Tak jak podejrzewał, udało mu się podejść nieusłyszanym prawie pod same plecy stworów. Rzut oka na sytuację i podjął decyzję. Gdy
Klaus odda swój strzał, Bardin rzuci się obok niego i zaatakuje kogokolwiek, kto z tych dwóch będzie jeszcze żywy. Będzie napierał rozważnie aż do skutku, starannie wybierając trajektorię ciosu i koordynację z tarczą. Może nie był tak skuteczny, jak khazadzcy wojownicy, ale powoli piął do swego. Zresztą, walka jak walka. Trzeba było się tłuc do skutku. To w zaciszu warsztatów, gdzie powstały pancerze i zbroje, tam rozgrywała się prawdziwa walka. Dzięki niej wojownicy mogli na placu boju mieć ciut większe szanse.
Jeżeli to potrzebne by dobiec do przeciwnika, to w pierwszej rundzie szarża.
W każdej następnej wycelowanie+atak.
Gdyby przeciwnik uciekał i była szansa na strzał bez towarzyszy na linii strzału - strzał z łuku.
Potem rozglądanie się po pobojowisku, doglądanie ewentualnych rannych.
Obejrzenie kobiet.
Wykorzystanie swojej wyjątkowej spostrzegawczości