Gwiazda Talabanu... Maszynownia... czas stracił znaczenie dla Ramireza....
Ramirez stał dzielnie na posterunku. Przyjmował na siebie ataki. Strzelał. Ciął toporem. Ale wróg się nie zatrzymywał. Bezkształtne cienie rozmywały się w systemach wizyjnych kapłana. Flary i lampy przygasały.
Jednak pomoc znikąd nie nadchodziła. Rękawica wspomagana wgięła się w rękojeść hellguna. Techkapłan nie wiedział kiedy do tego doszło, ale nagle zdał sobie sprawę, że przeciwnicy obleźli go z każdej strony. Nie widział swoich ludzi. Nie widział niczego. Pot zalewał mu oczy.
- Słabe... ludzkie... ciało....
Pysk z trzema rzędami zębów zasłonił wizjer techprezbitera. Nie rozumiał swojego ciała. Serce pracowało zbyt szybko. Oddychał zbyt płytko. Zużycie tlenu wzrosło o 23% a on nie mógł opanować oddechu. Zrzucił trzyrzędową paszczę i spróbował odzyskać kontrolę. Nigdzie nie widział swoich ludzi.
Wyłączył vokodery. Nie było sensu. Mieszanka powietrzna opuszczała pomieszczenia, głos przestawał się roznosić. Nikt nie słyszał jego krzyków, które rozbrzmiewały wewnątrz pancerza wspomaganego.
Szedł tyłem, strzelając przed siebie. Nie wiedział dokąd. Byle jak najdalej. W ciemność. Z dala od Chaosu.
Jednak cały czas miał wrażenie, że na miejsce jednej istoty spopielonej Hellgunem wskakiwały trzy nowe. Albo pięć. Nie potrafił tego oszacować. Pot wlewał się do oczu, a techkapłan ściskając nerwowo broń ubolewał nad zapaścią swoich zdolności kognitywnych. Nusferyczne wspomaganie celowania padło, ale nie robiło mu to różnicy. Istot było tak wiele, że mógł w zasadzie strzelać na oślep i mieć pewność, że w coś trafi.
A kolejne trafienia wcale nie dawały mu nawet odrobiny przewagi.
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.
”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 26-05-2021 o 09:29.