Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2021, 17:51   #31
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), blady świt…
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)


Pomysł Theodosiusa miał szanse powodzenia, widać było jak przybysze zwalniają, opuszczają młoty, pręty, pały czy siekiery. Tylko pochodnie lśniły jasno oświetlając coraz to większą ciżbę. Jakby napływowi strumienia ludzkiego nie było końca. W chybotliwym świetle widać było spracowane, umęczone, brudne i zniszczone twarze. Twarze ludzi gotowych na wszystko. Zdeterminowanych. Zdeterminowanych tak, że nawet buńczuczna postawa krasnoluda nie zrobiła na nich wrażenia. Tylko oręż, dopiero co opuszczony, znów znalazł się na swoim miejscu. W sękatych, spracowanych garściach ludzi, którzy chyba wiedzieli jaki z niego robić użytek.

- Coście kurwa za jedni?! Od Brucknera?!! - stary robotnik o siwej brodzie i krzaczastych brwiach wysunął się do przodu, wyraźnie dając znak swoim towarzyszom gestem dłoni, żeby na chwilkę jeszcze się wstrzymali. Gniewny pomruk, który przetoczył się gdy padło nazwisko fabrykanta wyraźnie wskazywał na to, że nie należy on do tutejszych ulubieńców. Tłum jednak wstrzymał się. Na chwilkę. Aureolusowi wystarczyło jednak czasu na to by się wycofał. On też miał plan. I wiedział, że ten zależny tylko od niego, ma szansę się powieść.

- Jebać Brucknera!! - krzyk wyrwał się jednemu z bardziej krewkich roboli. Drąg, który trzymał w prawicy uniósł się na widok zbliżającego się z młotem krasnoluda. Przez tłum przeszedł ponury pomruk. Głuchy, ale pobrzmiewały w nim bezlitosne nuty. Zwłaszcza, że ludzi na tyłach magazynu przybywało z każdą chwilą. Teraz można ich było już liczyć w dziesiątki. Z całą pewnością nie mieli ze strażą miejską nic wspólnego. Tyle, że dla prowadzonych przez Hansa nie musiało to oznaczać wcale niczego dobrego.

- To oni spalili klasztor!! - Hans krzyknął piskliwie. Wyraźnie widok rosnącego tłumu działał na niego stresująco, bo zuchowata mina gdzieś mu zniknęła.

Jednak krzyk młodzika wyraźnie odbił się w myślach wciąż rosnącej tłuszczy. Pod naporem tylnych szeregów ci z przodu przysuwali się coraz bliżej Semena, Bigdebina, Theodosiusa i reszty, ale robotnicze twarze traciły na wrogim wyrazie. Raczej wypływały na nie nuty ciekawości.

- To wyście spalili Opactwo Słusznego Gniewu? Wy rzuciliście w pysk tym skurwiałym katabasom ich modły, godzinki, odpusty i chuj wie co jeszcze?! - ten stary z krzaczastymi brwiami teraz wysunął się już zupełnie przed tłum ruszając rozradowany w kierunku krasnoluda, kislevity i reszty. - Jesteście tacy jak my! Zrzuciliście jarzmo! Jesteście przykładem na to jak zwykły człek może obalić władców! Ludzie! Luuuudziiiieeeee!!!

Jego ryk zapanował nad gwarem zgromadzonej tłuszczy, która teraz powoli otaczała mówcę i jego oponentów. I wciąż gęstniała. Aureolus przestał już dawno liczyć, ale ogrom ludzi stłoczonych na tyłach huty i magazynów szacował na coś koło setki. A wąskim przejściem zdawali się iść kolejni. Brudni, umęczeni, odziani w łachmany i brudne robotnicze kaftany i kufajki, o posępnych twarzach żłobionych ciemnymi od brudu zmarszczkami. I bliznami. Całym ciężkim, robotniczym życiem.

- To ci, co dali początek powstaniu! Wyzwolicielom! Oni obalili władzę mnichów, zniszczyli ich potęgę! Pokazali, że koniec ze zmuszaniem nas do ciężkiej pracy za marne pieniądze! Koniec z podatkami i dziesięciną!! Koniec z władzą bezużytecznej arystokracji!! Precz z bogacącymi się fabrykantami i kupczykami, którzy tarżą naszym życiem!! Oni pokazali nam drogę!!! Teraz zaś nas powiodą do Brucknera!! Przybyli nam na pomoc!!!

Semen nie do końca rozumiał o co chodzi. Cyril ludzi w Imperium nawet nie starał się zrozumieć. Bigdebin wszystkimi ludźmi gardził i zwykle nie rozumiał wcale, ale Theodosius i Aureolus pojęli w lot co się święci. Tyle, że wobec kupy luda ciężko było cokolwiek począć. Przywódca tłumu wyciągnął prawicę i niemal siłą potrząsnął garścią krasnoluda przy wtórze radosnych krzyków gawiedzi.

- Jesteście dla nas wzorem! Kurwa, natchnieniem! Dzięki wam wiemy, że czas rozmów dawno minął! - wydarł się dzikim, przenikliwym, niskim głosem który jak grzmot przetoczył się przez tłum wzburzając go i przywołując bojową nutę. - Rozmowy nigdy nie przyniosły niczego!! Teraz nadszedł czas ognia i krwi!!

Spalić ich!!
- zakrzyknął ktoś z tłumu wskazując pochodnią na hutę z jej dymiącymi kominami.

- Spalić huty i fabryki!! - krzyknęło kilkoro ludzi z tłumu a reszta odpowiedziała mu gniewnym pomrukiem.

- Spalić fabrykantów, arystokratów i kupców!!!! - zakrzyknął ich przywódca unosząc w górę krzepką prawicę.

- Spalić wszystkoooooo!!! - tłum ryknął i naparł ruszając w kierunku huty szkła Brucknera. Pchając niejako Aureolusa, Theodosiusa, Semena, Bigdebina, Cyrila i Hansa samą swoją masą, jednocześnie poklepując ich po ramionach w wyrazie uznania i podziwu. Za początek dzieła…

- Pokarzcie chłopy jak to w Erbshauen było!! Prowadźcie!! Spalmy wszystkich skurwysynów!! Dość wyzysku!!! Dość smrodu!!! Koniec z nierównymi płacami!!!

- Precz z wyzyskiem!!

- Jebać kupców!!!

- Niech wszyscy zawisną!!

- Niech płoną!! Razem, dorwiemy ich wszystkich!!!

- Jebać fabrykantów!!

- Nadszedł czas rozrachunków!! Za krzywdę, za wyzysk, za marne płace, za pracę bez końca!!!

- Dość maszyn, zniszczyć je wszystkie!!!

- Na barykady!!! Spalmy wszystko!!!


Niesieni tłumem parli ku hucie Brucknera. Podziwiani, poklepywani po plecach, wiedzieni na szpicy. Prowodyrzy….


* * *


Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), nieco później
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)



- Opactwo Słusznego Gniewu w Erbshauen – von Esk wymamrotał resztkami pozostałych mu sił. Walczył z bezwładem, który próbował objąć na powrót w posiadanie jego całe ciało. Ale póki co wygrywał. I, co najważniejsze, umysł wciąż miał jasny. Świadom tego co mówi i po co mówi to co mówi. - Splądrowane, zniszczone, kapłani wymordowani. – Cedził przez zaciśnięte z bólu usta. Wciąż silny na tyle by mówić. By innym kopać grób. Ale przecież nie za niewinność. On chciał ledwie zarobić jakiś grosz. A potraktowali go bez cienia zrozumienia. Mordercy. - To ich sprawka. Obłowili się. – Dodał. Wiedział, że oberżyście więcej nie potrzeba. Swoje już mu w głowie się kołatało. Myśli, którym dawał wyraz kolejnymi słowy wypowiadanymi przez zaciśnięte zęby. Słowy, który padały na bardzo podatny grunt.

- Słuchaj von Esk, musisz jak najszybciej stanąć na nogi. Medykus, na którego się wykosztowałem niemało… - Lager mówił powoli, jak do dziecka. Zresztą i Gustav chwilami czuł się tak bezradny jak dziecko właśnie. słaby, bezbronny, bezradny. - … powiedział, że siły będą ci szybko wracały. To magiczny jakiś dekokt, tfu na psa urok! - splunął przez ramię. Lewe, jak nakazywał stary zwyczaj. - Ja ci pomogę iść, jeśliś tylko na siłach. Powiedz mi zatem co wiesz o naszym skarbie. Wszystko co wiesz. Bo to tylko my dwaj wiedzieć powinniśmy. Rozumiesz? - Lager pochylił się nad słabym Gustavem i zacisnął mu palce na ramieniu. Mocno, porozumiewawczo. - Powiedz mi czym prędzej wszystko, bo kazałem tu też przywieźć śledczego. On będzie cię pytał o tych zbrodzieni. Musimy omówić co rzec. I jak to sprzedać. Bo wieść o tym, gdzie skrywają się ci zbrodniarze na pewno będzie warta sowitą sumkę. A pieniądz, jak wiadomo, nie śmierdzi. Podzielimy się…

Porozumiewawczy śmiech Lagera cuchnął winem, czosnkiem i skwaszoną kapustą. I potem nie mytego od czasu jakiegoś ciała. Gustav jednak poczuł coś jeszcze. Coś, co do bólu przypominało zapach strachu. Zapach, który przecież nie istniał.

To chyba nie był zapach niosący się od Lagera…




5k100, jak zawsze…
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 26-04-2021, 14:12   #32
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Gdy już było widać bramy huty Semen wlazł na stertę skrzyń.
- LUDU PRACUJĄCY! - wydarł się - Nastał czas rozliczenia, sięgnięcia po to co się wam należy. Zaprawdę powiadam wam - uniósł ramię z palcem wskazującym w niebo. - dziś jest ten dzień. Zaraz tam wejdziecie gotowi odzyskać to co wam się należy. I zrobicie to! A potem, żaden z was nie tknie palcem, pochodnia ni kutasem maszyn, ani zabudowań - nieprzychylne głosy rozległy się w tłumie - A wiecie dlaczego? Bo to wszystko jest, kurwa, UBEZPIECZONE!!!! Te sukinsyny dostaną złoto za to co spalicie w słusznym gniewie. I się skurwiele będą śmiać. Ale nie z wami takie numery. Wejdziecie tam i to wszystko, ta huta stanie się wasza! Bo nie ma, kurwa takiego ubezpieczenia coby ubezpieczał od odebrania słusznej należności!!! A ten tu krasnolud potwierdzi me słowa. Wszak wiecie, że krasnoludy znają się na złocie i umowach.
 
Mike jest offline  
Stary 26-04-2021, 14:31   #33
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Hochenberg raz widział, w wielkim mieście Nuln, jak lud próbował sięgnąć po swoje. Próba zakończyła się dość szybko i bardzo krwawo na pierwszej barykadzie ustawionej przez gwardzistów, po dwóch salwach kuszników i kontrataku żołdaków tnących mieczami po plecach ludzi szukających sprawiedliwości.

- Relwolucje – kiedyś słyszał takie słowo, może nawet w ustach tych biedaków w Nuln – to wy sobie kurwa w jakimś Kislevie urządzajcie.

Kozak, jak mu tam było, Semen, najwyraźniej usłyszał, co Theodosius mruczy do samego siebie pod nosem. Szczurołap przestał go słuchać po pierwszym zdaniu i tylko łypał oczami szukając okazji do cichej i zgrabnej ewakuacji.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 27-04-2021, 21:11   #34
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Nie martw się, koszty lekarza zwrócą Ci się z nawiązką. – Odrzekł Gustav.

-Mam plan jak ukraść im skarb. Wszystko przemyślałem, ale musisz mi zaufać. W tej chwili najważniejsze, aby śledczy ruszyli w pogoń a moimi oprawcami. – Przekonywał von Esk. -Śledczemu ani słowa o skarbie, bo inaczej wszystko przepadnie – kontynuował.

-Śledczym powiedzmy następującą historię … – Gustav zaczął wtajemniczać Lagera w swój plan, siląc się, aby wytłumaczyć najważniejsze jego punkty.

Gustavowi coraz mniej podobał się jego wybawiciel, ale z uwagi na swój stan zdrowia nie miał większego wyboru, niż grać na czas.

Rzuty

 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 27-04-2021 o 21:17.
Mortarel jest offline  
Stary 28-04-2021, 20:47   #35
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Kozak ma rację! Na chuj to palić, huta to przeca Wasze! Swoje będziecie niszczyć? Kto na maszynach robi? Chyba nie Bruckner, nie? Kutas na klęczkach będzie Was błagał, żebyście się podzielili, i to Wy będziecie się śmiać! Mówi Wam to Gustaw Esk! - co miał sobie Aureolus własne imię szargać. A trupowi i tak za jedno.
[5d100=72, 28, 62, 18, 91]
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 04-05-2021, 12:38   #36
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Adolf stał lekko z boku. Wpatrywał się i słuchał w co brateczki rzeczą. Poniosły się krzyki to z lewo to z prawo. Puścić z ogniem. Zająć. Rządzić. Na swoje to brać. A Adolf jedynie gładził wąsa i w pozie swej typowej lewą rękę oparł na pokaźnym brzuchu. Trzeba to przyznać że choć Adolf był słusznego wzrostu i górował ponad innymi to wiek odznaczył się na nim. Z czasem polubował się bardziej w Heleny wypiekach to też siadywanie z synkami, a później i z małą Izelką odbiło się na jego posturze. Włos posiwiał, ramiona opadły. Ale dla innych Adolf nadal był tym samym. Bo przeca każdy wiedział że moment kiedy ten zabiera głos jest głosem mądrości. Mawiali nawet – Adolf nie rychliwy, ale sprawiedliwy.

Potarł wąsa raz jeszcze. Jeden jegomość z wąsem co był pośród napotkanych przypatrywał się mu bacznie. A oczy miał jakieś takie świdrujące, obce dziwne. Lecz Adolf zamiast lęku czy odrazy poczuł nagle spokój i miłość. Dziwną miłość. Niby bezwiednie postąpił przed szereg i ozwał się. A głos miał silny i donośny jak zawsze.
-A ja wam powiadam że moje jest to co po dziadkach mi dane. Ziemia moja. Krew moja. Dzieci moje. Huta nijak do tego. Bóg nie spojrzy łaskawie na tych co odbierają innym co nie ich. Bóg jest sprawiedliwy. I o sprawiedliwość woła! Ognia! Powiadam wam – ognia! Czas sprawiedliwości nadciąga tedy dajmy im sprawiedliwość! Spalmy huty i kajdany! Oraz tych co nam te kajdany złej pracy dali!
Ci co znali Adolfa zmitygowali się lekko. Nagle widzieli w nim ogień gorejący jakim mądry Adolf nie zwykł się objawiać. Co go tak tknęło? Ale dla większość jego słowa były jak dzwon mądrości. Tedy emocje wnet zagrały.

Także i jeden z obca ubrany uśmiechnął się pod wąsem. Uśmiechnął i cofnął z lekka wciąż kryjąc się w cieniu.


***

K100: 45, 77, 90, 13, 6
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.

Ostatnio edytowane przez Junior : 11-05-2021 o 15:59.
Junior jest offline  
Stary 26-05-2021, 08:14   #37
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), blady świt…
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)



Tłumem można kierować na wiele sposobów. Najlepiej wiedzieli to wszelkiej maści demagogowie, którzy na ulicach miast i miasteczek nawoływali do wspierania ich spraw. Do buntów, grabieży, wymierzania sprawiedliwości i podnoszenia mniej lub bardziej zasadnego sprzeciwu. Jednak wszyscy ci podżegacze wiedzieli jedno, raz rozochocony tłum zatrzyma dopiero szarża imperialnej kawalerii, mur tarcz albo salwa hochlandzkich strzelców. Ewentualnie brak gorzały.

Tutaj imperialnej kawalerii nie było a samotni krasnolud, aptekarz, szczurołap, bretończyk wspierani przez kislevitę, niezależnie od ich wprawy w boju, nie mogli uchodzić za mur tarcz. O hochlandzkich strzelcach nie wspominając. Flaszki zaś były aż nadto widoczne w rękach co poniektórych robotników. A u pozostałych wypisane na twarzy. Szansa by tłum ten naraz dał się okiełznać gładkimi słówkami i groźnymi minami kilku osób zdawała się niewielka. Ale nie było to niemożliwe i gdy po słowach Semena swoje trzy grosze dodał Gustaw Esk a krasnolud w milczeniu pokiwał potwierdzająco głową zdawało się, że żar ognia w tłumie zgasł.

A potem swoje trzy grosze dodał Adolf. I czar współwłasności huty prysł…

-A ja wam powiadam że moje jest to co po dziadkach mi dane. Ziemia moja. Krew moja. Dzieci moje. Huta nijak do tego. Bóg nie spojrzy łaskawie na tych co odbierają innym co nie ich. Bóg jest sprawiedliwy. I o sprawiedliwość woła! Ognia! Powiadam wam – ognia! Czas sprawiedliwości nadciąga tedy dajmy im sprawiedliwość! Spalmy huty i kajdany! Oraz tych co nam te kajdany złej pracy dali!

-Tak jest! Oni nami jak niewolnikami tyrają! Dniówki coraz dłuższe! Nadgodziny! Kurwa wszyscy nas w dupę ruchają! Ja nie chcę!
- przeciwnik ruchania w dupę był wysoki i chudy jak tyczka, ale głos miał zacny. A, że znała go większość, dobrze to świadczyło o ich godowych zwyczajach. Gromki krzyk wzniósł się pod niebiosa, ale ci w tłumie, którzy mieli czas, trzeźwość umysłu i odpowiednie ulokowanie by spokojnie ocenić co się dzieje zapewne dostrzegli by kolejne napływające wąską strugą pomiędzy magazynem a ścianą kamienicy osoby. O tych samych, złych, żądnych krwi i zniszczenia twarzach.

-A jak ci co się stanie, to na bruk! Co zrobili z Gregorem Sverc? Rękę mu urwała maszyna co te kurwie syny postawiły żeby woda za ludzi robiła. Człek by wstrzymał wycisk, uratował chłopa a maszyna? Wody krzykiem nie zatrzymasz! Wydajność kurwa!!! Niech się baby Gregora spytają jak mu skoczyła wydajność!!! Jebać fabrykantów!!! - tym razem krzyczał kto inny, ale tłum już nie mruczał. Tłum wściekłością kipiał.

Wśród ludzi zajmujących się orężnym dziełem znane było takie powiedzenie „I rycar dupa, jak wrogów kupa”. Ukute gdzieś, w czasie jakiegoś najazdu mówiło o życiu. O tym, że nawet najmężniejsze osoby nijak mają szansę stawiać skuteczny opór wielu przeciwnikom. Zwłaszcza zbyt wielu. Bigdebin mógł sobie krzyczeć „Wszyscy!”, ale teraz to zgromadzeni byli by go zwyczajnie czapkami nakryli. I zdusili wszelki opór.

-Kurwy tuczą się na naszej krwi! Jak giez jaki! A z gzem co robisz?! Tłuczesz go na pulpę!! I my ich, jak te gzy, wytłuc musimy!! Zabić ich!! Zabić ich wszystkich!! - to znów był ten sam Adolf, ale jego głos był jedynie echem, odbiciem dziesiątków, jeśli nie setek innych krzyków. A tłum skończywszy widać przydługą dyskusję, cały czas sunąc ku hucie Brucknera, dotarł do wyrwy w murze i zaczął się przez nią przelewać niosąc na przedzie przodowników. Bohaterów z Opactwa Słusznego Gniewu, którzy pierwsi zrzucili jarzmo kajdanów…


***


Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy),
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)


Gustav kombinował. Musiał. Zdany na łaskę Lagera miał świadomość tego, że karczmarz ocenia go jak tuszę. I że musi mu się opłacić ocalenie skóry Esk’a. Z tego też względu w przypływie siły i mocy Gustav uniósł się i zaczął mówić przekonywującym, pewnym głosem w którym tylko wytrawne ucho wychwyciło by nutę słabości. - Śledczym powiemy, żem posłyszał w karczmie, jak krasnolud i kislevita upili się, a następnie rozprawiali o tym, jak napadli i zniszczyli Opactwo Słusznego Gniewu. Zrobili to, gdyż są wyznawcami plugawych bóstw i chcieli zbezcześcić świętą ziemię. Przechwalali się, że nad trupami mnichów odprawiali krwawe rytuały, wliczając w to orgię i sodomię ze strony kislevity w stronę krasnoluda…

Lager otworzył szeroko oczy. Jakby teraz dopiero zobaczył Gustava w nowym świetle. Jakby dopiero teraz uświadomił sobie, z kim ma do czynienia. Gustav, który jego zachowanie wziął za aprobatę, kontynuował.

-Powiem, że zanim straciłem przytomność usłyszałem, że bandyci zamierzają udać się w kierunku magazynów. Mówili coś o jakimś "Małym” Johanie i jego magazynie… - więcej kuluarów swego szatańskiego planu odsłonić nie zdołał bowiem Lager dopadł go i bezceremonialnie wyciął w pysk, aż trzasnęło mu co w szyi a w ustach poczuł krew.

-Ty kurwi synu, kąsać chcesz rękę która cię karmi? Co do Johana trzymasz mordę zamkniętą. Rozumiesz kurwo! - Lager uniósł nad słabym Gustavem pięść zamierzając się do kolejnego ciosu. I może by go i wymierzył, gdyby do kanciapy nie wdarł się ktoś, kto przerwał całą „rozmowę”.

-Unkiel! W magazynach ruchawka! Kupa luda coś krzyczy i palić chcą i zabijać! - Hans był cały blady a twarz miał spoconą. Widać musiał biec. Lager puścił koszulę Gustava, którą w przypływie ataku złości zmiął na piersi rannego.

-A ci coś ich miał do „Małego” zaprowadzić? - w jego głosie słychać było niepokój. Jak przystało o inwestora dbającego o inwestycję.

-Oni…- więcej powiedzieć nie zdołał, bo do szopy przybyło dwóch zupełnie innych jegomości. Wyglądających poważnie, surowo wręcz w szarych kubrakach pozbawionych jakichkolwiek oznak. Wyglądających łudząco do siebie podobnie. Nijako. Ale było w tej nijakości coś obcego, złego. Sługa, który ich sprowadził, nie dał rady się przez nich przecisnąć i tylko zza ich pleców krzyknął. - Panie, jak kazaliście sprowadziłem Wam sługi Trybunału!

Trybunał, owiana złą sławą służba tajna, która bezdusznie, niczym żarna w młynie, mieliła masę społeczeństwa. I wypluwała plewy ludzkie, które po „badaniu Trybunału” nie nadawały się już do wielu spraw. Zwykle nadawały się wyłącznie na żalnik.

-Lager? Ponoć mieliście dla nas ważną wieść!? - ten o włosach ciut jaśniejszych i ospowatej twarzy przeszył Lagera pytającym spojrzeniem, ale Gustav nie mógł oderwać oczu od oczu przeszywających go na wskroś. Oczu drugiego ze śledczych…


***

Tłumu rzeczywiście słowa już zatrzymać nie mogły. Parci na przedzie Bigdebin, Semen, Theodosius, Aureolus i Cyril w jednym z pierwszych szeregów robotników przewalili się przez szczelinę w murze, którą zresztą rozochocone ręce wnet poszerzyły. Ich oczom ukazał się dość szeroki plac zakończony dużym i długim murem budynku huty do którego wiodło chyba z kilkanaście odrębnych wejść. Przyrastające doń warsztaty, składy, magazyny i pakamery miały swoje rzemieślnicze zastosowanie a przy niektórych z nich wciąż krzątali się ludzie. Tłum wylewał się na ten plac niczym błotna lawina. Rozświetlając go łuną pochodni, choć i tak już było jasno. Pochodni jednak nikt nie odrzucał. Miały być jeszcze potrzebne.

Widzący to, pracujący przy warsztatach robotnicy porzucali swą robotę, choć po prawdzie nie wyglądało na to, by robili tu cokolwiek. Ot stali, trzymali narzędzia, stukali młotkami. Teraz na widok wlewającej się przez murek tłuszczy wyraźnie porzucono to markowanie. A Semen chyba jako pierwszy dostrzegł uchylające się wrota kolejnych warsztatów.

Stojący i klęczący w środku nie byli z całą pewnością zbrojnymi po przeszkoleniu, bo nie tworzyli wspólnej formacji, nie byli też odziani w jednolite barwy. Jednak trzymane w ich garściach długolufe rusznice mierzyły prosto w tłum. Okazało się, że choć w Wusterburgu ze świecą by szukać regimentu hochlandzkich strzelców, to kilka rusznic się znajdzie. Albo kilkanaście…


***


Jak zwykle proszę o tę drobną uprzejmość, jaką jest 5k100.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 26-05-2021, 10:54   #38
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jakież musiał być zdumienie kompanów, gdy stojąc w pierwszym szeregu zerknęli na Semena. Zmienił się chłop nie do poznania, teraz miał roboczy fartuch, facjatę brodatą i objętość z okolic pasa w bary mu poszła. Tylko czapa była ta sama.

Semen tymczasem, jak łatwo się domyślić, gdy jakiś chuj z tłumu ze swoimi mądrościami się wydarł nie zeskoczył ze skrzyń w tłum, jeno na drugą stronę i w cieniu ściany przykucnął niby to rzemienie przy trepach poprawiając.
Niestety podczas skoku, wiater okrutny nakrycia głowy go pozbawił i w ten zdobny rekwizyt przyodział robotnika jakowegoś.
- Ciort wazmi - rzekł z uczuciem Semen widząc oddalające się nakrycie głowy wraz z czołem tłumu.
 
Mike jest offline  
Stary 26-05-2021, 14:19   #39
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Pierwsza próba wyrwania się z tłumu nieubłaganie prącego do przodu zakończyła się niemal rozbiciem nosa na szerokiej niczym beczka klacie wyjątkowo rosłego pracownika fabryki, głośno wyrażającego swoje niezadowolenie. Gwałtowny obrót w drugą spowodował uderzenie skronią w pochodnię niesioną przez mniejszego, ale równie niezadowolonego robotnika. Ten nie krzyczał, machał za to płonącym konarem obwiązanym szmatami z zapałem godnym lepszej sprawy. Teo kilkoma uderzeniami otwartej dłoni przygasił włosy.

Nie było nawet czasu zastanowić się, czemu połowa mieszkańców tego zadupia postanowiła rozpocząć walkę o swoje wydumane lub prawdziwe prawa w środku nocy. Tłum niósł ich razem ze sobą, ale papcio wiedział, że z prądem to i gówno płynie, a pod to jedynie ślachetna ryba, jak mawiał jeden jego znajomy z gór. Może i szczurołap nie miał dość siły, żeby przeciwstawić się samemu naporowi tłuszczy, ale miał w zanadrzu – dosłownie – ukrytą broń. Wyciągnął zza pazuchy Hunda i trzymając go w dwóch rękach przed sobą podjął kolejną próbę uwolnienia się.

- Hund, gryź, szczur!
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 31-05-2021 o 07:13.
Phil jest offline  
Stary 28-05-2021, 19:25   #40
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Emocje falowały, dawały się ponieść. Tłum nabierał siły, inercji, woli. Niczym potwór wynurzający się z głębin. Z początku ospały, rozkojarzony. Z każdą chwilą większy, silniejszy straszniejszy. Cyryl niesiony niczym falą płynął wraz z innymi. A z każdym krokiem pozwalał unieść się emocjom. W koło niego kłębili się robotnicy. A może kłębili się w koło Adolfa?

Ten chwycił pochodnię. W ślad za nim inni. W tłumie widać było zdezorientowane twarze. Z wielkimi oczyma błądzącymi w koło w poszukiwaniu żagwi, łuczywa, czy choć kija, na który można było owinąć kawał szmaty. I w tę zimną noc co rusz któryś zrywał opończę, oddzierał rękaw by owinąć, by podpalić! Gdzieś ktoś w zwierzęcym skowycie szarpał się z nogawką porozrywaną wespół z innymi. By podpalić, by zapłonąć, by wznieść ponad innymi święty symbol budzącego się Potwora.

Takoż w koło Adolfa kłębił się tłum pochodni. I rósł ogarniając swym blaskiem i cieniem zebranych. Dziwnym było patrzeć jak jakaś dziwna emocja jednoczy. Jak rodzi się pasja ocierająca się o szaleństwo! A pośród nich, w cieniu podążał Cyryl. Cichy, nieobecny, bez słowa. Parę kroków za Adolfem. A po jego bokach, blisko, z pozoru obcy mu robotnicy przyjęli postawę lustrzanego odbicia. Jakby chroniąc go w świętej procesji ku wietrzności.

Przystanęli. Ci na przedzie mogli już dojrzeć. Grupa Adolfa, z każdą sekundą coraz liczniejsza oparła się o swych kamratów nie-kamratów zastygłych na widok zbrojnych. I parli na nich! Tak jakby ich strach nie był ich strachem. Jakby ich wątpliwość nie była ich wątpliwością. Jakby samopały wykierowane w ich stronę nie miały siły ich zranić. Jakby niewidzialna siłą skupiona w koło słów Adolfa stanowiła obronę i odpychała w ciemność strapienia. W oczach gorejącego tłumu zamiast strachu była siła. Naparli na pozostałych co przystanęli na przedzie. Zrobiło się jakby ciszej.

W tłumie, wśród ognia i cienia nic nie było na pewno. Czy ktoś krzyczał? Kto? Co? Ktoś ruszył? W jaką stronę? Stojący pośród innych Cyryl ozwał się. Chyba. Coś powiedział. Być może. Czymś zamachał. Choć słabo widać. Dotknął stojącego przed nim Adolfa. Temu oczy zaświeciły się i z gardzieli poleciał okrzyk: - Naprzód!
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172