Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2021, 12:07   #153
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Rudobrody dziarskim krokiem stawił się przed kapitanem statku, rozejrzał dookoła i rzekł wprost do konstrukta.
- Cadamus spłacił swój dług, ja też swój chcę spłacić. Wszystko co miałem załatwić w Rigus załatwiłem więc wkrótce zabieram stąd Zakkarę i wracamy do domu. Masz teraz chwilkę?
- Mam - Wędrowiec nie był przesadnie wylewny.
- To słuchaj. Wspomniałem o statku, tak? Otóż ten okręt to był świeżo rozbity statek roju. Statek beholderów. Sam w sobie wielkie skarb, ale było więcej. Wedle zapewnień siostry Zakkary której prawnie należała się zawartość statku, wśród zdobyczy była mapa flogistonu. I to wyjątkowa mapa.- odparł z tajemniczym uśmiechem rudobrody.
- Kontynuuj, chociaż nie widzę w tym wielkiej wartości, szczególnie że ma już nowego właściciela.
- To była mapa nieznanej części flogistonu, z nieznanymi ogólnie planetami. Mapa z zaznaczonymi drogami do nich. - odparł rudobrody obruszony wyraźnie odpowiedzią Wędrowca. - Dzięki niej można było dostać się do nowych planet. Jak dla mnie… to albo ten najazd był po to by tę mapę zdobyć. Albo… by ją odzyskać i zatrzeć po niej wszystkie ślady. To tłumaczy tę rzeź i to co się stało potem. Ktoś chce ukryć te światy przed ciekawskimi.
- Albo by do nich dotrzeć - automaton układał już sobie w głowie teorie - Ktoś inny mógłby ją odtworzyć?
Rudobrody zaśmiał się cicho spoglądając na Wędrowca.- Odtworzyć? Jedynie siostra Zakkary widziała ją i tylko przelotnie. Nie… ta mapa przepadła. Została złupiona wraz z całym miastem. Cadamus, przy całej swojej wiedzy, jest tylko pośrednim wytwórcą przedmiotów magicznych. Popytałem go, nic o statku nie wiedział, więc o mapie też nie wie.
-Czyli ta informacja to głównie domysły, które nie dają żadnej korzyści? - zapytał Wędrowiec, uśmiechając się lekko.
- No wiesz… ty i natychmiastowe korzyści. Nie widzisz potencjału tej informacji. Nie umiesz czytać między wierszami. Nie masz odpowiedniej fantazyi.- zaperzył się duergar przesadzając mocno w swojej wypowiedzi. Zapewne po to by nadać temu co powiedział większej wagi.
- To mówimy o informacjach, czy fantazjach? - automaton spojrzał kpiąco na krasnoluda.
- Nie potrafisz docenić znaczenia przekazanej ci wiedzy. Perły przed krety rzucam tutaj.- odparł naburmuszony Khorsnak który najwyraźniej lubił czuć się ważny.
- To nie wiedza, tylko twoje gdybanie o czymś, co na chwilę widziała inna osoba, a teraz zniknęło. Jak możesz potwierdzić to, co mówisz?
- Gdybym nie miał pewności co do słów, które usłyszałem to byśmy się nie spotkali.- burknął Khorsnak.- Bo nie miałbym po co udawać się do Pozyskiwaczy.
- A ja nie miałbym marudnego pasażera, próbującego wykpić się swoimi teoriami na temat rzeczy, o których mało wie - automaton sprawiał wrażenie dobrze się bawiącego docinkami.
- Jeszcze za mną zatęsknisz.- fuknął gniewnie krasnolud.- Gdy znów przyjdzie ci się włamywać gdzieś.
- No tak, twój fach jest tak rzadki… - zakpił Wędrowiec - Dobrze, to co innego możesz mi zaoferować? Tym razem nie interesują mnie baśnie, musiałbyś poćwiczyć nad sposobem opowiadania.
- Ja swój dług spłaciłem. Zgodnie z naszą umową. Nie moja wina że nie potrafisz docenić wagi mych słów.- odparł Khorsnak dumnie i dodał.- Jutro z Zakkarą opuszczę twój okręt. Więc… nie wiem… wiatru w żagle się wam życzy?
Wędrowiec zbliżył się do krasnoluda.
-Chyba to ty ich nie doceniasz. Twoją zapłatą miało być zdobycie dla nas odpowiedzi, a nie wymyślenie jej na poczekaniu. Teoria czy podejrzenia to nie odpowiedź. Możecie opuścić okręt, ale dług spłacisz dopiero, kiedy dostarczysz mi jasne i pewne informacje - jego głos stwardniał, a metaliczny pogłos był znacznie wyraźniejszy - Mogę na nie poczekać, ale nie dłużej niż dwa-trzy tygodnie.
- Obiecałem zdradzić zawartość tego statku i słowa dotrzymałem. Jak wspomniałem zawartością tą liczącą się… była mapa do nieznanego zakątka flogistonu i ukrytego świata.- przypomniał mu Khorsnak.- I to nie jest wymyślona odpowiedź, tylko prawa. Natomiast tak… reszta to spekulacje. Natomiast to że statek beholderów został znaleziony i banda która napadła Pozyskiwaczy była pod wodzą beholderów... to akurat jest prawda i odpowiedź.
- Zaoferowałeś odpowiedź, dlaczego Pozyskiwacze zostali zaatakowani przez tych najeźdźców. Statek beholderów i mapa flogistonu są prawdopodobnym scenariuszem, ale to dalej tylko spekulacje. A ja oczekuję faktów, a nie zgadywanek. Potwierdź swoje domysły lub znajdź dowody wskazujące na co innego i dostarcz mi pewne informacje, a dług będzie spłacony.
- Przedstaw kontrargumenty w takim razie. Obal moją teorię.- fuknął gniewnie Khorsnak.- Przekonaj mnie że mogę się mylić. Bo fakty znamy obaj teraz.
- Najpierw powinieneś dowieść swojej teorii, ale tym razem ustąpię, zakładam że nie masz pojęcia o takich dyskusjach - Wędrowiec rozluźnił się nieznacznie - Mapę odzyskać mógł jeden zdolniejszy włamywacz, zrobiłby to szybciej i sprawniej. A gdyby mieli zacierać ślady, zawaliliby jaskinię po ataku. Skala napaści pokazuje, że mieli do tego środki.
- Na pewno? - spytał z powątpiewaniem Khorsnak. - Nie mieli dość środków by ostatecznie powalić golema. Takoż i pewnie sporo ich kosztowało samo przebicie się do środka. A złodziej… może by i ukradł, ale wiesz jakie są właściwości mapy? Można ją skopiować. Więc z pewnością raczej należało prewencyjnie wybić wszystkich. Może wpierw przesłuchując paru z pomocą tortur.
- Kopię można ukraść, albo lepiej, podmienić na taką różniącą się w niewielkich, ale kluczowych detalach, dla dezinformacji - automaton najwyraźniej mówił z własnego doświadczenia - Jeśli uda ci się pozyskać tak szczegółowe informacje o samym ataku, chętnie zapłacę za nie dodatkowo. Ale oczekuję faktów, nie spekulacji.
- Tak. Tak. Zabawy możnych…- zaśmiał się sarkastycznie Khorsnak.- … wymagają czasu, przygotowań, a przez ten czas wrażliwe informacje mogą się rozejść po całym Acheronie. Przybądźcie do Hammergrim i tam mnie szukajcie. Mam dobre układy… wypytam Agwarę… to ta siostra Zakkary. Może coś jeszcze wie.
- Jeśli dowiem się o tym wcześniej, będziesz miał tyle szczęścia, że dług spłaci się sam - stwierdził Wędrowiec - Gdzie będzie można cię znaleźć w mieście?
- Szukaj na obrzeżach i w gorszych dzielnicach. Wszyscy tam mnie znają.- przyznał dumnie Khorsnak.

***

Bardka pojawiła się nagle i bez zapowiedzi. Ukłoniła się dwornie przed konstruktem i spytała wesoło.
- Ahoj kapitanie. Jak ci się podoba sterowanie okrętem. Załoga się za bardzo nie naprzykrza?
- Destiny jest ...wyjątkowe - stwierdził po chwili namysłu Wędrowiec - Zaczynam powoli rozumieć Gnościka, i coraz bardziej szanować. A co do załogi, bywają irytujący - powiedział tak, jakby wypowiadał się o komarach.
- Poprzednia też była taka. Lubili się kłócić, zwłaszcza kapitan i gnościk oraz drow. No… ale oni mieli kapłankę. Umiała łagodzić spory… była w tym piekielnie… uhmm.. niebiańsko dobra. Trochę zazdrościłam jej tych talentów. - wspomniała diabliczka i spojrzała z uśmiechem dodając.- Wśród was… chyba tobie przypadnie ta rola… niestety. Skusisz się na coś do picia, czy masz te “szczęście” że obywasz się bez prostych przyjemności życia jakim jest dobry posiłek i trunek?
Wędrowiec prychnął.
- Jestem wieloma rzeczami, ale nie dyplomatą czy rozjemcą. Zresztą do tego potrzeba autorytetu. Co do pożywienia, to nie jest mi potrzebne, ale to nie znaczy, że nie umiem go docenić. W końcu jedzenie i trunki nieraz opowiadają historię tych, którzy je przyrządzili.
- Nie męczy cię takie ciągłe analizowanie wszystkiego?- zapytała żartobliwie diabliczka wyciągając spomiędzy fałd spódnicy, butelkę z trunkiem. - Życie to coś więcej niż poznawanie historii, czasem ich doświadczanie, czasem tworzenie. Sądząc po twej postaci pochodzisz… z Eberronu? Z którejś części Khorvaire, może?
- Dobrze o tym wiem - uśmiechnął się automaton - Zamiast uczyć się o jakimś miejscu, lepiej jest zobaczyć je własnymi oczami, zwiedzić, poznać ludzi, ich opowieści, jedzenie, trunki - skinął na butelkę - A co do mojego pochodzenia, to słusznie twierdzisz. Masz sporą wiedzę o sferach, dotąd uważałem, że mój plan jest dosyć ...oddalony.
- Trudno dostępny… to prawda. Ale są miejsca takie jak Sigil, gdzie drzwi prowadzą do różnych miejsc. Także do Eberronu. Byłam tam: w Breland a potem w Zilargo… a potem… musiałam się ewakuować. - zaśmiała się na wspomnienie podając trunek konstruktowi do spróbowania. - Powiedz mi, czy w tym wszystkim chodzi bardziej o gromadzoną wiedzę, czy może o samo doświadczanie nowych miejsc, widoków i wrażeń?
- Zilargo bywa groźniejsze niż mogłoby się wydawać, szczególnie dla kogoś z tak daleka - skomentował Wędrowiec, po czym zamilkł na moment, trawiąc pytanie - A czy jedno wyklucza drugie? Można przecież cieszyć się nowymi doświadczeniami, zanurzać się w nich, jednocześnie zachowując je w sobie i gromadzić jako wiedzę i mądrość.
- Och… przekonałam się o tym na własnej skórze. Dlatego właśnie uciekłam z Eberronu. Cóż… zbyt wiele gnomich cywilizacji jakie dotąd napotkałam było niegroźnych i przyjaznych, więc nie byłam dość czujna w samym Zilargo. - zaśmiała się cicho rogata i dodała. - Masz rację, niemniej dla mnie to co ktoś bardziej ceni, doświadczenie czy wiedzę wiele mówi o osobie. Niemniej skoro ty jesteś osobą o dużej wiedzy to pomożesz mi rozwiązać kwestię trapiącą mnie od czasu odwiedzin waszego świata. Czy to… prawda, że… Xoriat powstał częściowo, albo w całości z wypaczonego planu snów? Czy może to plotka nie mająca nic wspólnego z prawdą?
- Cóż, w Zilargo mówi się, że pięć słów bywa silniejsze od tysiąca mieczy. A ich sąsiedzi mawiają, że intrygi gnomów mają swoje własne intrygi… Co w takim razie mówi to o mnie? Jeśli chodzi o Xoriat, to brzmi to mało wiarygodnie - nie ma powiązań między nim a Dal Quor, poza tym, że stanowią potworne niebezpieczeństwo. Gdzie usłyszałaś taką teorię?
- Chyba od jakichś bardów w Zilargo, albo w przygranicznym miasteczku. Bardzo mnie zaciekawiła, bo jak wiesz… na plan snów udać się ekstremalnie trudno. Wręcz prawie to niemożliwe. A jeśli Xoriat był częścią planu snów to może.. są tam do niego portale?- zadumała się rogata wspominając. - Fajne miejsce ten twój Eberron.
Wędrowiec się uśmiechnął.
- Jeśli to było w Zilargo, zastanów się, czemu ci to powiedzieli. A co do połączeń, to Xoriat jest domeną szaleństwa, pewnie można tam znaleźć wszystko, problemem jest nie oszaleć zaraz po dostaniu się tam. Poza tym, wszystko zależy od tego, w jakim aktualnie położeniu względem siebie są oba plany. I tak, Eberron jest fascynującym miejscem, i jak widzę nietypowym w multiwersum.
- Jeszcze niewiele widziałeś. Są bardziej dziwaczne światy i miejsca. - odparła ze śmiechem diabliczka i dodała. - Rozmawiałam z Cadamusem. Dowiedziałam że zna czar pozwalający uniknąć planarnych efektów. Myślę że powinieneś go namówić, by różdżkę z takim czarem przygotował. Zapewne żadne z twoich bojowych magów go nie zna. A w podróży pomiędzy światami taki czar bywa użyteczny.
- Vaala pewnie mogłaby z niego skorzystać, druidzi mają szeroki repertuar. Ale pomyślę o tym, dziękuję. Może pozostali będą chętni do takiej ochrony.
- I poświęcać na nie część swojej mocy? Nie. Utylitarne czary lepiej trzymać w zwojach, a najlepiej w różdżkach.- odparła z uśmiechem diabliczka i wzruszyła ramionami. - Ale to tylko moje zdanie. Zresztą choć samo Spiżowe Miasto jest bezpieczne, pod względem warunków dla takich jak my, to plan Ognia jest jak pewnie wiesz, bardzo zabójczy. I lepiej się przygotować na wszelki wypadek. Bądź co bądź to będzie test dla Destiny.-
- Który oczywiście przejdę.- wtrącił okręt.
- Oczywiście.- zgodziła się z nim barda uśmiechając się słodko do sufity. A następnie spojrzała na konstrukt. - A ty nic nie pijesz.
Wędrowiec spojrzał na butelkę, po czym pociągnął łyk. Przez chwilę skupiał się tylko na nim, po czym podał naczynie bardce.
-Interesujący smak, mam wrażenie, że piłem już coś podobnego, skąd to? Dla mnie plan ognia nie powinien być problemem. Ciekawe, że wszyscy patrzycie w sufit, mówiąc do Destiny…
- Pewnie dlatego, że lubimy… wyobrażać sobie twarz tam wśród zwojów drewna. Mówienie w pustkę jest trochę niepokojące. A co do trunku… receptura jest podobna wszędzie. Dojrzewający zacier zbożowy odpoczywający w beczkach. Oczywiście różnice są w szczegółach w przypadku różnych trunków. Ten tutaj pochodzi z Ysgardu. - mruknęła diabliczka mrużąc oczy i przyglądając się Bezimiennemu. - A ty jesteś… ognioodporny?
- Zapomniałaś o destylacji, bez niej nie osiągniesz takiej mocy. Zacny - uśmiechnął się - Nie jestem, ale znam kilka sztuczek.
- Chyba nie sądzisz, że ja sama produkowałam… po prostu wiem gdzie można zdobyć dobre rzeczy w miarę tanio. Przydatna sztuczka.- zaśmiała Tanegris dodając po chwili. - Zakładam, że gdy uda się przebrnąć przez całą tą misję dla Imry, przyda wam się wypoczynek, więc dobrze pomyśleć zawczasu nad takim miejscem.
Wzruszyła ramionami.- Nie ma się co łudzić, Imra miała konkretny warunek co do zapłaty więc zadanie będzie równie trudno co bardzo opłacalne. Ale co po nim?
- Dla niej zapewne opłacalne. Co do późniejszych planów, Vaala wspominała o udaniu się do którejś z dzikszych sfer. Zamiary Kvasera są zbyt niesprecyzowane, by brać je chwilowo pod uwagę, choć rozmowa z Atarami może być interesująca. Mam też swoje cele, ale w obecnej sytuacji nie są naglące.
- Jeśli się lubi ateistycznych fanatyków. Są trochę jak kapłani których zwalczają.- zaśmiała się cicho rogata i spojrzała w oczy konstrukta.- A co ty zamierzasz? Zapytałam Destiny o to jak was dobierało. Wspomniał, że otworzył losowo portale w różnych światach. Tyle że nikogo nie wpychał. Musiałeś sam przejść z własnej woli i z pewnością wiedziałeś w co się pakujesz. A jednak… przeszedłeś.
Automaton uśmiechnął się lekko.
- Rozumiem, że proponujesz transakcję i wymianę informacji?
- Nie.. zadaję pytanie i próbuje zaspokoić swoją ciekawość. Jeśli to jakiś ważny sekret dla ciebie… to nie musisz odpowiadać.- wzruszyła ramionami Marai i dodała z przesadnie melancholijnym głosem. - Choć bardzo mnie bol ten fakt, to każdy ma prawo do swoich tajemnic.
- W takim razie powiem, że i tak planowałem opuszczenie Eberronu, a Destiny zadziałało w dobrym momencie i mi to ułatwiło - stwierdził Wędrowiec - Jeśli chciałabyś całej opowieści, to najpierw chciałbym, żebyś czegoś się dla mnie dowiedziała.
- Nie… nie musisz odkrywać przede mną swoich tajemnic. Jeszcze nie. A co twojej ciekawości, to mów… co niby miałabym dla ciebie odkryć, a ja powiem ci czy to leży w moim zasięgu. - odparła przyjaźnie diabliczka.
Wędrowiec zamyślił się na chwilę, jakby rozważał za i przeciw.
- Psionicy i magowie umysłu. Czy mogłabyś odszukać kogoś na tyle potężnego, by mógł modyfikować pamięć, niszczyć i odtwarzać wspomnienia?
- Ugh… to trudne.- zamyśliła diabliczka drapiąc po rogu.- Tak od razu na myśl przychodzi starszy mózg… i ilithidzi. Ale wątpię byś chciał pomocy od łupieżców umysłu i wątpię by oni chcieli ci pomóc. Będzie ciężko. Popytam, poszukam ale szanse na to są mizerne. Psioni w przeciwieństwie do magów są bardzo dyskretni.
- Dobrze o tym wiem… warto jednak spróbować. Zyskasz kilka rzadkich kontaktów, a i moją opowieść, jeśli będziesz zainteresowana.
- Taaa… wiem nawet gdzie zacząć szukać, ale sama odpowiedź może nie być zbyt przyjemna dla nas.- stwierdziła z kwaśnym uśmiechem diabliczka rozważając różne możliwości. - Będziemy potrzebowali waszego okrętu i was i… dużo szczęścia. Bowiem trzeba się wybrać na plan astralny... do Tu’narath. Tamtejsza królowa ponoć zjada utalentowanych psionów. Takie plotki słyszałam… ale to tylko plotki.
- W takim wypadku możemy to zostawić na później, skoro istnieją bardziej naglące kwestie. Co wiesz o tym Tu'narath?
- To stolica… a przynajmniej największe miasto githyanki na planie astralnym. Rządzi nim królowa… nietypowy licz. Co prawda nigdy jej nie widziałam, ale z tego co słyszałam przypomina zasuszoną mumię. Miasto jest otwarte na handel, aczkolwiek jeśli mam się tam wybrać to lepiej bez Destiny. Nie ma co kusić losu.- oceniła bardka.
- Więc wsparcia Destiny potrzebowałabyś tylko do dostania się na plan astralny, tak? Bo to może dalibyśmy radę zrobić we dwoje bez statku, o ile umiesz korzystać z najprostszych kamieni mocy i zdobędziemy jeden z nich.
- Nie zaszkodziłoby gdyby Destiny był w tym czasie na tym samym planie i tak… miałabym swoje sposoby na dotarcie na plan astralny. Pamiętaj mój drogi, że podróżuję po wieloświecie bez pomocy tego stateczku od wielu lat. Znam różne skróty i sztuczki. - odparła żartobliwym tonem diabliczka i zamyśliła się. - W samym Tu’narath nie mam żadnych kontaktów, ale paru wędrownych kupców i merkantów ma u mnie dług wdzięczności, więc… popytam jak nadarzy się okazja.
- Będę twoim dłużnikiem. Na razie mamy bardziej palące sprawy, ale tą chciałbym kiedyś doprowadzić do końca.
- Jeszcze nie mówmy o długach póki co. - odparła z przekąsem bardka i jej ogon pokiwał na boki dźwięcząc bransoletami.- Nie rób sobie nadziei jeszcze. To nie będzie tak łatwe jak załatwienie Imrze okazji do wskrzeszenia bliskiej jej osoby. Kapłanów o takiej mocy znaleźć łatwo.
- Pewnie dla niej niekoniecznie. I nie robię, domyślam się, że szanse są niewielkie: szukamy kogoś nie tylko o wielkiej mocy, ale też doświadczeniu w jej używaniu. Do tego bardzo specyficzna specjalizacja.
- To prawda…- przyznała rogata dodała w zamyśleniu.- W dodatku wśród istot którzy nie lubią chwalić się swoją profesją.
- Cóż, adepci Drogi i na Eberronie są dość skryci. Nie raz zastanawiałem się, co czyni ją tak rzadką w porównaniu do Sztuki czy mocy bogów. Mam swoje podejrzenia, ale nie będę cię tym zanudzał.
- Jak znajdziesz czas i ochotę. To możesz mnie pozanudzać. Tak się bowiem składa że nie znam zbyt wielu adeptów niewidzialnej sztuki. - odparła łobuzerskim tonem.
- Po drodze do Spiżowego Miasta, czemu nie. Chcesz wyruszyć z nami do Bramy Targowej, czy spotkamy się gdzie indziej po tym, jak odstawimy pasażerów?
- Planowałam raczej udać się z wami do Spiżowego Miasta, by na miejscu dopilnować, więc… nawet jeśli niektórym to nie odpowiada to jesteście na mnie skazani. - zaśmiała Marai i pochyliwszy lekko ku konstruktowi podparła swój podbródek ogonem. - Nie martw się… zamierzam wyegzekwować od Kvasera obietnicę noclegu. Spryciarz się mi nie wywinie, a ty nie musisz się martwić gdzie legnę… a może… się mylę?
- Jeśli będziesz tego potrzebowała, możesz skorzystać z mojej kwatery. Jest zagracona, ale łóżko jest wolne.
- Zważaj na takie deklaracje.- zachichotała diabliczka, a ogon przesunął z jej podbródka na klatkę piersiową konstrukta lekko stukając w nią.- Nie wiadomo co może z nich wyniknąć.
Zaśmiała się głośniej i dodała. - Przepraszam… nie mogłam się powstrzymać. Myślę że już dość zabrałam ci czasu na dziś. Do… następnej rozmowy. - pożegnała się, ukłoniła głęboko i ruszyła do wyjścia.

Zanim wyruszyli z Rigus, Wędrowiec zapytał Cadamusa o możliwość stworzenia różdżki z zaklęciem, o którym wspominała bardka, a samą Tanegris poprosił jeszcze o krótki wykład na temat handlu na Zewnętrzu. Zapisywał dokładnie, jakie towary warto kupować w jakich miastach portalowych, oraz gdzie je potem sprzedawać z największym zyskiem. Automaton nie planował co prawda zostać kupcem, ale skoro i tak zapowiadało się, że będą mijać kolejne osady, to szkoda byłoby nie skorzystać z mobilności i ładowności Destiny. Poza tym, kolejne plany ulepszania statku wymagały funduszy…
 
Sindarin jest offline