Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2021, 10:54   #13
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Zmierzając do zajazdu w którym gościli i rozważając jak szybko odnaleźć przewodniczkę przekonali się, że wcale nie musieli szukać daleko. We wnętrzu przy jednym ze stolików dostrzegli znajoma sylwetkę Shalelu w towarzystwie właśnie Uksahkki. Elfka pozdrowiła ich. Podchodząc wskazała na czekająca przy stoliku kobietę.
- Dobrze was widzieć. Wygląda na to, że nie przysporzyło wam to zbyt wiele problemów. Sandru poprosił bym sprawdziła jak wam poszło i by przypilnować naszego gościa. Chciała się upewnić czy wiecie coś o jej przyjacielu.
Przewodniczka wyglądała znacznie lepiej niż przy ich ostatni spotkaniu, bacznie ich obserwowała choć nie kryła rozczarowania tym że Ulfa z nimi nie było.
- Czyli jednak go nie znaleźliście, szlag. Czy ten drań przynajmniej powiedział co z nim zrobił i na czyje zlecenie ?
- Podobno miał towarzyszyć Snorriemu Kamienneoko w ostatniej żegludze. Czy mówi to coś pani? spytała Hotarubi.- [ I gdzie to miałoby się odbyć?
- Mamy w planach dostać się na ten okręt, sprawdzić co jest w środku i ocalić pani przyjaciela, o ile go znajdziemy. I myślę, że zawsze przyda się dodatkowa para rąk. - dodał Kenji.
Przewodniczka nad czymś się zastanawiała wyglądając przez okno i patrząc na wieczorne niebo:
- Nie trzeba wam pary rąk, a raczej dyskretnego sposobu dostania się na okręt bez zwrócenia uwagi i rozjuszeni żałobników tym wtargnięciem. Z tego co wiem pogrzeb odbędzie się na zachód od Kalsgardu, a okręt wypłynie z półwyspu zwanego Grotem Włócznika. Miejscowi często wyprawiają stamtąd okręty pogrzebowe dla znanych wojowników. - wygrzebała ze swych pakunków mapę okolic wskazując na wspomniane miejsce obok miasta, po czym uśmiechnęła się triumfalnie - Tradycyjnie okręt powinien wypłynąć około godziny po świcie, ale jestem pewna, że jutrzejszy dzień będzie bardzo mglisty, a to dla nich zły omen. To powinno dać dość czasu na przygotowanie wszystkiego. Mogę zorganizować kilka kajaków. Są lekkie, mają dobrą nośność i co najważniejsze są ciche, we mgle i z dużej odległości nikt z żałobników nie powinien was zauważyć, więc będziecie mogli dyskretnie podpłynąć i wejść na pokład, kilka godzin powinno starczyć by was trochę podszkolić. Spotkalibyśmy się przed zmierzchem do tego czasu mgła powinna się dość przerzedzić by zaczęli ceremonię, może trochę wcześniej gdyby zaczęli się niecierpliwić. Co wy na to ?
- Brzmi jak plan - przyznał Kenji.
- Jeśli faktycznie będzie mgła to lepszych warunków nie będziemy mieli. - przytaknęła Rubi.
- Dobrze więc spotkamy się w wyznaczonym miejscu. - powiedziała wręczając im mapę i zbierając się do wyjścia - Muszę odwiedzić paru znajomych by zorganizować co potrzebne no i jakaś kryjówke dla Ulfa. Ktokolwiek to zorganizował raczej nie będzie zadowolony gdy też nagle pojawi się następnego dnia na ulicach Kalsgardu. Skoro daliście sobie radę z Asvigiem to uratowanie jednego głupca nie powinno być problemem, tylko nie dajcie się zobaczyć żałobnikom. Z tego co mi wiadomo Snorri miał kilku wpływowych i nieciekawych przyjaciół. - rzuciła jeszcze przed opuszczeniem karczmy.
- Więc to jest nasz plan, mgła i kajaki ? Lepsze to niż nic. - zaczęła zastanawiać się Ameiko lecz wyglądająca przez okno Shalelu jej przerwała.
- Akurat wcale może się nie mylić, była dość pewna by postawić na ten fakt życie swojego przyjaciela. A patrząc na dzisiejszy dzień rzeczywiście jutro będzie kiepska pogoda.
- Nie potrafię pływać. - rzekła Arabel - Dobrze jednak, że da nam wsparcie w zwiadzie. - zerknęła na Rubi ukradkiem.

~~*~~

Następny poranek jak na potwierdzenie słów elfki i przewodniczki był rzeczywiście mglisty i dość ponury a z upływem czasu mgły tylko przybywało. Do spotkania z Ukshakką mieli jeszcze daleko, Amaya zasugerowała odwiedzenie Keldy która w końcu obiecała odpłacić im się za ratunek, mogli też przekazać nowiny o wypełnieniu jego zemsty Fynnowi.
Udając się pod wskazany przez Keldę adres stanęli przed niemałym domostwem które musiało należeć do wielopokoleniowego klanu, siedzący na ławce przed wejściem jednooki starzec zmierzył ich wzrokiem a na pytanie czy to siedziba rodziny Oxgutter pokiwał głowa po czym zawołał kogoś z domostwa.
- Rodzinni ludzie ci Ulfeni. - rzekła do Hotarubi- Przepraszam, że pytam, ale czy jest pan dziadkiem naszej przyjaciółki Keldy? Bo wygląda pan jak dziadek-ulfen z opowieści, co roztrzaskuje gołymi pięściami czaszki ogro i rzuca kotwicami - zażartowała uśmiechając się przyjaźnie [/i]
Blodwłosa kobieka w średnim wieku szybko zaprosiła ich do środka gdzie kilku innych domowników postarało się ich ugościć z wszelkimi honorami, wkrótce zjawiła się Kelda w domowym stroju niosąca zdobioną pochwę bez ostrza.
- Przyjaciele, spodziewałam się was wcześniej. Tak jak obiecałam odpłacam się za okazana pomoc. - Powiedziała kładąc przed nimi zdobioną pochwę i usiadła naprzeciw - Mówcie jak wam się spodobał Kalsgard.
- Jest bardzo dynamiczny - powiedziała paladyn ostrożnie
Kenji spojrzał na swe towarzyszki, zanim przemówił - Droga Keldo, jakby to powiedzieć… - zaczął niepewnie - nie wiem jak inni, ale ja zrobiłem co zrobiłem, bo było to właściwe. Tylko tyle i aż tyle. Rozumiem twoją potrzebę odwdzięczenia nam się, ale nie chcę od Ciebie niczego. Naprawdę.
Kellda wyglądała na rozczarowaną i zasmuconą odmową przyjęcia nagrody.
- Dziwne macie zwyczaje że odmawiacie daru uznania i przyjaźni. To też nie jest coś zupełnie bezcennego. - odzyskując trochę rezonu dodała - Rozumiem że ostatnie dni obyły się bez zbędnych atrakcji czy już znaleźliście kolejną przygodę ?
- Znaczy, hm… - Kenji wyglądał na zasmuconego, zmieszanego i trochę zawstydzonego - Oczywiście, przyjmiemy Twój dar. Zwłaszcza, jeśli to Cię uszczęśliwi. Jesteśmy wdzięczni, naprawdę - dodał szybko - Co zaś do przygody, to uwierz lub nie, ale to ona znalazła nas - zmienił temat, po części by zaspokoić ciekawość przyjaciółki, po części by znaleźć bezpieczniejszy temat rozmowy.
- Oczywiście, że przyjmiemy tak wielkoduszny dar. Proszę wybaczyć mojemu towarzyszowi. - spróbowała nagiąć kark Kenjiego do pokłonu. Osobiście to liczyła, że więcej Keldy nie zobaczą, nie planowała za nią tęsknić, ale pieniądze zawsze się przydadzą.- Mamy problemy z pewnym przewodnikiem
- W jego kraju wypada trzy razy odmówić prezentu, aby nie obrazić dającego. I… Asvig umarł straszną śmiercią. I jego żona też. -paladyn patrzyła pod nogi.
- Aha czyli taki zwyczaj. - odparła podając pochwę Hotarubi - Poszukujecie przewodnika przez Koronę Świata jak pamiętam, możecie mieć trudne zadanie zważając że gildie swoich nie odstąpią a ci niezależni raczej wrócili w swoje strony po zakończeniu sezonu. Hmm co to było o Asvigu ?
- Po za faktem, że zmarł z mieczem w brzuchu po dokonaniu świndla? - zasugerowała Hotarubi.
- I chciał nas zamordować bez powodu w sumie, a w jego domu było Cheliax i Nidal! - rzekła paladyn.
- Na swoją obronę muszę powiedzieć, że próbowaliśmy dyplomacji, zwłaszcza, iż mieliśmy przewagę. Odmówił… - Kenji uznał za stosowne, by się usprawiedliwić.
Kelda próbowała zrozumieć mętne tłumaczenia Arabel w końcu spojrzała się na Kenjiego oczekując dokładniejszych wyjaśnień.
- Czy dobrze rozumiem, że za tą napaścią przy szlaku stał niejaki Asvig? I już się z nim rozmawialiście ? O którym w ogóle mówimy ? Gomurd ? Longthews ? Kaligard ?
- Longthrew. - wyjaśniła kunoichi.
- Longthrew. - wyjaśnił Kenji - Wiesz, jego ludzie mają… ym, mieli, te obręcze z lwem? Związał się z wiedźmą? Średnio przyjemne typki. - wyznał z odrazą - Naprawdę nie chcieliśmy go zabijać, znasz nas, ale nie dało się inaczej. Mając do wyboru życie Hotarubi lub jego, musieliśmy ocalić Rubi. Powiedziałem na odchodne parę słów całej jego bandzie i jego żonce - czy kim tam była, nie wchodzę w szczegóły - ale naprawdę nie wiem, czy coś do nich dotarło. Najwyżej wrócimy do nich za jakiś czas jeśli się nie poprawią i dokończymy robotę…
- Zaiste sytuacja nas do tego doprowadziła, a nie my sytuacje.
- A poza tym napastowali jakąś bezbronną osobę, więc musieliśmy interweniować. - rzekła Bella
- Longthew ma wątpliwą reputację choć w niektórych kręgach jest lubiany. Chyba będzie lepiej jak wyjaśnicie mi wszystko na spokojnie przy kuflu. - to mówiąc postawiła kilka trunków na środku stołu.
- Chętnie przyjmiemy zaproszenie. - oświadczyła kunoichi.
- O tak, ze trzy, sześć, góra dziewięć kufli miodu ułatwią dyskusję.
Wyjaśnienie całej sytuacji zajęło trochę czasu w trakcie opróżnili kilka butelek miodu.
Z tego co Kelda mówiła Asvig nie miał najlepszej reputacji wśród jej bliskich głównie ze względu na zbędne okrucieństwo w czasie wypraw. Wspomniała też o mentorze Asviga Snrorrim Kamiennym Oku który miał też przydomek Szalonego Łupieżcy gdzie wsławił się w wielu najazdach na południowe ziemie. Wiele z jego wypraw było finansowanych przez lokalne gildie kupieckie w zwłaszcza Rimerunnerów z którymi miał szczególnie bliskie relacje, z tego co słyszała przed śmiercią odsprzedał wiele ze swego majątku i łupów właśnie przedstawicielom tej gildii.
- Życie ma wredne poczucie humoru, podobno Snorri wyłupił sobie oko by wstawić tam zaklęty kamień mający odwlec widmo starości i to co ze sobą niesie. Koniec końcu przyszło mu sczeznąć na dziwaczna chorobę której nie dali rady uzdrowiciele choć niektórzy mawiają że to tak naprawdę była klątwa zesłana przez jedną z jego ofiar. Patrząc na jego reputację jestem skora w to uwierzyć… - Kelda zaczęła opowiadać nalewając sobie kolejny kufel miodu.
- Gorzej jak powstanie jako nieumarły, ale wtedy go zabijemy go po ras drugi, co nie Rubi! - rzekła Bella nalewając trzeci kufel.
- Oczywiście, tylko wtedy potraktujemy go ogniem, co nie Kenji? - powiedziała kunoichi.
- Nie potrafię jeszcze rzucić kuli ognia, jeśli o to mnie pytasz. - odparł zaklinacz - I wolałbym jednak z nim nie walczyć. I tak mam nieco wyrzutów sumienia, że musieliśmy zabić Asviga, nawet, jeśli nie mieliśmy żadnego innego wyboru.
- Ach tak, nie wiedziałam. O twoich kulach. I tak sytuacja nas do tego zmusiła. -
Arabel zachichotała.
- Może niech ktoś dowie się czegoś o twoich “Kulach” Na pewno w mieście znajdziesz mnóstwo osób zainteresowanych. A Asvg był drań, brutal i śmierdziel!
Kenji upił łyk ze swojego kufla, znowu się zastanawiając co odbiło Arabel.
Reszta spotkania minęła w spokojnym nastroju lecz nie mogli zapomnieć że mieli coś jeszcze do zrobienia. Po pożegnaniu się z Keldą przyszedł czas na odpoczynek i doprowadzenie się do porządku nim przyjdzie im ruszyć w drogę by spotkać się z Uksahkką w ustalonym miejscu. Droga w kierunku zatoki była dość spokojna choć zdarzyło i m się spotkać kilku wojów zmierzających w tym samym kierunku zapewne gości na stypę która miała odbyć się zaraz po wyprawieniu okrętu.

Zbaczając z udeptanej ścieżki w sugerowanym miejscu znaleźli się przy wybrzeżu skąd mieli dobry widok na zasnutą mgłą zatokę i wciąż oczekujący okręt pogrzebowy ze stroną honorową.
Przewodniczka już na nich czekała z przygotowaną parą kajaków, gdy się zbliżyli pozdrowiła ich.
- Dobrze że jesteście mgła powoli się rozprasza za mniej więcej godzinę powinna rozrzedzić się na tyle by zdecydowali się rozpocząć obrzęd i wyprawić okręt. Dość czasu na szybką lekcję kajakarstwa, w każdym wejdą dwie osoby więc macie miejsce dla Ulfa. Mam nadzieję że nie boicie się wody ?
- Ja idę z Rubi! -Zawołała paladyni - Co do wody… Nie to, żebym się jej bała, ale tak jakby zawsze opadam na dno. Jako ten kamień. - zaśmiała się nerwowo.
- W razie czego to cię wyłowię Bello. Ja nieźle pływa. - zadeklarowała Hotarubi.
- Woda nie bywa przyjemna, zwłaszcza, jeśli nie jest ciepła, ale to mały problem. - powiedział Kenji.
- A ja myślałam, że koty boją się się wody. - rzekła Arabel z uśmiechem.

Lekcje kajakarstwa zajęły około pół godziny, cały proces nie był wybitnie skomplikowany a kajaki dość stabilne by nawet niedoświadczona osoba mogła nimi w miarę sprawnie operować bez ryzyka wywrócenia. Po wszystkim Uksahkka zaczęła pakować swoje rzeczy szykując się do drogi powrotnej jednak nim odeszła wręczyła im glinianą pieczęć z symbolem Shelyn.
- Skoro ta sprawa może mieć drugie dno to wolę się zabezpieczyć na wypadek gdyby ktoś powiązany z Asvigiem nas szukał. Gdy wyciągniecie stamtąd Ulfa udajcie się do Dzielnicy Ognia i pokażcie to tamtejszemu kapłanowi Shelyn. Pokaże wam drogę do kryjówki którą naszykowałam by przeczekać to wszystko do czasu aż będziecie chcieli ruszyć z przeprawą.

Po odejściu przewodniczki pozostało im tylko zaczekać aż rozpocznie się ceremonia pogrzebowa i okręt zbliży się do wybrzeża na którym obozowali. Oczekiwanie jednak zostało przerwane przez niespodziewane zajście, wpierw tafla wody lekko falowała lecz po chwili przebiły ją kolce a potem odnóża. Z wód zatoki wyłoniła się spora kreatura przypominająca sporych rozmiarów kraba która z pełną szybkością zmierzała ku wybrzeżu i świeżemu posiłkowi w ich osobie.
 
Rodryg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem