Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2021, 16:46   #316
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Backertag (4/8); późny ranek; tawerna ‘Pod pełnymi żaglami’; Pirora, Dirk Lange,

Malarka obudziła się pierwsza, nadal była wplątana w objęcia nadal pogrążonego w śnie kochanka. Światło wpadało przez okno i był raczej późny ranek. Ktoś pukał do drzwi, kobieta wiedziała kto, akurat siłę i styl pukania swojej służby znała na pamięć.

Wyplątała się z objęć mężczyzny i zarzuciła na siebie szlafrok i poszła otworzyć drzwi.
- Dzień dobry Julius co się dzieje? - Powiedziala z usmiechem wpuszczając chłopaka.
- Hej Rora! - Powiedział młody wchodząc do środka wnosząc tacę ze śniadaniem, porcja dla dwóch osób. - Irina kazała przynieść ci śniadanie bo ruch jest i późnej może być problem. A i dziewczyny są na dole… wiesz z tymi mężczyznami z wieczoru. - Młody zaczął gadać nie widząc albo nie przejmując się leżącym w łóżku mężczyzną. Postawił tacę na stole ale nie przestał gadać.
- Irina się pyta kiedy przyjść cię ogarnąć… hyh. Czy on żyje? Bo widziałem żę wczoraj to chciał twój nieskonczony obraz obejrzeć a ty zawsze mówisz że to przynosi pecha... - malarka czknęła rozbawiona.

- Pan Lange raczej ma się dobrze. Nie musimy tłumaczyć się z jego zwłok przed jego kolegami. - Odpowiedziała rozbawiona blondynka. - Powiedz Irinie że przyjdę do niej jak się obudzę do końca i może kąpiel mi szykować. A teraz zmykaj na dół i pilnuj spraw.

Dzieciak przytaknął i wyszedł mówiąc do widzenia żołnierzowi, nie przejmując się czy ten spał czy nie. Pirora przeciągnęła się zrzucając z siebie szlafrok i naga wróciła do łóżka. Tacę postawiła na część nie używaną koło siebie. Podjadając przyniesione ciepłe jedzenie chwyciła szkicownik. Powoli kreśliła szkic nagiego śpiącego mężczyzny na papierze by dołączyć go do swojej kolekcji. Zapach jedzenia unosił się w powietrzu.

Nie czekała długo na reakcję. Może po prostu Dirk wystarczająco się zmotywował aby się ruszyć ze swojego miejsca. Przetarł zaspane oczy, uniósł głowę i rozejrzał się dookoła.

- O. Witam. Jaki miły poranek. - powiedział uśmiechając się blado i sięgnął do tacy po coś na przepłukanie gardła. Potem podniósł się do pionu siadając w bardziej cywilizowanej pozycji.

- Co tam skrobiesz z samego rana? - zapytał biorąc z tacy coś na przekąskę.

- Twój nagi tors do mojej prywatnej kolekcji nagich torsów. - Odpowiedziała jakby to było całkowicie normalne. - Myślałam, że potrzebujesz sobie jeszcze trochę pospać więc cię budzić nie chciałam. - Dodała zamykając i odkładając szkicownik na bok i niczym kotka pokonując na czworaka ten mały kawałek między tym gdzie ona siedziała a przeciwną stronę łóżka gdzie był on.

- Ten mały mnie obudził. - powiedział bez większej refleksji wskazując na drzwi prowadzące na korytarz.

- To Julis mój chłopiec na posyłki można u niego zostawiać informacje do mnie. Skoro się już obudziłeś i a ja mam wielkie wątpliwości w twoje umiejętności pozowania to dokończe innym razem… - Zgrabnie zajęła miejsce na jego kolanach i poczekała aż przełknie to co miał w ustach by zacząć go całować przywołując miłe wspomnienia poprzedniej nocy.

- Nie schodźmy na dół… - mówiła między pocałunkami i nasilającymi się porannymi pieszczotami. - ... zacznijmy mile dzień… zacznijmy go bardzo miło…

- No cóż… Skoro nalegasz… I tak ładnie prosisz… I wdzięcznie… No chyba mógłbym pójść na taki układ. - z początku mówił w przerwach pomiędzy pocałunkami jakby jeszcze się namyślał jak powinien postąpić. Ale musiał się droczyć bo zaraz zaczął gospodynię całować naprawdę i w świetle dnia a szybko przewrócił ją na plecy i znalazł się na niej.

- Właśnie proszę.. I nalegam… - potwierdziła zanim jej usta zaczęły schodzić w dół by pobudzić mężczyznę do porannego szybkiego zaspokojenia potrzeb. No może nie tak szybkiego ale na pewno było to dobre zaczęcie dnia. Po wszystkim Pirora tylko zasugerowała najemnikowi.
- Jakbyś się dzisiaj nudził zawitaj do “Kufla”. - powiedziała leżąc na łapiącym oddech po wszystkim kochanku.

- A tak wracając do twojej jakże nie podejrzanej prośby z wczoraj. Czy nie wtrącanie się w twoje sprawy wiąże się z udawanie że Cię nie znam wszędzie poza łóżkiem? - Powiedziała podając kochankowie porcje śniadania do spróbowania.

- Wydaje mi się, że nie musimy się siebie wstydzić. - odparł z lekkim uśmiechem całując ją w usta po czym wstał z łóżka i zaczął kompletować swoje ubranie. Najpierw z okolic łóżka a potem na sobie.

- Och to dobrze bo aktorka ze mnie marna. - zaśmiała się przeciągając ściągając się na łóżku ogólnie całkowicie ignorując jakiekolwiek ubieranie się.
- Już wychodzisz? Szkoda… - powiedziała z udawana niewinnością w głosie. - Będziesz kochany i powiesz moim koleżanką żeby przysłały Irinę?

- A ty nie schodzisz na dół? - zapytał chyba trochę zdziwiony, że gospodyni mówiła jakby zamierzała zostać w pokoju. Ale ubierał się dalej. Jego ciało stopniowo znikało pod kolejnymi warstwami ubrań. - Dobra jak spotkam te twoje służki to przekażę. - powiedział nie zmieniając swojego zamiaru. Jeszcze kubrak, pas z bronią i parę detali i właściwie był gotowy do wyjścia.

- Śniadanie mam, a że jestem u siebie to nie mam motywacji żeby się tak zgrabnie ogarnąć z rana… no chyba że mnie jakoś zmotywujesz… - blondynka wyprężyła się na łóżku prezentując swoje wdzięki na do widzenia. - Benona i Ajnur to nie moje służki… owszem to służki ale nie pracują dla mnie ale znają Irinę i pod nieobecność Kapitan de la Vegi są w mojej opiece. No i właściwie to nawet moja służba ma ze mną mniej formalne stosunki… jakoś nie jestem zwolenniczką twardych podziałów społecznych inaczej pewnie ta noc skończyła by się zupełnie inaczej. - blondynka uśmiechnęła się zalotnie w stronę kapitana - No i jak nie zejdę możesz nagadać różne rzeczy Mathiasowi co by go zgasić jakby chojraczył, czasem się wydawało że chciałbyś czymś takim wystrzelić ale amunicji nie ma.

- Mhm. To myślę, że to właśnie jeden z tych powodów dla jakich warto zejść na dół. - odparł blondyn z uśmiechem na chwilę stopując swoje ubieranie się aby jeszcze raz spojrzeć na tak ładnie wyeksponowane, nagie, kobiece ciało na środku złączonych łóżek. - Poza tym będziesz mogła dłużej być ze mną. I jestem ciekaw jak poszło chłopcom i dziewczętom ostatniej nocy. Bo zapowiadało się całkiem obiecująco. - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej jakby ta poranna integracja przy wspólnym stole zapowiadała mu się bardzo wesoło i ciekawie. Sięgnął po pas i zaczął go zapinać na swoich biodrach.

- To tamte dwie to nie są twoje służki? Tylko de la Vegi? - machnął głową w stronę mniej więcej korytarza i sąsiednich pokojów. Ta informacja chyba go zaskoczyła. - To pewnie z samą de la Vegą też się znasz? - wydedukował sobie dopinając ten solidny, skórzany pas na sobie.

- Pomaga mi odkurzyć mój Estalijski, ale teraz wyjechała do stolicy w interesach. - Wyjaśniła blondynka podnosząc się z łóżka chwytając posmarowana masłem bułeczkę i podchodząc nago do kufra. Zaczęła przeglądać swoje ubrania wyjmując z nich coś mało skomplikowanego z czym sama mogłaby sobie poradzić. Niespiesznie zakładała fragmenty odzieży robiąc z tego taki sam pokaz jak przy zdejmowaniu. No może nie dla Dirka bo wtedy nie zwracali na to uwagi ale zdarzało jej się to z innymi kochankami. - Idziemy razem czy ty pierwszy a ja druga i bede się starala wyglądac na odpowiednio “wymęczoną’? - Zapytała zaczepnie odwracając się do mężczyzny przez ramię w koronkowej halce.

- Mhm. No jak się nie będziesz guzdrać to możemy razem. - powiedział gość ale widok gospodyni w kusej halce chyba mu przypadł do gustu. Ale nie aż tak aby miało go to zatrzymać. Zwyczajnie się po męsku niecierpliwił gdy on właściwie już był gotowy do wyjścia a kobieta była “w proszku”. No ale widocznie przez ostatnią noc Pirora wyrobiła sobie u niego jakiś kredyt zaufania na tyle, że nie zamierzał wychodzić tak od razu.

Malarka podeszła do niego i popchnęła go w stronę łóżka gdzie była nadal taca z przeniesionym małym śniadaniem. - Nie guzdrać się tylko doprowadzam się do porządku żeby ci wstydu nie narobić… o ile takiej szelmie można przynieść wstydu. Zjedz coś a ja będę za chwilę gotowa. - Powiedziała trochę rozkazującym i pouczającym tonem co mogłaby wyglądać komicznie dla osoby trzeciej. Ubranie nie zajęło jej długo by wybrała sobie sukienkę którą łatwo bez pomocy wsunąć przez głowę. Włosy rozczesać ale zostawiła rozpuszczone i falowane, trochę sielski wygląd jej to nadawał uwypuklił jej naturalna dziewczeńska urodę. Teraz troszkę bardziej przypominała dziewczynę z “Mewy” jaka wpadła na Lange i rozlała mu piwo zagubiona w żywiole tańca. Przypudrowała nos jasnym proszkiem i dzięki temu wyglądała na bladą co mogło kojarzyć się z niewyspaniem.

- Gotowa. - Powiedziała stając przed Langiem prezentując się i chyba oczekując na jakiś komplement. - Nadal chcesz schodzić? Jak kochają to poczekają i do południa… - nie powstrzymała komentarza robiąc aluzje, że powinni zostać i nadal uprawiać miłość. Ale był to nadal tylko komentarz i decyzja należała do najemnika. Malarka zastanawiała się czy mniej więcej tak wyobrażał sobie te morskie głębiny z jurnymi syrenami spełniającymi zachcianki.

- No. I bardzo ładnie. - pochwalił zadowolonym tonem i uśmiechem. Trochę nie bardzo było wiadomo czy chodzi o wgląd czy prędkość w doprowadzaniu się do porządku. Raczej nie było wątpliwości, że grzecznie dał się posadzić partnerce na łóżku bo pod wględem gabarytów a pewnie i umiejętności znacznie ją przewyższał. Jak go pchała na to łóżko czuła masę żywego ciała jakie ustępuje pod jej dłońmi. Ale nie stawia jawnego oporu. Zresztą to śniadanie na łóżku i obserwacja jak doprowadza się do porządku też chyba nie była dla niego aż tak ciężkim wyzwaniem.

- Dobra. To idziemy. - powiedział biorąc jeszcze zaczętą bułkę w dłoń i wstając z łóżka. Ostatni raz ogarnął wzrokiem wnętrze pokoju w jakim spędzili noc po czym widocznie uznał, że niczego mu nie brakuje bo podszedł i otworzył drzwi. Gestem zachęcił gospodynię by podążała jego śladem.

Podążyła i trzymała mu wdzięcznie kroku, jak tylko zamknęła za nimi drzwi kroczyła koło niego jak równa z równym. - Wiesz, że usłyszysz tylko to co twoi kompani będa chcieli żebyś usłyszał? - Zapytała jeszcze w korytarzu zanim doszli do schodów.

- Jak już są na dole to nic nie usłyszymy. - chociaż pod względem manier legioniście wiele brakowało do czarnowłosego nawigatora to chociaż miał na tyle ogłady towarzyskiej by zrównać się z partnerką a nawet zaproponować jej swoje ramię. Zatrzymali się przed 5-ką gdzie blondyn z ciekawości ponasłuchiwał chwilę. Ale nic nie było słychać. Więc zastukał zdecydowanie w zamknięte drzwi.

- Pobudka! - krzyknął do wnętrza pokoju. Ale nie doczekali się ani ruchu ani odpowiedzi. Więc Dirk wzruszył ramionami i ruszyli w dół schodów. Tam wyszli na główną izbę gospody i blondyn bez wahania skierował się ku temu stołowi przy jakim biesiadowali ostatniego wieczora. A przy tym stole rzeczywiście zastali kompletną gromadkę jaka wczoraj zniknęła za drzwiami kapitańskiego pokoju. Ci też ich zobaczyli bo pojawiły się uśmiechy i machanie rękami przywołujące zagubioną na noc parę.

- A! Witamy ponownie! Się zastanawialiśmy czy nie trzeba cię ratować. Bo o panienkę to byliśmy spokoni. - Mathias jak zwykle pierwszy zabrał głos jeszcze zanim ta dwójka zdążyła się dosiąść do kompletu. I jak zwykle uderzył w bezczelno - rubaszny ton jakim popisywał się już wczoraj wieczorem.

- Jestem wzruszony waszą troską chłopaki. - Dirk odparł z wesołym spokojem widocznie nie traktując tych słów jako przytyk. Dziewczęta pani kapitan zaś wesoło uśmiechały się do Pirory zdradzając nie mniej dobre humory niż te z jakimi rozstawali się wczoraj wieczorem.

- Trochę wstyd dla czerwonych płaszczy jakby trzeba było przed takim chucherkiem ratować… - Skomentowała troszeczkę złośliwie młódka siadając przy ich stole ich stołu. Bez kąpieli nie dało jej się porannym przygotowaniem zamaskować zapachu seksu jaki otaczał ją i dowódcę legionu. Po czym zwróciła się do Benony i Ajnur. - Jak śniadanie?

- A dziękuję bardzo dobrze. Właśnie jedliśmy. A panienka miała udaną noc? - Beno odpowiedziała za ich dwójkę zerkając z przyjaznym uśmiechem i ciekawością na blondynkę jaka usiadła naprzeciwko niej. Z drugiej strony dosiadł się Lange a sama Pirora znalazła się przy Stiepanie.

- No właśnie. Dobre pytanie. - Mathias szybko poparł zaciekawienie służki i też bez śladów zażenowania pozwolił sobie obejrzeć profil nowej koleżanki z bardzo bliska. I nie krył swojego zainteresowania tym tematem. Stiepan też rzucił okiem na kobietę jaka usiadła obok niego ale zachował swoje myśli i uwagi dla siebie.

- Podobno ludzie ciekawscy długo nie żyją. - Powiedziała z niewinnym uśmiechem patrząc wprost w oczy Mathiasa. - Jak myślisz to prawda czy nie?

- Duby smalone i zabobony. Ja natomiast wiem, że ciekawscy żyją ciekawiej. Zwłaszcza jak są ciekawi. Interesujący. Jak my. - wygadany legionista wcale się nie przejął taką uwagę i jak z rękawa wyciągnął gotową ripostę.

- Pożycz mi go kiedyś. Mam przed sobą negocjacje o kamienicę jak on zacznie gadać to mam duże szanse że mi do niej jeszcze dopłacą. - Zwróciła się całkowicie poważnie do dowódcy legionu. Mówiła tak jakby Mathia byłby koniem czy innym zwierzęciem do wynajęcia.

- Ona ma prawie rację. Pożycz mi ją kiedyś. Zapewniam, że będziemy mieć mnóstwo ciekawych tematów do omówienia. - wygadany załatwiacz legionu nie obraził się a nawet szybko odbił piłeczkę też zwracając się do dowódcy. Wyglądało to dość komicznie te zdublowane prośby skierowane do tej samej osoby i właściwie o to samo więc większość śniadających przy stole roześmiała się albo chociaż uśmiechnęła.

- No nie wiem, nie wiem… Będę to musiał rozpatrzeć. Możemy się jakoś umówić aby na spokojnie omówić te wnioski. W końcu sprawy legionu mają priorytet a to raczej nie dotyczy spraw legionu. - powiedział z wystudiowanym wahaniem Dirk patrząc na oboje składających te petycje.

- Masz rację jednak sprawy legionu są ważniejsze. Najwyżej przyjęcie z okazji kupna kamienicy się odwlecze w czasie albo będzie bardzo skromne jak mnie ten zakup zrujnuje finansowo. - Pirora przyznała mężczyźnie racje.. Choć nie omieszkała wspomnieć o ewentualnej bibie z okazji zakupienia domu. O ile dowódca mógłby nie łyknąć tak jawnej przynęty to jego ludzie raczej by nie tego nie chcieli przegapić zwłaszcza jeśli poznali smak zabawy w towarzystwie w jakim otaczała się Pirora. - Najwyżej ograniczę listę gości.

- Mhm. To jak mówię. Trzeba by się spotkać i to omówić. - Lange zachował wesoły spokój i potwierdził swoją wcześniejszą decyzję.

- No to jak tak stawiasz sprawę no to sama widzisz maleńka. Musimy się umówić. Potem możemy umówić się z nim. I się zobaczy co z tego wyjdzie. - Mathias widocznie po swojemu zinterpretował słowa dowódcy i na spotkanie z Pirorą jakoś nie był zbyt niechętny.

Za to sama malarka zdawała się mieć na uwadze tylko zdanie ich dowódcy. Dając w mówię gestów i spojrzeń odpowiedź na pytanie jak jej minęła noc. A dokładniej co mieli na myśli najemnicy jak się spisał Lange. Ci bystrzejsi zrozumieją.

- Taa. Macie jeszcze jakieś wolne kubki? - Dirk westchnął i zagaił resztę towarzystwa rozglądając się po zastawionym stole. Edmund wskazał mu wzrokiem na wolne naczynia. Akurat dwa.

- Wpadnę tu któregoś wieczora. To pogadamy. - powiedział zwracając się do blondynki siedzącej obok.

- A ja to chyba będę miał inne plany i zajęcia. - odparł Mathias rozkładając ręcę i też wracając do śniadania nie drążąc dalej tematu.

Pirora dołączyła do śniadania ale praktycznie nic nie zjadła. Wystarczyło jej to zjadła na górze. W pewnym momencie wyłapała oczyma Juliusa i podrapała się za uchem. A ten już wiedział co ma robić. Po paru minutach zjawiła się koło niej z zamkniętym listem. Popatrzył ciekawie po najemnikach i przywitał się grzecznie ze służkami pani kapitan.
Blondynka otworzyła list i przeczytała krotki liścik jakie kiedyś zrobią w paru egzemplarzach i dała bratu Iriny. Przyjęła poważną minę i schowała liścik z powrotem do koperty. Uśmiechnęła się przepraszająco do towarzystwa i przeprosiła.

- Niestety nastał na mnie czas. Miło mi było was poznać i może jeszcze dane nam będzie ucztować razem. - Kobieta wstała od stołu i niespiesznie ruszyła do swojego pokoju.

- Nam również. Bardzo udany wieczór. Mam nadzieję, że uda nam się go powtórzyć. - odparł Dirk żegnając się niejako w imieniu swoim i kolegów. Pozostali też powiedzieli i uśmiechnęli się na do widzenia. Więc rozstanie wyszło w przyjaznych barwach.

Julius poszedł z nią ale zniknął gdzieś w tawernie zanim dotarli do schodów. A dokładniej przyjął lepsze miejsce do obserwacji pozostawionych przy stole najemników.
Malarka natomiast udała się do pokoju Iriny.

- Jestem gotowa na tą kąpiel. Umyjemy tez włosy i przygotuj jasno beżową suknie. - Powiedziała swojej służącej kiedy były same w pokoju. - Nie wiem. miejmy zieloną w pogotowiu jak bym się zdecydowała przebrać wieczorem przed wyprawą do kufli.

Blondynka resztę poranka spędziła w łaźni gdzie najpierw Irina sama zajmowała się dziedziczka. A potem dołączyła do niej też Kerstin.
 
Obca jest offline