Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2021, 19:49   #121
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Podróż w towarzystwie paru zaledwie innych osób była przeżyciem z goła odmiennym od tego, którego doświadczali w karawanie kapitana de Rivery. Było jak odwiedziny w świątynnych murach po dniu spędzonym na targowisku. I Cesar znajdywał je niezwykle przyjemnym. W czasie rzadkich postojów notował sobie to i owo, lub szkicował jakieś znaleziska, zjawiska, czy nawet towarzyszy podróży w tychże plenerach. Ręki do rysunku nie miał, ale nie przeszkadzało mu to specjalnie, bo i nie to co w notatniku się znajdywało było celem, a sam fakt przelewania spostrzeżeń. Miał w sobie coś z... A zresztą mniejsza. Dość rzec, że Cesar czuł jakby na chwilę spadł z jego ramion ciężar różnych powinności. Każdy wszak ma swoje demony, czy tego chce, czy nie. A te cesarowe zdawały się w tym dżunglowym zgiełku dźwięków wszelakich zapomnieć o nim chwilowo. Marszruta więc choć męcząca była dlań przyjemnością czego choć po sobie nie pokazywał, to można było poznać po dziarskim kroku.

Przedziwny opad, który zgadując uznał za nasiona podobne do tych jakie rozsiewa dmuchawiec, czy klon, zebrał i włożył między kartki papieru. I była to ostatnia rzecz jaką popełnił w notatniku, gdyż nazajutrz zjawił się w obozowisku wąż.

Unikanie ruchu nie było trudne póki postój się przeciągał. A Cesar mając wzgląd na swoje nie najmłodsze lata zamierzał z tego luksusu korzystać tak długo jak to możliwe. To jest oczywiście po tym jak sycząc i krzywiąc się z bólu upewnił się co do stanu swoich żeber.
Spojrzał na pozostałą przy nim Karę, po czym jego wzrok spoczął na kubku. Spróbował wziąć głębszy wdech, by powonieniem rozpoznać naturę napitku. Ale zaraz sklął się w duchu za głupotę gdy rozszerzone płucami żebra dały o sobie boleśnie znać. I odechciało mu się analiz. Korzystając więc z pomocy Amazonki wypił co mu podała. Doskonale wiedząc, że nie ma w życiu medyka bardziej nieznośnych rzeczy niż brak współpracy pacjenta. Tak samo zresztą nie oponował gdy Amris użył na nim swojej magii. I choć Novareńczyk osobiście magii nie ufał, bo częściej widział jej szkodliwe efekty niż korzystne działanie, to musiał przyznać, że elf zna się na magicznym fachu, bo samopoczucie mężczyzny poprawiło się. A w każdym razie na tyle by mógł powoli kontynuować podróż.

- Dziękuję - Powiedział do Amazonki i zagestykulował to słowo uniwersalnym ruchem dłoni od serca.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline