Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2021, 18:35   #269
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację

Przez radio odezwał się Armata:
- Dong, jak idzie?
- Dopiero się rozkręcam, arr arr!

- No to ode mnie masz złą wiadomość, ta rakietka zaraz się rozleci, załoga ucieka na spadochronach, skrzydło zaraz się kurwa urwie. Bierz ludzi i spieprzaj, to jest kurwa rozkaz!

Faktycznie, statek kosmiczny coraz bardziej się trząsł, skrzypiał, trzeszczał, niewiele brakowało a by się jeszcze zesrał. Niby statki nie srają ale to był kosmiczny statek kosmitów, kto ich tam wie. Wszystko co dobre musi się zaraz skończyć. Starszy szeregowy Ndong ściągnął kutaratekę z drabinki i rzucił się do wyjścia, zatrzymał się jeszcze w pół kroku, wyrwał Kurwinoksowi granat i cisnął za siebie:
-A teraz spierdalamy! Wojownik, przerwać ogień, gotuj do startu!

Przy wyjściu okazało się, że szeregowy Wojownik nie próżnował, jak otwieracz do konserw wgryzł się w pancerz, wystrzeliwując kolejne dziury - było więcej dziur niż poszycia, cud że się jeszcze ten pojazd nie rozpadł! Do Rzubra wpadli w ostatniej sekundzie, bo po chwili stracili grunt pod nogami. Dobrze że Rzubr latał. "Mamma mia" zwalił się na skrzydło i zaczął nurkować w stronę planety. Obrócił się w powietrzu i wszyscy mogli zobaczyć, jak całe skrzydło dosłownie odpada. Widocznie Kapitan Armata też nie próżnował.

Na ziemi:

Jadźka dopiła piwko, nacelowała moździerz. Było dziewięciu skoczków, oszacowała miejsce i czas upadku. Cel, pal! Pocisk śmignął i po chwili pod nogami jeszcze lecących skoczków wybuchło. Dobrze! Baba im pokaże! Gajer ładował, a tamci w powietrzu próbowali coś zrobić, ale było już za późno. Jeszcze troszeczkę... jeszcze troszeczkę... JEBUT!!! I kilka problemów zniknęło. To teraz trzeba zniknąć następne!

Szeregowy Pep:
Pomysł na biznes dodał mu sił. A może po prostu już wytrzeźwiał? Eksperci nie są zgodni. Jacek podreptał do piramidy, ale tak szybciej, żeby Jadźka go capnęła i nie nakopała do dupy. Wpadł do piramidy jak na kibel po zapiekankach, lewo prawo, lewo prawo... gdzie jest ten jebany Spielbergtino? Tych EMP na jego twarzy nie da się zapomnieć.
-Hcie jest Śpilperkino? - zapytał Pep, sepleniąc (wybity ząb).

A ci, łącznie z Andżeją, patrzą się na niego jak na debila. A wielkiego reżysera filmów akcji nigdzie nie było widać.
-Hcie jest... - Jacuś spojrzał na plecy, a tam wyszczerzona czaszka z zębami i reszta ciała! Diabeł. Pep pociągnął seryjką.
-Kurwa, nasz jedyny faraon, ściągnięcie drugiego potrwa z miesiąc. - skomentował ktoś ze zgromadzonych. Na pewno nie Spielbergtino.
Jacuś podszedł bliżej. Kukła, do tego z plastiku. A w filmie przecież się ruszała.

Szeregowy Gwałt: Świat wirował mu przed oczami, strzelał w powietrze, potem myk biegł walącym się korytarzem statku kosmitów, potem myk leciał na ziemię na spadochronie... Ooooja, ale faza...

Statek kosmitów zarył w ziemię za jedną z tych górek. I eksplodował. Ci na ziemi widzieli tylko pióropusz ognia zza góry i poczuli wibracje, jakby ktoś iś wibratorem potraktował. Załoga Rzubra i Jaszczomba nie poczuli wibracji, ale widzieli lepiej moment eksplozji i poczuli falę uderzeniową.
-Dong, tu Armata, mam łączność z dowództwem, posiłki będą za minutę... Grześ twierdzi że za dwie, wykończmy te niedobitki i fajrant.

Kilka ostatnich spadochronów opadało właśnie na ziemię.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline