Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2021, 20:27   #158
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Tanegris wprowadziła się szybko do kajuty Kvasera zajmując jej kącik. Łóżko łaskawie zostawiła do dyspozycji niziołka, szykując sobie posłanie na podłodze. A czyniła to w bardzo apetycznej pozycji, zgięta w pół i z wypiętym zadkiem. Interesujący widok. Potem się jednak wyprostowała i spytał zerkając przez ramię na niziołka.
- To twój pokój, więc… masz jakieś zasady których powinnam się trzymać? Kłaść się spać przed północą, nikogo nie sprowadzać wieczorem, nie przeszkadzać w popołudniowej drzemce?
- Byleby nie przeszkadzały ci zioła, śpiewy, odgłos ostrzonego metalu i wracający przebrać się po treningu, spocony niziołek - Kvaser zaśmiał się lekko zgranie zamykając w kilka zgrabnie swoją rutynę odrobiny ceremonii religijnych, treningów i dbania o ekwipunek czyli pracoholika z ambitnym planem na biznes.
Po chwili namyślił się.
- Jeśli nie przeszkadza ci rozmiar łoża, mogę być gościnny w tym aspekcie - powiedział z dziwną pewnością siebie, i jakby po chwili samemu się reflektują, zaśmiał się do skojarzeń - nie w tym kontekście - powiedział z szerokim uśmiechem.
Diabliczka spojrzała na Kvasera unosząc jedną brew i uśmiechając się podejrzliwie.
- Jesteś pewien? Mój ogon bywa bardzo ruchliwy, gdy śpię. Nie chcę sprawiać ci kłopotów, a na podłodze też jest wygodnie.
- Jak będę niewyspany to przeniesiesz się na podłogę - Kvaser powiedział beztrosko - a tak wygodniej cię wykorzystać - zaśmiał się po krótkiej pauzie celowo żartując - znaczy wiedzę. Dużo podróżujesz, ja naprawdę lubię rozmawiać i słuchać. W domu żona wiecznie się na mnie darła, że książki kupuję. Potem miałem pretekst, że to dla dzieci - powiedział uciekając gdzieś myślami.
- Nie sądzę bym była dobra jeśli chodzi o opowieści… zawsze byłam bardziej muzykiem.- odparła z uśmiechem Tanegris trącają czule struny swojego banjo. - Niemniej rzeczywiście byłam w wielu miejscach. Jakie szczególnie cię interesują? Może zdołam cię zaspokoić.
- Najciekawsze - powiedział z uśmiechem - ale to na potem. A, jeszcze coś, pewnie zauważyłaś, wieczorem przychodzą tu dzieciaki. Jak chcesz, możesz im też coś opowiedzieć. Nie nalegam, ale przez tyle dni podróży to już moje zasoby są ledwo-ledwo, a te nicponie jak na złość nie chcą aby im powtarzać więcej niż dwa razy - powiedział rozbawiony.
- Nie znam za wiele bajek.- przyznała rogata i dodała wspominając.- Żebra to miejsce gdzie dzieci nikt nie rozpieszcza.
- Dobra bajka nie ma rozpieszczać - niziołek stwierdził pewnie - ma uczyć, powiedzieć coś. Ma się podobać, bo to co lubimy zostaje w głowie, ale prawdę mówiąc, większośc których znam są ponure.
- Eeem… widać znasz innej bajki niż ja.- zaśmiała się rogata po chwili konfuzji widocznej na obliczu.
- Całkiem możliwe, że tam gdzie życie nie rozpieszcza trzeba sobie je posłodzić - niziołek powiedział z krzywym uśmiechem - twoje życie w Żebrach takie było?
- Żebra to dosłownie przedsionek Piekła.- stwierdziła diabliczka.- Więc zgadnij jak tam mogło być?
- Ponuro i boleśnie - stwierdził - długo tam przebywałaś?
- Całe dzieciństwo i początek młodości.- przyznała z pewną nutką sarkastycznej nostalgii. - Są gorsze miejsca na dzieciństwo, także w samej Harmonijnej Domenie… niemniej nie czyni to Żeber czymś lepszym.
- Rozumiem, że nie chcesz do tego wracać - Kvaser zapytał bardkę.
- To zależy… o samym miejscu mogę opowiadać. O swojej przeszłości… niekoniecznie. - stwierdziła po namyśle rogata.
- A to drugie mnie interesowało - przyznał szczerze - znałaś poprzednią załogę, pojawiłaś się tutaj z pomocną dłonią, wiele wskazuje, że będziemy z tobą pracować dłużej. Umiesz czarować słowem i ciałem - uśmiechnął się lekko - pośród tego trudno jest zobaczyć kim jesteś. Przeszłość wtedy mówi więcej, nie jest zasłonięta przez dym kształtów i zgłoszona metalem - odwołał się do bransolet na ogonie rogatej z uśmiechem - ale nie naciskam - wzruszył ramionami.
- Z tej przeszłości co was interesuje… to zaczyna się moja od dołączenia nieformalnie do Czuciowców. Nieformalnie, bo ta frakcja oficjalnie to już nie istnieje. Zbieram informacje, bardziej plotki niż wiedzę książkową, pomagam jednym i drugim. Mam sporo kontaktów wśród… ee… złych. Ale uważa się mnie za agentkę wyższych sfer.- zastanowiła się rogata pocierając podbródek. - Nieoficjalną agentkę, bo żadna z sił dobra za mną nie stoi i jeśli jakiś bóg zgarnie moją duszyczkę pod swoje skrzydła, gdy już kopyrtnę bo będzie to raczej Olidammara.
- Czuciowców? - niziołek podniósł brwi.
- Sensatów, Stronnictwa Doznań… filozofowie określają nas mianem hedonistów, ale to nie jest aż takie proste. My chcemy poczuć i zobaczyć wszystko. Także doznania niekoniecznie przyjemne… ból, żal, stratę… wszystko.- odparła diabliczka wyjaśniając.
- Rozumiem - myślił się - miałem kiedyś znajomego - przerwał - przyjaciela, kapłana Olidammara. Był z niego dobry elf - uśmiechnął się do wspomnień - przepijał każdego krasnoluda.
- Nie wszyscy są tacy, ale większość tak. - zgodziła się z nim diabliczka.
- Oj dobrze wiem - powiedział z uśmiechem - triki i zmiany dla samych zmian. A co z nich wyniknie, to już kwestia osoby - co sądzisz o naszej załodze? - Niziołek nagle, jak to często się zdarzało, zmienił temat.
- Jest barwna… i charakterna. Wszyscy jesteście. - oceniła diabliczka i pokręciła głową.- Zbyt wiele dumy, za mało współpracy. Brakuje wam kogoś takiego jak Azuriel w tej załodze.
- Ja tam na współpracę nie narzekam - stwierdził po namyśle - bywało lepiej, ale bywało dużo gorzej. Ostatecznie znamy się krótko - dodał z pewną nadzieją w głosie.
- To prawda. I wiele może się jeszcze zmienić. A nuż się dotrzecie.- przyznała mu rację rogata.
- Ale jestem ciekaw twoich dalszych uwag - Kvaser przyznał szczerze.
- Co ja tam mogę wiedzieć. Widziałam was tylko raz w walce.- zaśmiała się diabliczka drapiąc po karku. - To trochę za mało by wydawać osądy.
- Tyle z tej kobiecej intuicji - niziołek również zaśmiał się serdecznie.
- Moja kobieca intuicja nauczyła mnie nie wydawać pochopnych osądów. - odparła ze śmiechem diabliczka. Tymczasem słychać było kroki licznej grupki zbliżającej się do pokoju niziołka. Dzieci przychodziły posłuchać bajki.
- Ocho - Kvaaser powiedział donośnie - będziesz miała okazję pokazać jakie to wesołe bajki znasz - powiedział idąc do drzwi aby puścić dzieciarnię.
Miraka weszła wraz ze szkrabami i spojrzała ze zdziwieniem na diabliczkę. Nie tego się wszak spodziewała, zwłaszcza o tak późnej porze.
- Czy wy?- zapytała ostrożnie, a rogata swierdziła.- Nie… nie… ja tylko sypiam. On nadal jest do wzięcia.
Niziołek widząc reakcję Miraki, wyszczerzył się łobuzerko.
- A nawet gdyby, co to ma do rzeczy. Dzieciaki dostaną rogów i pazurów? Po prostu życie - wzruszył ramionami i zwrócił się do dzieci - chcecie dziś posłuchać kogoś innego? Twierdzi, że nie ma zbyt dużo bajek, ale są weselsze - zareklamował się głównie w stronę żeńskiej części gromadki. Chłopcy aby wychodzić za chłopców w oczach innych rówieśników musieli chociaż udawać, że wolą mroczne historie.
- No cóż.. skoro tak twierdzicie.- oceniła Miraka starając się ignorować kwestię rogów i pazurów. A Tanegris wspomagając się graniem na swoim banjo zaczęła opowiadać historię. Z początku i z pozoru standardową i zwyczajną. Ot dzielny heros ruszał na pomoc księżniczce, ale potem… robiło się pieprznie. Bo historia diabliczki była bardzo dwuznaczna. Na powierzchni niby standardowa bajka dla dzieci… nic szczególnie odkrywczego. Trochę humoru, trochę heroizmu, trochę romansu. Ale pod tym wszystkim kryło się drugie dno, pełne insynuacji i odniesień które to dorosła osoba łatwo mogła wychwycić. Dzieci nie rozumiały głębi historii Marai, ale niziołek już tak… i coraz bardziej czerwona ze wstydu Miraka też. Kvaser nie reagował, a nawet z trudem powstrzymywał uśmiech widząc reakcję Miraki. Ostatecznie również miał, w pewnej części, duszę psotnika.
Po całej opowiastce zakończonej morałem:” że miłostek może być wiele ale prawdziwa miłość jest tylko jedna”, dzieci zaczęły wychodzić. Tanegris nie okazała się dla nich lepszą opowiadaczką niż Kvaser. No i małolaty nie odkryły prawdziwego morału.
Miraka wzięła zaś niziołka “pod pachę” i wyprowadziła z pokoju, by tam gniewne zażądać by Tanegris nigdy więcej nie demoralizowała jej podopiecznych takimi bajkami, ani żadnymi innymi.
Niziołek uśmiechnął się szeroko do Miraki, łobuzersko, lecz w jego spojrzeniu czaiło się coś, co w pierwszej chwili można było odebrać jako groźny pierwiastek, ale w gruncie rzeczy było tylko pewną mądrą powagą.
- Bo może to była bajka dla ciebie - powiedział z błyskiem w oku.
- Wypraszam sobie takie insynuacje.- oburzyła się rzeźbiarka nadymając policzki w gniewie.
- To są fakty - niziołek wzruszył ramionami - ja bym tak całej opowieści ogarnąć nie umiał, aby dzieci się nie połapały. Fakt, nie za bardzo podobało się im, ale też nie kręciły nosem. Zatem to była bajka dla dorosłych - powiedział szczerze - więcej spokoju i dystansu - zaśmiał się chyba na myśl, iż ironią jest, iż to on mówi o spokoju.
- Demagogia w czystej postaci.- prychnęła w odpowiedzi Miraka.- To była nieodpowiednia opowieść dla młodych umysłów. Nawet jeśli nie zrozumiały podtekstów… to i tak było to stąpanie po cienkim lodzie z jej strony. Nie chcę powtórki tego wydarzenia.
- Nie będzie powtórki - niziołek stwierdził fakt - gdyż na więcej opowieści nie zasłużyłaś - uśmiechnął się dają do zrozumienia, że to żart - nigdy nie byłaś w teatrze? Na Archeonie wędrowne trupy też pewnie podłej jakości, prawda? Widzisz - Kvaser mówił luźnym tonem - Tanegris co prawda podkręciła to do maksimum, pewnie i mi chciała zrobić psikusa, ale podobnie wyglądają dobre sztuki teatralne. Dzieci się cieszą, a dorośli którzy z nimi dą nie zasypiają. Jak dostarczymy was w lepsze miejsce, wybierz się na jakąś - powiedział szczerze.
- Na Acheronie wędrowne trupy się zabija i pali na wszelki wypadek… żeby na pewno nie powstały z martwych ponownie. - odparła Miraka wykazując brak obycia teatralnego.
- No to nadrobisz - niziołek odpowiedział serdecznie do kobiety klepiąc ją w ramię - dobrej nocy - wrócił do kajuty z uśmiechem.
- Nieźle utarłaś nosa Mirace - stwierdził rozbawiony.
- No cóż. Strasznie kusiło. A poza tym… nie znam żadnych grzecznych bajek.- przyznała ze śmiechem rogata.
- Chociaż i na mnie chciałaś się odegrać - niziołek nie wyglądał na złego, widać podchodził do życia raczej pogodnie.
- Ostrzegałam na samym początku. Sam sobie jesteś winny.- odparła rogata odwijając szarfę z okolic bioder i odkładając ją przy swoich sakwach i mandolinie. - Ja już zamierzam spocząć, jeśli to nie jakiś problem.
- W sumie to już pora - niziołek zamyślił się.
- Ano…- diabliczka bezczelnie i bezwstydnie rozbierała się i rozbierała, nie zwracając uwagi na Kvasera. A gdy opadła bielizna, okazało się że bardka ceni swoje słowo. Bo spać planowałą ubrana jedynie w bransolety na ogonie. Tak jak zapowiadała. Prawdę powiedziawszy, Kvaser nie był zaskoczony postępowaniem bardki, spodziewał się, iż spełni swe zapowiedzi. Ocenił wzrokiem od stóp do głów bardkę i uśmiechnął się lekko. Jego przygotowanie trwało odrobinę dłużej, gdy odmówił krótką modlitwę wcierając starte w dłoniach, na pół spopielone żarem dłoni niziołka, zioła w kilka miejsc na swym ciele - wprawne oko zauważyło, iż były to konkretne tatuaże oraz parę blizn. Niziołek jednak nie sypiał nago, acz dumnie prezentował swój zniszczony życiem i wojaczką tors.
Diabliczka wślizgnęła się tymczasem do łóżka, mruknęła “dobranoc” i zasnęła.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online