Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2021, 19:35   #44
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- To powiadasz jak wyglądali i jak kazali na siebie wołać?

Tupik musiał wspiąć się na taboret by móc spoglądać Helce w twarz… no oficjalnie przynajmniej, nieoficjalnie jego nowo-szlachecka morda znajdowała się niemal pomiędzy piersiami kobiety do wynajęcia. Krótko mówiąc dziwki. W przypadku Helki było w czym zatonąć, niemniej dla Tupika stanowiła od jakiegoś czasu źródło informacji niż przyjemności – ta zręszta niechybnie kosztowała by go wizytę u cyrulika a z tym mu się nie śpieszyło.

Kliknij w miniaturkę

Srebrna moneta płacona systematycznie co miesiąc zwracała się z nawiązką a i Helce odpowiadał taki układ, nie musiała się na męczyć, mogła się wygadać a co ważniejsze czuła się potrzebna jako coś więcej niż poduszkowiec. Halfling zresztą potrafił wpływać na ludzi i nieludzi na różne sposoby.

- To kiedy mnie włeszcie płeniesiesz do Złotego Kuca? – Szczeliny pomiędzy zębami i chyba jakaś wada zgryzu nie pozwalały jej poprawnie wymawiać litery „ r ” – co zwykle dla klientów było i tak bez znaczenia

- Och Heluniu , mówiłem ci to nie taka prosta sprawa , rewiry , koneksje, to nie coś co się zmienia z tygodnia na tydzień. Im więcej informacji zbierzesz tym większa szansa że góra przestawi cię na lepsze miejsce. – Halfling jak zwykle czarował , obiecując jej coś co nie miało się nigdy spełnić ale z drugiej strony podtrzymywało nadzieje ladacznicy na lepsze jutro. Czy też jutło.

- No wiesz , nie powinnam o tym mówić – Helka zatrzepotała z wdziękiem rzęsami udając że mówi prawdę - widać było że w tej grze kłamstw Tupik nie był jedyny – ale w piwnicy coś zaszło , wyszło ich tylko cztełech choć byli w piątke , no tego Gustava zabłakło ale tam tełaz nie wchodź, są tam śledczy.

Tupikowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, ruszył w poszukiwanie pozostałej czwórki ani myśląc wchodzić w paradę śledczym, niechybnie i jego wzięliby w obroty. Zastanawiał się jednak co się stało. Ani chybi przyszli zapewne z powodu wydarzeń w opactwie – Tupik sam był ciekaw co dokładnie tam zaszło. Takie informacje musiały być gdzieś coś warte … na pewno warte zaspokojenia halflińskiej ciekawości.

Gdy dotarł w końcu na miejsce zdążył jedynie szpetnie zaklnąć nim tłum niczym śnieżna lawina zgarnął go i pociągnął jak małą śnieżną kuleczkę ze sobą.

- Jebać szlachtę ! Na pohybel kupcom krwiopijcom !!


~ Kiedy wejdziesz między wrony …. pomyślał doskonale wiedząc jak się wpasować w portowe towarzystwo.

- Na pochybel !!!

Tupik wdrapawszy się na jednego osiłka i wykorzystał przewagę wysokości jaką właśnie nabył by rozejrzeć się w sytuacji zwłaszcza za poszukiwanymi. Salwa z rusznic sprawiła jednak że wszystko wówczas doszczętnie wyrwało się spod kontroli. Całe szczęście w nieszczęściu że zdołał dostrzec kislevicka facjatę i człeka wyglądającego zgodnie z opisem Helki na „Błetońskiego szlachetkę ślicznego niczym dziewoja” – w tłumie pospolitych roboli każdy osobnik przystojniejszy lub lepiej ubrany wyróżniał się aż za nadto , zapewne też dlatego tak szybko musieli być rozpoznani jako „wybawiciele , pogromcy reżimu , podpalacze” – Sigmar jeden wiedział kto jeszcze.

Tupik nie czekał, wiedział że nie ma czasu do stracenia , tłum ruszył już na krwawe łowy i próba kierowania kimkolwiek w takim harmidrze i hałasie było z góry skazana na porażkę. Mógł co najwyżej pokierować najbliższymi, ale prościej było po prostu przebiec ponad nimi , a dokładniej mówiąc po nich. Miał silne odczucie deja vu. Był przekonany że już kiedyś tak biegał po głowach i ramionach tłumu , chyba jeszcze w Księstwach…

- CYRIL , SEMEN, AUREOLUS, THEODOSIUS , BIGDEBIN – Jeśli wam życie miłe, do mnie ! – wbrew pozorom całkiem doniosły, ćwiczony prze lata praktyki głos poniósł się nad tłumem.

Machając rękami bardziej dla utrzymania równowagi niż pokazania kto i skąd krzyczy przebiegał po głowach, karkach i ramionach tłuszczy na jej tyły – w stronę kislevity. W tej chwili jedyna opcja było zebranie wszystkich poza tłumem z taka bandą ludu i tak nie miał się co zjawiać u Borchy. Miał tylko nadzieje że nie będzie musiał przekonywać zbyt usilnie prowodyrów buntu do wejścia w układ z miejscowym szefem półświatka. Mając na uwadze ich niesławę oraz śledczy ogon , nie mieli zbyt wielkiego manewru by pozostać żywymi.
 
Eliasz jest offline