Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2021, 16:52   #63
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Niech mnie diabli...", pomyślał James.
- Spokojnie, Amy - powiedział, kładąc dziewczynie rękę na ramieniu. - Babcia Marge zapewniała, że jesteśmy bezpieczni. Poza tym to nie tyle demon, co raczej pani demon. Demonica...
- Witaj, Yrgele - powiedziała Klara, której słowa i myśli, po doznaniu krótkiego szoku, przywrócił komentarz Jamesa. Nie powiedziała jednak nic więcej, czekając na zainteresowanie ich grupką demonicy.
- Dzień dobry - Lucas skinął lekko głową. Nie mówiąc jednak nic więcej, po prostu przyglądał się demonicy. Oriana zaś, mocniej go złapała za dłoń. A Bob mrugał ślipiami z rozdziawioną gębą…

- Witajcie podróżni - Odparła rogata, spoglądając na nich niesamowitymi, błękitnymi oczami - Macie zamiar zostać w gościnę? - Spytała, przyglądając się grupce… a jej spojrzenie prześlizgnęło się wyraźnie po całej sylwetce Amy.
- Na jedną noc... jeśli wyrazisz zgodę - odparł James, chociaż najchętniej podziękowałby za gościnę. Spojrzenie Yrgele zdecydowanie mu się nie podobało.
Lucas po prostu milczał i obserwował.
Klara również nic nie powiedziała, uznając, że to co powiedział James wystarczy. Spojrzenie demonicy na Amy zaniepokoiło ją jednak dodatkowo.
- Jeśli nie uczynicie krzywdy tym miłym, mieszkającym tu ludziom, możecie zostać, jak długo tylko zechcecie - Odpowiedziała Yrgele, a babcia się uśmiechnęła.
- Nie mamy zamiaru nikogo skrzywdzić... pani... - Skinął głową z pewną dozą szacunku. - Pragniemy jedynie odpocząć w bezpiecznym miejscu.
- Póki ja tu jestem, to miejsce jest bezpieczne - Rogata spojrzała na Jamesa, i w kącikach jej ust drgnął jakby uśmiech. A jej oczy… były po prostu niesamowite.


"Czy te oczy mogą kłamać?", pomyślał James. I był przekonany, że tak, bowiem przemknęły mu przez głowę wszystkie opowieści o ludziach wodzonych na pokuszenie. Zapewne przez takie istoty.
Klara przeniosła spojrzenie z oczu demonicy na jej skrzydła, a później resztę ciała. W jej głowie zagościła ciekawość, ale wcale nie poczuła się bezpieczniej, chociaż ona zapewniała o tym bezpieczeństwie. Amy z kolei… schowała się za Klarą, drżącą dłonią dotykając jej gdzieś po biodrze. Klara złapała ją za dłoń, przyciągając trochę do siebie i obejmując w pasie.
- W takim razie odejdziemy już odpocząć - poprosiła bardziej niż stwierdziła, odrywając gdzieś w między czasie oczy od ciała demonicy i znów patrząc na jej twarz, jak powinno się to robić przy rozmowie.
Lucasowi mimo woli nasunęło się kilka myśli. Póki demonica nie miała nic do niego czy Oriany zachowywał spokój. Miał kilka niezręcznych pytań ale zachował je dla siebie.
- Dziękujemy za gościnę. - odpowiedział skrzydlatej.
- Oczywiście… Marge wam pokaże gdzie co, oprowadzi. Jeśli macie jakieś pytania, możemy później porozmawiać… i nie, nie jadam dzieci - Spojrzała prosto na Lucasa, z uśmieszkiem, odsłaniającym małe, białe kiełki. Czytała myśli??
- Ich brak rzucił się w oczy mimo chodu. Sama Pani rozumie stereotypy. - uśmiechnął się lekko głupkowato. Sam był odmieńcem. - No i proszę nawet nie muszę nic mówić żeby wyszło niezręcznie. Zadam może w takim razie pytanie tak żeby i moi przyjaciele słyszeli. Czemu Pani chroni tych ludzi i to miejsce? To chyba nie jest popularna linia postępowania wśród demonów. Pytam z ciekawości i mam nadzieję, że to Pani nie urazi. - Lucas był szczery i nie spodziewał się nadwrażliwości po demonicy ale zachował tyle szacunku na ile pozwalała mu jego swobodna natura.
- Dzieci pochowane przed obcymi… a moja historia jest długa i skomplikowana, porozmawiamy jak się już rozgościcie, dobrze? - Yergele trzepnęła nagle skrzydłami, aż się Amy zapowietrzyła - Głodnych nakarmić, spragnionych napoić…? - Dodała.

Czy ona właśnie cytowała biblię??

- Miło słyszeć takie słowa. - James z wyraźnym zaskoczeniem ale i zainteresowaniem przyjrzał się demonicy. - Chociaż przyznam, że mnie zaskoczyłaś ich znajomością. A stosowaniem w praktyce jeszcze bardziej.

Yrgele skinęła minimalne głową, i… zakończono rozmowę. Babcia poprowadziła wszystkich na zewnątrz, a następnie do ich pojazdów. Mogli je "podkulać" do miejsca, gdzie mieli nocować.
- Demonica… demonica… - Powtarzała lekko pobladła Amy.

Parterowy budynek miał trzy sypialnie, kuchnię, łazienkę, dwie toalety. Wszystko było umeblowane, jednak nieco zakurzone.
- Nie spodziewaliśmy się gości - Wyjaśniła Margarethe, krótko również oprowadzając po owych kilku pomieszczeniach towarzystwo. Następnie pożegnała się chwilowo z nimi, dając czas na odpoczynek… i zapewne dyskusje we własnym gronie.

- Trochę kurzu, to nic strasznego - powiedział James. - Co myślicie o Yrgele? - spytał.
- Super laska… eeee… znaczy się… nie wiem… - Parsknął Bob.
Klarę rozbawiły słowa Boba, ale nie chciała dać tego po sobie poznać, więc została przy krótkim uśmiechu.
- Problem w tym, że ciężko powiedzieć co myśleć - odezwała się czerwonowłosa, która nie opuszczała przestraszonej Amy… która chyba z nerwów, zaczęła ścierać kurze. Widząc, że Amy znalazła sobie zajęcie, jakie by nie było, Klara odpuściła i usiadła sobie na jednym z krzeseł w kuchni.
- Pod tym względem Bob ma rację. - James też się uśmiechnął. - Nic jej nie można zarzucić. Ale z moich doświadczeń wiem, że dobry demon to martwy demon i dość trudno się tak od razu przestawić. Ale Marge i inni... chyba żyje im się dobrze. I spokojnie.
- Pytanie za jaką cenę z reguły wszystko ma jakąś cenę prawda? - Lucas wypowiedział na głos oczywistą wątpliwość. - No chyba, że Yrgele chroni ich a oni ją. Każda wojna ma takich którzy nie są zainteresowani braniem w niej udziału.
- Może tak być - Powiedziała Oriana, pakując swój tyłeczek na szafki kuchenne - Spotkaliśmy już "bezstronnego" Anioła, czemu więc i nie taka Demonica? Co w tym wszystkim jednak najgorsze… wydaje mi się, że my, jako ludzie, po 20 latach, nadal nic o nich nie wiemy?
- Bo z nimi raczej trudno się rozmawia - odparł James. - Większość po prostu chce cię zabić, co nawiązywaniu bliższej znajomości nie sprzyja.
- Anioł w poprzednim mieście zresztą też nie był zbyt rozmowny. Nie żebym łykał jak pelikan wszystko co nam powie Yrgele, ale może nam co nieco… naświetlić. Pamiętacie naszą ostatnią rozmowę o Bogu.. tu byłyby wieści z pierwszej ręki. No może w najgorszym półprawdy ale to już i tak coś w porównaniu z naszą obecną wiedzą.
- Popieram - powiedziała Klara, po czym zrobiła krótką pauzę. - Nie wiem, czy im się chce odpowiadać na te nasze pytania, dziś żyjemy, jutro już nie. Strata czasu. Jednak w naszej ludzkiej naturze leży zaspokajanie ciekawości, warto więc spróbować.
- Pytajcie. - James nie bardzo wierzył w możliwość uzyskania odpowiedzi w tej dziedzinie. - Mnie bardziej interesuje ona i jej historia.
Tymczasem Lucas nachylił się do Oriany i wyszeptał jej do ucha.
- Zajmij nam pokój, najlepszy dla naszej dwójki. - powiedział do dziewczyny.
- Że ona cię interesuje, to wcale się nie dziwię… - zaczęła Klara z uśmieszkiem na ustach, gdy nagle...

- Hej ho! Tam w środku! - Rozległ się nagle męski głos na zewnątrz. Po chwili okazało się, iż był tam facet na koniu, który miał i mały wózek. Na tym wózku zaś, wielki, plastikowy baniak, chyba taki i na 1000 litrów, pełen wody.
- To dla was, do kąpania i gotowania - Wyjaśnił - Yrgele wodę tworzy magią! Serio! To miłego dnia? - Dodał.
- Dziękujemy - odparł, w imieniu wszystkich, James.
- Woda! - ucieszyła się Klara, jednocześnie wstała z krzesła i nieśpiesznie poszła otworzyć drzwi łazienki. Nie weszła tam, chciała tylko zobaczyć wnętrze. Łazienka, jak łazienka, kibelek, umywalka… wanna(!). No ale skoro wodę tak dostarczano, to w kurkach nic nie było…
- Wanna - powiedziała głośno, tak by wszyscy wiedzieli, że ona tam jest a w jej głosie był entuzjazm. Natychmiast przytuptała bosa Amy.
- Łooooo… - Powiedziała, ucieszona takim widokiem.
James aż tak rozentuzjazmowany nie był - trzeba było podgrzać ocean wody i targać pełne wiadra. Pod tym względem jezioro było lepsze.
- A umyjesz mi plecy? - zażartował. - Gdy wreszcie przyjdzie na mnie kolej?- dodał równie żartobliwym tonem.
Klara odwróciła się by spojrzeć na Jamesa.
- Zawsze możesz na mnie liczyć James - powiedziała, zachowując równie żartobliwy ton. - Nie będzie łatwo ja napełnić ciepła wodą, kiedy już to zrobię szkoda by korzystała jedna osoba. Ktoś może się do mnie wbić, i obojętnie mi kto, kto pierwszy ten lepszy - oznajmiła już ogólnie Klara.
Amy stała przy nich, patrząc to na Jamesa, to na Klarę. Dłonie miała splecione na brzuszku, ale za to oczami przewracała w tą i z powrotem…
- Yyy, wy tak serio? - Spytała w końcu.
- Z myciem pleców czy wspólną kąpielą? - spytał James.
- Z jednym i drugim - Wyjaśniła ciężarna.
- Jeśli jesteś zainteresowana, chętnie udostępnię ci moje plecy. - Mimo wszystko trudno było ocenić, czy mówi serio. - Ale uprzedzam, to dość spory obszar - dodał z kamienną miną.
Klara spojrzała na Amy, chciała jej wyjaśnić co myślała, ale zjadła ją ciekawość, co Amy odpowie na propozycję Jamesa. Więc zamilkła czekając na komentarz.
- No… jakbyś… chciał… - Wydukała nastolatka, szukając jednak wzrokiem pomocy u Klary.
Czerwonowłosa westchnęła.
- Nikt nikogo do niczego nie zmusza - wyjaśnił James.- Na tym polega zabawa. A skoro nie masz ochoty, to skorzystam z oferty Klary. Chociaż ty masz z pewnością delikatniejsze dłonie. - Mrugnął do Amy.
- Chcesz się ze mną kąpać? Bez mężczyzn? - zapytała Klara nastolatkę, dochodząc do wniosku, że może jej samej obecność Jamesa by w ogóle nie przeszkadzała, ale Amy może przeszkadzać, zaś rozmowa zaszła w tę stronę.
- Uch… - Amy podrapała się po policzku - To ten… no… może lepiej… my dwie? - wydukała w końcu.
- Jeśli będziesz się tak lepiej czuć może być - powiedziała do Amy. - A tobie, James, dogrzeję później wodę i uszykuję kąpiel, przyda ci się.
- Aż tak brzydko pachnę? - James spojrzał na Klarę z ukosa.
- Masz krew tu i tam - wyjaśniła Klara całkiem poważnie.
James westchnął.
- Będę musiał porozmawiać z Marge. Może mają tu jakiegoś medyka, który by mi jeszcze trochę pomógł - powiedział.
- Warto spróbować - przyznała Klara.
- Warto też doprowadzić się do porządku, bo niedługo zaczną nas brać za jakąś bandę - podsumował, z lekką przesadą, ich wygląd.
 
Kerm jest offline