Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2021, 18:59   #334
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; port; Ulica koło “Adriel Morska Bryza” Pirora
Czas: 2519.02.05; Bezahltag (5/8); podpołudnie


Pirora nie wiedziała czego się spodziewać po elfickiej społeczności. Była wielce ciekawa nie tylko tajemniczego środka leczniczego, ale i samych mieszkańców czy też nieprzejezdnych.
Miały spotkać się na miejscu więc szlachcianka wzięła dorożke i dojechałą w miarę o czasie pod wskazany adres. Poczęła rozglądać się po okolicy szukając znajomej twarzy elfickiej kochanki. Sama okryła kaptor by ta mogła też ją łatwo rozpoznać, chociaż na ulicy nie było tak dużo osób by można było się dosłownie ‘zgubić w tłumie’.

- Dzień dobry Piroro. Miło cię znowu widzieć. - znajomą elfkę dostrzegła niedługo potem. Alane pomachała do niej chociaż z daleka jej nietypowy elficki strój rzucał się w oczy na tle innych przechodniów. Do tego futrzana czapka też stanowiła kontrast z jasno blond włosami. Bo wydawała się czarna ale jak z bliska panna van Dyke miała okazję dojrzeć podszerstek był taki brązowy, nawet trochę jakby rudy. Co sprawiało, że światło dnia mieniło tym futrem jakby było dwukolorowe chociaż na pierwszy rzut oka wydawała się czarna. Złotogrzywa otarła się policzkiem o policzek drugiej blondynki jak to się często witało w towarzystwie.

- Wyglądasz kwitnąco. Jakbyś grzecznie przespała całą noc. - nawigator pozwoliła sobie na mały żarcik z ostatniej nocy.

- Grzeczne szlachcianki zawsze przesypiają całą noc - Zaśmiała się malarka odwzajemniając przywitanie. - Więc jestem gotowa poznać twoją znajoma i zobaczyć tą tajemniczą siedzibę elfiej społeczności. Przyniosłam likier miętowy w prezencie. - Powiedziała i poklepała torbę gdzie był też jej szkicownik i tomik poezji na wieczór.

- No nie mów, że tylko moja rasa ma opinię takich niecnot i hulaków. - roześmiała się elfka o blond włosach ale wydawała się w dobrym humorze.

- To tędy. - wskazała w kierunku ogrodzonych budynków. - Widziałaś rano jak Leni się przejęła rolą? Aż mi się jej szkoda zrobiło. Mam nadzieję, że nie weźmie sobie ostatniej nocy do siebie. Szkoda dziewczyny by było. - powiedziała nawiązując towarzyskim tonem do dzisiejszego poranka.

- Nowe doświadczenie, musi sobie jeszcze poukładać to w środku. - Dodała malarka swoją opinię o małej kochance. - Prześpi się z tym i jak zapragnie więcej to wróci. A jak stwierdzi że to nie dla niej po prostu podziękuję za kolejny raz. Choć wydawało mi się że była zadowolona. Myślę że noc wyjdzie jej na dobre jeśli chodzi o jej kompleksy. - malarka szła w ramię w ramię swojej przewodniczce.

- Też mam taką nadzieję. Chociaż wydaje mi się, że im szybciej by spróbowała jeszcze raz tym lepiej dla niej. Jak ze spadaniem z konia. Im szybciej wrócisz tym lepiej. - elfka chyba miała podobny pogląd na te sprawy bo pokiwała swoją prawie czarną szapką. Po czym westchnęła głośniej i machnęła dłonią.

- No nic, na razie zajmiemy się tobą. - powiedziała z uśmiechem zwracając się do idącej obok blondynki.

- Właściwie to zapomniałam cię uprzedzić. Ale to badanie to trzeba zrobić tam w środku. - poklepała podołek swojej sukni. - Mam wrażenie, że to chyba nie powinno ci sprawić trudności ale wolę uprzedzić. - popatrzyła jak idąca obok partnerka zareguje na te słowa.

- Mówisz że już nie będziesz jedyną elfka przed którą będę się obnażać? - Zapytała żartobliwie szlachcianka. - Noż normalnie to skandal i upadek obyczajów. A tak już na poważnie to nie ma problemów. W domu co jakiś czas też mi urządzali “kontrolę”.

Przyciszyła glos kiedy zbliżyły się do bramy budynku.

- Co za barbarzyńcy. - elfka pokręciła głową nie mogąc się nadziwić nad różnicami w kulturze obu ras. Ale na sam żart koleżanki zareagowała przyjemnym uśmiechem. Teraz jednak weszła do środka zdobionych drzwi w murze i weszły do środka. W środku był ogród. A raczej tak można było się domyślać po tych suchych liściach i gołych gałązkach jakie tu i tam wystawały spod śniegu. Nieco dalej widać było fontannę. Na centralnym cokole było kilka postaci trzymających się za ręcę jakby tańczyły dookoła tego słupa wody jaki teraz się nie wznosił. Detale umykały znów z powodu nadmiaru śniegu jaki przysypywał to wszystko. Złotogrzywa poprowadziła jednak dalej wydeptaną ścieżką do drzwi wejściowych. Znalazły się w krótkiej sieni i schodami prowadzącymi na środku korytarza na wyższe piętro. Dało się wyczuć elfi styl i precyzje. Oraz dominację błękitów, złota i bieli. Alena jednak śmiało prowadziła dalej aż zapukała w jedne z drzwi na korytarzu. Ze środka doszedł krótki, kobiecy głos, pewnie jedno słowo. Ale Pirora go nie zrozumiała.

- Chodźmy. - uśmiechnęła się zachęcająco Alane i otworzyła drzwi. Weszła pierwsza i ustąpiła miejsca swojemu gościowi.

- Witaj Ilsarielle. To jest właśnie Pirora van Dyke. Ta moja koleżanka o której ci mówiłam. - Alane przedstawiła blond gościa opiekuńczo kładąc jej dłonie na ramionach. A gospodyni też była elfką ale wydawała się kontrastowo różna od morskiej nawigator. Jak słonczny dzień różni się od bezksiężycowej nocy. Może właśnie najbardziej włosy się rzucały w oczy. Pszeniczne złoto u jednej i błyszcząca czerń u drugiej.

- Witaj. Miło mi cię poznać Piroro. Usiądź proszę i nie przejmuj się. Wszystkim się zajmiemy. - gospodyni wskazała na ozdobny, drewniany stół. Raczej pusty. Ale nadający pomieszczeniu domowego charakteru. Samo pomieszczenie przypominało skrzyzowanie biblioteki i warsztatu alchemika. Do tego różne rzeczy czy organy pływały zabalsamowane w jakichś słojach na pod ścianami były rozrysowane różne szkielety i ciała na jakichś kolorowych planszach.

Szlachcianka skłoniła się jak na swoją pozycję przystało ale uśmiechała się jak osoba wprowadzona przez Alanę mogła sobie pozwolić.
- Witaj, nie przejmuje się. Poprostu jestem bardzo ciekawa. Pierwszy raz dane mi jest przebywać na terenie mhm elfiego ‘konsulatu’? Myślę że to słowo jest najbliższe prawdzie. no to to jeszcze na spotkaniu z panią medyk. - Pirora mówiła lekko i bez skrępowania, bez strachu ale grzecznie.

- Wolimy raczej nazwę “placówka handlowa”. Lub po prostu dom elfów lub elfi dom. - elfka o blond włosach usiadła obok swojej ludzkiej koleżanki i wyjaśniła jej ten detal. Czarnowłosa uzdrowicielka zaś zajęła miejsce naprzeciwko nich po tym jak postawiła na stole srebrną, zdobną tacę i kielichami i butelką. Po czym zaczeła pełnić rolę gospodyni rozlewając to wino o różowej barwie do trzech kieliszków.

- To prawda. Ja tylko zajmuję ten skromny kącik. Całością zarządza Morska Bryza. A my wszyscy jesteśmy jego gośćmi. - Ilsarielle dodała coś od siebie stawiając pierwszy pełny kielich przed Pirorą.

- I możesz mi mówić Ilsa. To chyba najbliższy odpowiednik mojego imienia w waszym języku. - gospodyni postawiła drugi kielich przed elfią koleżanką.

- Mimo wszystko dziękuję za gościnę. W moich stronach mamy zwyczaj że darowujemy naszym gospodarzom drobiazg. Niestety ciężko się wybiera dla jeszcze nieznajomych więc mam nadzieje że nie popełniam gafy. - Pirora wyjęła butelkę miętowego Strilandzkiego Likieru Miętowego i podarowała do czarnowłosej elfce.

- Oh. Dziękuję. Zobacz Alane to ze Stirlandu. Jakiś likier miętowy. Takiego jeszcze nie piłam. - czarnowłosa gospodyni wdzięcznie przyjęła podarek i obejrzała go z ciekawością. Pokazała go nawet koleżance i blondynka wzięła go w swoje ręce też oglądając go z zainteresowaniem.

- Rzeczywiście. Ciekawe jak smakuje. Musimy go spróbować przy najbliższej okazji. - nawigator oddała uzdrowicielce butelkę i ta na razie odłożyła ją na wolny bok stołu.

- To może wznieśmy toast za spotkanie i poznawanie nowych smaków. - zaproponowała Ilsarielle łapiąc za swój kielich.

- O tak, nawet nie wiesz moja droga jak z panną van Dyke interesująco poznaje się nowe smaki. - Alane widocznie dostrzegła drugie dno w tym toaście koleżanki i wesoło się dołączyła.

- Stirland ma bardzo dobre likiery i nalewki ziołowe. Akurat udało mi się dostać butelkę w tutejszym sklepie więc postanowiłam skorzystać. - Malarka dopowiedziała zanim wzniosła kielich w toascie. - Za nowe smaki!

- A teraz jakbyś mogła mi opowiedzieć o tym specyfiku w sprawie którego przyszłam. Powiem szczerze ze pierwszy raz słysze o czymś takim i nie wiem czego się spodziewać. nie szczędź mi szczegółów jestem bardzo ciekawa i żądna wiedzy. - Pirora przysiadła wpatrując się w elfia znachorkę jak dziecko które zaraz usłyszy największą tajemnicę świata.

- No tak, właśnie, dobrze, że o to pytasz. - czarnowłosa skinęła głową i sięgnęła gdzieś pod stół ale nie przeszkadzało jej to mówić dalej.

- Najpierw będę musiała cię przebadać. Nie wiem czy Alane ci wspomniała z czym to się wiążę. - Ilsarielle spojrzała pytająco na elfią blondynkę.

- Tak, wspomniałam. O tym zaglądaniu pod spódnicę. - nawigator skinęła głową i druga część powiedziała do swojej blond sąsiadki tonem wyjasnienia.

- Dobrze. - uzdrowicielka skinęła głową i położyła na stole zawiniątko z jasnej skóry. Rozwinęła je i ukazały się różne narzędzia chirurgiczne. Od noży, nożyczek po jakieś szczypce i obcęgi. Wszystko było jednak z czystej, lśniącej, chłodnej stali.

- Będę ci musiała zajrzeć pod spódnicę. Tam do środka. I sprawdzić jak to tam wyglada. I pobrać próbkę. O tym. - pokazała na coś podobnego do zwykłej pensety. - Nie bój się to nie będzie bolesne. I potrwa tylko chwilę. Właściwie nawet nie musisz spódnicy zdejmować wystarczy, że ją podwiniesz. - uzdrowicielka tłumaczyła na czym polega to badanie.

- Potem będę musiała przez kilka dni zbadać tą próbkę. Myślę, że do Festag, może Wellentag powinno być już wszystko jasne. Możemy umówić się na Wellentag. Jeśli badanie wyjdzie pozytywnie no to można próbować z tym eliksirem. Jeśli nie to niestety należysz do tej mniejszości jaka nie jest podatna na ten środek. - czarnowłosa mówiła pewnym siebie tonem jakby miała doświadczenie w tej materii.

- Jeśli wynik będzie pozytywny i dalej będziesz chętna na użycie tego środka to wówczas ja znów będę potrzebowała paru dni do tygodnia na przygotowanie tego eliskiru. Głównie chodzi o różne etapy czekania aż wszystko się ze sobą wymiesza czy wyrośnie. Jak z drożdżami przy ciastach. Po prostu trzeba poczekać aż będzie gotowe. - uśmiechnęła się posiłkując się tym przykładem z codzienności jaką każdy znał z własnego doświadczenia.

- Samego specyfiku używa się tam w środku. Pobudza on naturalne siły organizmu do regeneracji uszkodznej tkanki. Znaczy w tym wypadku tej błony. Ale cudów nie ma. Nie zawsze działa jak należy. I najlepiej go użyć jak najszybciej po defloracji. Może nie zaraz parę chwil po ale tak powiedzmy jak się rano wstanie. Możesz z tym przyjść do mnie jeśli wolisz. No i im więcej czasu, dni, upłynie, im więcej tam w środku będzie się działo tym mniejsza szansa, że zadziała. Sam proces regeneracji też trwa kilka dni, tydzień, czasem nawet dwa. To już różnie bywa. Więc to nie tak, że rano się użyje a wieczorem znów się jest dziewicą. - dodała elfia znachorka tłumacząc detale działania tego eliksiru o jakim rozmawiały. - Masz jakieś pytania? - zapytała na koniec dając się wypowiedzieć swojemu gościowi.

- Brzmi trochę niebywale, zawsze myślałam że są to zmiany nieodwracalne a teraz słyszę że być może uda się to ‘odbudować’. - Pirora była zafascynowana zaawansowaną wiedza elfki. - Nawet jak się nie uda to muszę przyznać że jest to bardzo fascynujące. Przygotowany eliksir można trzymać na później czy jednak warto przewidywać że będzie użyty… nie wiem, do tygodnia od jego przygotowania? I brzmi jakby mogło to pomóc w ogóle z gojeniem różnych ran.

- No tak, masz sporo racji. Ale w szczegółach no to jednak jest bardziej skomplikowane. - Ilsarielle z uśmiechem skinęła głową i chwilę zastanawiała się jak to wyjaśnić w przystępny sposób.

- Na swój sposób proces jest podobny do gojenia się ran bo uszkodzenie tej błony ciało traktuje jak ranę właśnie. Normalnie przy defloracji ta błona pęka i już nie odrasta. Ten specyfik jednak sprawia, że brzegi tej błony zaczynają się odradzać. Tak samo właśnie jak jakaś rana przy zwykłym skaleczeniu na skórze. Jednak ponieważ to błona, musi mieć jakąś przestrzeń dlatego, że tak powiem potrzebna jest cisza i spokój. No i trwa to przez te parę dni do tygodnia jak ta błona powoli odrasta kawałek po kawałku. Ale za każdym kolejnym razem jest trudniej. Więc nie da się tego ciągnąć w nieskończoność. W końcu się nie uda. Nawet za pierwszym razem nie zawsze się udaje. - uzdrowicielka jak już wdała się w tłumaczenie tych detali to mówiła szybko i pewnie. Zerkała jednak na rozmówczynię czy mówi w czytelny dla niej sposób.

- Czyli właściwie to taka mikstura by się podreperować. Dobrze wiedzieć że to tylko w moim przypadku przynajmniej na specjalne okazje. - Zaśmiała się blondynka. - Niemniej możliwość tej mikstury jest imponująca. Jestem ciekawa jak powstawała, z opisu wydawało mi się że informacje o tej mikstórze macie już od jakiegoś czasu. - Pirora nadal była zafascynowana całym procesem i wiedza jaką posiadały elfy co dało się poznać po nucie podziwu dla tak prostej rzeczy.

- Powstała bo twój przypadek wymuszonego dziewictwa nie jest pierwszym w historii naszych kontaktów z wami. No i nam się szkoda was zrobiło bo dla nas to barbarzyństwo i ciemnota. Ale chcemy wam dać żyć po swojemu. Możemy uczyć, demonstrować, pokazywać ale raczej staramy się nie ingerować. I tak kiedyś powstał taki specyfik. Aby pomóc takim kobietom jak ty. Bo my nie bawimy się w takie rzeczy jak sprawdzanie komuś dziewictwa to nam nie jest potrzebny. - Ilsarielle streściła jakie były dzieje powstania przepisy na ten konkretny eliksir.

- Jeśli chcesz wiedzieć to u nas z traceniem dziewictwa jest bardzo podobnie jak u was. Tylko u nas to nie robimy z tego jakiejś hecy. - dodała Alane jakby dla znalezienia jakichś powiązań pomiędzy kobietami obu ras.

- Z tym tematem, to zależy o kim mówimy. Prości ludzie nie patrzą na to iw ogóle ich to nie obchodzi. Wysoko postawiona szlachta ma już inaczej. Są tacy co nie zwracają na to uwagi bo ich pozycja i majątek są tak skuteczne że nie muszą tego aspektu w swoich małżeństwach. Czasem jednak jest jest to wymagane bo akurat sytuacja tego wymaga, bo na ten przykład najbardziej stateczna partia do małżeństwa akurat na to patrzy i stawia to jako warunek kontraktu małżeńskiego że jego nowa żona jest dziewicą nietknięta więc cokolwiek się spłodzi w noc poślubna napewno jest jego. Dla szlachty małżeństwa to kontrakty biznesowe. A że jak wspomnieliśmy rzadko kiedy można ten proces odwrócić bo jak sama wspomniałaś może się okazać, że na mnie może to nie zadziałać, to bezpieczniej jest się pilnować i liczyć na alternatywne sposoby przyjemności do momentu wyjścia za mąż. Szczerze to jak już wspomniałam Alane to jestem tutaj bardziej z ciekawości niż bo jest mi to potrzebne tutaj natychmiast zaraz bo tragedia. A że w moich kręgach takie małżeństwa biznesowe to raczej norma to właściwie wcale mi nie przeszkadza że nie powinnam. - Pirora troszeczkę rozwodziła się nad tym tematem bo omawianie różnic kulturowych zawsze prowadziło do lepszego poznania drugiej strony. - Na pewno mamy inaczej niż wy, i pewnie kiedyś się to zmieni. Czas pokaże czy na lepsze czy na gorsze. Aczkolwiek owszem osobiście uważam że idea że stary szlachcic poślubia młodą niedoświadczoną dziewicę która potem musi uczyć sexu w noc poslubną. To jakiś absurd.

- Czyli nie chcesz tego eliksiru? - to Ilsarielle zapytała ale widać było, że obie elfki są dość skonfundowane wywodem panny van Dyke. A raczej wnioskami jakie z nich płynęły.

- Chce. Choć bardziej jako ciekawość niż bo potrzebuje tutaj teraz natychmiast.- Pirora uśmiechnęła się rozjaśniając nieporozumienie. - Ale i tak sama powiedziałas że najpierw musimy sprawdzić czy w ogóle na mnie zadziała i będę go mogła użyć. Więc gdzie mam się ci ‘nastawić’?

- Młoda damo, ta sztuka to nie jest zabawka. A eliksir ma określony czas przydatności do użycia. Dość krótki. Tydzień. Czasem dwa. Po dwóch tygodniach właściwie można go wylać. - Ilsarielle wyjaśniła łagodnym chociaż dość stanowczym tonem. Zapewne nie przez przypadek zwróciła się jak jakaś guwernantka czy ciotka do młodszej wychowanicy.

- A na badanie zapraszam ze mną. Alane nic się nie stanie jak tu poczeka. - gospodyni wstała i dała znak gościowi aby szła za nią. Nawigator zaś uśmiechnęła się i pomachała im na pożegnanie

- Mam wino to o mnie się nie martwcie. Poczekam tu na was. - rzuciła wesoło Złotogrzywa gdy czarnowłosa koleżankę zabierała Pirorę do sąsiedniego pomieszczenia. To z kolei przypominało bardziej gabinet cyrulika do wykonywania medycznnej sztuki.

- Usiądź sobie na tym krześle. Ale wcześniej proszę zdejmij bieliznę. Sukni nie musisz, wystarczy podwinąć. - powiedziała wskazując na jedno z krzeseł z nietypowy półokragłym wycięciem na brzegu siedzenia. Uzdrowicielka zaś podeszła do miski z wodą i zaczęła myć dłonie.

- Szanuje i podziwiam twój kunszt medyczny. Niemniej jednak pytałam o czas przydatności tego leku. Dopiero teraz o tym wspominasz. A to że go w tej chwili nie potrzebuje nie znaczy że nigdy mi nie będzie potrzebny. - Pirora powiedziała skruszona przyjmując ton elfki na przyslowiowa ‘gołą klatę’. Malarka wykonała polecenie medyczki i przygotowała się do badania.

- No dobrze, nie roztrząsajmy już tego. - czarnowłosa uzdrowicielka udobruchania tymi przeprosinami uśmiechnęła się i przemyła dłonie jeszcze raz. Tym razem jakimś wodnistym płynem z butelki. Potem wytarła dłonie w ręcznik i podeszła do czekającej blondynki. Usiadła na niskim stołku i zajęła miejsce między rozchylonymi nogami pacjentki.

- Teraz będę ci musiała zajrzeć tam do środka. Aby pobrać próbkę. - wyjaśniła Pirorze pokazując tą samą pincetę jaką pokazywała jej wcześniej. Zanurzyła ją w jakimś płynie i trzymała tam chwilę. - To spirytus. Więc może trochę szczypać. - powiedziała wskazując na niewielką miseczkę w jakiej trzymała narzędzie.

Samo badanie nie było jakoś nieprzyjemne, było inne. I elfka zdecydowanie obchodziła się z Pirorą delikatnie i tłumaczyła co robi. Po wszystkim blondynka ubrała się i usiadła znowu z Alane przy stole. - I teraz co czekamy na wyniki badania? Właśnie bo ja przychodzę wcześnie, ale jak to jest z kobietami… mhmm które zostały zgwałcone? Też jesteś w stanie zbadać czy będziesz mogła im zwrócić to co zostało im zabrane czy wtedy już za późno? - blondynka nadal ciekawa tego procesu i jego szczegółów zadawała pytania.

Ilsarielle przyszła nieco później do stołu gdyż jak na odchodzne oświadczyła badanej blondynce, musiała jeszcze coś zrobić z tą próbką. Więc na początku Pirora siedziała przy stole tylko z Alane i zaczętym wcześniej winem. Uzdrowicielka wróciła do nich rzeczywiście parę chwil później.

- Teraz to dla ciebie zostaje tylko czekanie. Jak mówiłam w Festag to chyba nie ma co cię kłopotać to może umówmy się na Wellentag. Właściwie możesz po wyniki przyjść każdego dnia potem. Oczywiście póki nie wrócisz ja nie zacznę robić tego eliksiru dopiero gdy badanie okaże się pozytywne i nadal będziesz chciała. - wyjaśniła czarnowłosa elfka jak to powinno wyglądać przez najbliższe parę dni.

- A takimi przypadkami o jakie pytasz właściwie się nie zajmuję. Nie wiem czy ci Alane mówiła ale praktycznie nie leczę ludzi. Tylko naszą społeczność, najczęściej załogi naszych statków. Zgodziłam się cię przyjąć i zająć bo mnie Alane o to poprosiła. A my jak mówiłam na własne potrzeby raczej nie stosujemy tego specyfiku. - uzdrowicielka wskazała na swoją elfią koleżankę dając znać, że to jej zasługa dzisiejszego spotkania z Pirorą oraz, że na co dzień obcuje i pracuje z przedstawicielami własnej rasy.

- Rozumiem… pytałam z akademickiego punktu widzenia. I dziękuję, że mnie przyjęłaś. - Pirora znowu wtrąciła w przymiłym skruszonym tonie.

- No już, nie przejmuj się tak. Napij się jeszcze wina. Całkiem smaczne. - Alane lekko szturchnęła Pirorę aby ją pocieszyć i wyciągnęła swój kielich aby się z nią stuknąć.

- No dokładnie. A z akademickiego punktu widzenia to taki przypadek gwałtu miałby pewnie większe zniszczenia niż przy standardowym stosunku. Więc szanse na regenerację błony też byłyby mniejsze. Tyle, że to tak od samej cielesnej strony. Zostaje jeszcze psychika takiej zbrukanej osoby co jest osobnym tematem i często zostawia większą traumę niż rany cielesne. Niemniej teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie aby użyć takiego eliksiru na takiej kobiecie. Ale to tak akademicko. - Ilsarielle niejako wróciła do poprzedniego pytania swojego gościa i odpowiedziała na nie zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem. Rzeczywiście omawiała to jak jakis abstrakcyjny przypadek jak na wykładach medycznych. Chociaż nawet tak wydawała się współczuć takim nieszczęsnym kobietom.

Kobiety jeszcze chwile posiedziały razem i poruszały czysto akademickie tematy i aspekty mikstury i medycyny. Potem Alane i Pirora wyszły razem na ulice, przeszły się trochę razem i malarka podziękowała elfce za to doświadczenie. I ruszyła w stronę stojących na ulicy dorożkach.
 
Obca jest offline