25-05-2021, 18:39
|
#124 |
Młot na erpegowców | Odejście Jamesa w pewien sposób zasmuciło Ritę. Może i bujali się razem zaledwie kilkanaście dni, ale wydawał się najbardziej w porządku z całej kolorowej hałastry, którą wysłano do Miami z paczką dla Cantano. Nawet bardziej niż dobroduszna Tamiel, która w jej mniemaniu była trzymaną pod kloszem dziwaczką, a nie kimś, na kim mogłaby polegać w trakcie brutalnego starcia. Z kim mogłaby na luzaku pogadać na normalne tematy i wypić browarka. Nie mówiąc o tym, że razem z Jamesem przeszli dwie poważne strzelaniny, zatem niejednokrotnie udowodnił on, że można było na nim polegać. Rita zawsze wolała towarzystwo zwyczajnych, poczciwych facetów. I takim właśnie gościem był James. Dlatego po jego deklaracji odejścia objęła go mocno i poklepała solidnie po plerach. — Trzymaj się chłopie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spikniemy.
Znalezienie trapera, który chciałby wyruszyć daleko za miasto, graniczyło z cudem. Okazało się, że smagłym mieszkańcom Miami brakło cojones gdy tylko trzeba było zrobić coś konkretniejszego.
Złodziejka artefaktów dupnęła sobie na sofie i rzuciła dziarsko: — Cześć, Cherry. Szukamy jakiegoś doświadczonego trapera, takiego, który nie boi się wyzwań. Musimy dotrzeć w pewne, potencjalnie niebezpieczne miejsce.
Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 26-05-2021 o 21:38.
|
| |