Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2021, 07:35   #20
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po tym, jak Jessica dała znać, iż w wagoniku "czysto", Siostra Isabelle pomogła tam wejść Ceres. W środku z kolei…
- Usiądź gdzieś, odpocznij - Włoszka wysiliła się na miły uśmiech do dziecka, i ściągnęła swój plecak. Przez chwilę w nim czegoś szukała, i w końcu wyciągnęła manierkę i mały pakunek.
- Napij się wody, zjedz coś słonko. Choćby i ciastka. Są dobre. Odpędzą złe myśli - Powiedziała, podając rzeczy Ceres. Następnie cofnęła się w tył wagonu, skąd przyszli, po czym spoglądała w kierunku miejsca, gdzie stracili towarzysza. Palce jej obu dłoni powoli przesuwały się po różańcu, a Zakonnica modliła się za duszę zabitego.
Ceres, która dotychczas posłusznie spełniała jej polecenia (szczególnie to by zjeść coś słodkiego), teraz podeszła do zakonnicy i spojrzała na nią z dziecięcą ciekawością.
- Co robisz? - zapytała wprost.
- Hmm… - Siostra Isabelle zamyśliła się na chwilę, zastanawiając jak wyjaśnić cokolwiek dziecku, nie mającemu absolutnie żadnego pojęcia na temat wiary. Uśmiechnęła się ciepło, patrząc na moment na Ceres.
- Mam nadzieję, że Kamratov zazna już wiecznego spokoju, czego mu właśnie życzę - Powiedziała po chwili.
Ceres mlasnęła jakby dosłownie smakowała sens słów zakonnicy, po czym powiedziała cicho:
- Też mam nadzieję, że już go nie boli. Bo potem... przestaje boleć, prawda?
- Tak. Przestaje… - Odparła Siostra Isabelle. Co innego w końcu miała dziecku odpowiedzieć.
- A jak ty się czujesz? - Zmieniła temat - Może usiądź, odsapnij, pewnie nogi bolą… długo tu nie posiedzimy, trzeba za chwilę iść dalej.
Ceres patrzyła chwilę na kobiete tymi swoimi przenikliwymi, jasnymi oczami, które wydawały się zbyt stare do jej małej twarzyczki, po czym skinęła głową i grzecznie poszła usiąść na jednej z ławek.

Zakonnica z kolei odmówiła cicho jeszcze jedną modlitwę, po czym i ona usiadła na jednej z ławek. Również coś małego zjadła, i napiła się wody. Spojrzała po reszcie towarzystwa… Peterson wychodził z wagonu. Chyba szedł pokręcić się wokół niego. Oby na siebie uważał.
- Jak długo tu odpoczywamy? - Siostra Isabelle spytała Wright, zerkając i na Rubię. Rozwiązała swoje buty wojskowe i je ściągnęła, po czym z wyraźnym, cichutkim westchnieniem ulgi, poruszała kilka razy palcami stóp w czarnych skarpetkach.
- Prześpimy się na dwie zmiany. - Wright zdjęła plecak i przeciągnęła się. - Może nie po osiem godzin, ale chyba wszyscy potrzebują drzemki, a nasza szefowa porządnego snu.
- Ummm… spać? - Zdziwiła się Zakonnica - Myślałam, że jedynie krótki odpoczynek, godzina, najdalej dwie, i idziemy dalej?
- Nie wiadomo co będzie dalej i czy będzie okazja na sen. - Amerykanka wzruszyła ramionami. - Cares jest zmęczona już od dłuższej chwili, właśnie straciliśmy człowieka. Zjedzmy coś i odpocznijmy.
- Godzina, dwie. Odpoczniemy, i ruszamy dalej, tak? - Siostra Isabelle spytała ponownie, woląc się upewnić, czy na pewno się rozumieją.
- Sen na dwie zmiany, ze dwie-trzy godziny minimum na zmianę, to mi daje więcej niż godzinę dwie - Ziggie minął zakonnicę w przejściu do wagonu i uwalił się w suchym kącie z plecakiem pod głową, rozkładając przed sobą mapę. - Jess decyduje, ale na moje nikomu nie pomożemy, jak zaczniemy mieć zwidy ze zmęczenia. Między nami a miastem jest teraz gruzowisko i to... plugastwo, nic nam nie będzie. Jak siostrę nosi, może wziąć pierwszą wartę.
- Siostro… wszystkim przyda się odpoczynek. Ja myślałam nawet o 4 godzinach jeśli będzie trzeba. - Jess wskazała na dziewczynkę. - Ale to nie ja tu dowodzę lecz ona.
Ostatnie słowa wypowiedziała ciszej. Ceres spała, zwinąwszy się w pozycji embrionalnej na jednej z ławek.
- Po prostu się chciałam upewnić, ile tu posiedzimy. Uważam, że 8 godzin to stanowczo za dużo, ot tyle. I nie, nie nosi mnie… - Zakonnica spojrzała na Petersona i cierpko się uśmiechnęła.
- To niech się siostra teraz prześpi, Xavras ty też. - Jess zabrała się za wydobywanie prowiantu by coś przygotować. - Za dwie godziny was obudzimy. - Dodała po chwili szeptem.
Zakonnica posłała Wright niedbały pseudo-salut, jako mały żarcik, po czym wygrzebała z własnego plecaka koc, i okryła nim delikatnie śpiącą już Ceres. Następnie sama rozsiadła się wygodnie na jednej z ławek, rządek dalej od dziewczynki. Isabelle nogi miała wyprostowane, a plecami była oparta o ściankę wagoniku, po czym zamknęła oczy, kładąc dłonie na podołku. Butów nie zakładała.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline