|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-05-2021, 12:09 | #211 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
26-05-2021, 14:43 | #212 |
Reputacja: 1 | Tak jak podejrzewał, udało mu się podejść nieusłyszanym prawie pod same plecy stworów. Rzut oka na sytuację i podjął decyzję. Gdy Klaus odda swój strzał, Bardin rzuci się obok niego i zaatakuje kogokolwiek, kto z tych dwóch będzie jeszcze żywy. Będzie napierał rozważnie aż do skutku, starannie wybierając trajektorię ciosu i koordynację z tarczą. Może nie był tak skuteczny, jak khazadzcy wojownicy, ale powoli piął do swego. Zresztą, walka jak walka. Trzeba było się tłuc do skutku. To w zaciszu warsztatów, gdzie powstały pancerze i zbroje, tam rozgrywała się prawdziwa walka. Dzięki niej wojownicy mogli na placu boju mieć ciut większe szanse. |
27-05-2021, 11:00 | #213 |
Reputacja: 1 | Nie mieli większych problemów, żeby dotrzeć do miejsca, skąd dochodził krzyk. I właściwie dotarli tam w ostatniej chwili, bo jedna z zaatakowanych kobiet nie żyła, a drugą pewnie za moment spotkałby ten sam los. Klaus zmarszczył tylko gniewnie brwi, widząc, jak jeden z dziwnych nieznajomych zajada się skórą z twarzy zamordowanej kobiety. Widział w życiu wiele okropieństw, ale z kanibalami miał do czynienia po raz pierwszy. |
27-05-2021, 19:02 | #214 |
Reputacja: 1 |
|
29-05-2021, 09:46 | #215 |
Reputacja: 1 | Vessa, Klaus, Felix, Bardin Felix z gracją godną Estalijczyka ruszył na spotkanie nieokrzesanego, dzikiego mężczyzny. Rapier awanturnika zatańczył w powietrzu, rozcinając głęboko skórę na piersi przeciwnika. Dodatkowo zwadźca ustawił się tak sprytnie, by nie zasłaniać wroga Klausowi. Wypuszczone z kuszy automatycznej bełty przecięły ze świstem powietrze, trafiając dzikusa w tors oraz szyję i zakończyły w ten sposób jego nic nie warty żywot. W tym samym czasie Bardin zaszarżował na biegnącego w jego stronę dzikusa. Zamachnął się młotem, trafiając wroga w lewy łokieć. Słychać było tylko paskudny odgłos łamanej kości, tamten zawył nieudolnie i wytrącony z równowagi padł na kolana. Chwilę później pojawiła się przy nim Vessa, zatapiając ostrze miecza w szyi mężczyzny. Buchnęła krew, dzikus padł w konwulsjach na leśne runo i w końcu znieruchomiał. Na niewielkiej polance zapanowała cisza. - Dziękuję za ratunek - powiedziała w końcu ładna, czarnowłosa kobieta. Była młoda, mogła mieć lekko ponad dwadzieścia lat. Jej prawy policzek był czerwony i spuchnięty, nosił ślad po uderzeniu jednego z dzikusów. - Mam na imię Katrin. Marnie bym skończyła, gdyby nie wasze nadejście. Biedna Roda… - Spojrzała w stronę martwej kobiety. - Nie miała tyle szczęścia. Bohaterowie przyjrzeli się obu. Martwa Roda nosiła suknię i koszulę w krzykliwych kolorach, na głowie miała zieloną chustę. Na tyle, na ile można było to dostrzec, jej skóra zdawała się smagła. Katrin była jej przeciwieństwem. Odziana na modłę imperialną, w ciemne spodnie, wysokie buty, tunikę i kubrak, cerę miała jasną, żeby nie powiedzieć bladą. Podniosła z ziemi swój zaostrzony kij. - Od pewnego czasu podróżuję z moją przyjaciółką w taborze Strigan - rzuciła, widząc, że jej się przyglądają. - Ich obóz jest niedaleko stąd, w lesie. Chodźcie ze mną, w ramach podziękowania za uratowanie mi życia, chciałabym wam to wynagrodzić noclegiem, jadłem i napitkiem. Zmrok się zbliża, a tutaj w nocy jest niebezpiecznie. Striganie to dobrzy ludzie, przyjmą was jak swoich. Będę musiała też poprosić, by ktoś pofatygował się po ciało biednej Rody. - Nasi towarzysze czekają na głównej ścieżce - powiedziała Vessa. - Chodźmy więc i po nich, dla wszystkich znajdzie się miejsce w obozie - odparła Katrin, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Bardin Wszyscy Grupa ratunkowa wróciła z Katrin do miejsca, gdzie czekali Zachariasz z Galebem. Felix przedstawił kobietę, streścił im sytuację, jaka miała miejsce w lesie i wspomniał o obozie Strigan nieopodal oraz zaproszeniu czarnowłosej na nocleg. - Tak, jak mówiłam, las po zmroku jest naprawdę niebezpieczny, a w naszym obozie będziecie mogli spokojnie odpocząć przed dalszą drogą. A gdzie właściwie zmierzacie, jeśli można wiedzieć? Może będę mogła jakoś pomóc? Albo Ionut, przywódca taboru. On zna te okolice jak własną kieszeń. - zakończyła, ciekawa odpowiedzi bohaterów. |
29-05-2021, 17:28 | #216 |
Reputacja: 1 |
|
29-05-2021, 18:12 | #217 |
Reputacja: 1 | Poszło szybko i bez żadnych ran z ich strony, czyli tak, jak Klaus lubił. Ocalona młoda kobieta szybko się przedstawiła, choć na Strigankę nie wyglądała i z pewnością nią nie była. Jej blada skóra bardziej przypominała mu cerę nieboszczki, niż żywej osoby. Być może to doznane przerażenie sprawiło, że zrobiła się biała jak kartka. |
29-05-2021, 19:16 | #218 |
Administrator Reputacja: 1 | Byli na tyle zgraną ekipą, że rozprawienie się z dwójką kanibali nie sprawiło im żadnych kłopotów. Felix wytarł ostrze rapiera w odzienie jednego z dzikusów, po czym schował bron i podszedł do ocalonej kobiety. Wyciągnął rękę, by pomóc jej wstać. - Felix - przedstawił się. Przez moment zastanawiał się, czy warto przyjmować zaproszenie, jako że Striganie nie cieszyli się najlepszą opinią, lecz zanim zdążył wyrazić swą zdanie z odpowiedzią wyrwała się Vessa. - Jak liczna jest ta grupa? - spytał. - I dokąd jadą? Północ, południe, wschód czy zachód? - Tabor składa się z trzydziestu Strigan, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Wiem, że jutro mają zamiar ruszyć na zachód - odpowiedziała. |
30-05-2021, 18:59 | #219 |
Reputacja: 1 | Bardin zafrasował się bardzo znaleziskiem. Przestał się na razie interesować całą resztą i nie chwaląc się przed ludźmi, ruszył do Galeba. - To znalazłem przy dwóch zabitych dzikusach - oznajmił mu i wyciągnął znalezisko na otwartej dłoni. Czekał, co ten odpowie. Krasnolud wiedział, że gromril jest ulubionym metalem kowali run. Co więcej, tylko oni wiedzieli jak go obrabiać. Czy znalezisko można było nazwać obrobionym? To była kwestia dyskusyjna. Ale ktoś miał dostęp do surowego gromrilu. Czyli mógł odkryć nieznane złoże. Wobec takiego nie można było przejść obojętnie. - Pokazujemy to pozostałym? - zapytał starszego khazda, zdając się na jego decyzję. Nie tylko z powodu starszeństwa, ale również dlatego, że był kowalem run. - Zach - zwrócił się do niziołka. - Czy dałbyś radę wytropić, skąd przyszli napastnicy? Pokażę, gdzie odbyła się walka. Od Katrin chciał się dowiedzieć tylko tego, co wiedziała o napastnikach. Ale niestety nie wiedziała nic. - Nie mam pojęcia. Ani kim są, ani skąd przyszli. Nie zauważyłyśmy ich, a potem było już za późno. Ten las pełen jest dziwactw, może gdzieś tam w jego głębi żyje banda kanibali. Ja w każdym razie nie chcę się o tym przekonywać - zadrżała. Inżynier planował spróbować dowiedzieć się czegoś więcej od strigan, skoro postanowili się do nich udać. Trochę podjedzą i udadzą się dalej. Gdzie to dalej było, tego jeszcze nie wiedział. |
31-05-2021, 20:50 | #220 |
Reputacja: 1 | - No jak nie, jak tak – odpowiedział krasnoludowi Zachariasz, zainteresowany tym, co wydarzyło się w lesie. U nich na trakcie, nie działo się nic, więc przez ostatnie chwile niziołek wyciągał szyję i nadstawiał uszu w kierunku, gdzie toczyła się walka. – Pytasz czy dam radę? Wiesz, tak samo pytali niejaką Rajmundę Oberlachen z Wurtzen, zatrudnioną w burdelu U Ani. A czemu tak pytali? Bo widzisz, Rajka uznała, że w ciągu wieczora wygodzi nie mniej niż dwudziestu siedmiu chwatom z stacjonującej w miasteczku IV Doborowej Kompanii Strzelców, tym samym bijąc rekord należący do starej Frau Butternecker zwanej swego czasu Lokomotywą. A skończyło się to tak, że potem w miasteczku opowiadali, że Rajmunda rozpuknęła się od dymania niczym balon, a w końcu pękła, przyprawiając do tego leżącego właśnie na niej lejtnanta Joppeblaucha o głuchotę i koszmary. A rekord nie został pobity… Po opowiedzeniu krotochwili Zachariasz ruszył za Bardinem na poszukiwania śladów, mając się na baczności oczywiście i trzymając w pogotowiu kuszę. Nie chciał skończyć jako posiłek w żołądkach leśnych kanibali. A propos posiłków… - Słyszałem, że stirgański kociołek ma magiczną moc, chętnie bym spróbował – rzucił do kompanów wchodząc między drzewa. |