Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2021, 18:29   #12
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Deidre spędziła noc w pokoju z Gabrielem. Mogła oczywiście, zgodnie z przyjętymi konwenansami, wziąć wspólną izbę z Amarą, ale nie zwykła ona podążać utartymi ścieżkami. Szczególnie gdy w grę wchodziły nocne igraszki.
Zaklinaczka doskonale widziała, jak Wieszcz patrzył na nią od momentu, kiedy się poznali. Sama też przyglądała się mu z nieukrywaną ciekawością, a jak tylko nadarzyła się okazja, by spędzić trochę czasu sam na sam - skorzystała w pełni.

Następnego ranka w była w doskonałym humorze. Zamówiła kąpiel, która tylko wzmocniła dobry nastrój i we wspólnej sali, gdzie zebrali się pozostali towarzysze, pojawiła się jako ostatnia. Piękna, pachnąca i uśmiechnięta. Purpurowo-czarne włosy, zebrane tak, by opadały na lewe ramię, były jeszcze wilgotne po porannej kąpieli.
- No, komu w drogę, temu czas! Nie ma co dłużej zwlekać - powiedziała wesoło do pozostałych, jakby zupełnie ignorując fakt, że to ona kazała na siebie czekać. Ruszyła dziarskim krokiem w stronę wyjścia i pierwsza opuściła karczmę.

~ * ~

- Daleko jeszcze? - jęknęła znudzonym tonem, prawie zlewając się z grzbietu karego konia.
Podróż strasznie się dłużyła, a Deidre naprawdę źle ją znosiła. Nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Cała zesztywniała, wierciła się w siodle, kilka razy nawet prawie spadając ze swojego wierzchowca. Nie była przyzwyczajona do tak długiej jazdy konnej i obiecała sobie, że już więcej tego nie powtórzy.
- Następnym razem bierzemy wóz - obwieściła w pewnym momencie, choć całkiem polubiła konia, którego otrzymała. Może, jeśli wszystko dobrze się ułoży, to uda jej się go zatrzymać na zawsze?

W końcu los się do nich uśmiechnął. Przynajmniej na tyle, że zesłał na ich ścieżkę krótki przystanek w postaci bardzo interesującej karawany kupieckiej.
Rogata niemalże od razu zeskoczyła z konia, by podbiec do rozstawionego kramu kupieckiego. Rzuciła szybko okiem na eliksiry i różdżki, obojętnie przejrzała zachwalane sukienki i inne kostiumy, by na dłużej zawiesić oko na zbiorze ksiąg.
- O rany, tych jeszcze nie czytałam! - prawie pisnęła z radości, chwytając dwa tomy oprawione w dosyć wymowne, acz mieszczące się w granicach dobrego gustu, okładki. - Biorę! Niezależnie od ceny!

Deidre była niepoprawną fanką tandetnych romansideł. Zaczytywała się w nich w każdej wolnej chwili, chichocząc jak mała dziewczynka… lub chochlik. Zadowolona z upolowanej zdobyczy, objęła książki rękoma i oddaliła się kawałek, by chociażby pobieżnie przejrzeć ich treść.
- Ooo, to brzmi doskonale! - mówiła do siebie, kiedy czytała losowe fragmenty, ledwo powstrzymując się od zagłębienia się w całość.

Prawie wzdrygnęła się, kiedy usłyszała głos Gabriela tuż przy swoim uchu. Ostrożnie zamknęła przeglądaną lekturę i spojrzała na mężczyznę, unosząc jedną brew.
- Doprawdy? Nie umawialiśmy się na prezenty - powiedziała zadziornie, starannie ukrywając swoje zaskoczenie. - Co takiego?
Spytała, a jej oczy powędrowały na trzymany przez Wieszcza pakunek.
 
Pan Elf jest offline