Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2021, 08:14   #37
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), blady świt…
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)



Tłumem można kierować na wiele sposobów. Najlepiej wiedzieli to wszelkiej maści demagogowie, którzy na ulicach miast i miasteczek nawoływali do wspierania ich spraw. Do buntów, grabieży, wymierzania sprawiedliwości i podnoszenia mniej lub bardziej zasadnego sprzeciwu. Jednak wszyscy ci podżegacze wiedzieli jedno, raz rozochocony tłum zatrzyma dopiero szarża imperialnej kawalerii, mur tarcz albo salwa hochlandzkich strzelców. Ewentualnie brak gorzały.

Tutaj imperialnej kawalerii nie było a samotni krasnolud, aptekarz, szczurołap, bretończyk wspierani przez kislevitę, niezależnie od ich wprawy w boju, nie mogli uchodzić za mur tarcz. O hochlandzkich strzelcach nie wspominając. Flaszki zaś były aż nadto widoczne w rękach co poniektórych robotników. A u pozostałych wypisane na twarzy. Szansa by tłum ten naraz dał się okiełznać gładkimi słówkami i groźnymi minami kilku osób zdawała się niewielka. Ale nie było to niemożliwe i gdy po słowach Semena swoje trzy grosze dodał Gustaw Esk a krasnolud w milczeniu pokiwał potwierdzająco głową zdawało się, że żar ognia w tłumie zgasł.

A potem swoje trzy grosze dodał Adolf. I czar współwłasności huty prysł…

-A ja wam powiadam że moje jest to co po dziadkach mi dane. Ziemia moja. Krew moja. Dzieci moje. Huta nijak do tego. Bóg nie spojrzy łaskawie na tych co odbierają innym co nie ich. Bóg jest sprawiedliwy. I o sprawiedliwość woła! Ognia! Powiadam wam – ognia! Czas sprawiedliwości nadciąga tedy dajmy im sprawiedliwość! Spalmy huty i kajdany! Oraz tych co nam te kajdany złej pracy dali!

-Tak jest! Oni nami jak niewolnikami tyrają! Dniówki coraz dłuższe! Nadgodziny! Kurwa wszyscy nas w dupę ruchają! Ja nie chcę!
- przeciwnik ruchania w dupę był wysoki i chudy jak tyczka, ale głos miał zacny. A, że znała go większość, dobrze to świadczyło o ich godowych zwyczajach. Gromki krzyk wzniósł się pod niebiosa, ale ci w tłumie, którzy mieli czas, trzeźwość umysłu i odpowiednie ulokowanie by spokojnie ocenić co się dzieje zapewne dostrzegli by kolejne napływające wąską strugą pomiędzy magazynem a ścianą kamienicy osoby. O tych samych, złych, żądnych krwi i zniszczenia twarzach.

-A jak ci co się stanie, to na bruk! Co zrobili z Gregorem Sverc? Rękę mu urwała maszyna co te kurwie syny postawiły żeby woda za ludzi robiła. Człek by wstrzymał wycisk, uratował chłopa a maszyna? Wody krzykiem nie zatrzymasz! Wydajność kurwa!!! Niech się baby Gregora spytają jak mu skoczyła wydajność!!! Jebać fabrykantów!!! - tym razem krzyczał kto inny, ale tłum już nie mruczał. Tłum wściekłością kipiał.

Wśród ludzi zajmujących się orężnym dziełem znane było takie powiedzenie „I rycar dupa, jak wrogów kupa”. Ukute gdzieś, w czasie jakiegoś najazdu mówiło o życiu. O tym, że nawet najmężniejsze osoby nijak mają szansę stawiać skuteczny opór wielu przeciwnikom. Zwłaszcza zbyt wielu. Bigdebin mógł sobie krzyczeć „Wszyscy!”, ale teraz to zgromadzeni byli by go zwyczajnie czapkami nakryli. I zdusili wszelki opór.

-Kurwy tuczą się na naszej krwi! Jak giez jaki! A z gzem co robisz?! Tłuczesz go na pulpę!! I my ich, jak te gzy, wytłuc musimy!! Zabić ich!! Zabić ich wszystkich!! - to znów był ten sam Adolf, ale jego głos był jedynie echem, odbiciem dziesiątków, jeśli nie setek innych krzyków. A tłum skończywszy widać przydługą dyskusję, cały czas sunąc ku hucie Brucknera, dotarł do wyrwy w murze i zaczął się przez nią przelewać niosąc na przedzie przodowników. Bohaterów z Opactwa Słusznego Gniewu, którzy pierwsi zrzucili jarzmo kajdanów…


***


Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy),
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)


Gustav kombinował. Musiał. Zdany na łaskę Lagera miał świadomość tego, że karczmarz ocenia go jak tuszę. I że musi mu się opłacić ocalenie skóry Esk’a. Z tego też względu w przypływie siły i mocy Gustav uniósł się i zaczął mówić przekonywującym, pewnym głosem w którym tylko wytrawne ucho wychwyciło by nutę słabości. - Śledczym powiemy, żem posłyszał w karczmie, jak krasnolud i kislevita upili się, a następnie rozprawiali o tym, jak napadli i zniszczyli Opactwo Słusznego Gniewu. Zrobili to, gdyż są wyznawcami plugawych bóstw i chcieli zbezcześcić świętą ziemię. Przechwalali się, że nad trupami mnichów odprawiali krwawe rytuały, wliczając w to orgię i sodomię ze strony kislevity w stronę krasnoluda…

Lager otworzył szeroko oczy. Jakby teraz dopiero zobaczył Gustava w nowym świetle. Jakby dopiero teraz uświadomił sobie, z kim ma do czynienia. Gustav, który jego zachowanie wziął za aprobatę, kontynuował.

-Powiem, że zanim straciłem przytomność usłyszałem, że bandyci zamierzają udać się w kierunku magazynów. Mówili coś o jakimś "Małym” Johanie i jego magazynie… - więcej kuluarów swego szatańskiego planu odsłonić nie zdołał bowiem Lager dopadł go i bezceremonialnie wyciął w pysk, aż trzasnęło mu co w szyi a w ustach poczuł krew.

-Ty kurwi synu, kąsać chcesz rękę która cię karmi? Co do Johana trzymasz mordę zamkniętą. Rozumiesz kurwo! - Lager uniósł nad słabym Gustavem pięść zamierzając się do kolejnego ciosu. I może by go i wymierzył, gdyby do kanciapy nie wdarł się ktoś, kto przerwał całą „rozmowę”.

-Unkiel! W magazynach ruchawka! Kupa luda coś krzyczy i palić chcą i zabijać! - Hans był cały blady a twarz miał spoconą. Widać musiał biec. Lager puścił koszulę Gustava, którą w przypływie ataku złości zmiął na piersi rannego.

-A ci coś ich miał do „Małego” zaprowadzić? - w jego głosie słychać było niepokój. Jak przystało o inwestora dbającego o inwestycję.

-Oni…- więcej powiedzieć nie zdołał, bo do szopy przybyło dwóch zupełnie innych jegomości. Wyglądających poważnie, surowo wręcz w szarych kubrakach pozbawionych jakichkolwiek oznak. Wyglądających łudząco do siebie podobnie. Nijako. Ale było w tej nijakości coś obcego, złego. Sługa, który ich sprowadził, nie dał rady się przez nich przecisnąć i tylko zza ich pleców krzyknął. - Panie, jak kazaliście sprowadziłem Wam sługi Trybunału!

Trybunał, owiana złą sławą służba tajna, która bezdusznie, niczym żarna w młynie, mieliła masę społeczeństwa. I wypluwała plewy ludzkie, które po „badaniu Trybunału” nie nadawały się już do wielu spraw. Zwykle nadawały się wyłącznie na żalnik.

-Lager? Ponoć mieliście dla nas ważną wieść!? - ten o włosach ciut jaśniejszych i ospowatej twarzy przeszył Lagera pytającym spojrzeniem, ale Gustav nie mógł oderwać oczu od oczu przeszywających go na wskroś. Oczu drugiego ze śledczych…


***

Tłumu rzeczywiście słowa już zatrzymać nie mogły. Parci na przedzie Bigdebin, Semen, Theodosius, Aureolus i Cyril w jednym z pierwszych szeregów robotników przewalili się przez szczelinę w murze, którą zresztą rozochocone ręce wnet poszerzyły. Ich oczom ukazał się dość szeroki plac zakończony dużym i długim murem budynku huty do którego wiodło chyba z kilkanaście odrębnych wejść. Przyrastające doń warsztaty, składy, magazyny i pakamery miały swoje rzemieślnicze zastosowanie a przy niektórych z nich wciąż krzątali się ludzie. Tłum wylewał się na ten plac niczym błotna lawina. Rozświetlając go łuną pochodni, choć i tak już było jasno. Pochodni jednak nikt nie odrzucał. Miały być jeszcze potrzebne.

Widzący to, pracujący przy warsztatach robotnicy porzucali swą robotę, choć po prawdzie nie wyglądało na to, by robili tu cokolwiek. Ot stali, trzymali narzędzia, stukali młotkami. Teraz na widok wlewającej się przez murek tłuszczy wyraźnie porzucono to markowanie. A Semen chyba jako pierwszy dostrzegł uchylające się wrota kolejnych warsztatów.

Stojący i klęczący w środku nie byli z całą pewnością zbrojnymi po przeszkoleniu, bo nie tworzyli wspólnej formacji, nie byli też odziani w jednolite barwy. Jednak trzymane w ich garściach długolufe rusznice mierzyły prosto w tłum. Okazało się, że choć w Wusterburgu ze świecą by szukać regimentu hochlandzkich strzelców, to kilka rusznic się znajdzie. Albo kilkanaście…


***


Jak zwykle proszę o tę drobną uprzejmość, jaką jest 5k100.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline