Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2021, 12:51   #126
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wspólna praca, wsparta jeszcze magią Jace’a sprawiła, że bohaterom udało się naprawić most dosłownie w kilkanaście sekund. Voldan przyglądał się temu spektaklowi z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- O cholera… nie myśleliście, żeby zająć się budowlanka? - rzucił zadowolony, kiedy skończyli. Oglądał jeszcze chwilę ich dzieło, zanim postawił stopę na moście, co najpewniej uratowało mu życie.
Gdy Mikel i Jace przechodzili przez kładkę, stało się coś dziwnego, jeśli nie niemożliwego. Świeżo założone liny w ułamku sekundy zestarzały się i sparciały, a deski spróchniały, niwecząc całą ich pracę, tak jakby nigdy tu nie byli. Ciężar dwóch mężczyzn był wystarczający, by cała konstrukcja zawaliła się. Mikel rzucił się do przodu, w ostatniej chwili łapiąc liny i zawisając na ścianie. Jace nie był tak szybki, ale nie musiał - jedna szybka myśl wystarczyła, by zamiast runąć w dwunastometrową szczelinę, opadł powoli niczym piórko. Obaj jednak oberwali sypiącym się z sufitu gruzem. Laura i Rufus mieli szczęście, że wciąż działały ich zaklęcia lotu, a Hannskjald… właśnie, gdzie on był? Przed chwilą zniknął, zanurzając się w ścianie tunelu.
Cokolwiek się wydarzyło, z pewnością nie było naturalne, a odpowiedzialny za ten wypadek nie kazał na siebie długo czekać. Sterta śmieci, gruzu i zniszczonych narzędzi uniosła się nagle, jakby złapało ją tornado, a część z nich uformowała się w maskę z pełnym złośliwej nienawiści wyrazem. Stwór ten, czymkolwiek był, nie miał dobrych zamiarów.


Hannskjald

Zawalisko w tunelu z prawej ciągnęło się na kilkanaście metrów, a zakończyło się w niesamowicie dusznym korytarzu. Hannskaldowi przypomniały się smutne historie z rodzinnego Kraggodanu - krasnoludy zawsze wiedziały, że najgorszym losem górnika nie jest zostanie przywalonym przez skały. Znacznie gorzej było przeżyć samo tąpnięcie tylko po to, by zostać uwięzionym w ciasnym pomieszczeniu bez świeżego powietrza. Jeśli nie miał kto im pomóc, górnicy mogli jedynie zastanawiać się, jak będzie wyglądała ich pełna cierpienia śmierć: zabije ich brak wody, jedzenia, czy może oddechu? Nie chcąc samemu ryzykować uduszenia. wycofał się pospiesznie - akurat, by zobaczyć, jak jego towarzysze kończą naprawę mostu.
Gdy ten był już gotowy, drużyna ruszyła na drugą stronę, zaś druid wniknął w ścianę po lewej. Spodziewał się kolejnych kilku metrów skał, ale kopalnia go zaskoczyła. Ledwie kilka sekund później wypadł na otwartą przestrzeń - szeroki na dziesięć stóp zgrubnie obrobiony tunel, który musiał służyć do odprowadzania ścieków i innych odpadów. Świadczyła o tym głęboka na dwie stopy warstwa zimnej, obrzydliwie śmierdzącej cieczy, zajmująca całą jego powierzchnię. Kilka metrów od swojej pozycji dostrzegł zanurzone w niej, dobrze zachowane zwłoki. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, usłyszał głuchy łoskot za północną ścianą tunelu.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 31-05-2021 o 13:05.
Sindarin jest offline