Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-05-2021, 20:59   #41
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Uwielbienie Cyryla dla płomieni ogarnęło tłuszczę niczym pożar. A jego samego niosły emocje tłumu. Gniew, żądza zemsty, złość na świat... A może to on ich napędzał? Aureolus jeśli chodzi o tajniki ludzkiej duszy wiedział nieco mniej niż jeśli chodzi o anatomię ludzkiego ciała... coś tam jednak wiedział. Umiał dodać dwa do dwóch.
Wyglądało na to, że Cyryl był piromantą.
Przedstawicielem inteligencji, podobnie jak medyk. Luddyści, niestety, nie tylko inteligencji nie lubili, ale chcieli też zatrzymania rozwoju. Celem medyka zaś było właściwie coś zupełnie przeciwnego. Kiedy już Aureolus poukładał sobie w głowie swoje własne uczucia (Cyryl - lubię, bezmyślna tłuszcza - nie lubię), uznał, że nie będzie przeszkadzał magowi ognia w posłaniu ich na śmierć. Trzeba być realistą. Może kiedyś z ich krwi wyrośnie lepszy świat? Doktor Hohenheim był mimo wszystko zwolennikiem równości i miał szczerą nadzieję, że kiedyś nawet zwykły robotnik będzie na tyle bogaty by stać go było na wizytę u lekarza. Ileż by wtedy mógł zarobić? Otworzyć klinikę, nająć pomocników, zająć się badaniami...
Jego umysł wrócił jednak do tu i teraz. Ze szczególnym uwzględnieniem wylotu rusznicy znajdującej się naprzeciwko niego. Zauważył ją ciut za późno by zniknąć tak jak Semen...

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale ludzie czują instynktowny opór przed zadawaniem śmierci przedstawicieli swojego gatunku*. Nie tylko zwykli, nieprzeszkoleni, jak tutaj. Zdarzało się nawet, że wyszkoleni żołnierze, z radością strzelający do orków czy goblinów do "swoich" walą na postrach, za wysoko lub za nisko. Trudno kogoś zabić patrząc mu w twarz. I jeszcze trudniej, kiedy ten ktoś z Tobą rozmawia. Jeśli skojarzysz, że broń nabija się odprzodowo i trzeba do tego stać i trwa to znacznie dłużej niż czas, w którym druga linia atakujących Cię rozerwie na strzępy to już w ogóle. (a kiedy piromanta podpali cały proch jaki masz przy sobie to już w ogóle masz inne zajęcia niż celowanie i strzelanie, ale o tym cyrulik nie zamierzał gadać. W końcu nie był od straszenia, a od dawania pociechy)

- Kto tu zamówił wizytę medyka? - zapytał podchodząc - Gdzie brygadzista? On będzie wiedział, mam nadzieję. Gdzie ten przygnieciony. Nie po to się przeciskałem przez cały ten tłum, żebyś mi teraz oko wybił. Nie dość, że po nocy wołają to jeszcze przewodnik gdzieś po drodze przepadł, zobaczy, policzę podwójnie - "zagroził" - Bo to huta Maxima, nie?


*
"Psychologia wojny. Strach i odwaga na polu bitwy" Leo Murray

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 03-06-2021, 21:35   #42
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wygląd Tupika zmienił się dość wyraźnie odkąd zaczynał swą przygodę w świecie – dokładnie w Księstwach, gdzie jako jeden z bandy Grabarza rozpoczynał swą „karierę” . O ile rzezanie komuś sakiewek, obijanie mordy, włamy , zastraszenia i okazjonalne morderstwa można było nazwać karierą. W półświatku można było. W półświatku można było zasadniczo wszystko, choć nie wszystko spotykało się z akceptacją…

Doskonale pamiętał początki i bandę z którą pracował, którą na swój sposób kochał i za którą poszedł by w ogień – w zasadzie biorąc pod uwagę całokształt to szedł i to nie raz, a oni za nim, zwłaszcza po tym jak Grabarz wywinął kopyta a Tupik wszedł w jego buty. No nie dosłownie, rozmiar nie ten…

Doskonale pamiętał Matta „Grzecznego” – chłopa wielkiego jak dąb i równie bystrego. Pamiętał że można było polegać na jego sile i oddaniu i że lepiej było go nie wkurwiać – gdyż kto jak kto ale Grzeczny dostał swoją ksywkę na przekór własnemu charakterowi. Pamiętał zabójcze ostrza kislevskie Levana Kryuka i Wasilija Matwijenko. To dopiero były szablice. Obaj niczym bracia tańczyli swe zabójcze tango na kurhanach wrogów. Czy jakoś tak. Wasilij stracił życie, co porabiał Levan – Tupik często się nad tym zastanawiał. Nikomu tak nie ufał jak właśnie tej zakazanej mordzie na widok której większość normalnych ludzi przechodziła na druga stronę ulicy. Wiedział że mając go za plecami jest dużo bardziej bezpieczniejszy niż gdyby miał szwadron żołnierzy.

Księstwa dały im popalić, choć bardziej prawdziwe byłoby stwierdzenie że to oni dali popalić księstwom , ale to były zamierzchłe czasy. Nie sposób zliczyć ile się wydarzyło ot tamtych początków. W ilu podróżach i zmaganiach brał udział mikrus wielkości ludzkiego dziecka. Burzący wszelkie stereotypy dotyczące halflingów, choć dla niepoznaki podtrzymujący je ile się tylko dało.

Nic tak jednak nie dało mu w kość jak praca w roli majordomusa na zamku w Bretonii. Im wyżej się wspinasz tym bardziej boli dupsko po upadku. Czasem szyja – biorąc pod uwagę bliznę po stryczku na którym zawisł Tupik w ramach podzięki od szlachetnego sir Berengera, pana na włościach kurwa jego mać który tak się odwdzięczył Tupikowi za ochronę jego synalka, dziedzica, niedorozwoja umysłowego i okrutnika w jednym.

~Chuj by go strzelił, najlepiej dwukrotnie. - przemykało mu w myślach nie raz gdy wracał pamięcią do wydarzeń na zamku.

Tupik nie wiedział jak potoczyły się losy na zamku gdyż cudem ocalony musiał zabierać swe manatki i spierniczać jak najdalej od Bretonii. Nim ktokolwiek się połapał że trup nie jest trupem. D’Arville psia jego mać, żeby im ziemia ciężką była, nie pożegnali jednak Tupika bez zapłaty za jego wierną służbę. Pierścień szlachecki wraz z papierami rodowymi i garścią odłożonych zawczasu klejnotów był najlepszym tego dowodem. Co prawda nobilitacja odbyła się z pomocą podłożonych papierów debilowi – dziedzicowi , który podpisywał wszystko co tylko majordomus dawał mu do podpisania , to jednak niezaprzeczalnym faktem było iż ów tytuł szlachecki zwyczajnie mu się należał.

Ojciec debila był co prawda innego zdania ale cóż, nie to żeby to obecnie jakoś specjalnie obchodziło czy ruszało Tupika „grotołaza” , który obecnie tytułował się jako Tupik von Goldenzungen herbu grota ( rzecz jasna nie przy wszystkich i nie wobec każdego)

~Ech to były czasy – wspomniał z rozrzewieniem mały skurczybyk …. Ubrany w dobrej jakości płaszcz podszyty futrem który osłaniał noszoną pod nim skórzaną zbroje o dziwnym wyglądzie – niechybnie ściągniętej z jakiegoś stwora. Płatnerz musiał się zapewne sporo namęczyć by zrobić mu z tego nadające się na pancerz wdzianko. Przypasany miecz i tarcza – również pociagnięta z zewnątrz skórą z łuskami. Modny ostatnio w księstwach berecik stanowiący kamuflaż do umieszczonego pod nim hełmu dopełniał wdzianka halflinga.

Całokształ przywodził na myśl niskiego wzrostem najemnika , który zdążył się już trochę dorobić choć nie na tyle by stać go było na porządną kolczugę. Niemniej stać go było na porządny płaszcz i solidne ubranie chroniące przed zimnem. To co jednak bardziej przykuwało uwagę obserwatorów , choć dopiero z bliska, to spojrzenie halflinga z którego dawno już wyparowały figlarne iskierki ( kurwikami przez niektórych zwane) tak typowe dla przedstawicieli jego rasy. Oraz twarz która nie należała do marzyciela bujającego w obłokach – co również charakteryzowało zwykle halflingów. W spojrzeniu i mimice twarzy wyraźna była zaciętość, hard ducha i ciała, ogromny bagaż doświadczeń , spryt i determinacja. I zwykle coś mówiło rozmówcy że niebezpiecznie było wchodzić temu malcowi w drogę…

Siłą halflinga była jednak niemal zawsze praca zespołowa. Umiejętne wykorzystanie talentów stronników i słabości wrogów. Dlatego w każdym miejscu w którym się znalazł starał się wyszukać możliwie szybko ludzi i nieludzi na których mógłby polegać. Nie inaczej było w Wusterburgu w którym zdążył już zagrzać nieco miejsca – a to oznaczało że dysponował już jakimś zasobem wiedzy która w jego rękach była nie mniej groźna i nie rzadziej używana niż sztylet.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-06-2021 o 21:56.
Eliasz jest offline  
Stary 07-06-2021, 15:23   #43
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wusterburg, 2523,
Marktag (Dzień targowy), Świt…
10 Vorhexen (Przedwiedźmie)



Tupik von Goldenzungen:

To był paskudny dzień. Niziołek miał już za sobą dni lepsze i gorsze. Starał się w każdym znaleźć coś, co dawało by mu poczucie prawidłowo spożytkowanego czasu. Ot, drobne przyjemności, które sprawiały, że skłonny do radowania się wszystkim umysł rozweselał się w ponure dni. W Wissenlandzie było o nie łatwo. W Wusterburgu tym bardziej. Miasteczko, które jeszcze lat kilka temu było podgórskim centrum handlu owczą wełną, skórami, drewnem i owocami winorośli naraz stało się przemysłowym centrum południowej części księstwa. Wszystko za sprawą machin napędzanych wodą i parą, które z prostych manufaktur uczyniły prawdziwe huty, odlewnie i warsztaty. Ciągnący do miasta ludzie, jako siła robocza, potrzebni byli w coraz mniejszej ilości. Teraz maszyny zastępowały ludzi a wszystko to sprawiało, że na ulicach Wusterburgu pojawiało się coraz to więcej bezrobotnych robotników. Ludzi szukających okazji do zarobku. Biedaków i żebraków. I kalek, bo maszyny nie miały ludzkiej umiejętności wstrzymania pracy i nie raz z pracy przy zwykłym wrzecionie wychodziło się bez palca. Albo i całej ręki. Ale produkcja hulała aż miło! Bogacący się przemysłowcy budowali na wzgórzu ładne domy, na wzór pałaców arystokracji, prześcigając się w zdobieniu frontonów, ogrodów i ogrodzeń. W slumsach zaś…

Tupik w dupie miał ogólnie biedę innych, ale kiedy owa bieda plątała jego ścieżki, był zły. Na biedę, biedaków i tych, którzy tychże biedaków w biedę wpędzili. Teraz, przemykając o świcie uliczkami robotniczej części miasta miał tylko nadzieję, że znajdzie cel swej wyprawy nim zamarznie do szczętu. Zima trzymała miasto w mocarnym uścisku i nie zamierzała puszczać a to co dla zwykłego człeka było sporą zaspą, dla niziołka było niczym wzgórze. Miał tych wzgórz w zasięgu wzroku aż nadto. Mimo to parł do przodu przedzierając się przez uliczne zakamarki i zaułki, by znaleźć i przejąć tych, których w pewnych kręgach nazywało się „Podpalaczami”. Tych, którzy zapoczątkowali bunt robotników. Tych, którzy spalili Opactwo Słusznego Gniewu.

Nie robił tego bynajmniej z własnej fanaberii. Od zawsze umiejąc znaleźć się w różnych okolicznościach i tym razem po przybyciu do Wusterburga szybko znalazł nić porozumienia z „ludźmi z miasta”. Przy zachowaniu stosownego poziomu dyskrecji spotkał się i wkupił w łaski Borchy Borogu - nieoficjalnego włodarza światka przestępczego miasta. Gadane mu w tym wyraźnie pomogło. I tak zaczął wykonywać dlań drobne usługi i sprzedawać pozyskane informacje. Do dziś. Dziś rano dostał wiadomość, że Borcha byłby mu wdzięczny za sprowadzenie do „Nory” - miejsca tyle paskudnego co i dyskretnego w którym Borcha czuł się jak w domu - tych, którzy spalili Opactwo Słusznego Gniewu. I że widziano tychże osobników w oberży Lagera. Tam przybył za późno, bo już się wynieśli, ale szybko od obsługi dowiedział się, że poszli gdzieś w okolice portu. Ruszył ich tropem „na czuja” i się nie zawiódł. Takich jak oni można było spotkać zwykle tam, gdzie robiła się jaka ruchawka. Tym razem pod hutą Brucknera zgromadził się tłum, któremu zdawało się że oni przewodzą. Tupik widział to z pewnej oddali, wspinając się na płot by nad morzem zbuntowanych głów widzieć co się święci. I już ich miał niemal w zasięgu głosu, kiedy tłum ruszył na hutę a mały niziołek porwany przez tłuszczę w wąskim przejściu, społem z nią ruszył ku wyłomowi…


***

Semen:

Semen wprawiony w wojennym rzemiośle, chyba jako pierwszy dostrzegł uchylające się wrota kolejnych warsztatów. To sprawiło, że zanurkował pod murek i zaczął markować problemy z butami pozwalając kolejnym buntownikom przelewać się przez szczelinę w murze. Po chwili, oddzielony od reszty kompanów, zaczął powoli sunąć pod prąd, wzdłuż murku. Starając się nie dać się porwać wściekłej tłuszczy, której rozhisteryzowane, wykrzywione wściekłością twarze zdawały się przypominać koszmarne maski. To nie mogło się dobrze skończyć…

Huk wystrzałów i wizg kul wcisnął go niemal pod ceglaną ścianę i na chwilę zamroczył. Ale wnet ozwało się wycie. Nieludzkie, bezlitosne, krwawe. Wycie mordowanych ludzi. Wycie ludzi rozszarpywanych żywcem w chwili, kiedy sturęka ludzka bestia dorwała obrońców fabryki. Semen wiedział, że w takiej chwili lepiej być z dala od miejsca starcia. Parł więc pod prąd z każdą chwilą czując większą swobodę. Ludzka tłuszcza powoli się przerzedzała…


***

Theodosius:


-Hund, gryź, szczur! - krzyknął Theodosius Hochenberg zwany „Papciem”, po czym miast dać się porwać jak Bigdebin, Cyryl i Aureolus naporowi tłumu, ruszył „pod prąd”. To nie była łatwa przeprawa, co to, to nie. Ale Theodosius miał asa w rękawie. Dokładniej zaś, pod kapotą. Mały, acz zajadły kundel, nie byłby w stanie z całą pewnością zagrozić człekowi, ale w tłumie, w gąszczu dziesiątków nóg, łapci i ciżem, kiedy nie sięgały doń uzbrojone łapy ludzkiej tłuszczy Hund mógł dać się porwać wściekłości. A ogrom przytłaczającej go bestii przerażał psiaka na co instynktownie odpowiadał zębami. Tworząc w jednej chwili przed cofającym się „Papciem” szczelinę wystarczającą by posuwać się krok za krokiem. Przekleństwa, wściekłe wycia i jazgot tłuszczy zagłuszyły naturalną reakcję na działania Hunda a Theodosius dziękował opatrzności, że powoli wycofuje się z tłumu. Poszturchiwany, obrzucany przekleństwami a nawet siłą zatrzymywany parł do tylnich szeregów pozostawiając za sobą pogryzione, rozkrzyczane towarzystwo.

A potem padły strzały i tłum ruszył wściekle do przodu spychając go w bok, jak zbędną zaporę. Wciskając pod mur, przy którym chyłkiem przesuwał się Semen. „Papcio” podziękował opatrzności za ten łut szczęścia, po czym ruszył śladem kislevity. Byle jak najdalej od fabryki Brucknera…


***

Bigdebin, Cyryl i Aureolus:

Parci na czele tłumu wdarli się na teren zakładów Brucknera i naraz stanęli twarzą w twarz z wycelowanymi w nich rusznicami. Tłum naciskał, parł a im w oczy zajrzały wyloty śmiercionośnych luf. W blasku pochodni świt zdawał się roztaczać nad miastem wrogą, krwawą łunę.

Powaga sytuacji nie pozwalała oderwać wzroku od rozchwianych wylotów rusznic, hakownic i muszkietów. Ludzie jednak mają to do siebie, że raz podochoceni powoli gaszą swe emocje. Te tu, były rozbuchane niczym hutniczy piec.

-Jebać fabrykantów!!

-Spalić te kurwy do gołej ziemi!!!

-Za Grega, co mu rękę urwało!!

-Zabić ich wszystkich, precz z tyranią!!

-Spalić ich!!

-Cel!!

-Razem chłopy! Wszystkich nas nie zabiją!!

-Zabić Brucknera, krwiopijcę!!

-Kto tu zamówił wizytę medyka? Gdzie brygadzista? On będzie wiedział, mam nadzieję. Gdzie ten przygnieciony. Nie po to się przeciskałem przez cały ten tłum, żebyś mi teraz oko wybił. Nie dość, że po nocy wołają to jeszcze przewodnik gdzieś po drodze przepadł, zobaczy, policzę podwójnie. Bo to huta Maxima, nie?

-Spalić ich!!

-Koniec z wyzyskiem!!

-Sześć dni pracy w tygodniu!!

-Przerwa na żarcie!!

-Jebać ich!!

-Naprzód!!!

-Pal!!!


Salwa huknęła gromko, niosąc się echem po okolicy i zasłaniając widok wszystkim błękitnym dymem. Krzyki zabijanych i rannych, przekleństwa i jęki, wszystko zlało się w jeden głos. Pełen żałości i rozpaczy. Pełen nienawiści i żądzy pomsty. Ryk bestii, którą rozbudzono. Niechcący?

Pochodnie pokoziołkowały w powietrzu lądując na krytych strzechą dachach przybudówek, pomiędzy gonty i dechy, gdzieś do zgromadzonych beczek. Aureolus niemal odruchowo skulił się, będąc w pierwszym szeregu nie miał prawa przetrwać ostrzału. Gwizd kul i kartaczy otoczył go niemal, ale on o dziwo pozostał nietknięty. Jak w zwolnionym filmie widział Bigdebina, krasnoluda który był wszak dobrym, oddanym towarzyszem. Bigdebina, który nie miał tyle szczęścia co on. Poszatkowany pociskami krasnolud zachwiał się, chwilę kolebał, ale pchnięty z tyłu wściekłym, szarżującym tłumem, runął na twarz, w błoto. Wprost pod nogi rozwścieczonych, szarżujących robotników. Wnet zwarli się oni ze strzelcami, którzy nie mieli już czasu na przeładowanie. Krzyk mordowanych uderzył w nieboskłon.

Cyryl stał z boku spoglądając z przejęciem na rozpełzające się po ścianach budynków fabryki Brucknera płomienie. Podniecenie rosło z każdą chwilą jak ognie pożerały kolejną deskę, kolejną ofiarę. Wybuch beczek z łatwopalnym materiałem rozbudził jeszcze większy pożar. Ogień! Zniszczenie! Cyryl był w siódmym niebie…

Tłum walił przez powiększający się wyłom w murze, który drapieżne ręce rozrywały jak połać sadła. Aureolus i Cyryl dostrzegli Semena, który sunął wzdłuż ściany pod prąd. Odległego ledwie o kilkanaście kroków, ale zdawało by się że poza zasięgiem. Tłum z wyciem rzucił się na obrońców fabryki Brucknera. Bez cienia zmiłowania. Spragniony krwi i mordu. Spragniony… sprawiedliwości…

***

Gustav:

-Lager? Ponoć mieliście dla nas ważną wieść!? - ten o włosach ciut jaśniejszych i ospowatej twarzy przeszył Lagera pytającym spojrzeniem, ale Gustav nie mógł oderwać oczu od oczu przeszywających go na wskroś. Oczu drugiego ze śledczych…

Przez dłuższą chwilę utrzymywał ten pojedynek wzrokowy, ale w końcu musiał odpuścić, bo miał świadomość tego, że mierzy się z kimś, kto i tak w ostatecznym rozrachunku wygra. To nie miało sensu. Trzeba było…

-Mam tu człeka, który ma informacje o tych, co spalili Opactwo w Erbshauen. I gotów jest za nagrodę ową informację przekazać prawym sługom Trybunału! - Lager szybko wyśpiewał swą partię. Zbyt szybko, nerwowość w jego głosie była aż nadto wyraźnie słyszalna. Dwójka urzędników spojrzała rozwodnionym, martwym spojrzeniem na Gustava. Przeszywając go nim na wskroś. Czekając na jego słowa. Gustav zaś poczuł krople potu, które powoli sunęły wzdłuż jego kręgosłupa.

-Mówcież zatem a my ocenimy przydatność waszych informacji… - rzekł w końcu jeden z nich przysiadając na skraju łoża, na którym leżał Gustav. I mocniej ujmując jego dłoń, jakby chciał związać się z nim węzłem braterstwa. - Mów śmiało człeku…



***

Proszę Leb Harra o nie postowanie i kontakt na PW.
Pozostałych Graczy proszę o 5k100
Dla jaj.


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 07-06-2021, 19:35   #44
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- To powiadasz jak wyglądali i jak kazali na siebie wołać?

Tupik musiał wspiąć się na taboret by móc spoglądać Helce w twarz… no oficjalnie przynajmniej, nieoficjalnie jego nowo-szlachecka morda znajdowała się niemal pomiędzy piersiami kobiety do wynajęcia. Krótko mówiąc dziwki. W przypadku Helki było w czym zatonąć, niemniej dla Tupika stanowiła od jakiegoś czasu źródło informacji niż przyjemności – ta zręszta niechybnie kosztowała by go wizytę u cyrulika a z tym mu się nie śpieszyło.

Kliknij w miniaturkę

Srebrna moneta płacona systematycznie co miesiąc zwracała się z nawiązką a i Helce odpowiadał taki układ, nie musiała się na męczyć, mogła się wygadać a co ważniejsze czuła się potrzebna jako coś więcej niż poduszkowiec. Halfling zresztą potrafił wpływać na ludzi i nieludzi na różne sposoby.

- To kiedy mnie włeszcie płeniesiesz do Złotego Kuca? – Szczeliny pomiędzy zębami i chyba jakaś wada zgryzu nie pozwalały jej poprawnie wymawiać litery „ r ” – co zwykle dla klientów było i tak bez znaczenia

- Och Heluniu , mówiłem ci to nie taka prosta sprawa , rewiry , koneksje, to nie coś co się zmienia z tygodnia na tydzień. Im więcej informacji zbierzesz tym większa szansa że góra przestawi cię na lepsze miejsce. – Halfling jak zwykle czarował , obiecując jej coś co nie miało się nigdy spełnić ale z drugiej strony podtrzymywało nadzieje ladacznicy na lepsze jutro. Czy też jutło.

- No wiesz , nie powinnam o tym mówić – Helka zatrzepotała z wdziękiem rzęsami udając że mówi prawdę - widać było że w tej grze kłamstw Tupik nie był jedyny – ale w piwnicy coś zaszło , wyszło ich tylko cztełech choć byli w piątke , no tego Gustava zabłakło ale tam tełaz nie wchodź, są tam śledczy.

Tupikowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, ruszył w poszukiwanie pozostałej czwórki ani myśląc wchodzić w paradę śledczym, niechybnie i jego wzięliby w obroty. Zastanawiał się jednak co się stało. Ani chybi przyszli zapewne z powodu wydarzeń w opactwie – Tupik sam był ciekaw co dokładnie tam zaszło. Takie informacje musiały być gdzieś coś warte … na pewno warte zaspokojenia halflińskiej ciekawości.

Gdy dotarł w końcu na miejsce zdążył jedynie szpetnie zaklnąć nim tłum niczym śnieżna lawina zgarnął go i pociągnął jak małą śnieżną kuleczkę ze sobą.

- Jebać szlachtę ! Na pohybel kupcom krwiopijcom !!


~ Kiedy wejdziesz między wrony …. pomyślał doskonale wiedząc jak się wpasować w portowe towarzystwo.

- Na pochybel !!!

Tupik wdrapawszy się na jednego osiłka i wykorzystał przewagę wysokości jaką właśnie nabył by rozejrzeć się w sytuacji zwłaszcza za poszukiwanymi. Salwa z rusznic sprawiła jednak że wszystko wówczas doszczętnie wyrwało się spod kontroli. Całe szczęście w nieszczęściu że zdołał dostrzec kislevicka facjatę i człeka wyglądającego zgodnie z opisem Helki na „Błetońskiego szlachetkę ślicznego niczym dziewoja” – w tłumie pospolitych roboli każdy osobnik przystojniejszy lub lepiej ubrany wyróżniał się aż za nadto , zapewne też dlatego tak szybko musieli być rozpoznani jako „wybawiciele , pogromcy reżimu , podpalacze” – Sigmar jeden wiedział kto jeszcze.

Tupik nie czekał, wiedział że nie ma czasu do stracenia , tłum ruszył już na krwawe łowy i próba kierowania kimkolwiek w takim harmidrze i hałasie było z góry skazana na porażkę. Mógł co najwyżej pokierować najbliższymi, ale prościej było po prostu przebiec ponad nimi , a dokładniej mówiąc po nich. Miał silne odczucie deja vu. Był przekonany że już kiedyś tak biegał po głowach i ramionach tłumu , chyba jeszcze w Księstwach…

- CYRIL , SEMEN, AUREOLUS, THEODOSIUS , BIGDEBIN – Jeśli wam życie miłe, do mnie ! – wbrew pozorom całkiem doniosły, ćwiczony prze lata praktyki głos poniósł się nad tłumem.

Machając rękami bardziej dla utrzymania równowagi niż pokazania kto i skąd krzyczy przebiegał po głowach, karkach i ramionach tłuszczy na jej tyły – w stronę kislevity. W tej chwili jedyna opcja było zebranie wszystkich poza tłumem z taka bandą ludu i tak nie miał się co zjawiać u Borchy. Miał tylko nadzieje że nie będzie musiał przekonywać zbyt usilnie prowodyrów buntu do wejścia w układ z miejscowym szefem półświatka. Mając na uwadze ich niesławę oraz śledczy ogon , nie mieli zbyt wielkiego manewru by pozostać żywymi.
 
Eliasz jest offline  
Stary 08-06-2021, 22:36   #45
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen bacząc by nie dać się zdeptać, czy tez zwyczajnie dostać kosą pod żebro od jakiegoś przedsiębiorczego osobnika korzystającego z okazji, parł naprzód. A w zasadzie w tył, jeśli patrzeć na kierunek tłumu. Tak czy inaczej chciał być jak najdalej od tego miejsca.
Nad tłumem rozniósł się jakiś krzyk, w którym pojawiło się jego imię w połączaniu z imionami podejrzanych typów, ale jakoś nie planował na to odpowiadać. Nie po to dał nogę by teraz na wołania się zatrzymywać. To tak jakby ma okrzyk kusznika "stój, bo strzelam" zatrzymać się i ułatwić chujowi celowanie.
 
Mike jest offline  
Stary 09-06-2021, 17:01   #46
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Nie udało się medykowi zmieszać strzelców naprzeciwko. Tłum, z którego wyszedł potraktował widać jego ruch do przodu jako bohaterskie poprowadzenie szturmy na lufy. Lufy zresztą miały tę wadę, że strzelały tylko raz i wymagały przeładowania. Sprawa skończyła się zatem tak jak musiała się skończyć, czyli kilkunastoma zabitymi i podobną grupą rannych... oraz rozniesieniem strzelców przez tłum. Cztery kardynalne objawy rozruchów (chaos, ogień, krew i ogólny rozpierdol) miały niedługo osiągnąć apogeum, a potem przesilenie. Ulotnić się trzeba było zanim to nastąpi. Okazja właśnie się nadarzyła. Bigdebin leżał zakrwawiony całkiem niedaleko.
- Za Gustawa Esk! - krzyknął do tłumu, świadków i ewentualnych szpicli, a nieco ciszej i tylko do tych co stali na drodze do rannego dodał -Nie dam umrzeć bohaterowi, opatrzę go i uratuję.
Aureolus zatem przepchał się do niego i zarzucił sobie z wysiłkiem na plecy. A kiedy tylko zdał sobie sprawę, że nie ujdzie tak nawet dwóch kroków, zaczął go po prostu odciągać do tyłu, by udzielić mu pomocy medycznej w bezpiecznym (to jest dalekim) miejscu.
Równie dobrze mógł to zrobić blisko tego małego krzykacza, który ich najwyraźniej znał. Tam się zatem skierował.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-06-2021, 14:51   #47
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację

W koło wrzask, skowyt i ogień. Palby wystrzałów, okrzyki zwycięzców i przegranych. Jęki. A nad tym wszystkim Ogień…

Cyryl nie pchał się do przodu. Grupa fanatyków skupiona w koło osoby starszego brygadzisty ruszyła do przodu. Nie straszne im były kule z muszkietów. Lekko brali błagania o litość. Ich serce przepełniała siła jakiej nie znali nigdy wcześniej. Zresztą i w chwili heroicznych czynów w koło fabryki nie pojmowali czym ona jest. Część z nich, jeśli dane im będzie przeżyć zrozumie. Później. Choć większość i tak utonie w szaleństwie i alkoholu. I przez resztę życia nie wspomni o tym co w nich wstąpiło. Kiedy palili mury, szarpali mięso, dusili swych sąsiadów. Teraz rzucili się jak półdzicy, w ich oczach widać było żądzę mordu. A w oczach? Ogień.

Cyryl nie chał się do przodu. Dał się wyprzedzić. Biegnący tłum omijał go z dziwną pieczołowitością i szacunkiem. A on obserwował. Zamknął oczy i otworzył je ponownie.

A planie niedostępnym dla zwykłych śmiertelników ponad tłumem unosiła się postać. Utkana z dymu, lawy i żaru. Podmuchy wiatru rozdmuchiwały najgorętsze ogniki tak że strumienie ognia kapały mieszając się z pyłem i popiołem. W koło unosiła się szadź zwęglonych kamieni, ciał i umysłów. Gdzieś na skraju gorącego i zimnego powietrza mieszały się dwa światy. Jakby gorejąca postać była intruzem i cały świat zbierał siły, aby wygnać go, wypędzić. Ten wisiał nie wzruszony. Co robił? Napędzał istoty zgromadzone u swoich stóp? Nadawał im siły i celu? A może jedynie karmił się ich pasją?

Cyryl spoglądał w górę. Widział piekielną istotę, a ona widziała jego. Ile to lat już upłynęło od ich poprzedniego spotkania? Czuł jak i jemu udziela się ognista pasja. Jak podnieca i łaknie czynu. Każe rwać się do biegu. A jednocześnie czuł strach i respekt. Skąd on tu się wziął? Jak do tego doszło? Za łatwo. Za łatwo. Karcąc się w myślach odwrócił się i porzucił obraz płonącej fabryki. Dokonało się. Ofiara została spełniona. Szybkim tempem zaczął się oddalać.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 18-06-2021, 16:45   #48
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Krew, pot i łzy. Tak pewnie wyglądała praca w fabryce Brucknera. Robotnicy chcieli to zmienić, i teraz pozostały im jedynie krew i łzy. Szczurołap zostawił cały ten chaos z tyłu. Szczęśliwy był, że żyje, ale nie podobało mu się, że w tej mieścinie po raz kolejny jego życie było zagrożone. Schylony przemykał pod ogrodzeniem, gdy usłyszał jakiś głos wołający jego imię. To nie spodobało mu się ani trochę. Ani tyci tyci.

Po pierwsze, ten ktoś mógł sobie znać pozostałych. Bandyci, mordercy i złodzieje, pewnie znani byli wielu osobom i przez większość z nich mocno poszukiwani. Ale skąd ten sam ktoś znał jego imię? To było bardzo, ale to bardzo dziwne.

Po drugie, Theodosiusa znały jedynie szczury. Co za tym idzie, wołający go też szczurem musiał być. Papcio Teo, gdy już zlokalizował niziołka, uznał, że istotnie szczurem jest lub bardzo mocno go przypomina.

Hochenberg stracił więc jedynie krótką chwilkę, wystarczającą jednak na pokazanie ręki zgiętej w łokciu, obraźliwego, krasnoludzkiego gestu. Kolejną chwilę poświęcił na przejście przez dziurę w płocie.

To nie było dobre miejsce na spędzenie zimy, pomyślał sobie Teo.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172