Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2007, 22:08   #257
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Alfred Greenhill
- Co za wstyd. Złapali mnie kiedy byłem osłabiony. Kiedy jechałem do Stolicy napotkałem na drodze jakiegoś dziwnego jegomościa. Miał czerwoną zbroję, tego samego koloru pelerynę, podobnie jak ja miecz przerzucony przez plecy. Miał oczy demona więc zaatakowałem go bez zastanowienia. Nawet nie wyciągnął miecza. Złapał mój oręż samą dłonią w opancerzonej rękawicy i rzucił nim razem ze mną o skałę. Potem nadjechali ci goście, a on zniknął - szybko wyjaśnił Garret odwracając wzrok widocznie zawstydzony ze sposobu w jaki pokonał go nieznajomy.

Nagle wszyscy znieruchomieli kiedy do celi podszedł jeden z zakapturzonych i podniósł dłoń. Drugi otworzył celę i wyciągnął miecz. Gestem nakazał wyjść Garretowi.
- Czekaj. - powiedział zimnym głosem ten z podniesioną dłonią - Niziołki są strachliwe. Zabierz do przesłuchania też tego małego.
Alfred był tak przerażony, że posłusznie wypełnił polecenie. Ku swojemu zdziwieniu zobaczył, ze znowu może się ruszać choć przed chwilą był jak sparaliżowany. Kiedy Garret i Alfred zostali wyprowadzeni ten który mówił opuścił dłoń i zamknął drzwi do celi. Wszyscy w środku mogli ponownie swobodnie się poruszać. Dwójka bohaterów była prowadzona przez zimny, kamienny korytarz. Mijaliście cele w których za kratami leżeli poturbowani i chorzy ludzie. Zaczęliście zbliżać się do kamiennych schodów kiedy nagle skręciliscie w lewo i doszliście do dużych, drewnianych i okutych drzwi. Pokój za nimi nie wyróżniał się od celi w której byliście. Właściwie tylko tym, że był większy i prowadziło od niego parę innych drewnianych drzwi. Na środku pokoju stał stół i kilka krzeseł. Siedzący po drugiej stronie stołu zakapturzony gestem nakazał wam usiąść. Kiedy wykonaliście polecenie usłyszeliście jego głos który brzmiał jednak bardziej ludzko od zimnego głosu zakapturzonego którego już słyszeliście.
- Przepraszam za niewygody. Jednak nie oczekiwaliście chyba, że siedziba Inkwizycji, jak nas ładnie nazywają mieszkańcy tego miasta, to luksusowy ośrodek wypoczynkowy. Co sprowadza panów do MOJEGO miasta? - szczególny nacisk położył na słowo mojego.

Wylkarr
- Niech to szlag. Znowu ci z Inkwizycji. Chyba trzeba będzie im ruszyć na ratunek. Na szczęście znam kogoś kto będzie mógł nam to ułatwić. Poczekaj chwilę.
Shadow zrobił jakiś dziwny znak dłońmi i ogarnęła go jakaś dziwna mgła. Kiedy opadła przed tobą stał młody, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna.
- Teraz mnie nie poznają. Idziemy do drzwi. Ty będziesz mówił mogą poznać mnie po głosie.
Wyszliście z zaułka i podeszliscie do drzwi.
- Teraz zapukaj i wymyśl jakieś kłamstwo żeby nas wpuścili - dodał.
 
wojto16 jest offline