Salundra nie była miłośniczka cyrku chociaż, żeby oddać sprawiedliwość potrafiła docenić zarówno umiejętności występujących tu artystów jak i poziom artystyczny samego pokazu. Była tu głównie dla Molli, której praktycznie nie potrafiła odmówić, bo nie miała niczego ważniejszego na głowie, no dlatego, że lubiła spędzać czas z towarzyszami z drużyny.
Gdzie ta Molli zniknęła, pomyślała. Oby się znowu nie wplątała w jakąś aferę. Było nie było, mimo niewielkiego wzrostu w większości przypadków niziołka potrafiła o siebie zadbać, jednak w rzadkich przypadkach kończyło się to aferą na pół miasta. Może nie dziś. Oby nie dziś. Salundra była dziś w wyjątkowo dobrym nastroju i wolała, żeby tak pozostało. Tym bardziej, że propozycje od Ferynada padały coraz ciekawsze.
- Wino, piwo... Cokolwiek się nawinie. Póki co Gunnara nie widać na horyzoncie to może skończy się chociaż raz na kulturalnej degustacji. Nie widziałeś gdzieś Molli? - Odparła Sali na propozycje towarzysza. Przypuszczała, że prędzej czy później wyczulony nos krasnoluda wyczuje "okazję do napitku" i wyrośnie jak z podziemi.