Obrzuciła złowrogim spojrzeniem Elfkę, z którą się zderzyła. Gdyby nie ona, to już z pewnością szła by w swoją stronę i nikt nie zdążyłby jej zatrzymać.
Ale niestety, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.
- Yuna! – usÅ‚yszaÅ‚a swoje imiÄ™ i odwróciÅ‚a siÄ™ mimowolnie, aby sprawdzić, kto jÄ… woÅ‚aÅ‚.
‘Ach, mogliby dać mi Å›wiÄ™ty spokój’, pomyÅ›laÅ‚a, gdy spostrzegÅ‚a idÄ…cego ku niej blondyna. Jak na jej gust byÅ‚ caÅ‚kiem przystojny, ale to nie miaÅ‚o nic do rzeczy.
- Z pewnoÅ›ciÄ… podoÅ‚ajÄ… ze mnÄ…, czy beze mnie – odpowiedziaÅ‚a niewzruszona jego proÅ›bami, choć w gÅ‚Ä™bi duszy czuÅ‚a, że powinna siÄ™ zgodzić przynajmniej ze wzglÄ™du na towarzystwo tego mężczyzny.
-Czy rzeczywiście potrzeba nam w drużynie obrażalskich panien? Niby taka harda, a broni się jak nastoletnia pannica przed rozdziewiczeniem. Słodkie!
W tym momencie Yuna poczuła się dotknięta. Wściekłość rosła w niej z każdą sekundą. Podeszła do stolika i chwytając za oparcie krzesła, na którym siedziała autorka tych słów, obróciła ją twarzą do siebie.
- JeÅ›li nie znasz mojej aktualnej sytuacji ani mojego stylu życia, to nie wypowiadaj siÄ™ na mój temat, obdartusie – warknęła, chwytajÄ…c dziewczynÄ™ za szyjÄ™.
Po chwili puściła ją, nie zwracając już najmniejszej uwagi na nią.
- Zgoda...
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |