28-05-2021, 17:54
|
#37 |
| Warta jak i cała noc upłynęły mu spokojnie. Pod koniec swojego czuwania wyciągnął nawet zestaw do czyszczenia broni i zajął się pistoletami. Przed pójściem spać upewnił się, że u Klary wszystko dobrze i położył się do śpiwora. Sen jak zawsze miał lekki, nauczyła go tego wojna i służba w rajtarach. Na początku ciężko było mu się do tego przyzwyczaić, ale teraz nie zwracał już na to uwagi. Ciało i umysł potrafią przywyknąć do różnych warunków.
Śniadanie zjadł w towarzystwie ukochanej. Posiliwszy się, złożył namiot i śpiwór, sprawdził, czy pistolety są załadowane, a proch zabezpieczony przed ewentualnym deszczem oraz wilgocią. Tak, jak i poprzedniego dnia, to Klara zajmowała siodło Krowy, a Viktor szedł obok, trzymając klacz za uzdę. Zajmowali miejsce mniej więcej pośrodku pochodu, idąc wzdłuż niego i rozmawiając. Szlachcic wyglądał na rozluźnionego, ale to była tylko poza - zmysły miał wyostrzone i dokładnie przyglądał się mijanej okolicy.
Po jakimś czasie pochód zatrzymał się nagle, a to raczej nie zwiastowało niczego dobrego. Z przodu coś się działo, a gdy wychwycił gest dłoni Melissy sygnalizujący, by ruszyli sprawdzić, co się tam działo, skinął jej głową. —Idę sprawdzić, co się tam wyprawia — powiedział do Klary i cmoknął trzy razy, dając tym samym komendę klaczy, by została w miejscu. — Pod żadnym pozorem nie ruszaj się stąd. Zresztą, Krowa i tak nigdzie nie pójdzie. Jeśli coś by się działo, krzycz.
— Uważaj na siebie — rzuciła za nim blondynka.
— Jak zawsze — odrzekł, przyspieszając kroku.
Wzrok skupiony miał na przedzie pochodu, gdzie w miarę zbliżania się dostrzegł trzy ogromne kształty, które okazały się ogrami. Do tej pory nigdy ich nie spotkał, ale słyszał o nich co nieco - były silne, ale niezbyt mądre. No i lubiły dużo żreć. Ich postura robiła wrażenie, ale Viktor gorsze paskudy widział na wojnie. Na razie nie wtrącał się, bo po pierwsze nie wiedział, o co chodziło, a po drugie nie on był odpowiedzialny za uchodźców. Obserwował, jak obrońcy pochodu będą radzić sobie z sytuacją, gotów jednak wkroczyć, czy to słowem, czy bronią, gdyby zaszła potrzeba. |
| |