Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2021, 12:00   #311
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Wieczór; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami” Pirora

- Brawo, pomysł z czekaniem na koleżankę bardziej mi się podoba, mam tutaj plany na długą grę z panem Lange. - Pirora uśmiechnęła się. - Ale myśle że ty i Ajnur możecie wdzięcznie zniknąć z dwoma panami po jakimś czasie. Ja już resztą pogram - Powiedziała bardzo pewnie siebie. Jak bardzo mogła się mylić.

Na pytanie nieznajomego po prostu się uśmiechnęła.
- Owszem jestem dosyć częstym bywalcem. Chwilowo tu mieszkam przynajmniej jeszcze przez jakiś czas więc to raczej nie jest zaskakujące. Panie..? - Blondynka powoli ruszyła w stronę sali i szynkwasu gdzie powinna być widoczna dla Benony i żołnierzy. Miałą nadzieje, że rudowłosa wyśle jej małą odsiecz. A Jak nie… no cóż będzie musiała się zadowolić tylko imieniem i nazwiskiem. Może Benona i Ajnur wyciągnąć coś więcej.

- Aaldrik. - marynarz też odwzajemnił się ciepłym uśmiechem i chętnie przeszedł z blondynką do szynkwasu sadowiąc się na sąsiednim stołku.

- To będziesz się stąd wyprowadzać? Szkoda. To można powiedzieć, że złapałem cię w ostatniej chwili. - powiedział gdy już usiedli a on wesoło wzniósł swój kufelek aby się stuknąć z nową znajomą. Tymczasem owa nowa znajoma złowiła przez pomieszczenie pytające spojrzenie spod uniesionych brwi rudowłosej. Beno nowym znajomym Pirory była widocznie tak samo zaskoczona jak ona sama przed chwilą. I nie była teraz pewna czy dalej ma kontynuować umówiony plan czy to coś zmienia.

Malarka posłała jej błagalne spojrzenie ale w tej sytuacji nie miała pewności czy Rudzik odbierze jej prośbę poprawnie. Nie wydawało jej się że Benona zna zasady “gry” na tyle by się domyślić żeby wykorzystać żołnierzy do ratunku blondynki.

- Jesteś marynarzem? Chwilowo jedynych jakich znam to ci z załogi Rose de la Vegi. - Zagaiła domniemanie zajęcie Aaldrika, przy okazji dając sobie pewna przewagę mówiąc że zna Rose, bo większość marynarzy wiedziała kim jest Rose de la Vega.

- No tak, jestem marynarzem. Na “Morskim smoku”. Ja jestem z Erengardu. Ale załogę mamy z całego wybrzeża. I zimujemy tutaj. No i widziałem, że trzymasz się z kapitan de la Vegą. Dlatego nie podchodziłem. - wyjaśnił w całkiem prosty sposób co i jak go tu sprowadza. I dlaczego wcześniej nie kwapił się podejść do drobnej blondynki. O estalijskiej kapitan albo w ogóle o kapitanach mówił tak jakby to były osoby z całkiem innej półki. W międzyczasie przybyła rudowłosa odsiecz. Beno jakoś dała radę przejść nad kolanami Herr Lange i przejść przez główną izbę podchodząc od razu do blondynki siedzącej przy szynkwasie.

- O tu jesteś! Wszędzie cię szukałyśmy! Chodź do nas tam mamy miejsce. - zawołała wesoło i swobodnie jakby odnalazła zaginioną koleżankę i pomagała jej nawigować we właściwym kierunku. Pokazując stół od jakiego właśnie wstała.

- O Benona, przepraszam Aaldrik, może wypijemy razem innym razem. Kapitan de la Vega nie będzie was onieśmielać przynajmniej przez tydzień. Może i dłużej. - Pirora uśmiechnęła się przepraszająco ale i zachęcająco. W końcu podszedł, nie był jej równy ale na swój sposób odważny. A Pirora mogła podziwiać to w innych. Odwagę by próbować.

- Panowie żołnierze nie chcieli być rycerscy? - Zapytała cicho rudą kiedy nie doszły jeszcze do stolika ale odeszły wystarczająco od marynarza.

- Ah… No tak… No to cześć… - marynarzowi taki rozwój wypadków widocznie nie przypadł za bardzo do gustu jak tu jakaś ruda zgarnęła mu sprzed nosa tą drobną blondynkę. No ale dosłownie i w przenośni uśmiechał się robiąc dobrą minę do niezbyt dobrych kart z jakimi został w ręku. Beno na osłodę rzuciła mu jeszcze miły uśmiech ale już bardziej interesowało ją to co czekało przed nimi.

- E tam, żadni z nich rycerze ani szlachcice. Ale i tak się fajnie z nimi gada. Chętnie z nimi pójdę na pięterko czy gdzieś tam. - zachichotała wesoło rudowłosa szepcząc w najlepsze z blondwłosą koleżanką gdy tak szły do stołu. Aż doszły na miejsce.

- To jest właśnie ta koleżanka na jaką czekałyśmy. - Benona zatrzymała się przy stole po przyjacielsku obejmując ramię Pirory i przedstawiając ją wesołej gromadce. Ajnur siedząca na kolanach tego z brzegu uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Zresztą panowie także.

- A to są nasi nowi koledzy. Mathias, Dirk, Edmund i Stiepan. Nie pomyliłam? - Beno zmrużyła oczy jakby nie do końca jeszcze była pewna nowych dla siebie imion. I przedstawiła ich po kolei od tego drugiego co się jej podobał, przez blondyna, tego z boku i tego grubcia co mówił po kislevsku. Cała czwórka nie miała nic przeciwko nowej koleżance rudowłosej zapraszając ją pomrukami, gestami i uśmiechami. A Lange miał minę jak ludzie którym wydaje się, że coś czy kogoś już widzieli i próbują to jakoś zlokalizować w swojej pamięci.

- Pirora van Dake. - Przedstawiła się szlachcianka z lekkim ukłonem, jak na van Dake przystało. - Miło mi poznać. - Jakże inna osobę musiała pamiętać Herr Lange z Mewy, bardziej przyziemny strój, rozpuszczone włosy i rumieniec od żwawych tańców. No i nie była oblana piwem. O ile w ogóle ją pamiętał, najwyraźniej nie zrobiła takiego wrażenia na jakie liczyła. No ale nic wszystko da się naprawić.

- Gdzie mogę usiąść? - Dodała, uśmiechając się i przez moment puszczając Dirkowi przelotne spojrzenie które mówiło że ona doskonale wie kim jest.

Przez chwilę zrobiło się zamieszanie bo Mathias zareagował pierwszy z miejsca proponując miejsce obok siebie. Na co Dirk zaoponował w dość stanowczy sposób. Chociaż dało się wyczuć, że się panowie lubią i szanują i nie jest to prawdziwa kłótnia. W końcu pogodziła ich interwencja Benony.

- Pomogę wam. - oświadczyła z sympatycznym uśmiechem i przeszła znów nad kolanami Langego. Po czym usadowiła się na kolanach jego sąsiada. Co niejako załatwiło sprawę bo Pirorze już zostały do wykorzystania tylko kolana Dirka. A ten ją chętnie na nie zaprosił.

- A więc panna van Dyke tak? Też miło mi poznać. Dirk Lange. A to moi przyjaciele. - Dirk przedstawił się nieco bardziej dokładnie niż przed chwilą to zrobiła rudowłosa trzpiotka.

- Masz bardzo miłe koleżanki. - dorzucił Stiepan który mówił z wyraźnie wschodnim akcentem.

- Tak mnie nazywają owszem. - Potwierdziła blondynka na pytanie, blondyna. - Owszem Benona i Ajnur są dobrymi towarzyszkami miałam duże szczęście, że mogłam je poznać. Choć od czasu przybycia do miasta poznaje dużo ciekawych osób.

- Co właściwie każe mi zapytać z ciekawości kogo poznaje dzisiaj? - Skierowała swoje pytanie do reszty stołu, jakby ignorując pytaniem Lange który jakby nie musiał jej odpowiadać. Tani trik a że ciężko było rozmawiać z resztą stołu z kolan blondyna to mogłoby się wydawać że po prostu nie miala jak inaczej się zwrócić podczas pytania.

- Chyba nie jesteśmy tak sławni jak mi się wydawało. - mruknął nieco ironicznym tonem Mathias co wywołało serię uśmiechów w męskim towarzystwie.

- Ten tu grubas to nasz specjalista od zaopatrzenia. Potrafi załatwić wszystko co potrzeba. - zaczął wskazując na Stiephana. - Ten koleżka to nasz najlepszy szermierz i instruktor szermierki. Powiada, że kobiety zawsze mdleją jak widzą jakie ma blizny ale ja bym nie brał tego tak dosłownie i na poważnie. - odparł tym samym lekkim tonem wskazując na Edmunda któremu z kolei Ajnur siedziała na kolanach. Co wywołało z miejsca jego protesty i dało się wyczuć obcy akcent. Widocznie nie pochodził z Imperium. Jednak Mathias się tym nie przejął i ciągnął dalej.

- No i jestem ja czyli nasz spec od negocjacji i zawierania umów. Rozumiesz, ktoś musi myśleć za tych pacanów. - jego głos ociekał bezczelną skromnością aby nie było wątpliwości kto jego zdaniem jest tutaj najważniejszy. Gdy już wydawało się, że skończył Lange chrząknął znacząco.

- A tak. I jeszcze jest ten dryblas tutaj. Jakby co to jest naszym szefem. Pozwalamy mu tak o tym myśleć bo wtedy jest znośniejszy. A tak w ogóle to jesteśmy Czerwony Legion. - zakończył Mathias nie mniej bezczelnie niż przedstawiał pozostałych kolegów. A ci coś nie wydawali się mieć mu tego za złe, raczej ich to chyba bawiło.

- Tak. La Legione Rossa. Najlepszy legion zawodowych morskich najemników po tej stronie oceanu! - zawołał dumnie Edmund potwierdzając słowa bezczelnego kolegi.

- Taaak, nigdy o was nie słyszalam. - Powiedziała w przekomarzając się tonie blondynka i sama uśmiechnęła się bezczelnie. Dając chwile na reakcje a potem dodała przepraszająco. - Nie no kojarzę jesteście piechota morską. Powiedzmy że był to dosyć egzotyczny koncept dla mnie więc zapamiętałam nazwę.

Pirora w między czasie zwróciła na siebie uwagę znajomej kelnerki dając dyskretnie znak że przydałby się jej kufelek.

- A! Czyli coś jednak o nas słyszałaś! Dobrze! Lubię rozmawiać z inteligentnymi kobietami! - Mathias jak na razie wydawał się najbardziej wygadany z całej czwórki nowych znajomych. Widocznie wziął słowa blondynki siedzącej na kolanach kolegi za dobrą monetę. Beno obejmowała go za szyję siedząc przodem do blondynki i bawiła się w najlepsze słuchając tej jego zabawnej błazenady.

- Tak? Co podać? - wezwana gestem kelnerka podeszła do ich stołu i zapytała Pirorę i resztę towarzystwa uśmiechając się do nich sympatycznie.

- A mogłabyś się podać? No zobacz, nasz kolega siedzi taki smutny i zdekompletowany! - Mathias wskazał na Stiephana odwzajemniając dziewczynie jej uśmiech. Ta spojrzała na niego, na speca od aprowizacji, roześmiała się i rzeczywiście usiadłą mu na kolanach.

- Dobrze ale tylko na chwilę. Szef da mi bobu jak zobaczy, że się obijam w pracy. - powiedziała kelnerka ale chyba przyjemna atmosfera przy stole zrobiła na niej dobre wrażenie.

- No, twój negocjator nawet poza pracą jest w pracy. - Pirora w końcu skierowała swe słowa tylko do Dirka. Przy okazji mogla się przyjrzeć z bliska jego szarym oczom. On za to miał doskonały widok na jej pełne niebieskie.

- No tak, takie to z nim skaranie. - Dirk skorzystał z okazji i chwili spokoju i odgarnął z twarzy siedzącej mu na kolanach kobiety blond loki. Reszta towarzystwa coś dyskutowała ze sobą chyba głównie z Magdą i o niej jak nazywała się ta sympatyczna kelnerka. Wydawało się, że Magda chętnie by z nimi została dłużej no ale była w pracy i nie odważyła się dłużej prowokować cierpliwość szefa.

- No to ja lecę. Zaraz do was wrócę z zamówieniem. - powiedziała stawiając na sztorc tacę o blat stołu i zbierając się do powrotu na salę.

- Mam wrażenie, że już cię gdzieś widziałem. - powiedział blondwłosy zerkając spod przymrużonych powiek na blondynkę i bawiąc się końcówkami jej włosów.

- To co zwykle. - Powiedziała a raczej potwierdziła Magdzie, w końcu jako stały klient od tygodnia była w tej uprzywilejowanej pozycji, że pracownicy tawerni kojazyli ją bardziej i szybko zorientowali się co drobna blondynka zamawia dla siebie.

- Mhmm, czyżby? To chyba znaczy, że nie robię na ludziach takiego wrażenia jak myślałam. Bo inaczej na pewno byś mnie pamiętał. - Powiedziała kokieteryjnie. - Ale owszem wpadliśmy na siebie już. - Dodała ewidentnie rozbawiona rozkminą mężczyzny.

- O. Tak? Wiedziałem! Ale gdzie? I kiedy? - Dirk ucieszył się, że jego przypuszczenia były słuszne ale przyznał się do niewiedzy w tym temacie. Magda zaś ostatni raz uśmiechnęła się do towarzystwa i odeszła od ich stołu wracając na salę.

- Widzisz? I dlatego mówię, że jestem tu niezbędny. Ja napewno bym cię zapamiętał. - Mathias wtrącił się do ich rozmowy stukając palcem w ramię Pirory i robiąc pseudo gorliwą minę.

- Wieczór dopiero się zaczyna dam ci czas żebyś się męczył nad odpowiedzią, może z którymś wylanym kuflem ci przyjdzie odpowiedź do głowy. - Pirora powiedziała ukryta wskazowke ale nie wydawalo jej się że dowódca bandy ja wyłapał. Zwróciła się więc do Mathiasa który wkroczył chyba w jakąś formę rywalizacji z herr Lange o jej uwagę.

- Wydaje mi się że dla ciebie fakt że kogoś na oczy nigdy nie wiedziałeś nie przeszkadzałby ci wmówić tej osobie że się znacie, jesteście najlepszymi przyjaciółmi a do tego winien ci jest pieniądze. - Van Dake pozwoliła sobie puścić komplement co do wygadania negocjatora i jego umiejętności gadaniny. Oczywiście w żartobliwym tonie.

- Dobrze, że sama o tym wspomniałaś. Nie chciałem sam poruszać tego tematu no ale jak zaczęłaś to myślę, że możemy porozmawiać o formie spłaty twojego długu i o karach umownych z tym związanych. - Mathias odpowiedział płynnie i tak profesjonalnie jak to dzisiaj rano słyszała w gabinecie Humboldta gdy rejent rozmawiał z urzędnikiem. Przy czym ten cwaniak z Czerwonego Legionu miał głos i minę jakby mówił jak najbardziej poważnie. I żadna dziewczyna nie siedziała mu na kolanach i wcale nie mówił do dziewczyny jaka siedziała na kolanach jego kolegi.

- Nie słuchaj tego pajaca on zawsze tak pajacuje. - Dirk złapał dłonią jego twarz i odpechnął znacząco do tyłu aż tamtym bujnęło.

- Tak, zawsze się tak zgrywa. - powiedział Edmund ale widocznie miał z tego niezły ubaw.

- Dobra, dobra! Jak wam załatwiam różne sprawy to jakoś wam to nie przeszkadza! - odciął się Mathias chociaż też w żartobliwym tonie.

- Po grzyba miałbym wylewać piwo? - zdziwił się Lange wracając do tej rozmowy w jaką wtrącił się jego kamrat.

Zamiast odpowiedzieć Pirora spojrzała znowu na Lange rozbawiona i zapytała.
- To jak działa ta piechota morska? W Averlandzie nie mamy takich jednostek, więc jedyne co mogę przyrównać to po prostu najemnicy wynajmowani na barkach wodnych żeby pozbywali się piratów rzecznych. - Pytanie było szczerze zabarwione ciekawością i zdradzało też pochodzenie szlachcianki, tak jakby jej ubiory już tego nie robiły.

- No to właściwie to samo. Tylko na morzu. I na większą skalę. Mamy swoje placówki we wszystkich większych portach na tym wybrzeżu. Oraz tutaj. To nie jest duży port no ale na imperialnym wybrzeżu trudno o alternatywę. - wyjaśnił cierpliwie Lange chyba nie chcąc za bardzo komplikować swoich wyjaśnień. Pozwolił sobie objąć kibić blondynki splatając na nim swoje dłonie.

- To jesteś z Averlandu? To co tutaj na północy porabia dziewczyna z południa? - zapytał zagadując o kolejny temat.

- Mhmmmm, dużo by wymieniać. Powiedzmy że miał być to przystanek na trasie odwiedzającej rodzinę ale jestem w trakcie kupowania kamienicy więc to raczej dłuższy postój. A tak to poznaje miasto, mieszkańców i nabywam znajomych i przyjaciół, kończę malować syrenę, mam też zobowiązania wobec kuzynki. - Powiedziała trochę w prosty nie przynudzający sposób by nie zanudzić swojego rozmówcy.

- Malujesz syrenę? - to ostatnie z tego wszystkiego wydawało się najbardziej zaintrygować blond legionistę. Pytał jakby chciał usłyszeć jakieś wyjaśnienia na ten temat. A tuż obok Beno coś czule szeptała sobie z Mathiasem chichocząc przy tym często i wdzięcznie jakby opowiadał coś zabawnego a z drugiej strony Ajnur zabawiała rozmową Stiepana a rączkami Edmunda.

- Maluje obrazy dla przyjemności. Znajoma minstrelka pomogła mi zaopatrzyć się w komplet narzędzi po tragicznie zmarłym artyście i jako pierwszy projekt postanowiłam namalować syrenę. Przyznaje się główną przyczyną jest pogoda która nie sprzyja do szkicowania statków czy samego morza. - Pirora mówiła trochę bardziej żywo na ten temat widać było że lubi malować.
- Nie jest jeszcze skończony i ostatnio nie miałam czasu nad nim popracować by to skończyć. Ale zaczyna wyglądać dokładnie tak jak planowałam. - Pochwaliła się blondynka poprawiając się trochę na kolanach Lange

- A co czerwone płaszcze robią jak mają za dużo czasu? - Zapytała nawiązując tym że ona maluje dla zabicia czasu.

- A no jak widzisz, przepuszczają swój żołd po tawernach i robią różne głupstwa. - roześmiał się Dirk wskazując gestem na towarzystwo jakie obsiadło stół jakby to był standardowy obrazek.

- Proszę, państwa zamówienie. - wróciła Magda, postawiła tacę na stole i zaczęła z niej zestawiać na stół to co kto u niej zamówił.

- A gdzie malujesz ten obraz? Gdzieś tutaj? Masz jakąś syrenę na wzór? Nie wiem czy słyszałaś ale ponoć jakaś zaczęła się kręcić po wybrzeżu. - blondyn zagadną malarkę o jej obraz kręcąc palcem jakby ta syrena mogła się czaić gdzieś zaraz za ścianami gospody w jakiej siedzieli.

- Słyszałam trochę opowieści by wiedzieć że to bardzo niebezpieczne bestie i raczej nie należy ich trzymać jako zwierzątko domowe. - Ton głosu miała lekki ale i lekko przemądrzały jakby chciała dać do zrozumienia że przygotowała się do tematu. - Moja pokojówka która jest z miasta użycza mi swojej twarzy, targ rybny dostarcza mi informacji poglądowych jak powinien wyglądać ogon,...- Zastanawiała się o powiedzeniu o tułowiu ale postanowiła o tym nie wspominać nie pytana. - ...co do plotek tych nie słyszałam, jedynie że ulice miasta w nocy podobno zrobiły się dosyć niebezpiecznie

- Niebezpiecznie? Nie z nami! Jak będziecie pod ochroną naszego Legionu to nic wam nie grozi! - zapewnił Mathias który widocznie jak chciał to słyszał co trzeba. Gdy akurat nie zajmował się sprawdzaniem co ruda ma pod sukienką. I sądząc po rozognionym spojrzeniu to chyba podobało mu się to co ruda ma pod sukienką.

- A niebezpieczne bestie z tych syren to prawda. Chociaż to zależy od historii w jakiej występują. - Lange odparł spokojniej niż kolega i na razie pozwolił sobie nie dodawać więcej komentarzy do jego wypowiedzi.

- W większości legend to te pół kobiety a pół ryby wabią żeglarzy na skały. A gdy statek się roztrzaska one się pożywiają ich mięsem. Ale słyszałem kiedyś bretońską legendę, że to wysłanniczki Mananna. I jak ktoś przejdzie jego próby to one zabierają takiego śmiałka do podwodnych ogrodów szczęścia i miłości. I tam zmieniają się w najrozkoszniejsze kochanki na świecie gdzie baraszkują z takim morskimi chojrakami do końca świata. - Dirk rozluźnionym i gawędziarskim tonem opowiedział swoją skróconą wersję tej historii jaką usłyszał.

- A ta twoja służąca to ma odpowiednie atrybuty aby pozować na syrenkę? - zapytał Mathias wymownie zaciągając koszulę Beno aby zajrzeć na te jej atrybuty o jakie pytał.

- Nigdy tej opowieści nie słyszałam, z Bretoni większość opowieści dotyczy ich Pani jeziora i Rycerzy Graala. - Przyznała się starszemu mężczyźnie. Na komentarz jego towarzysza przewróciła oczyma jakby usłyszała kiepski żart jakiegoś młokosa. - Kerstin użycza mi twarzy nie klatki piersiowej. Jak skończę pewnie go wystawię na sprzedaż to sam ocenisz czy taka syrena byłaby w twoich gustach.

Wróciła uwagą do blondyna. - Ta historia zasłyszana od marynarzy z którymi pracowaliście czy sami zawita liście w tamte strony?

- Tą akurat usłyszałem od jednego bosmana z jakim akurat płynęliśmy. On był z załogi statku a nie od nas ale wiele znał takich historii. Prawdziwy gawędziarz był z niego. Umiał i opowiadać i słuchać. Znaczy jak się do kogoś przekonał. - blondyn zadumał się nad tamtymi dniami gdy to usłyszał tamtą legendę po raz pierwszy. To wykorzystał Mathias aby znów się wtrącić.

- Kerstin? - zapytał wodząc pytającym spojrzeniem po trzech kobietach jakie obsiadły męskie kolana przy tym stole.

- To nasza koleżanka. Ale nie ma jej tutaj dzisiaj. Ale myślę, że bardzo ładnie wygląda na tym obrazie jako syrenka. Tak na żywo też. - Beno wyjaśniła kim jest modelka malarki i przy okazji powiedziała o niej dobre słowo.

- To masz ten obraz gdzieś tutaj? To może byś mi go pokazała? Może bym coś mógł podpowiedzieć? - zaproponował oficer malarce jaką trzymał na swoich kolanach.

- Och czyli nie wiesz o przesądach malarzy i patrzeniu na niedokończone obrazy? - Zaśmiała się lekko van Dake a potem spoważniała - To dołoże ci dodatkową opowieść do twojej kolekcji. Zasada jest taka, że nie wolno patrzeć ani podziwiać nie skończonego obrazu. Każdy kto nie jest twórca traci trochę swojego życia patrząc na takie niedokończone dzieło czasem nawet rozum. Był jeden imperialny malarz który zostawił po sobie kolekcję takich niedokończonych obrazów i każdy kolejny właściciel umierał tragicznie... Czasami sam a czasami cały majątek popadał w ruinę... Podobno w końcu inkwizycja zajęła się szukaniem tych dzieł i paleniem ich na stosach. -

Pirora mówiła z wielka powagą, w końcu opowiadała straszną historię. Która być może sama w sobie nie była prawdziwa i dosyć mocno wyrosła w legendach i przy kolejnych przekazach ustnych. Niemniej był kiedyś Artysta nazwiskiem Saberspar którego obrazy były wspaniałe ale mocno pechowe dla właścicieli. Wszystkie mimo tego że wspaniałe były nieskończone. I od tak powstała anegdota i przestroga dla malarzy, by nie pokazywać swoich nieskończonych dzieł… Pirora zawsze uważała że to chodzilo o to że jeśli pokażesz komuś nieskończony obraz a ta osoba zaczyna komentować jego stan to nie jest to już wizja artysty ale skaza jaką zostawiła osoba komentująca.

- ...no ale jak życie ci niemiłe i wolisz ryzykować postradanie zmysłów to prosze nie mówić że nie ostrzegałam.

Dziewczyna sięgnęła po swoje wino i upiła duży łyk zwilżając gardło

- Brzmi bardzo poważnie. - Dirk zacisnął usta w wąską linię i poważnie pokiwał głową gdy blondynka skończyła swoją opowieść. - Ale to chyba działa na artystów, miłośników dzieł sztuki i właścicieli. A ja nie jestem nikim takim. Tylko prostym żołnierzem. Chętnie pójdę zobaczyć to dzieło sztuki. I może jak tam będziemy to się zastanowimy co dalej z tym można zrobić. Co ty na to? - zaproponował już z lekko drwiącym uśmieszkiem i znów odgarnął jakiś blond kosmyk z czoła malarki przy okazji przesuwając palcami po jej policzku.

- Nie artysta, nie miłośnik dzieł sztuki i nie właściciel… a mimo wszystko koniecznie chce ryzykować życiem by zobaczyć nieskończony obraz syreny. - Powiedziała bardzo cicho malarka zbliżając swoją twarz do ucha mężczyzny. - Aż się ciśnie na usta pytanie czy już nie nie możesz znieść tego uczucia że nadal nie umiesz powiedzieć gdzie mnie widziałeś i chcesz to ze mnie siłą wyciągnąć. - Zanim mógł jej odpowiedzieć jeszcze raz odwróciła wzrok od blondyna udając że sięga po wino, wykorzystała ten moment by posłać Benonie spojrzenie, mogła mieć jedynie nadzieję że rudzik ma już Mathiasa tak nakręconego że pewnie sam ją zaniósł na górę jak da mu znak. Podobne z Ajnur.

- Moja droga panno mogę jestem pewien, że można z ciebie wyciągnąć wiele ciekawych rzeczy i to niekoniecznie siłą. - oznajmił Lange z ironicznym uśmieszkiem i pewnością słyszalną w głosie. Jakby był pewny, że uda mu się zrealizować swoje zamiary co do blondynki w ten wieczór.

- To może porozmawiamy o tym na górze? Mamy bardzo przytulny pokoik na pięterku. - powiedziała wesoło Beno machając dłonią trochę w stronę schodów prowadzących na górę a trochę w stronę sufitu.

- O no i wreszcie ktoś mówi tu z sensem! - ucieszył się Mathias jakby miał bardzo zbieżne plany w tej materii. Więc podnieśli się pierwsi. - Nie no ja to nie będę się tak przeciskał… - mruknął spec od negocjacji widząc jak ruda jakoś dała radę się przecisnąć między stołem a Pirorą. Na chwilę nawet siadając Dirkowi na kolanach.

~ To my zgarniamy ich do siebie a ty tego do siebie? ~ wyszeptała cicho do ucha blondynki zanim wstała z kolan oficera Czerwonego Legionu.

Pirora uśmiechnęła się i pokręciła z niedowierzaniem głową rozbawiona pewnością siebie żołnierza. - Uwierzę jak zobaczę. - Powiedziała wyzywająco w stronę Dirka. Kiedy Benona pochyliła się do niej ta tylko pokiwała niewinnie głową i została jeszcze na kolanach blondyna kiedy tamci się rozchodzili.

- Nadal nie masz zielonego pojęcia gdzie mnie spotkałeś już? - Zapytala nadal ciekawa z chochlikowym uśmiechem. - Bo wiesz jak chcesz bezpiecznie wrócić do siebie a nie być przeklęty przez niedokończony obraz to masz jeszcze szansę.

- Mam dziwne wrażenie, że jak cię przetrzymam to sama się wygadasz. - roześmiał się Dirk też w końcu wstając od stołu. Beno zaś całkiem nieźle zakręciła sytuacją w reszcie grupki. Zwłaszcza jak Ajnur wstała z kolan Egona a Mathias płynnie ją przejął przez co przez chwilę wyglądał jak zdobywca z uwieszonymi u swoich ramion dwiema ślicznotkami. No ale i Tileańczyk nie był w ciemię bity i zgłosił swoje roszczenia do migdałookiej która już tyle czasu mu tak wdzięcznie gościła na kolanach na co żadne z nich się nie skarżyło.

- Ojej no już nie kłóćcie się. Obgadamy to w pokoju kto z kim i na kim dobra? - Benona wzięła sprawy w swoje ręce delikatnie łapiąc za łokieć Tileańczyka i kierując go w stronę schodów prowadzących na piętro.

- No ty też chodź, co tak będziesz sam siedział. - na koniec jeszcze porwała ze sobą Stiepana co dotąd siedział nieco na uboczu i tak roześmianą i pstrokatą gromadką ruszyli w stronę pięterka. A Lange z Pirorą u swojego ramienia ponawigował za nimi.

- Po takim komentarzu będę milczeć jak grób i tak podałam ci już wystarczająco wskazówek. - Blondynka nadal przekomarzała się z blondynem. Na piętrze grupa skierowała się na lewo a ona podążyła na prawo. - Aż mi cię żal skazywać cię na potępienie ale skoro sam się pchasz to raczej ci do rozsądku nie przemowie. - Powiedziała niby obojętnie od niechcenia przekręcając kluczyk w zamku.

- A wy nie idziecie z nami? - Mathias gdy dostrzegł, że się rozdzielają zagaił o to odchodzącą w głąb korytarza dwójkę.

- My mamy pewną sztukę do podziwiania. Syrenkę. Sam rozumiesz. - odparł mu dobrotliwie blondyn uśmiechając się do niego po przyjacielsku. Brunet może by coś jeszcze powiedział ale dłonie rudej wciągnęły go do środka czyszcząc korytarz. Po czym Beno jeszcze na moment wychyliła się na ten korytarz i pomachała do odchodzącej dwójki posyłając im sympatyczny uśmiech. Po czym drzwi do 5-ki zamknęły się odcinając to co działo się wewnątrz od tego co na zewnątrz. Pozostała dwójka bez przeszkód dotarła do 13-ki.

- Tak mówisz, ciekawe co tam chowasz w środku. - mruknął do pleców blondynki żołnierz jaki stał za nią czekając aż otworzy drzwi. Ale nie stał bezczynnie. Jego dłonie spoczęły na kibici stojącej przed nim kobiety przez co jego słowa zrobiły się dość dwuznaczne.

- Sądząc po zachowaniu moich koleżanek zastanawiam się czy nie zostałam właśnie wystawiona. - Zabrzmiała jakby się właśnie zamyśliła. Mimo wszystko otworzyła drzwi skąd powitała ją ciemność pokoju. - Na razie ciemność ale o z tym sobie poradzą świece.
 
Obca jest offline