się na układy czy "równowagę". Nie szukałbym powodów, które znalazłem.
- Och psujesz całą zabawę - Imra pokręciła tylko głową z niezadowoleniem.
Automaton zignorował uwagę wojowniczki widząc, że w ich stronę zmierza Cadamus ze swoim ochroniarzem.

***

Wędrowiec spojrzał najpierw na Imrę, potem na Cadamusa.
-To interesująca oferta, warta rozważenia. Jaką mamy pewność, że dasz nam sprawdzone informacje i działający klucz, a siedziba maga nie będzie równie bogata w łupy co wasz bastion?
- No tak… będę szczery i powiem jak jest. Nie wiem gdzie dokładnie prowadzi portal, bo nigdy tam nie byłem. Przejściem tym przechodził okazjonalny pracodawca mojego brata i z tego co on się dowiedział z rozmowach z nim, to za portalem jest siedziba owego maga. Sam pracodawca kojfnął bodajże na zawał podczas z jednej z wypraw. Albo mu woreczek żółciowy pękł? Nie wiem. Medykiem nie jestem. Jak wiesz, klepsydry nie da się napełnić nowym piaskiem. - zaczął wyjaśniać Cadamus.- Nie wiem jak wygląda owa siedziba, ale portal był ukryty a klucz był jeden, więc od strony portalu nikt tam nie wszedł.
Automaton pokiwał głową.
-To daje pewną nadzieję, może coś udałoby się odzyskać. Czy mógłbyś pokazać mi ten klucz? Chciałbym mu się przyjrzeć. Podanie ogólnej lokalizacji portalu także może mieć dla nas znaczenie. Potraktujmy to jako ...zaliczkę - uśmiechnął się lekko.
- Jak rozumiem z resztą nie będziemy rozmawiać co o tym sądzą? - Imra zapytała nie patrząc szczególnie na Wędrowca.
- Nie, dopóki nie będę mógł powiedzieć im więcej niż "jakiś klucz do portalu gdzieś". Dodatkowe informacje mogą wpłynąć na decyzję - wyjaśnił spokojnym tonem.
- Portal znajduje się na Zewnętrzu więc nie będzie problemem dla was go znaleźć i skorzystać. I jest na pewno. Brat by mnie nie okłamał na łożu śmierci. - Cadamus z czułością wyciągnął z kieszeni mocno pokręcony ołowiany drucik.- Jeśli liczysz na emanację magii to nie ma co liczyć. Portal jest magiczny, nie klucz do niego.
- Nie magii, pamięci - odparł automaton, delikatnie ujmując klucz. Na jego dłoni pojawiła się warstwa ektoplazmy, która otoczyła przedmiot. Wędrowiec przymknął oczy, koncentrując się.
- Zwrócę ci go za kilka minut. W międzyczasie możesz nam powiedzieć, gdzie chciałbyś się udać.
- Dowolne miasto planarne prowadzące do wyższego planu. Myślę że jest tam bezpieczniej. Zdecydowanie lepiej niż na Acheronie czy w Rigus. Dzieci potrzebują dobrego miejsca dla rozwinięcia się, a ja mam niewielki kapitał na zbudowanie domu i warsztatu.- odparł Cadamus nieświadom tego co widzi w tej chwili konstrukt. Osób zebranych nad grobem, krótkich przemów. Decyzji niewielkiej drużyny co teraz zrobić z misją. Postanowiono kontynuować. Nastąpił podział rzeczy maga, a mężczyźnie który był chyba starszym bratem Cadamusa dostał się klucz właśnie.
- Gdzie dokłądnie to nie wiem. Dla was może te podróże są drobnostką, ale na nogach… to za daleko dla mnie. Nigdy nie byłem dalej niż w Rigus. A większość życia spędziłem na Acheronie. Nie znam za dobrze miast Zewnętrza.- dodał Cadamus.
- Znasz Zewnętrze wystarczająco, by wskazać nam drogę do jednego z tych miast? - zapytał Wędrowiec, niespecjalnie skupiając się na tym, co mówił mag.
- Wiem że jeśli lecisz wzdłuż krawędzie Harmonijnej Domeny Zewnętrza, prędzej czy później trafisz na portalowe miasto. No chyba że akurat zostało pochłonięte.- wyjaśnił czarodziej, podczas gdy Wędrowiec oglądał scenę na łożu śmierci, rozmowę braci… ich wspominki, ich wybaczanie sobie nawzajem grzeszków. Cadamus wyraźnie żałował że nie mógł podróżować z bratem Hajnvorem. Ale ten nie miał mu tego za złe. Wiedział że jego młodszy brat jest podszyty tchórzem. Nie każdy wszak jest stworzony do życia awanturnika. I wtedy to przekazał mu klucz i opowiedział o lokalizacji.
- Pochłonięte?
- Portalowe miasta znajdują się na krawędzi w wielu znaczeniach tego słowa. Muszą dbać o równowagę. Miasto na krawędzi Piekła nie może być całkiem złe, miasto przy górze Celestii nie może być całkiem dobre. Jeśli bowiem równowaga charakteru przechyli się w kierunku planu do którego prowadzi portal, całe miasto przeskakuje po prostu na tamten plan do czasu aż… przeciwwaga się pojawi.- wyjaśnił Cadamus.
- Interesujące. Takie wydarzenia są częste? I czy w takich sytuacjach znika też portal do wyższej sfery?
- Z tego co wiem rzadkie, ale się zdarzają… co do portali chyba też znikają. Szczegółów nie wiem. Słyszałem tylko plotki. Niemniej miasta przyzwalają zawsze na odrobinę obcego elementu który jest przeciwnej natury.- wzruszył ramionami czarodziej.- Jestem magicznym rzemieślnikiem. Natura planów nigdy nie była częścią moich zainteresowań.
- Rozumiem - Wędrowiec otworzył w końcu oczy i oddał klucz - Wszystko się zgadza. Twój brat miał szczęście, mając kogoś bliskiego u boku, gdy odchodził. Awanturnikom jak on rzadko się to zdarza.
- To prawda. Dobry był z niego człowiek. Nawet jeśli zadziorny. - odparł z ciepłym uśmiechem Cadamus wspominając brata.
- Przekażę twoją propozycję załodze i zdecydujemy, osobiście jestem gotów pomóc. Imra, co o tym myślisz? - automaton spojrzał na wojowniczkę.
- Nie wiem czy wytrzymam dzieciarnię tak długo - Imra powiedziała z kwaśną miną.
- Miraka się nimi zajmie, zresztą… druidkę waszą polubiły. - wtrącił Cadamus.- Nie będzie tak źle.
- Podróż nie powinna trwać zbyt długo, prawda? - dopytał się Wędrowiec - I przy okazji, wytwarzaniem jakich przedmiotów się zajmujesz?
- Zwojów, różdżek i ostatnio konstruktów… teoretycznie też potrafiłbym zrobić pancerz lub magiczny oręż, ale jakoś nie mam serca do tego rodzaju zajęć. Jak i nie przepadam za pracowaniem nad cudownymi przedmiotami… - wzruszył ramionami Cadamus. - W tych kwestiach nadzorowałem pracę innych.
- Rozumiem. Zgaduję, że przez jakiś czas nie będziesz miał kim nadzorować. Minie kilka dni, zanim dotrzemy do Rigus, a ja mam kilka projektów do ukończenia. Co powiesz na odświeżenie umiejętności i wspólną pracę?
- Robienie różdżek mnie relaksuje. - przyznał ze śmiechem Cadamus i przyglądając się bacznie konstruktowi. - Ale ty masz chyba bardziej ambitne plany?
- Nic spektakularnego, przynajmniej na razie. Parę nieskomplikowanych, ale praktycznych urządzeń - sztuką jest osiągnąć trudny cel prostym sposobem - Wędrowiec znowu zabrzmiał, jakby kogoś cytował.
- Brzmi jak harówka. - zaśmiał się Cadamus i skinął głową. - Mogę pomóc, a i jak znajdę czas a wy macie zasoby, mogę zrobić i różdżkę… z użytkowym czarem.D
- Dziękuję, pewnie ktoś z załogi będzie zainteresowany - automaton kiwnął głową.

Mając już dokładne wymiary wyrwy w burcie, a w głowie opracowany plan, Wędrowiec ruszył odnaleźć Vaalę, która była niezbędna do jego planu. Druidka, po uprzednim dokładnym wyjaśnieniu, co mają zrobić, zgodziła się użyczyć swojej magii. Do pracy przystąpili następnego dnia, kiedy tylko przygotowała odpowiednie czary. Sam proces wyglądał zadziwiająco, a jednocześnie bardzo …prymitywnie, co kowala-artystę z Rigus z pewnością przyprawiłoby o apopleksję. Wędrowiec dobrał odpowiednią ilość przyniesionych wcześniej fragmentów balisty, które Vaala podzieliła i uformowała w mniej więcej płaski kształt, nieco większy od samej dziury w statku. Automaton udzielił druidce kilku wskazówek co do ostatecznej formy, ale głównie z fascynacją obserwował, jak kształtuje twarde, skamieniałe drewno z taką łatwością, jak dziecko lepiące figurki z gliny. Kiedy to było gotowe, Wędrowiec uniósł „łatę” i przycisnął ją do wyrwy, a Vaala połączyła jej krawędzie z burtą statku. Destiny potwierdził, że to rozwiązanie zadziałało, i zanim dotrą do Rigus w pełni w chłonie i połączy się z jego „ciałem”.
 
Sindarin jest offline