Nastąpiła ta długo wyczekiwana przez niektórych chwili audiencji u królowej Amazonek.
Wszyscy posłowie zostali zaproszeni przed oblicze władczyni. Togo w bardzo oszczędnych słowach określił co mogą, a czego nie powinni robić.
Same Amazonki, jak na pełnię, które nienawidzi i pogardza mężami zachowały się wręcz poprawnie w stosunku do mężczyzn z poselstawa i samego Togo. Być może nie taki diabeł straszny jak go malują.
W sali tronowej, o ile można było takiego określenia użyć opisując pomieszczenie, w którym zostali przyjęci, po tym gdy goście dostali pozwolenie na zebranie głosu, na czoło grupy wysunęła się baronessa Iolanda de Azuara.
Z należy szacunkiem skłoniła się królowej. Skinieniem głowy, jakim pozdrawia się kogoś równego sobie, przywitała tłumaczkę.
Iolanda zaczęła od przedstawia siebie. Jako, że heroldów nie mieli sama wyrecytowała swoje tytuły, choć w uproszczonej formie, żeby łatwiej było tłumaczyć. Następne przedstawiła pokolei każdego członka poselstwa. Na pierwszy miejscu wymieniła kobiety. A później mężczyn w kolejności starszeństwa.
Gdy dokonał prezentacji, przekazała królowej pozdrowienia od kapitana de Rivery. Okraszajac swą wypowiedzi odpowiednim epitetami i zwrotami jakich używało się na starym kontynencie. Oczywiście w tym wszystkim nie mogło zabraknąć gorących zapewnień o przyjaznych zamiarach i czystych intencjach. Bo co jak co, ale takie rzeczy przy pierwszym spotkaniu były ważne.
W końcu baronessa przeszła do samego celu ich wizyty. A mianowicie prośby o swobodne przejście przez terytorium, którym władała córka pradawnych bogów, jak to ją barwnie określiła tłumaczka.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |