Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2007, 18:34   #87
Aivillo
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy przyzwyczaiła się do światła wstała powoli z łóżka i zaczęła przyglądać się z bliska pokojowi. Otworzyła okno i wdychała świeże powietrze. Jej podróżna suknia była w opłakanym stanie, porwana, pognieciona i pachnąca solą. Laureen postanowiła więc wyjść na korytarz i poszukać gdzieś kogoś kto mógłby powiedzieć co to za miejsce i jak się tu znalazła. Podeszła do prostych, drewnianych drzwi i uchyliła je nieznacznie. Ujrzała długi korytarz z mnóstwem identycznych drzwi. Nagle zaniepokoił ją ruch w oddalonym sporo miejscu. Wysiliła wzrok i ujrzała sylwetki trzech postaci, z czego jedna na pewno była kobietą sądząc po stroju. Zamknęła drzwi i oparła się o nie. "Czy to przypadkiem nie był Tristan, a ten drugi to może Fransisco..."- rozmyślała szybko. "A więc żyją, Bogu niech będą dzięki, żyją!

Pdbiegła do łóżka gdzie leżały jej sfatygowane pantofle nałożyła je i wybiegła na korytarz w stronę znajomych. Kiedy dotarła na miejsce zdyszana zdusiła krzyk przerażenia. Tristan leżał bezwładnie na podłodze najpewniej trawiony wysoką gorączką, a dwoje szczupłych, ale silnych rąk tajemniczej kobiety w białej sukni, usiłowało go podnieść. Chwilę posapała analizując sytuację, a potem podeszła do kobiety i schyliłą się pomagając jej podnieść Tristana.
-Jestem Laureen, pomogę ci, bo Tristan to nielada mężczyzna- posłała jej miły uśmiech. -Wiesz może co mu jest? Widzę, że ma gorączkę i pewnie jest ranny, bo wiesz my byliśmy na tym samym statku. Niestety zatonął, a ja nie wiedziałam czy ktoś jeszcze przeżył.- zaczęła siłując się z bezwładnym ciałem mężczyzny. -Jakie to szczęście, że żyjemy...
 
Aivillo jest offline