Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2021, 20:02   #313
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Marktag (3/8) Wieczór; miasto; okolice jednego z pustostanów; Vasilij; Strupas.

- Co chciałeś? - zapytał Strupas.

- Chciałem zapytać czy w sprawie tego mordercy coś wiadomo. Popytałeś ktoś coś widział od początku tej historii? - Vasilij zapytał lekko zaciekawiony czy Strupas powie coś użytecznego. - No i o ten port chciałem zapytać byliby chętni na obserwacje i pracę dla nas? - Vasilij lubił Strupasa za wrodzony spryt. Więc liczył, że rozmowa coś przyniesie.

- To chodź tam. - garbus widocznie uznał, że to nie rozmowa na dwa przypadkowe zdania po jakich można się rozejść bo wskazał na narożnik zza jakiego właśnie wyszedł jego kolega. Chwilę śnieg trzeszczał pod butami gdy obaj wrócili w ten ciemny zaułek.

- Popytałem. Ale to nic pewnego. Jeden mówił, że widział jakies sylwetki przemykające się po ciemku w porcie. Ale tak naprawdę to nie wiadomo co widział. Kto to mógł być. A tak to raczej nikt, nic nie wie. Jak my stoimy na żebrach to w dzień. Tam gdzie ludzie chodzą i są. Jak pusta ulica albo noc to nie ma co stać. - garbus wyjaśnił koledze na czym polega kłopot z tymi żebrakami jako obserwatorami. Raczej nie stali ani nie siedzieli tam gdzie było pusto. A te ataki na kobiety raczej zdarzały się w nocy albo wcześnie rano jak jeszcze było ciemno.

- Ale wynająć ich można. Żaden problem. Za coś do jedzenia mogą stać w porcie cały dzień. Jak za noc to jednak trzeba dać więcej. Bo pizga strasznie nocą. Ale też ktoś się pewnie znajdzie. Więc to pytanie ile możesz na to karlików wywalić. - oznajmił jak wyszło mu rozpytanie się wśród żebraków na temat ochotników na takich obserwatorów portu.

Vasilij wręczył Strupasowi czterdzieści karlików.

- Na początek w tym dziesięć dla ciebie za fatygę. Wyślij w dzień jednego bystrego do portu niech policzy ilość odpływów które nie są do końca szczelne i którymi da się wejść do kanałów. Najlepiej zrób to osobiście. Potem niech twoi je obserwują już większą grupą. Każdy swój punkt ale żebyś miał ogląd który gdzie stał i czy na pewno są w robocie. Niech opowiadają o wszystkim ale dla twojej informacji interesuje nas gość. Najpewniej duży, dziwny i działający samotnie. Najpewniej mutant… bo siłę ma ogromną a rany jakie zadawał były bardzo dziwne jak na człowieka. - Giergiev wszystko wytłumaczył garbusowi. - Apropo żebraków myślisz, że jakby przeznaczyć na to trochę karli to można się od nich czegoś ciekawego dowiedzieć. Informacje zawsze są w cenie a ludzie ulicy dużo widzą a nimi nikt się przesadnie nie interesuje. - Vasilij przy okazji zapytał czy zdaniem Strupasa z żebraków byliby sensowni informatorzy o tym co się dzieje w mieście. Było ich wielu a każdy z nich mógł zobaczyć lub usłyszeć coś godnego uwagi.

- To zależy co rozumiesz przez “ciekawe informacje”. - odparł garbus dość obojętnie wzruszając do tego swoimi zdeformowanymi ramionami. - Sam wiesz co widać co dzień na ulicy. W większości to co zawsze. - podpowiedział rozmówcy jaka jest codzienna perspektywa przeciętnego żebraka.

- Z tymi karlikami to jak wolisz? Ilu mam ich zatrudnić? - zapytał chowając sakiewkę gdzieś w przepastne poły swojego brudnego i śmierdzącego płaszcza. A i ów smród buchnął jego rozmówcy w twarz.

- I co z tymi przerzutami na zewnątrz? Póki nie dasz cynku nie mogę ruszać za miasto. A wiesz, że szef nam kazał. - zapytał o to o czym rozmawiali ze Starszym na ostatnim zborze. A już parę dni od tego czasu minęło gdy się nie widzieli ze sobą.

- Zatrudnij tylu żeby obserwować wszystkie dziury którymi da się wejść z portu. Pewnie nie jest ich wiele ale też nie znam dokładnej liczby. Przerzut? Myślałem, że dasz znak jak będziesz ze wszystkim gotowy. Generalnie mamy dwie opcje. Pierwsza zakładasz worek na głowę żeby trasa pozostała tajemnicą. Ufam ci ale moi ludzie wszystkich tak przeprowadzają. Ściągną ci jak będą pewni, że oddali się od wejścia na bezpieczną odległość. Wyznaczę jednego zaufanego pójdzie z tobą do kryjówki ale zostanie kawałek przed nią. Gdzie mu każesz tam się zaczai. Tak by był w zasięgu krzyku ale nie widzieli z kim tam gadasz. Wymieniasz się i on wracają z tobą. Zyskasz pomoc przy Saniach i subtelną obstawę jakby się coś zesrało. Drugie wyjście jest takie, że ograniczamy wasz kontakt. Sanie z miasta ci przerzucą za bramy w jakiś umówiony punkt. Ty sam wychodzisz główną bramą. Sanie będą czekać z ładunkiem. W drugą stronę to samo zostawisz Sanie mojemu człowiekowi a sam wrócisz bramą. Jak byś wolał? - Vasilij zaoferował dwie metody pomocy Strupasowi.

- Gotowy? Człowieku już na spotkaniu wszystko było gotowe. Czekamy na ciebie i te twoje kanały przerzutowe co mówiłeś. - w głosie garbusa dała się wyczuć irytacja a nawet złość.

- Z workiem to sam sobie zakładaj na głowę. To ktoś od nas ma zasuwać do kryjówki. Na początek pewnie ja. Więc my musimy znać te szlaki. Bez żadnych cholernych worków na głowie. Nie wydurniaj się. A jak nie masz takiej trasy to przekup strażników czy co by patrzyli w drugą stronę. Ale potrzebna jest jakaś trasa. Nie chcę meldować szefowi na spotkaniu, że nic nie załatwiłem bo czekałem na trasy od ciebie. Ale tak powiem jak nic nie załatwisz. - garbus dodał od siebie wciąż zirytowanym tonem.

Vasilij pokręcił głową i westchnął.

- Aleś ty wymagający. Prawda obiecałem Starszemu pomoc w sprawie trasy a nie trasę na już natychmiast. Przerzut to jedno a trasa to co innego. Jesteś jednak moim bratem darzę cię zaufaniem. Jak skończymy rozmawiać pokażę ci naszą starą trasę. Teraz z wygody korzystamy z praktyczniejszej i łatwiejszej. Bardziej pod nasz rozmach i potrzeby obecne. Ta którą ci pokażę była wcześniejsza trzeba się trochę więcej nałazić ale służyła nam lata i jest w porządku. No i nie jest strzeżona obecna jest. - Vasilij czuł jakby oddawał dziecko w obce ręce. Nie lubił dzielić się takimi sprawami.

- Nie wiem na co się ugadywałeś z szefem. Mnie powiedział, że czekamy aż znajdziesz dla nas jakąś trasę z miasta. Dla nas. Nie dla tych twoich. To ma być nasza trasa na nasze potrzeby. Tak szef powiedział. - garbus wydawał się nieco udobruchany takimi słowami ale nadal dało się wyczuć w głosie ledwo przyschniętą niechęć.

- No dobra chodźmy pokaże ci trasę - Vasilij stwierdził, że skoro była presja odda Kultowi poprzednią trasę przemytniczą jego szajki. Co prawda planował znaleźć nową ale naciskany ustąpił - żebrakami obstaw te wyloty zgodnie z rozmową. Co do “ciekawych informacji” to może warto po prostu dać im subtelnie do zrozumienia, że zapłacisz za coś co uda nam się przekuć w zysk lub korzyść. Większość rzeczy jakie widzą i słyszą są normalne. Jednak czasami usłyszą lub zobaczą coś czego nie powinni a może być przydatne. Dobrze żeby wiedzieli do kogo przyjść z takimi ciekawostkami i kto im zapewni dyskrecję. O ile uważasz to za rozsądny pomysł - Vasilij przedstawił Strupasowi luźną propozycję.

- Mogę im tak powiedzieć. - zgodził się śmierdziel dość obojętnym tonem i po chwili zastanowienia.

- Mogę ci jakoś pomóc? - Vasilij powiedział już do Strupasa. - Nie przelewa ci się a jesteś dla mnie takim samym bratem. Mogę cię wspomóc monetą, załatwić codzienne ciepłe posiłki cokolwiek potrzebujesz?

- A potem być twoim dłużnikiem? Nie. Dzięki. Poradzę sobie. To chodź do tej trasy co masz mi pokazać. - garbus zapytał ironicznie zdradzając nieufność chyba wrodzoną. Ale szybko zamknął temat i machnął ręką aby kolega podjął się roli przewodnika jaką obiecał.

- Bez długu, gramy w tej samej drużynie. - Vasilij utrzymał swoją propozycję i podkreślił, że nie obliguje to do niczego.

Garbus pokiwał głową, że usłyszał ale nie skomentował tego. Dłonią dał znać, że czas ruszać w drogę bo wieczór już był w pełni.



Wieczór; Faktoria “Kruk”; Vasilj, Profesor.


Vasilij po powrocie do domu poprosił jeszcze o kilka minut rozmowy z Profesorem wysyłając po niego Krótkiego. Widział, idąc do domu, że światło w oknie starszego mężczyzny który mieszkał na terenie faktorii wciąż się paliło. Przyjął go w swoim gabinecie i rozlał po grzecznościowo po kieliszku wina.

- Przepraszam za późną porę. Chciałem jednak podpytać jak idą sprawy o które prosiłem. - wręczył kubek mężczyźnie a sam ze swojego upił solidny łyk. Dzień był ciężki więc przyjemne ciepło w żołądku przyjął z uśmiechem.

- No Gaduła nie przyniósł nowych wieści. Jak ten w środku go nie wystrychnął na dudka to nadal powinien być w dziupli. Trochę maku udało się kupić. Są u mnie w skrzyni. Będzie tego z 18 porcji. A i chłopcy znaleźli kilka ciekawych adresów. Żadnego mordercy. Trzeba by jutro tam pójść i zobaczyć. - starszy mężczyzna w paru zdaniach streścił to co się działo w ciągu dnia odkąd szef opuścił faktorię.

- Dobrze, Krótki mnie jutro do nich zaprowadzi. Miłek spyta pewną osobę czy chce odkupić od nas mak. Jeśli nie, sprzedamy go. Tylko dyskretnie do zaprzyjaźnionych miejsc. To nie jest duża ilość więc się rozejdzie a kilka monet wpadnie. Wydarzyło się jeszcze coś godnego uwagi? - Vasilij zapytał starszego doradcy.

Nieco zaspany Profesor pokręcił głową, że nie. Było już dość późno, musiało być koło północy nim herszt bandy wrócił z podziemi jakie pokazywał koledze ze zboru.

- Miłej nocy nie zajmuje dłużej. - Vasilij poszedł do siebie również padał z nóg.
 
Icarius jest offline