Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2021, 21:05   #126
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Klub „Pod Kreską”, noc 27/28 czerwca

Wschód. Trzeba się bić. Matka opowiadała, że w Moskwie nad ranem pierwszego dnia nowego roku spotykają się mężczyźni po nocnych tańcach i hulankach i biją się na pięści w wielkiej bitwie, bez względu na stan i wiek. Trzeba się bić mówiła kiedy szedł do szkoły. Nie był siłaczem, nadrabiał uporczywością, nadrabiał w kuluarach plotką i prawdą. Słowna bójka. Primogen Brujah przekonywał o tym słowami i kurtuazyjnymi policzkami. Blainert był pełen podziwu dla umiejętności Siudaka w sztuce słownych potyczek, godnej w jego mniemaniu osiemnastowiecznych europejskich dworów. Nie zmieniało to faktu, że czuł rozczarowanie wartością informacji.

Sprawa nagle stała się próżna i nudna. A nuda zaś była najgorszą udręką Toreadore. Nudzić się zupełnie nie potrafił, choć przuczano go do tego jeszcze za poprzedniego życia. Bunt trawionego czasu, zogniskował się po przemianie do mani, tym bardziej mając w perspektywie wieczność.

Wszystko już jedno było Kordianowi, czyja racja i na kogo wyjdzie, najlepiej dla Krzykacza przecież. I co oni z tym nosem?

- I co rabbi ma wspólnego z nosem, mamy dwudziesty wiek? - nie mógł się oprzeć, by dać upust frustracji

Watek żydowski stał się na raz głównym wątkiem spektaklu, a Toreadore nie chciał pozostawać w tyle, choć miał za złe Phillipowi, że nie poruszył go wyraźnie wcześniej, kiedy byli w trójkę. Kordian wstał szykując się do wyjścia, zastygł jeszcze na chwilę, uspokojony nieco wtrąceniem, gotów wysłuchać kolejnego policzka, mając nadzieję, że przyjmie go Craver.
 
Nanatar jest offline