Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2021, 22:37   #159
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
"W międzyczasie"
Imra powróciła na statek w nieładzie. Zaskoczona nowymi informacjami i odlotem nie miała czasu pozbierać myśli, które jej krążyły. W ciągu tych kilku zdążyła się doprowadzić do porządku na tyle aby przypomnieć sobie o czymś. Wypatrzyła moment kiedy w kuchni nie było choć przez chwilę Miraki albo Vaali i dzieci i rozpaliła palenisko… po chwili jak w końcu zrozumiała jak działa. Przeklęła w myślach, że pozbyła się diademu i będzie musiała poczekać nim będzie miała nowy. Po chwili palenisko zapłonęło. Spiesząc się półelfka wyjęła nogę od taboretu który wcześniej roztrzaskała i podpaliła. Kiedy kawałek płonął już wystarczająco pospiesznie opuściła kuchnię schodząc na dół. Stając koło maszynowni (ale z dala od wścibskich oczu) wyjęła z torby kartki. Biorąc głęboki oddech zbliżyła płomień do papieru obserwując czy się zajmie.
- Czy to… bezpieczne, palić na statku?- głos niby znajomy, ale nieznany. Dopiero gdy zerknęła za siebie zobaczyła tę muskularną klatkę piersiową, ostre rysy i skórę o szarym odcieniu. Kim był?
Chwilę zajęło jej by sobie przypomnieć. Sermonus, cichy strażnik Miraki.
Półelfka zaklęła w myślach. Przecież mogła to inaczej rozwiązać. Od kuchni do jej kajuty nie było daleko… z drugiej strony Cromharg i Zakkara. Ten statek był za mały na taką ilość osób.
- Tak, tak - powiedziała pewnie zdając sobie sprawę, że w sumie nie jest pewna. - Inaczej by cały spłonął od robienia czegokolwiek w kuchni. Nie masz jakiś zajęć..?
- Nie. Nie bardzo mam czym się zajmować. - przyznał wprost Sermonus. - Chyba że planujecie bitwę. Co niszczysz ? - szybko zmienił temat.
- Że tak się wyrażę, nie twój interes - fuknęła mu szorstko w odpowiedzi. Ponownie przyłożyła płomień do kartek nie chcąc stracić drewienka, które zaraz mogło spłonąć. A papier zapłonął.
- No właśnie nie wiem, czy nie mój. Dopóki jesteśmy na tym okręcie, wszystko co może mu zagrozić, zagraża i nam… a wy coś knujecie za naszymi plecami. Zamykacie się w kajucie na górze i nie raczycie nas poinformować o swoich decyzjach. Cadamus może i wam ufa, ale Athas nauczył mnie innych lekcji. - odparł niezrażonym tonem mężczyzna.
Imra zmieliła przekleństwo w ustach. Łypnęła jasnym okiem na dzikusa.
- Ta, knujemy jak was bezpiecznie przewieźć do miasta gdzie będziecie sobie wszyscy mogli żyć i wychowywać dzieciaki. Jak tak bardzo chciałeś wiedzieć mogłeś zapytać o co chodzi - wyprostowała się przyjmując dawno nie używaną żołnierską postawę… do tego wyniosłą. - Coś jeszcze?
- No to sie pytam. O co chodzi z tymi tajnymi naradami za naszymi plecami? - zapytał wprost Sermonus starając się zachować nonszalancko.
- Mamy swoje sprawy poza tym, że was zgodziliśmy się przewieźć. To normalne. Nic wam do tego co zamierzamy robić dalej po tym jak was odstawimy, ani jakie mamy plany handlowe - półelfka spojrzała na dogorywający papier. - Tam skąd pochodzisz nie istnieje coś takiego jak prywatność?
- Nie istnieje… tak jak i lasy i morze… - odparł z sarkastycznym uśmieszkiem mężczyzna. - I masz rację. Nic nam do waszych przyszłych planów, ale póki co… jesteśmy tutaj, a wy… daleko wam do zakonu paladynów. Musisz to przyznać.
Kobieta wywróciła oczami.
- A my, o ile zauważyłam zajmujemy się wami wystarczająco dobrze aby twoje podejrzenia były objawem paranoi. Vaala pilnuje i bawi się z dziećmi, a Kvaser opowiada im bajki. Macie dostępną naszą kuchnię i zapasy, oraz nawet jedną z naszych kajut. Robimy dla was więcej niż moglibyśmy. Skończ więc z tymi podejrzeniami, bo kierujesz je w do niewłaściwych osób.
Kobieta posłała mu rozkazujące spojrzenie. Zaczynał ją irytować, a to jak zwykle wzbudzało w niej najgorsze zachowanie.
- Sama musisz przyznać, że takie palenie po kątach papierzysk wygląda podejrzliwie.- odparł nieco pokorniejszym tonem wojownik.
- Łatwo mieć założenia nie mając kontekstu - Imra odpuściła widząc reakcję wojownika. “Przynajmniej jeden” - pomyślała do siebie i puściła ostatni kawałek kartek aby się dopalił w powietrzu.
- Nie musisz się tym przejmować, to symboliczne zniszczenie. Prywatna potrzeba nie mająca nic wspólnego z tobą, ani nawet z resztą załogi. Nie chciałam aby mi się dzieciaki kręciły pod nogami. Wyobrażasz sobie? Jeszcze by się któryś poparzył próbując tą swoją energiczną ciekawością dowiedzieć się co robię.
- Jakaś… religijna ceremonia? - zapytał Sermonus.
- Raczej gest aby nie targać za sobą przeszłości. Potrafi czasem przysłaniać przyszłość, nieprawdaż?
- Rozumiem. Sam musiałem się pogodzić z tym, że nie mogłem wrócić do dawnego życia. Pożegnanie dawnego żywota bywa bolesne.- przyznał wojownik i dodał z uśmiechem. - Ale tylko z początku.
- Oby, bo już mi wystarczy - Imra wysiliła się na coś na kształt żartu.
- Jak byś chciała powspominać i ponarzekać na dawne życie… to chyba też mógłbym to zrobić. Miraka i Cadamus… cóż… Miraka urodziła się w osadzie. Dla niej nowe życie zaczęło się niedawno i rana za świeża. Ona nie chce o tym gadać.- przyznał Sermonus.
Imra zastanowiła się chwilę. Czuła opór i przemożną potrzebę aby więcej nie myśleć już o swojej przeszłości.
- W zasadzie można by. Nie oczekuj jednak zbyt dobrej opowieści, to domena Kvasera i Wędrowca - zgodziła się uznając, że to może być coś… innego niż do tej pory.
- Nie oczekuję.- przyznał mężczyzna i dodał po namyśle.- Moja opowieść też nie jest zbyt dobra, w każdym znaczeniu tego słowa. Myślałem raczej o wyżaleniu się nawzajem nad kuflem piwa w sali jadalnej.
Imra zamyśliła się na moment.
- Mam chwilę jak ty masz chwilę - powiedziała uśmiechając się na jedną stronę.
- No to ruszajmy. - rzekł Sermonus i ruszył przodem, wpierw do kuchni, by zgarnąć stamtąd trochę trunku.

Chwilę potem siedzieli w jadalni. Sermonus zaczął od siebie, o zagubieniu po tym jak parszywy wybuch magii rozerwał rzeczywistość i rzucił go i jego towarzyszy na sześcian Acheronu. Jak ginęli jeden po drugim, jak trafił do Pozyskiwaczy… jak uczył się… nowego świata, nowych reguł, ufności do miejscowych magów. Nie była to zbyt dokładna opowieść, raczej ogólne fragmenty o tym co stracił… i z czego stratą musiał się pogodzić. A także o tym co znalazł w życiu… i co sam sobie wyznaczył za cel. I to samo radził Imrze.
Kobieta przyjęła radę nie mając sił się z nią kłócić. Przeszła do swojej opowieści. Wspomniała o swoim życiu w wojsku, jakie tam miała perypetie i bolączki. Dalsze życie określiła jako życie najemnika. Nawet jeśli w zorganizowanej grupie to wciąż zadania były różne. Raz się było na wozie raz pod… Imra pozwoliła sobie pożalić się na to jak inne są zasady wśród tych osób niż z tymi z którymi miała do tej pory do czynienia. To była dla niej największa bolączka. Rad dla Sermonusa żadnych nie miała.
Ta całą rozmowa i opróżnianie piwa zajęły Imrze całkiem sporo czasu. I było nawet przyjemne zrzucić na kogoś bagaż swoich bolączek. Ale wszystko kiedyś kończy, tak jak piwo w kubku. A Imra miała swoje obowiązki, a także plany związane ze swoimi “podwładnymi.” Sermonus też zaś musiał znaleźć Mirakę i sprawdzić czy potrzebuje pomocy. Czas więc się było pożegnać i wrócić do swoich zajęć.
 
Asderuki jest offline