Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2021, 12:01   #312
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Wieczór; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami” Pirora, Dirk Lange

Malarka wkroczyła do swojego pokoju pewnie i zanurzyła się w półmrok podążając do stołu gdzie stały świece i zakrzewski. Rozpaliła wszystkie cztery, a były to solidne grube świece z dużym knotem. W pokoju zrobiło się jasno. No nie tak jak w dzień. Ale dało się zobaczyć złączone łózko, małą piramidkę książek, wielkie dwa kufry podróżne jeden otwarty z którego wylały się kolorowe ubrania. Stolik z szkatułkami i biżuterią. Olejna lampa z kloszem wisiała pod sufitem ale była raczej nieużywana no i w rogu pokoju stała zasłonięta materiałem sztaluga, za nią na sztorc postawione były płótna oparte na ścianę i jedno krzesło zajęte było przez farby pędzle i szpatułki. Na stole leżały też resztki słodkich bułeczek oraz otwarte niedopite wino i butelka nie otwartego miętowego lakieru.

- Mocno spartańskie warunki i aż wstyd gości przyjmować wiem. - Powiedziała nonszalancko pozwalając sobie na drobną nutę wyniosłości. - A więc skoro już udało ci się mnie sprowadzić na drogę zapraszania prawie obcych mężczyzn do pokoju. Na których dodatkowo nie zrobiłam takie wrażenia by mnie zapamiętali przy pierwszym ‘wpadnięciu’ na siebie. Dodatkowo bez kolegów czy innych świadków to co teraz panie dowódczo czerwonych płaszczy Dirku Lange? - Zapytała mieszając wydźwięk swych słów od rozbawienia przez drobne urażenie by w końcu w lekki i oficjalny sposób zatytułować swojego gościa.

- Z tego co pamiętam to mieliśmy coś oglądać. Chyba jakiś obraz. - powiedział bynajmniej nie speszony. Wszedł do pokoju i rozejrzał się po nim ciekawie. Podszedł do stołu i z zaciekawieniem obejrzał pozostawioną tam butelkę. Po czym sięgnął po jedną ze słodkich bułek. Ugryzł ją i wskazał w kierunku zasłoniętej sztalugi. Albo Pirory. Bo jakoś to w tej samej linii było.

- Cóż przynajmniej nie jesteś przesądny - Pirora powiedziała podchodząc do sztalugi i jednym płynnym ruchem poderwała materiał w górę. W ciepłym świetle świec ukazał się zarys kobiecej twarzy, melancholijnie zapatrzonej w swojego obserwatora, siedziała na głazie jej srebrzysty ogon w połowie schowany pod taflą wody, tułów był jeszcze zarysem cielistego ciała ale nie był skończony za to za syreną spienione fal rozbijały się o wystające z oceanu skały. Nie wiedziała czy Lange dopatrzy się przy tym świetle ukrytych topielców jacy byli niesieni przez ocean. Pirora wplątywać jakąś masakrę w każdym ze swoich obrazów. Z czego malarka była dumna to naniesione na niebo chmury i zabawy z prześwitującym przez nie światłem słonecznym. Patrzyła na swoje dzieło dumna ale trochę smutna że nie ma ostatnio czasu go kończyć. Kerstin pewnie nie zdecyduje się na pozowanie rozbierane więc Pirora będzie musiała zorganizować sobie lustro i nanieść własne ciało na płótno.

- To ty namalowałaś? - mężczyzna z zaciekawieniem podszedł do sztalugi i z bliska przez chwilę kontemplował obraz. Widać było jak oczy mu chodzą po różnych fragmentach obrazu. Zaczął od twarzy syreny bo ta i rzucała się w oczy jak w każdym portrecie i była już właściwie skończona. Potem oczy marynarza przeszukiwały kolejne fragmenty obrazu.

- No to już po okręcie. Ta tutaj to chyba taka co raczej nie prowadza do ogrodów miłości Mannana. - uśmiechnął się nawiązując do legendy opowiadanej niedawno na dole.

- Ja. A ty masz dobre oko do szczegółów… chyba że twój komentarz miał komplementować syrenę a nie stan rzeczy w innych częściach obrazu. - Pirora powiedziała nie wiedząc co miał na myśli mężczyzna. Jego komentarz mógł być rozumiany dwojako. - Przywiozłam ze sobą jeszcze jeden obraz ale już go podarowałem kuzynce, więc nie wiem kto go teraz posiada. Chwilowo mój najlepszy skończony, dużo się w nim dzieje.

Pirora sprawdziła dwa kielichy na stole, patrząc czy są w miare czyste i rozlała wino które zdążyło sobie pooddychać. I podeszła do mężczyzny tak by stać z nim ramię w ramię. Podając mu jeden z kielichów.

- No, ale jak widzisz jest jeszcze nie skończony a że dziewczyny mają teraz zadanie specjalne to Kerstin będzie mogła mi pozować dopiero za mhmmm... prawie dwa tygodnie. Pewnie szybciej by było kupić po prostu duże lustro. - Pirora zeszła trochę na tematy techniczne, organizacyjne i trochę o planach na przyszłość. - Kto wie może do końca zimy namaluje jeszcze parę sztuk i może kuzynka zorganizuje mi wystawę. Choć ostatnio spędzam dość dużo czasu w towarzystwie nowych znajomych i dosłownie nie mam kiedy malować.

- Oh to jest więcej takich nicponi jak ja co cię odciągają od malarskiej pracy? - zapytał rozbawionym tonem biorąc od blondynki kielich wina. Sprawdził aromat, zabujał nim i stuknął się ze szkłem gospodyni. - To za dokończenie tego co zaczęłaś i tych co zaczniesz. - wzniósł toast nie tracąc rezonu. A gdy upił ten łyk nachylił się aby pocałować malarkę.

- Całe to miasto mnie chwilowo odciąga od pracy… ale nie całe wpuszczam do pokoju… - blondynka przyjęła pocałunek z wdziękiem a po chwili sama na niego odpowiedziała wtórując blondynowi. Trudno było określić jak długo tak stali może tylko chwilę albo parędziesiąt oddechów. - Czy naprawde skonczyły ci się tematy do rozmowy? A może nadrabiasz bo twoje ostatnie wizyty w tawernach były tylko w sprawie załatwiania interesów i żadnej zabawy, tańców i innych takich? - Uśmiechnęła się zadziornie i poszła odstawić swój kielich na stół. Ot zaledwie dwa kroki, nadal mógł chwycić ją wyciągając rękę.

- Jakich interesów? - zapytał gdy nie dał jej odejść do siebie chociaż pozwolił się jej wygadać. Poczuła jak jego ręcę łapią ją za kibić i przyciągają z powrotem do siebie. Aż jej plecy nie natrafiły na jego pierś. A on nadal ją trzymał za kibić tylko jeszcze nachylił się nad nią. A, że był wyższy to jego usta wylądowały przy jej uchu gdy zadał jej pytanie. Potem zaczęły szukać jej ust a dłonie na jej ciele zaczęły się przesuwać na jej przód badając co tam znajdą pod suknią.

- Tak, się mówi, czyż nie? Że w tawernach się albo bawisz albo załatwiasz interesy. - Powiedziała zgrabnie nie omijając temat “Mewy”. Następnie uniosła swe ręce w górę a jej zgrabne palce wplotły się w czuprynę blondyna by mieć śladową kontrolę nad jego głową kiedy znowu połączyli się w pocałunku. Musiała mu przyznać że całował dobrze na pewno lepiej niż nie jeden stały bywalec zamtuzów. Zastanawiałą się czy będzie rozczarowany kiedy zobaczy ją nagą i mniej hojna w biuście niż Benona. Chociaż to już dało się wyczuć.

Blondynka odpowiadała wlasną mową ciałą na kazdy jego dotyk i każdy pocałunek odpowiadając własnym. - Chyba dobre maniery każą mi zapytać skąd ty pochodzisz. - Zastanowiła się głośno, odwracając się do niego przodem w czasie łapania oddechu. Nie omieszkała też złapać za jego koszulę i przyciągnąć go znowu do siebie.

- Dobre maniery zostały za drzwiami. Nie przypominam sobie abym je tu zapraszał. - powiedział rozochocony mężczyzna z satysfakcją obserwując, że partnerka podjęła grę. Chwilę na nią patrzył z wilczym uśmiechem po czym nakierował ją na połączone łóżka popychając ją na nie tak, że musiała na nich usiąść. A zanim coś zdążyła zrobić on też siadł właściwie na jej udach i wrócił do całowania. Napierał na nią dążąc do tego aby przewalić ją na plecy.

- Jestem panienką z dobrego domu dobre maniery za mną podążają jak cień. - Zaśmiała się do Lange zanim dała się ponieść tej fali zabawy i kiedy on całował ją, ona powoli odnajdywała drogę pod jego koszulę. Nawet przygryzla mu psotnie wargę po jakimś czasie by lekko podnieść poziom tych zabaw.

Miłosna gorączka zdominowała oba złączone ze sobą ciała na obu złączonych łóżkach. Lange nie miał ochoty na długie zaloty. Chciał i to chciał szybko, tu i teraz. I brał to co chciał. W pośpiechu zdejmował ubrania z siebie i swojej kochanki. Aby jak najprędzej dostać się do gorącego, żywego ciała. Sam miał nabite barki, jakiś tatuaż głowy lwa na piersi przy sercu, bliznę po cięciu na boku a reszta detali umykała Pirorze w tym pośpiechu i przyjemności. Całował ją, dotykał, smakował. Aż stopniowo schodził w tych zabawach coraz niżej zbliżając się do głównego punktu w takich manewrach czyli penetracji partnerki.

- Czekaj. - powiedziała stanowczo zrzucając z siebie ostatnie skrawki ubrań, jedyne co zostało to pas na udzie z przymocowanym sztyletem. - Teraz ja cię poprowadzę
Blondynka nie chciałą psuć atmosfery wypalać o swoim technicznym dziewictwie ale widziałam też że potrzeba przy jej partnerze zdecydowanego przejęcia inicjatywy. Wciągnęła go na łóżko a na jakieś sprzeciwy miałą zdecydowaną odpowiedź.

- Nie nie, jesteś moim gościem więc nalegam… - blondynka użyła ust by sprawić mi przyjemność i doprowadzić do pierwszej fali uniesienia. Pierwszej bo malarka nie zamierzała się pozbywać kochanka zaraz po a przekonać by został do rana… może do południa.

Wydawało się, że Dirk był nieco zaskoczony przejęciem inicjatywy przez kobietę i to jak już był tak blisko przejścia do głównego punktu programu. Ale czy to wiedziony ciekawością czy zaufaniem postanowił się poddać tej inicjatywie. I zobaczyć co partnerka ma takiego do zaoferowania. A do zaoferowania miałą dużo, a przynajmniej jej repertuar był zdecydowanie bardzo odważny nie każda kobieta nawet doświadczona potrafiła samym językiem i ustami doprowadzić kochanka do wybuchu. Malarce się to udało dosyć łatwo a że blondyn już był na dobrej drodzę kiedy zaczeła to i poszło szybko. Po wszystkim szlachcianka połknęła to co wylało się w jej ustach i bez pośpiechu wpełzła na leżącego i dyszącego mężczyznę. Tym razem jej usta i ręce zaczęły dokładniej badać ciało kochanka. Język wodził po bliznach a kiedy wyciągnęła się na ciele mężczyzny powiedziała mu cicho na ucho, zanim jej zęby delikatnie przygryzły jego krawędź. .

- Skoro udało się nam rozładować trochę twoje żądze to teraz możemy naprawdę zacząć zabawę. - Z ucha mężczyzny jej usta przeskoczyły na jego usta i wznowiły zabawę w zaloty korzystając z całego wachlarzu sposobów by przedłużyć przyjemność im obu.

- Serce lwa? - Zapytała siadając na nim okrakiem i wodząc palcami po jego torsie, jednocześnie dając mu doskonały widok na jej górujące ciało trochę przysłonięte opadającymi blond lokami z rozpuszczonych już włosów.

- Lwie serce. A ty? Masz coś? Ale to chyba nie w stylu panienek z dobrego domu co? - odpowiedział i sam zadał pytanie. Leżał na plecach i wodził palcami po tym co udało mu się sięgnąć z kobiecego ciała. Wciąż jeszcze był nieco zasapany po tej dopiero co zakończonej galopadzie. A sama niespodzianka się Pirorze udała. Też go takim manewrem zaskoczyła. I sądząc po jękach i stękaniach w zdecydowanie przyjemny sposób. A teraz patrzył na siedzącą na nim kobietę wreszcie mogąc ocenić jej walory w miarę na spokojnie. I chyba szukał czy ona sama ma jakieś tatuaże ale takim tonem jakby się raczej nie spodziewać ich dojrzeć na ciele szlachcianki.

- Tylko piegi. - zaśmiała się blondynka pochylając się nagle do przodu i całując go namiętnie by tak samo nagle przestać i na nowo się prostujac. A nawet więcej. Bo przeciągnęła się leniwie prężąc się dla widoku kochanka.

- To te twoje wojaże czegoś ciekawego cię nauczyły w sprawach łóżkowych czy jesteś raczej tradycjonalistą? - zapytała drwiąco uśmiechając się przy tym bezczelnie.

- A ciebie co nauczyło to siedzenie na południu? Masz mi coś ciekawego do zaofeorwania? Coś nieprzyzwoitego, że tak pytasz? - zapytał wkładając sobie rękę pod głowę a drugą dłonią gładząc ciało blondynki.

- Pytam bo chcę Cię trochę poznać zanim uznasz że czas się zbierać. A pewnie jak tylko zniknie Ci z oczu to o mnie zapomnisz. Znowu. I jak przypadkiem na siebie wpadniemy na ulicach miasta czy innej tawernie to znów będziesz się męczyć kim jestem. - przekomarzała się z nim podczas gdy ich ciała powoli wznawiały erotyczne podchody.

- Więc opowiadaj… kto wie może mnie nawet czegoś nauczysz. Albo okaże się że jesteś przyzwoitym najemnikiem który takich bezeceństw uprawiać nie zamierza. - blondynka prowokowała go bardzo jawnie nie bawiąc się aluzje czy słówka. Dirk był raczej prosty w przyjmowaniu komunikatów, ale rozpoznawał też ironię.

- Opowiadaj? Może ty coś opowiesz o sobie? Dajmy na to gdzie się już spotkaliśmy. Widocznie przypadkiem. - parsknął rozbawiony i popatrzył ironicznie na kobietę. Znów nieco zmrużył oczy próbując sobie przypomnieć gdzie mogli się spotkać wcześniej chociaż chyba już nabrał pewności, że do takiego spotkania doszło.

- Przypadkiem, oblałeś ostatnio jakieś dziewczyny piwem? Więcej nie podpowiem cały wieczór rzucam ci podpowiedzi. Jak teraz nie zgadniesz to znaczy że rzeczywiście jestem całkowicie nie atrakcyjna istotą w porównaniu do ludzi handlujący prochem. - Podpowiedziała mu kobieta śmiejąc się i dając mu dosyć duża podpowiedź.

- Aha! Piwo! No tak, teraz pamiętam! - widocznie coś tam co brakowało do tej pory wskoczyło wreszcie we właściwe miejsce i mężczyzna skojarzył osobę z sytuacją. Po czym uśmiech nieco zastygł mu na jego twarzy.

- Aha. I mnie widziałaś jak załatwiam interesy. Mhm. A skąd wiesz z kim? Mówiłaś, że jesteś nowa w mieście. - zapytał przesuwając palcami po zwisających na piersiach blond końcówkach włosów.

- To że ktoś jest nowy nie jest przeszkodą by wiedział kogo słuchać i o co zapytać. To że jesteś dowódcą tej piechoty też wiedziałam przed odkupieniem ci piwa w “Mewie”. Imię i nazwisko dowiedziałam się dopiero teraz. Co do Sypkiego, i waszych spraw, szczegół nie znam wiec jak było to coś natury tajnej to nie musisz mnie uciszać… niemniej nie jest tajemnicą co człowiek z którym się spotkałem oferuje więc można założyć że załatwiłeś sobie jakaś porcje prochu strzelniczego. - Pirora mówiła normalnie i spokojnie, szczerze… no pomijając fakt że kazała go obserwować kelnerce. - Co mnie ciekawi… to jak bardzo zasmucisz swojego negocjatora jak wyjdzie na jaw że próbowałeś się od niego usamodzielnić. Mathias wygląda na takiego któremu by serce pękło po takim potraktowaniu. - Blondynka zażartowała na koniec wypowiedzi przesuwając się w dół i rozciągając swoje ciałko na ciele partnera.

- Zadajesz zbyt wiele pytań. Uważaj bo pomyślę, że jesteś wścibska. Albo nawet, że mnie szpiegujesz na czyjeś zlecenie. Wówczas musiałbym powziąć pewne kroki jakie oboje by nas zasmuciły ale byłyby konieczne. Więc lepiej zapomnij i nie pytaj a tym bardziej nie gadaj o moich interesach. - powiedział tonem dobrej rady i w luźnym tonie. Usta nadal się uśmiechały ale już nie oczy. Po oczach dało się poznać, że blondynka zbliżyła się do granicy niebezpieczeństwa.

- Pfff… to nie dawaj się tak łatwo zauważyć. I czy naprawde myslisz, że gdybym cie śledziła… profesjonalnie to bym ci o tym tak otwarcie powiedziała? W łóżku? I nie wypytywałam o twoje interesy i gdybyś mnie wtedy nie oblał piwem to pewnie bym nawet nie wiedziała że tam byłeś. - Pirora udawała urażenie i wystawiła do blondyna język jak małe dziecko.
- A teraz koniec rozmawiania o interesach paranoiku … choć zrobimy coś ciekawszego. - Zgrabnie ucięła wątek a jej gibkie ciało i usta szybko sprawiły że ten temat został przez mężczyznę zapomniany.

Przeszli do aktów sodomii które trwały o wiele dłużej niż pierwsze szybkie zaspokojenie. Malarka znowu przejęła inicjatywę i poinstruowała partnerem, grając w tym pierwsze skrzypce. Czasem dla mężczyzn takie oddanie kontroli kobiecie, do tego młodszej i słabszej było czasem nie do pomyślenia. Dlatego dziewczyna była raczej ostrożna a to co robiła może i wyglądało jak spontaniczne wyczyny i spełnianie zachcianek chwili ale było tak naprawde wielkim planem składającym z obserwowania reakcji i podejmowania odpowiednich akcji. Owszem Lange wszedł jej na ambicje tym, że jej nie poznał… co z jednej strony było dobre bo to znaczy że przebranie zwykłej trzpiotki jaki miała w “Mewie” było dobre... z drugiej blondynka uniosła się ambicją i zamierzała im dostarczyć taką noc żeby dowódca piechoty morskiej wspominał go nawet na łożu śmierci.

I kolejne ekstremum osiągnięte. Oba ciala padly dyszac na materac. Pirora zadowolona z siebie uśmiechała się łapiąc oddech. Zerknęła na kochanka i dopatrzyła się kropelek potu na jego czole.
Trąciła kochanka kolanem, bynajmniej nie delikatnie.
- Czy w przypływie rycerskiego odruchu przyniesiesz to wino ze stołu?

- Tak, chyba tak. Wino to dobry pomysł. - odparł legionista zerkając na stół który wydawał się wcale nie tak blisko. Wciąż spocony ciężko oddychał po tych harcach. Chyba się nie spodziewał, takiego rodzaju zabawy. I to, że kobieta sama wyjdzie z taką inicjatywą. Ale jednak albo miał do tego talent albo bywał już w takiej sytuacji. Bo jakoś go to nie stropiło i ostrożnie ale zdecydowanie zabrał się do tematu. I pozwolił im obojgu czerpać egzotyczną przyjemność z tej zabawy. Aż do samego końca. Teraz potrzebował odetchnąć. Ale pomysł zwilżenia gardła rzeczywiście wydawał się w sam raz. W końcu więc jęknął i z ociąganiem podniósł się do pionu. Na bosaka przeszedł do stołu i zaspokoił własne pragnienie. Prosto z butelki. Potem naladł do kielicha i z nim wrócił do łóżek podając go swojej partnerce.

Van Dake wypiła zawartość puchara na raz, aż czerwone strużki czerwonego wytrawnego wina spłynęły po brodzie i skapły na jej pierś. Niektóre świece powoli się wypaliły pogrążając pokój w większym półmroku. Choć nadal mogła bezczelnie patrzeć na nagie ciało kochanka w pierwszym przypływie chciała złapać za szkicownik i go przerysować na papier. Powstrzymała się jednak i tylko się uśmiechnęła wyciągając smukłą nogę i musnęła stopą okolicę jego podbrzusza.

- Widzę, że nieźle odgrywasz grzeczną pannicę. Ale masz diabła pod skórą. - zaśmiał się cicho blondyn spoglądając w dół na poczynania kobiecej stopy. - Ale to nawet lepiej. Cnotki są nudne. - zaśmiał się jeszcze raz. Złapał za tą stopę i ją pocałował. Potem jeszcze raz i zaczął tak wędrować swoimi ustami w kierunku kolan, ud i ich zwieńczenia.

- Oficjalnie… i technicznie rzecz biorąc oszczędzam się dla męża. Toteż jeśli chce się nieprzyzwoicie bawić to muszę znać na to sposoby… ale cieszę się że cię nie zanudzam. - Powiedziała otwierają się dla jego ust i przyjmując ta jego pieszczotę z zadowolonym westchnieniem.

- Widzę, że masz ciekawe doświadczenia w tej materii. A z wyglądu taka niewinna. - zaśmiał się bawiąc się zarówno tym chętnym, jędrnym ciałem jak i kontrastem między powłoką a tym co pod spodem. Co właśnie odkrywał. Doszedł do tych najwrażliwszych miejsc i tam zatrzymał się całkiem umiejętnie używając swoich ust i palców.

- Ach! No, no… jednak umiesz też dawać a nie tylko przyjmować. - Jęknęła i pochwaliła pieszczoty Dirka. Oddała się temu uczuciu i jedną kolejną zapaloną świecę później szczytowała wijąc się na łóżku wypełniając pokój swoimi słodkimi pojękiwaniem imienia żołnierza. Chwila oddechu i potem ona na nowo zaatakowała usta mężczyzny zmieniając ich pozycję. Złączenie łóżek było wspaniałym pomysłem, tyle miejsca do manewrów.
Oboje byli już znużeni nie tyle aktywnościami co późną a może już wczesną godziną i przysypali splątani w swoich objęciach. Leniwie muskając się jeszcze swoimi kończynami.

- Proponowanie regularnych schadzek z takiej szelmie całkowicie nie przystoi pannie z dobrego domu. - Zabrzmiała jakby miała zamiar go właśnie wyrzucić z pokoju a przy najbliższej okazji przypadkowego spotkania wyrzec się tej znajomości.

- Więc mając na uwadzę że pewnie z pojawieniem się wiosny odpłynięcie z jakimś okrętem do innego portu to gdzie czy też jak proponujesz “przypadkiem’’ wpadać na siebie? Zapewne częściej niż mniej? Może bez oblewania mnie alkocholem tym razem. I pewnie z koleżanką robiącą za “przyzwoitkę”. Chyba że masz problem z większą ilością nagich kobiet w łóżku i dlatego poszliśmy do mnie a nie z resztą. - Oczywiście, że powiedziała mu o dalszych schadzkach, to nawet nie było pytanie ale stwierdzenie faktu, że tak teraz będzie. I to jeszcze z osobami trzecimi. Świece wypaliły się już jakiś czas temu a oni leżeli otoczeni przez ciemność. Toteż nie wiedziała wyrazu jego twarzy mogła jedynie kierować się tonem jego głosu i ewentualnym ruchem jego ciała. Choć i to też było trudne bo oboje powoli odpływać do krainy snów. Było bardzo przyjemnie.

- Przyzwoitkę? Takie jak te z drugiego pokoju? Jak takie fajne to chyba jakoś mógłbym znieść takie towarzystwo. Jak też takie rozrywkowe i jakichś fochów nie stroi. - zgodził się na w pół żartobliwym na w pół łaskawym tonem jakby robił jakieś wielkie ustępstwo ze swojej strony.

- Myślę, że to jest niezłe miejsce. Wygodne łóżka tu mają. - dodał co do miejsca kolejnych spotkań tego typu. Ale w ciemności dało się już wyczuć w jego głosie pewne znurzenie i senność.

- Masz racje kiepskie z nich przyzwoitki… ale trzeba… radzić sobie z tym co się ma..- dodała również coraz bardziej odpływając. - W kamienicy jaką chce kupić... jest jeszcze większę łóżko… - Byl to ostatni komentarza zanim głową malarki położyła się na torsie Dorka i odpłynęła wsłuchując się w jego oddech i bicie serca.
 
Obca jest offline