Strzała, druga, trzecia, kolejna...
Upierzone wysłanniczki śmierci tym razem nie niosły z sobą ran i bólu.
Trafiały w tarczę - jedne w sam środek, inne... nie całkiem tak, jak by to chciał ten, co wystrzelił je z łuku.
W sumie jednak Axel był zadowolony. Nie odstawał aż tak od głównego faworyta, Allavandrela, a to sugerowało, że nie jest bez szans, jeśli chodziło o dobre miejsce w trzecim dniu zawodów.
Czy warto byłoby wygrać?
Wianuszek młodych pań, otaczających zwycięzcę, miał, zapewne, swoje plusy, ale niechęć ze strony pokonanego mistrza mogłaby mieć swoje skutki.
- Zobaczymy, co bogowie ześlą nam jutro w darze - odparł Axel. - A teraz chodźmy na to piwo. No i rozejrzymy sie za jakimiś panienkami... które będą zainteresowane naszymi skromnymi osobami, a nie łowczym.