Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2021, 18:08   #123
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 26 - 2051.03.11; sb; zmierzch

Czas: 2051.03.10; sb; zmierzch
Miejsce: Miami; Downtown; dzielnica rezydencji; siedziba LŁiZ
Warunki: na zewnątrz zmierzch, umiarkowanie, mgła, powiew



Rita i Roxy



Blondynka i brunetka schodziły dzisiaj miasto osobiście. Brak sprzętu zmotoryzowanego dawał się we znaki zwłaszcza nogom które musiały robić te kilometry błota, kałuż i asfaltu osobiście. W prawie magiczny sposób to miasto zrobiło się jakieś większe a wszędzie było dalej i szło się dłużej. Coś co na czterech kółkach było tylko krótką przejażdżka nie wartą wzmianki teraz robił się już ładny kawałek do przejścia. Przynajmniej pogoda nie była taka zła bo było całkiem ciepło. Chociaż wilgotne powietrze przylepiało się do płuc, skóry i ubrań. Ale jeszcze było znośnie. W okolicach południa był taki skwar, że nie było się co dziwić, że ulice były jak wymarłe. A potem znów się zrobiło zwyczajnie ciepło i do wytrzymania. Po południu tak Rita jak i Roxy spotkały się aby sprawdzić co wyszło tej drugiej z tego chodzenia i pytania. A jak się okazało wyszło im coś podobnego.

Efekt tego chodzenia po mieście był taki sobie. Wydawało się, że znalezienie jakiegoś twardziela co to ma się z tutejszą okolicą za pan brat nie jest aż takie trudne. Zwłaszcza jak pytała o to ładna i zgrabna kobieta w potrzebie. Więc czy Roxy czy Rita początek rozmowy w tej sprawie w większości wypadków był podobnie zachęcający.

- Pewnie chica! Potrzebujesz przewodnika? Ja się poruszam po dżungli jak Tarzan! - po tym zwykle zachęcającym początku następowały bardziej rzeczowe negocjacje. A kiedy byśmy ruszali? Ile osób? Na jak długo? Co już macie? Tutaj wykruszała się część kandydatów bo albo już mieli umówione terminy na co innego lub po prostu inne plany. Niemniej nadal tak na oko co drugi byłby skłonny podjąć się tego zadania za odpowiednią opłatą. No ale w końcu każdy też pytał o to samo. A dokąd ta wyprawa? Gdzie chcesz iść?

W końcu przy końcu dnia przyszedł im jeszcze jeden trop do sprawdzenia jaki tam czy tu słyszały już czy to od Josha czy od któregoś z rozmówców. Czyli aby spróbować w Lidze Łowców i Złomiarzy. Tyle, że trzeba było się pofatygować do Downtown co na piechotę było niczego sobie spacerem. Do tego we mgle bo pod koniec dnia pojawił się delikatny opar który zdawał się gęstnieć z każdym kolejnym kwadransem utrudniając głębszą perspektywę. A w miarę jak szły przez ten asfalt, beton, chodnik, kałuże i błoto powoli zbliżał się zmierzch. A wraz z nim pora wieczornej zabawy. Zwłaszcza, że był to sobotni wieczór co dało się poznać po muzyce i tańcach jakie odbywały się tak wewnątrz jak i na zewnątrz lokali czy po prostu na ulicach. Jakieś dziewczyny wręczyły przechodzącym podróżniczkom po barwnym naszyjniku z kwiatów uśmiechając się do nich serdecznie. Wydawało, się, że tubylcy są bardzo radośni i życzliwi nawet wobec całkiem obcych ludzi.

W końcu pytając się o drogę po drodze brunetka i blondynka dotarły do celu swojej wędrówki. Do ulicy gdzie dominowały piękne lub porzucone ale wille położone z widokiem na ocean. Chociaż teraz większość ulicy i oceanu przykrywał kożuch wilgotnej mgły. A w tej przed jaką stanęły miała być siedziba Ligi Łowców i Złomiarzy. Ładnie wyglądała. Jakby tu mieszkał jakiś bogacz czy ważniak. Z drugiej strony Liga działała w całych ZSA a ponoć właśnie w tym mieście była jej siedziba główna.

Ogrodzenie sprawiało solidne wrażenie. Tak samo jak psy za nim. Ale furtka nie była zamknięta. Można było wejść do środka i zadzwonić. Otworzył im jakiś rosły dryblas grzecznie pytając po co przyszły. W końcu widocznie nie był tym od gadania bo wpuścił je do wnętrza willi jaka wydawała się żywcem wyjęta z przedwojennych folderów reklamowych dla bogaczy. Tam obie czekały chwilę w salonie gdzie przy niskim stole panowała patera ze świeżymi owcami oraz dzbanek z owoceowym sokiem. Co po takim długim spacerze wydawało się bardzo dobrym pomysłem.

- Witam, mam nadzieję, że nie czkałyście zbyt długo. - powiedziała jakaś szczupła szatynka wchodząc śmiało do salonu i uśmiechając się sympatycznie do gości. - Nazywam się Cherry. W czym mogę wam pomóc? - zapytała i przedstawiła się prawie równocześnie siadając na fotelu i oddając do dyspozycji gości wygodną sofę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 18:07. Powód: Skasowanie wzmianki o ZM.; ed. zamiana szatynki na brunetkę, my bad pip :P - Alex
Pipboy79 jest offline