Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2021, 09:31   #223
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Milczał przez całą drogę do obozu Strigan, pogrążony w rozmyślaniach. Nie podobało mu się to wszystko, dlatego wszyscy musieli pozostać czujni. Skoro na tych ziemiach można było spotkać kanibali, co w Imperium właściwie było niespotykane, równie dobrze można było trafić na cokolwiek, co by chciało ich zabić. I to naprawdę cokolwiek. Wyglądało na to, że Księstwa Graniczne były bardziej dzikie, niż mu się z początku zdawało. W sumie skoro co chwilę jedno samozwańcze królestwo tłukło się z drugim, to kto miał zająć się tym, co kryło się po lasach?

Obóz Strigan oprócz widocznego z dala ogniska wabił niesionymi wiatrem zapachami pieczystego oraz wesołymi rozmowami. Czyżby aż tak byli pewni tych terenów, że nawet po zmierzchu robili tyle hałasu, że mogłaby się zlecieć banda orków? A może byli pewni siebie z innych powodów; wszak wyznający kiedyś wampirów Striganie wciąż mogli być objęci jakąś protekcją ze strony tych nieumarłych stworów. Kto wie, co tak naprawdę krył ich obóz.

Powitanie odbyło się tak, jak Klaus się spodziewał. W ruch poszła broń, nieznajomi przyglądali im się czujni, gotowi rzucić na nich w każdej chwili. Łowca wampirów wciąż trzymał w dłoni załadowaną kuszę, ale nawet się nie poruszył. Wzrok miał pewny, przeszywający, postawę również. Gdyby przyszło do wymiany ciosów, nie zamierzał się z nimi patyczkować. Z tłumu wyłonił się jednak przywódca tej bandy i uspokoił sytuację.

Katrin wyjaśniła sytuację, padło kilka kurtuazyjnych słów a potem zaproszenie na kolację. Nie od dzisiaj Klaus wyznawał zasadę, że na szlaku nie rusza jedzenia proponowanego przez obcych, a w przypadku Strigan tym bardziej nie zamierzał jeść nic, co wyszło spod ich ręki. Ani pić. Miał swój alkohol i jeśli już usiądzie do paleniska, to pożywi się ze swoich zapasów. Innym niczego nie narzucał, każde z nich miało swój rozum i jeśli Zach chciał spróbować ich specjałów, to droga wolna.

- Nie zostaniemy na noc - powiedział za wszystkich. W tym wypadku reszta chyba się z nim zgadzała. Głos miał płaski, pozbawiony emocji. - Możemy posiedzieć przy ognisku, ale ja za strawę podziękuję, mam własną. Co do powodów naszej obecności w tych lasach, to szukamy starej wieży, która ponoć gdzieś na tych terenach powinna się znajdować. Może wiesz, w którą stronę powinniśmy się udać?

Ruszając do obozu, rozglądał się czujnie, zwracając uwagę na to, jak zachowują się ludzie przy palenisku i wokół niego. Swojego wierzchowca pozostawił nieopodal, tak, by mieć go stale na oku.
 
Ayoze jest offline