DeDeczki i PFy | Rudobrody dziarskim krokiem stawił się przed kapitanem statku, rozejrzał dookoła i rzekł wprost do konstrukta.
- Cadamus spłacił swój dług, ja też swój chcę spłacić. Wszystko co miałem załatwić w Rigus załatwiłem więc wkrótce zabieram stąd Zakkarę i wracamy do domu. Masz teraz chwilkę?
- Mam - Wędrowiec nie był przesadnie wylewny.
- To słuchaj. Wspomniałem o statku, tak? Otóż ten okręt to był świeżo rozbity statek roju. Statek beholderów. Sam w sobie wielkie skarb, ale było więcej. Wedle zapewnień siostry Zakkary której prawnie należała się zawartość statku, wśród zdobyczy była mapa flogistonu. I to wyjątkowa mapa.- odparł z tajemniczym uśmiechem rudobrody.
- Kontynuuj, chociaż nie widzę w tym wielkiej wartości, szczególnie że ma już nowego właściciela.
- To była mapa nieznanej części flogistonu, z nieznanymi ogólnie planetami. Mapa z zaznaczonymi drogami do nich. - odparł rudobrody obruszony wyraźnie odpowiedzią Wędrowca. - Dzięki niej można było dostać się do nowych planet. Jak dla mnie… to albo ten najazd był po to by tę mapę zdobyć. Albo… by ją odzyskać i zatrzeć po niej wszystkie ślady. To tłumaczy tę rzeź i to co się stało potem. Ktoś chce ukryć te światy przed ciekawskimi.
- Albo by do nich dotrzeć - automaton układał już sobie w głowie teorie - Ktoś inny mógłby ją odtworzyć?
Rudobrody zaśmiał się cicho spoglądając na Wędrowca.- Odtworzyć? Jedynie siostra Zakkary widziała ją i tylko przelotnie. Nie… ta mapa przepadła. Została złupiona wraz z całym miastem. Cadamus, przy całej swojej wiedzy, jest tylko pośrednim wytwórcą przedmiotów magicznych. Popytałem go, nic o statku nie wiedział, więc o mapie też nie wie.
-Czyli ta informacja to głównie domysły, które nie dają żadnej korzyści? - zapytał Wędrowiec, uśmiechając się lekko.
- No wiesz… ty i natychmiastowe korzyści. Nie widzisz potencjału tej informacji. Nie umiesz czytać między wierszami. Nie masz odpowiedniej fantazyi.- zaperzył się duergar przesadzając mocno w swojej wypowiedzi. Zapewne po to by nadać temu co powiedział większej wagi.
- To mówimy o informacjach, czy fantazjach? - automaton spojrzał kpiąco na krasnoluda.
- Nie potrafisz docenić znaczenia przekazanej ci wiedzy. Perły przed krety rzucam tutaj.- odparł naburmuszony Khorsnak który najwyraźniej lubił czuć się ważny.
- To nie wiedza, tylko twoje gdybanie o czymś, co na chwilę widziała inna osoba, a teraz zniknęło. Jak możesz potwierdzić to, co mówisz?
- Gdybym nie miał pewności co do słów, które usłyszałem to byśmy się nie spotkali.- burknął Khorsnak.- Bo nie miałbym po co udawać się do Pozyskiwaczy.
- A ja nie miałbym marudnego pasażera, próbującego wykpić się swoimi teoriami na temat rzeczy, o których mało wie - automaton sprawiał wrażenie dobrze się bawiącego docinkami.
- Jeszcze za mną zatęsknisz.- fuknął gniewnie krasnolud.- Gdy znów przyjdzie ci się włamywać gdzieś.
- No tak, twój fach jest tak rzadki… - zakpił Wędrowiec - Dobrze, to co innego możesz mi zaoferować? Tym razem nie interesują mnie baśnie, musiałbyś poćwiczyć nad sposobem opowiadania.
- Ja swój dług spłaciłem. Zgodnie z naszą umową. Nie moja wina że nie potrafisz docenić wagi mych słów.- odparł Khorsnak dumnie i dodał.- Jutro z Zakkarą opuszczę twój okręt. Więc… nie wiem… wiatru w żagle się wam życzy?
Wędrowiec zbliżył się do krasnoluda.
-Chyba to ty ich nie doceniasz. Twoją zapłatą miało być zdobycie dla nas odpowiedzi, a nie wymyślenie jej na poczekaniu. Teoria czy podejrzenia to nie odpowiedź. Możecie opuścić okręt, ale dług spłacisz dopiero, kiedy dostarczysz mi jasne i pewne informacje - jego głos stwardniał, a metaliczny pogłos był znacznie wyraźniejszy - Mogę na nie poczekać, ale nie dłużej niż dwa-trzy tygodnie.
- Obiecałem zdradzić zawartość tego statku i słowa dotrzymałem. Jak wspomniałem zawartością tą liczącą się… była mapa do nieznanego zakątka flogistonu i ukrytego świata.- przypomniał mu Khorsnak.- I to nie jest wymyślona odpowiedź, tylko prawa. Natomiast tak… reszta to spekulacje. Natomiast to że statek beholderów został znaleziony i banda która napadła Pozyskiwaczy była pod wodzą beholderów... to akurat jest prawda i odpowiedź.
- Zaoferowałeś odpowiedź, dlaczego Pozyskiwacze zostali zaatakowani przez tych najeźdźców. Statek beholderów i mapa flogistonu są prawdopodobnym scenariuszem, ale to dalej tylko spekulacje. A ja oczekuję faktów, a nie zgadywanek. Potwierdź swoje domysły lub znajdź dowody wskazujące na co innego i dostarcz mi pewne informacje, a dług będzie spłacony.
- Przedstaw kontrargumenty w takim razie. Obal moją teorię.- fuknął gniewnie Khorsnak.- Przekonaj mnie że mogę się mylić. Bo fakty znamy obaj teraz.
- Najpierw powinieneś dowieść swojej teorii, ale tym razem ustąpię, zakładam że nie masz pojęcia o takich dyskusjach - Wędrowiec rozluźnił się nieznacznie - Mapę odzyskać mógł jeden zdolniejszy włamywacz, zrobiłby to szybciej i sprawniej. A gdyby mieli zacierać ślady, zawaliliby jaskinię po ataku. Skala napaści pokazuje, że mieli do tego środki.
- Na pewno? - spytał z powątpiewaniem Khorsnak. - Nie mieli dość środków by ostatecznie powalić golema. Takoż i pewnie sporo ich kosztowało samo przebicie się do środka. A złodziej… może by i ukradł, ale wiesz jakie są właściwości mapy? Można ją skopiować. Więc z pewnością raczej należało prewencyjnie wybić wszystkich. Może wpierw przesłuchując paru z pomocą tortur.
- Kopię można ukraść, albo lepiej, podmienić na taką różniącą się w niewielkich, ale kluczowych detalach, dla dezinformacji - automaton najwyraźniej mówił z własnego doświadczenia - Jeśli uda ci się pozyskać tak szczegółowe informacje o samym ataku, chętnie zapłacę za nie dodatkowo. Ale oczekuję faktów, nie spekulacji.
- Tak. Tak. Zabawy możnych…- zaśmiał się sarkastycznie Khorsnak.- … wymagają czasu, przygotowań, a przez ten czas wrażliwe informacje mogą się rozejść po całym Acheronie. Przybądźcie do Hammergrim i tam mnie szukajcie. Mam dobre układy… wypytam Agwarę… to ta siostra Zakkary. Może coś jeszcze wie.
- Jeśli dowiem się o tym wcześniej, będziesz miał tyle szczęścia, że dług spłaci się sam - stwierdził Wędrowiec - Gdzie będzie można cię znaleźć w mieście?
- Szukaj na obrzeżach i w gorszych dzielnicach. Wszyscy tam mnie znają.- przyznał dumnie Khorsnak. ***
Bardka pojawiła się nagle i bez zapowiedzi. Ukłoniła się dwornie przed konstruktem i spytała wesoło.
- Ahoj kapitanie. Jak ci się podoba sterowanie okrętem. Załoga się za bardzo nie naprzykrza?
- Destiny jest ...wyjątkowe - stwierdził po chwili namysłu Wędrowiec - Zaczynam powoli rozumieć Gnościka, i coraz bardziej szanować. A co do załogi, bywają irytujący - powiedział tak, jakby wypowiadał się o komarach.
- Poprzednia też była taka. Lubili się kłócić, zwłaszcza kapitan i gnościk oraz drow. No… ale oni mieli kapłankę. Umiała łagodzić spory… była w tym piekielnie… uhmm.. niebiańsko dobra. Trochę zazdrościłam jej tych talentów. - wspomniała diabliczka i spojrzała z uśmiechem dodając.- Wśród was… chyba tobie przypadnie ta rola… niestety. Skusisz się na coś do picia, czy masz te “szczęście” że obywasz się bez prostych przyjemności życia jakim jest dobry posiłek i trunek?
Wędrowiec prychnął.
- Jestem wieloma rzeczami, ale nie dyplomatą czy rozjemcą. Zresztą do tego potrzeba autorytetu. Co do pożywienia, to nie jest mi potrzebne, ale to nie znaczy, że nie umiem go docenić. W końcu jedzenie i trunki nieraz opowiadają historię tych, którzy je przyrządzili.
- Nie męczy cię takie ciągłe analizowanie wszystkiego?- zapytała żartobliwie diabliczka wyciągając spomiędzy fałd spódnicy, butelkę z trunkiem. - Życie to coś więcej niż poznawanie historii, czasem ich doświadczanie, czasem tworzenie. Sądząc po twej postaci pochodzisz… z Eberronu? Z którejś części Khorvaire, może?
- Dobrze o tym wiem - uśmiechnął się automaton - Zamiast uczyć się o jakimś miejscu, lepiej jest zobaczyć je własnymi oczami, zwiedzić, poznać ludzi, ich opowieści, jedzenie, trunki - skinął na butelkę - A co do mojego pochodzenia, to słusznie twierdzisz. Masz sporą wiedzę o sferach, dotąd uważałem, że mój plan jest dosyć ...oddalony.
- Trudno dostępny… to prawda. Ale są miejsca takie jak Sigil, gdzie drzwi prowadzą do różnych miejsc. Także do Eberronu. Byłam tam: w Breland a potem w Zilargo… a potem… musiałam się ewakuować. - zaśmiała się na wspomnienie podając trunek konstruktowi do spróbowania. - Powiedz mi, czy w tym wszystkim chodzi bardziej o gromadzoną wiedzę, czy może o samo doświadczanie nowych miejsc, widoków i wrażeń?
- Zilargo bywa groźniejsze niż mogłoby się wydawać, szczególnie dla kogoś z tak daleka - skomentował Wędrowiec, po czym zamilkł na moment, trawiąc pytanie - A czy jedno wyklucza drugie? Można przecież cieszyć się nowymi doświadczeniami, zanurzać się w nich, jednocześnie zachowując je w sobie i gromadzić jako wiedzę i mądrość.
- Och… przekonałam się o tym na własnej skórze. Dlatego właśnie uciekłam z Eberronu. Cóż… zbyt wiele gnomich cywilizacji jakie dotąd napotkałam było niegroźnych i przyjaznych, więc nie byłam dość czujna w samym Zilargo. - zaśmiała się cicho rogata i dodała. - Masz rację, niemniej dla mnie to co ktoś bardziej ceni, doświadczenie czy wiedzę wiele mówi o osobie. Niemniej skoro ty jesteś osobą o dużej wiedzy to pomożesz mi rozwiązać kwestię trapiącą mnie od czasu odwiedzin waszego świata. Czy to… prawda, że… Xoriat powstał częściowo, albo w całości z wypaczonego planu snów? Czy może to plotka nie mająca nic wspólnego z prawdą?
- Cóż, w Zilargo mówi się, że pięć słów bywa silniejsze od tysiąca mieczy. A ich sąsiedzi mawiają, że intrygi gnomów mają swoje własne intrygi… Co w takim razie mówi to o mnie? Jeśli chodzi o Xoriat, to brzmi to mało wiarygodnie - nie ma powiązań między nim a Dal Quor, poza tym, że stanowią potworne niebezpieczeństwo. Gdzie usłyszałaś taką teorię?
- Chyba od jakichś bardów w Zilargo, albo w przygranicznym miasteczku. Bardzo mnie zaciekawiła, bo jak wiesz… na plan snów udać się ekstremalnie trudno. Wręcz prawie to niemożliwe. A jeśli Xoriat był częścią planu snów to może.. są tam do niego portale?- zadumała się rogata wspominając. - Fajne miejsce ten twój Eberron.
Wędrowiec się uśmiechnął.
- Jeśli to było w Zilargo, zastanów się, czemu ci to powiedzieli. A co do połączeń, to Xoriat jest domeną szaleństwa, pewnie można tam znaleźć wszystko, problemem jest nie oszaleć zaraz po dostaniu się tam. Poza tym, wszystko zależy od tego, w jakim aktualnie położeniu względem siebie są oba plany. I tak, Eberron jest fascynującym miejscem, i jak widzę nietypowym w multiwersum.
- Jeszcze niewiele widziałeś. Są bardziej dziwaczne światy i miejsca. - odparła ze śmiechem diabliczka i dodała. - Rozmawiałam z Cadamusem. Dowiedziałam że zna czar pozwalający uniknąć planarnych efektów. Myślę że powinieneś go namówić, by różdżkę z takim czarem przygotował. Zapewne żadne z twoich bojowych magów go nie zna. A w podróży pomiędzy światami taki czar bywa użyteczny.
- Vaala pewnie mogłaby z niego skorzystać, druidzi mają szeroki repertuar. Ale pomyślę o tym, dziękuję. Może pozostali będą chętni do takiej ochrony.
- I poświęcać na nie część swojej mocy? Nie. Utylitarne czary lepiej trzymać w zwojach, a najlepiej w różdżkach.- odparła z uśmiechem diabliczka i wzruszyła ramionami. - Ale to tylko moje zdanie. Zresztą choć samo Spiżowe Miasto jest bezpieczne, pod względem warunków dla takich jak my, to plan Ognia jest jak pewnie wiesz, bardzo zabójczy. I lepiej się przygotować na wszelki wypadek. Bądź co bądź to będzie test dla Destiny.-
- Który oczywiście przejdę.- wtrącił okręt.
- Oczywiście.- zgodziła się z nim barda uśmiechając się słodko do sufity. A następnie spojrzała na konstrukt. - A ty nic nie pijesz.
Wędrowiec spojrzał na butelkę, po czym pociągnął łyk. Przez chwilę skupiał się tylko na nim, po czym podał naczynie bardce.
-Interesujący smak, mam wrażenie, że piłem już coś podobnego, skąd to? Dla mnie plan ognia nie powinien być problemem. Ciekawe, że wszyscy patrzycie w sufit, mówiąc do Destiny…
- Pewnie dlatego, że lubimy… wyobrażać sobie twarz tam wśród zwojów drewna. Mówienie w pustkę jest trochę niepokojące. A co do trunku… receptura jest podobna wszędzie. Dojrzewający zacier zbożowy odpoczywający w beczkach. Oczywiście różnice są w szczegółach w przypadku różnych trunków. Ten tutaj pochodzi z Ysgardu. - mruknęła diabliczka mrużąc oczy i przyglądając się Bezimiennemu. - A ty jesteś… ognioodporny?
- Zapomniałaś o destylacji, bez niej nie osiągniesz takiej mocy. Zacny - uśmiechnął się - Nie jestem, ale znam kilka sztuczek.
- Chyba nie sądzisz, że ja sama produkowałam… po prostu wiem gdzie można zdobyć dobre rzeczy w miarę tanio. Przydatna sztuczka.- zaśmiała Tanegris dodając po chwili. - Zakładam, że gdy uda się przebrnąć przez całą tą misję dla Imry, przyda wam się wypoczynek, więc dobrze pomyśleć zawczasu nad takim miejscem.
Wzruszyła ramionami.- Nie ma się co łudzić, Imra miała konkretny warunek co do zapłaty więc zadanie będzie równie trudno co bardzo opłacalne. Ale co po nim?
- Dla niej zapewne opłacalne. Co do późniejszych planów, Vaala wspominała o udaniu się do którejś z dzikszych sfer. Zamiary Kvasera są zbyt niesprecyzowane, by brać je chwilowo pod uwagę, choć rozmowa z Atarami może być interesująca. Mam też swoje cele, ale w obecnej sytuacji nie są naglące.
- Jeśli się lubi ateistycznych fanatyków. Są trochę jak kapłani których zwalczają.- zaśmiała się cicho rogata i spojrzała w oczy konstrukta.- A co ty zamierzasz? Zapytałam Destiny o to jak was dobierało. Wspomniał, że otworzył losowo portale w różnych światach. Tyle że nikogo nie wpychał. Musiałeś sam przejść z własnej woli i z pewnością wiedziałeś w co się pakujesz. A jednak… przeszedłeś.
Automaton uśmiechnął się lekko.
- Rozumiem, że proponujesz transakcję i wymianę informacji?
- Nie.. zadaję pytanie i próbuje zaspokoić swoją ciekawość. Jeśli to jakiś ważny sekret dla ciebie… to nie musisz odpowiadać.- wzruszyła ramionami Marai i dodała z przesadnie melancholijnym głosem. - Choć bardzo mnie bol ten fakt, to każdy ma prawo do swoich tajemnic.
- W takim razie powiem, że i tak planowałem opuszczenie Eberronu, a Destiny zadziałało w dobrym momencie i mi to ułatwiło - stwierdził Wędrowiec - Jeśli chciałabyś całej opowieści, to najpierw chciałbym, żebyś czegoś się dla mnie dowiedziała.
- Nie… nie musisz odkrywać przede mną swoich tajemnic. Jeszcze nie. A co twojej ciekawości, to mów… co niby miałabym dla ciebie odkryć, a ja powiem ci czy to leży w moim zasięgu. - odparła przyjaźnie diabliczka.
Wędrowiec zamyślił się na chwilę, jakby rozważał za i przeciw.
- Psionicy i magowie umysłu. Czy mogłabyś odszukać kogoś na tyle potężnego, by mógł modyfikować pamięć, niszczyć i odtwarzać wspomnienia?
- Ugh… to trudne.- zamyśliła diabliczka drapiąc po rogu.- Tak od razu na myśl przychodzi starszy mózg… i ilithidzi. Ale wątpię byś chciał pomocy od łupieżców umysłu i wątpię by oni chcieli ci pomóc. Będzie ciężko. Popytam, poszukam ale szanse na to są mizerne. Psioni w przeciwieństwie do magów są bardzo dyskretni.
- Dobrze o tym wiem… warto jednak spróbować. Zyskasz kilka rzadkich kontaktów, a i moją opowieść, jeśli będziesz zainteresowana.
- Taaa… wiem nawet gdzie zacząć szukać, ale sama odpowiedź może nie być zbyt przyjemna dla nas.- stwierdziła z kwaśnym uśmiechem diabliczka rozważając różne możliwości. - Będziemy potrzebowali waszego okrętu i was i… dużo szczęścia. Bowiem trzeba się wybrać na plan astralny... do Tu’narath. Tamtejsza królowa ponoć zjada utalentowanych psionów. Takie plotki słyszałam… ale to tylko plotki.
- W takim wypadku możemy to zostawić na później, skoro istnieją bardziej naglące kwestie. Co wiesz o tym Tu'narath?
- To stolica… a przynajmniej największe miasto githyanki na planie astralnym. Rządzi nim królowa… nietypowy licz. Co prawda nigdy jej nie widziałam, ale z tego co słyszałam przypomina zasuszoną mumię. Miasto jest otwarte na handel, aczkolwiek jeśli mam się tam wybrać to lepiej bez Destiny. Nie ma co kusić losu.- oceniła bardka.
- Więc wsparcia Destiny potrzebowałabyś tylko do dostania się na plan astralny, tak? Bo to może dalibyśmy radę zrobić we dwoje bez statku, o ile umiesz korzystać z najprostszych kamieni mocy i zdobędziemy jeden z nich.
- Nie zaszkodziłoby gdyby Destiny był w tym czasie na tym samym planie i tak… miałabym swoje sposoby na dotarcie na plan astralny. Pamiętaj mój drogi, że podróżuję po wieloświecie bez pomocy tego stateczku od wielu lat. Znam różne skróty i sztuczki. - odparła żartobliwym tonem diabliczka i zamyśliła się. - W samym Tu’narath nie mam żadnych kontaktów, ale paru wędrownych kupców i merkantów ma u mnie dług wdzięczności, więc… popytam jak nadarzy się okazja.
- Będę twoim dłużnikiem. Na razie mamy bardziej palące sprawy, ale tą chciałbym kiedyś doprowadzić do końca.
- Jeszcze nie mówmy o długach póki co. - odparła z przekąsem bardka i jej ogon pokiwał na boki dźwięcząc bransoletami.- Nie rób sobie nadziei jeszcze. To nie będzie tak łatwe jak załatwienie Imrze okazji do wskrzeszenia bliskiej jej osoby. Kapłanów o takiej mocy znaleźć łatwo.
- Pewnie dla niej niekoniecznie. I nie robię, domyślam się, że szanse są niewielkie: szukamy kogoś nie tylko o wielkiej mocy, ale też doświadczeniu w jej używaniu. Do tego bardzo specyficzna specjalizacja.
- To prawda…- przyznała rogata dodała w zamyśleniu.- W dodatku wśród istot którzy nie lubią chwalić się swoją profesją.
- Cóż, adepci Drogi i na Eberronie są dość skryci. Nie raz zastanawiałem się, co czyni ją tak rzadką w porównaniu do Sztuki czy mocy bogów. Mam swoje podejrzenia, ale nie będę cię tym zanudzał.
- Jak znajdziesz czas i ochotę. To możesz mnie pozanudzać. Tak się bowiem składa że nie znam zbyt wielu adeptów niewidzialnej sztuki. - odparła łobuzerskim tonem.
- Po drodze do Spiżowego Miasta, czemu nie. Chcesz wyruszyć z nami do Bramy Targowej, czy spotkamy się gdzie indziej po tym, jak odstawimy pasażerów?
- Planowałam raczej udać się z wami do Spiżowego Miasta, by na miejscu dopilnować, więc… nawet jeśli niektórym to nie odpowiada to jesteście na mnie skazani. - zaśmiała Marai i pochyliwszy lekko ku konstruktowi podparła swój podbródek ogonem. - Nie martw się… zamierzam wyegzekwować od Kvasera obietnicę noclegu. Spryciarz się mi nie wywinie, a ty nie musisz się martwić gdzie legnę… a może… się mylę?
- Jeśli będziesz tego potrzebowała, możesz skorzystać z mojej kwatery. Jest zagracona, ale łóżko jest wolne.
- Zważaj na takie deklaracje.- zachichotała diabliczka, a ogon przesunął z jej podbródka na klatkę piersiową konstrukta lekko stukając w nią.- Nie wiadomo co może z nich wyniknąć.
Zaśmiała się głośniej i dodała. - Przepraszam… nie mogłam się powstrzymać. Myślę że już dość zabrałam ci czasu na dziś. Do… następnej rozmowy. - pożegnała się, ukłoniła głęboko i ruszyła do wyjścia.
Zanim wyruszyli z Rigus, Wędrowiec zapytał Cadamusa o możliwość stworzenia różdżki z zaklęciem, o którym wspominała bardka, a samą Tanegris poprosił jeszcze o krótki wykład na temat handlu na Zewnętrzu. Zapisywał dokładnie, jakie towary warto kupować w jakich miastach portalowych, oraz gdzie je potem sprzedawać z największym zyskiem. Automaton nie planował co prawda zostać kupcem, ale skoro i tak zapowiadało się, że będą mijać kolejne osady, to szkoda byłoby nie skorzystać z mobilności i ładowności Destiny. Poza tym, kolejne plany ulepszania statku wymagały funduszy… |