Franko ruszył w tamtą stronę. Miał wielką nadzieję, że nie zobaczy tej dziewczyny. Czół w kościach, że przyniesie ona więcej złego niż dobrego. Jego ciało zaczęło się już goić. Ale rany były jeszcze dotkliwe. Czół, jak skóra go ciągnie, a kości stawiają dziwny opór, trąc o siebie. - Czego chcesz? - Powiedział nieco nazbyt szorstkim tonem zapominając o kulturze - Myślałem, że załatwiliśmy już twój problem? - Franko zaplótł grube węzły ramion na piersi i dodał - Chyba za późna pora na wizyty towarzyskie... ?
Franko przeniósł wzrok na zakłopotanego chłopaka nieco dociśniętego do muru i dodał:
- Kid leć do Doktorka, czeka na te części ... |