"Zginął?" - pomyślał Lanoreth zdając sobie właśnie sprawę z tego, co się stało. Nie przypuszczał, że misja będzie łatwa. Co więcej, był przygotowany, że ktoś może zginąć. Ale że tak szybko...? Nie znał Seyia, co już nie mogło się zmienić - jednak był tu obok, wybrany na misję tak samo, jak reszta... Cóż - niewątpliwie to strata, jednak mężczyzna dobrze wiedział, że taka sytuacja nie może wpłynąć na przebieg misji. Zamknął oczy i pochylił głowę. Odetchnął głęboko, odrzucając nieodpowiednie myśli.
"Teraz Genoshian będzie z nami... Zaraz powinien tu być"
Lanoreth rozejrzał się po pozostałych, badając ich reakcje. Teraz było ich tu tylko pięcioro - pozostali widocznie wypili zawartość buteleczek zanim usłyszeli niespodziewane wezwanie z głośnika. Był pełen aprobaty dla spokoju, z którym wyrażała się Kyro. Tę cechę z pewnością należało w sobie kształcić - opanowanie.
Alemir także był w niebezpieczeństwie. Ashur, którego też już brakowało, prawdopodobnie też. Lanoreth bardzo dobrze pamiętał, co stało się, gdy Viviana wypiła płyn wcześniej, niż powinna. Nie chciał powtarzać scenariusza, który już znał - i to zbyt dobrze. Wspominając to, mimowolnie sięgnął do szyi, gdzie wisiał kryształ od Ninerlaon. Odkąd dostał go na Dertonie, nie zdejmował go prawie wcale. Pomagał on mu się wyciszyć i skoncentrować.
"Nie należy marnować ani chwili" - pomyślał mężczyzna. Żeby więc czas oczekiwania na Genoshiana wypełnić najlepiej, jak mógł, wpisał kolejno czekające hasła do bransolety - 'Źródło Zła', 'Strażniczka Lustra' oraz 'Kapłanka Słonecznego Odbicia'. |