| Aż tu nagle…
- Tatusiuuuu!! Gdzie jesteś?! - Rozległy się całkiem bliskie okrzyki Amy.
- Lucaaaas! - Zawołała i Oriana. Wychodziło więc na to, że obie nastolatki zwiały z obozu za resztą…
- Co za idiotka - skomentowała Klara, jej zdaniem bardzo głupie zachowanie ciężarnej, wychodząc z założenia, że Oriana poszła po prostu za nią.
- Dobrze, że nie było trzeciego tygrysa - dorzucił James, mający o przychodzących podobne zdanie.
- Dziewczyny miło, że się martwicie ale ciszej do cholery. A jak coś zajebie Boba to będzie was straszył w nocy. Zobaczycie… - Lucas trochę pomarudził na zachowanie nastolatek.
- Dobra Ed nie będę ci tu bajek opowiadał bo za stary jesteś. Potrafię leczyć w niezwykły sposób więc cię tu jakoś zaraz poskładam. Lucas widział, że mężczyźnie część ran się zabliźniła. Był jednak cały we własnek krwii i psionik nie był do końca pewny stanu ex-gliny. - kątem oka zobaczył Oriana podchodzi coraz bliżej więc zwrócił się i do niej.
- Zobacz nogę Klary też oberwała. Zabandażuj - ostatnie słowo dziwnie podkreślił. Chyba nie chciał by Oriana również zdradzała się ze swoją mocą. Zabandażowana noga uleczona mocą jego dziewczyny nie wzbudzałaby już jednak takich podejrzeń.
- To tylko draśnięcie - Powiedziała Klara do zbliżającej się Oriany - Zajmij się Edem.
- Tatusiu? - Zaskomlała Amy, na widok zmasakrowanego ojca, i zaczęła płakać, przystawiając obie drżące dłonie do ust - O Boże, tatusiu…
Obie nastolatki, ubrane już całkiem zwyczajowo, i nawet uzbrojone(Oriana ma swój pistolet, Amy M16), "skoczyły" ku Edowi. Amy uklęknęła z jednej strony mężczyzny, łapiąc go za dłoń, i szlochając, co wywołało minimalny uśmiech na gębie ojca, Oriana z drugiej strony, rozkładając swoje przybory, po czym zabrała się do roboty. I po kilku dłuższych chwilach, przykładając gdzie trzeba gazy i opatrunki, spojrzała na Lucasa, i pokręciła przecząco głową.
- James zabierz młodą - skinął głową na Amy - Dziewczyno zajmiemy się nim z Orianą ale musisz pomóc Jamesowi rozglądać się czy nikt nam tu za moment tyłka nie rozszarpie.
- Chodź, Amy. - James podszedł do nastolatki. - Oriana i Lukas zajmą się twoim tatą. A my musimy dopilnować, by im z kolei nic się nie stało.
- Nie - Syknęła nagle ciężarna, a w jej wolnej dłoni, pojawił się nie-wiadomo-skąd nagle mały rewolwer. A Oriana głośno wciągnęła powietrze, nie poruszając się o milimetr.
- Opiekujcie… się… moją... córką… - Wychrypiał nagle Ed, kładąc swoją zakrwawioną dłoń na brzuszku nastolatki.
- Ona jest nad wyraz samodzielna - wycedził James. - A ja nie lubię, gdy ktoś wymachuje mi bronią przed nosem. - spojrzał na Amy. - A on z tego wyjdzie.
- Daj spokój James, emocje. Amy, możesz schować broń, nic ci nie grozi i nikt nie zabierze cię stąd siła- wtrąciła się Klara, która bacznie obserwowała okolicę a nie towarzyszy.
- Amy - powiedział Lucas spokojnym tonem choć zachowanie gówniary go wkurwiło nie na żarty. - Musimy go ratować pomogę mu z Orianą ale ty pomóż nam. Schowaj tę spluwę pomóż Jamesowi a my go uratujemy. Chcę jednak czuć się bezpieczny, upewnij się że nic nam nie grozi.
Nastolatka spojrzała na Lucasa, uśmiechnęła się… i rozległ się huk rewolweru. Oriana skoczyła w bok. Kula była jednak przeznaczona dla Eda, trafiając go w tors. Po chwili, wśród sporego szoku wszystkich zebranych, Amy wypaliła do swojego ojca jeszcze raz, po czym naj(nie)normalniej w świecie odrzuciła niedbale rewolwer na bok, i wstała.
- Dobrze - Powiedziała do Lucasa… i zaczęła sobie iść gdzieś w bok. Ed był martwy.
- Jasna cholera... - wyrwało się Jamesowi, który dopiero po paru sekundach otrząsnął się z szoku na tyle, by móc ruszyć za Amy.
- No ja pierdole znowu! - spojrzał instynktownie na Klarę - Czy wy czasem nie jesteście spokrewnione? Ed zaraz się okaże pewnie kawałem skurwiela nie mniej czy wy czasem - wodził palcem od Oriany do Klary - Nie miałyście jej zapytać czy wszystko gra? Bo jak dla mnie to chyba średnio. - wzniósł wzrok w stronę nieba i planował wziąć kilka głębszych wdechów.
Klara przewróciła oczami na pytanie o spokrewnieniu.
- Próbowałyśmy - odparła krótko na pytanie Lucasa, po czym zerwała się żeby ruszyć za Jamesem i Amy, ale zranione udo przypomniało o sobie przy pierwszych krokach.
- James? Pomożesz? Też chciałabym z nią pomówić - zapytała.
- Spróbuję ją zatrzymać - odparł, przyspieszając kroku, by dogonić nastolatkę. W tym czasie, Oriana głęboko odetchnęła, po czym spojrzała na Lucasa… ze łzami w oczach. Lucas przytulił dziewczynę.
- Już po wszystkim - powiedział cicho telepata.
- Co… co to miało być? - szepnęła w niego wtulona.
- Szczerze? - Lucas westchnął - To gość mógł być skurwielem i dziewczyna ma traumę albo jest wariatką. Nie wykluczyłbym żadnego scenariusza. Trzeba będzie ją rozbroić na początek i pomału dojść do prawdy. Przyda się tu ktoś wygadany subtelny lekarz. Nie znasz jakiegoś - zapytał lekko łobuzerskim tonem.
- Jej rewolwer leży tam, a karabin tam - Wskazała Oriana paluszkiem obie bronie należące do Amy - Ale chyba ma i jakiś nóż… - Zerknęła w kierunku oddalonej nastolatki, pocieszanej przez Klarę.
- Od łatania ciał jestem, nie duszy… - Dodała po chwili, z jakby na moment smutnym uśmiechem.
- Skoro jesteś poetką - rozwichrzył jej włosy na głowie szybkim ruchem ręki. - To i może zapytasz ją subtelnie. Facetów może nie lubić a Klara… to Klara. Sama ma za sobą jakieś ciężkie przejścia. Potrzeba kogoś wygadanego i subtelnego mogę na ciebie liczyć? - Lucas zapytał z lekkim uśmiechem. - Zajmę się nogą Klary w obozie daj mi jakiś bandaż dla niepoznaki.
- Nie jestem ani wygadana, ani subtelna - Oriana pokazała Lucasowi język, po czym zaczęła zbierać swoje manele na powrót do torby lekarskiej, i po chwili rzuciła mu bandaż.
- Umówmy, że zrobisz to jakkolwiek. Chciałbym wiedzieć czy ma traumę czy jest psychiczna. Ewentualnie jedno i drugie. Nigdy nie zyskamy pewności, bo - Ed machnął głową na trupa. - już nic nam nie powie. - skrzywił się - To może bardzo biedna dziewczyna albo bardzo niebezpieczna. - Lucasowi cała sytuacja nie pasowała. Wstał i zaczął zbierać zostawioną przez Amy broń oraz przeszukał ciało Eda. Dwa tygrysie ciała to było też sporo mięsa w kalkulacjach Lucasa no i ładne dywaniki czy co tam można z nich zrobić mimo dziur po kulach. Do tygrysów potrzebny był jednak pickup a i tu nie był pewien ile auto dźwignie.
- Może nam coś sama powie… -mruknęła Oriana, patrząc jakoś tak niechętnie na ciało Eda - Może go jakoś pochować?
- Na razie wracamy do obozu. Jak będą chętni wrócimy tu i go pochowamy. Póki co trzeba się trzymać razem i zająć dziewczyną. Uważaj na Amy, bardzo uważaj dobrze kochana? Ona wcale nie musi być córką Eda. Okłamała was ciebie i Klarę. Chciała abyśmy go szukali i ratowali i nagle pstryk coś się przestawiło i go zabiła. Tacy ludzie są niebezpieczni. Niezależnie od wieku, płci czy stanu błogosławionego. Wiem, że masz dobre serce i nie chce żeby nas wykorzystała. Jak jego - wskazał na ciało Eda. |