Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2021, 20:00   #67
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Kolejne kilka godzin w nowym miejscu minęło spokojnie. Towarzystwo oddało się różnym zajęciom, odprężając po trudach podróży, i tym, co przeżyli. Wraz z biegiem czasu, jaki spędzali w więzieniu, dało się zauważyć więcej ludzi, kręcących to tu, to tam, oddających się swoim zwyczajowym, chyba codziennym sprawom. Były nawet i dzieci, Yrgele więc nie kłamała…

Bob kręcił się przy obu pojazdach, doglądając je, i sprawdzając czy z cholibną chłodnicą Forda na pewno wszystko w porządku.

Lucas i Oriana zniknęli najpierw w jednej z łazienek, a później w jednej z sypialni…

Amy kręciła się po kuchni, sortując zapasy żywności OD WSZYSTKICH(w tym i swoje), powoli chyba przygotowując nawet jakąś kolację. James towarzyszył jej, lecz trudno było ocenić, czy pomaga, czy może bardziej przeszkadza.

Klara siedziała na werandzie przed domem, na ławeczce wiszącej na łańcuchach, przyglądając się leniwym wzrokiem okolicy.
Popijała przy tym wodę ze szklanki. Była boso, jak wcześniej Amy, gdyż przyszło jej do głowy, by spróbować z tą trawą, ot takie małe szaleństwo. Nieopodal Klary wisiało rozwieszone pranie. Wyprała co trzeba swoje, Amy, Jamesa a nawet Boba(?). Chociaż jej włosy już wyschły, jeszcze ich nie związała. Odczuwała spokój i z przyjemnością obserwowała pojawiające się tu i ówdzie dzieci.
Chwilę tego błogiego relaksu, zakłóciło nagle małe wydarzenie. Z budynku, gdzie wcześniej spotkali Yrgelę, w niebo wystrzeliła czerwona, skrzydlata postać, by po krótkim locie, opaść do innego, oddalonego jedynie o jakieś 200 metrów. Wzbudziło to chyba ciekawość Klary…
Faktycznie, Klara zaczęła zastanawiać się co się dzieje. Odstawiła kubek obok siebie i zeszła z werandy, by móc z daleka zerknąć na owy budynek a przy okazji zrealizować swoją myśl o chodzeniu boso po trawie.
Uczucie było miłe, naprawdę… stopy lekko łaskotane przez ździebełka, poczucie wolności, jakby i lekkiego, nieco figlarnego, napięcia seksualnego… tak, to było zdecydowanie miłe. Miłe i uwalniające, zarówno ciało i duszę. Stopy Klary praktycznie same niosły ją do nowego budynku. Z daleka zaś było już widać, iż ruina jest zdecydowanie mocno zarośnięta.
Krocząc, sama w sumie nie wiedziała gdzie dokładnie i po co, rozejrzała się po bywających tu i tam ludziom, czy ktoś jeszcze zwrócił uwagę na lot demonicy, czy dla miejscowych było to normalne.
Nikt się jednak Klarą nie przejął… miejscowi nadal zajmowali się swoimi sprawami, a jeden z nich, oddalony nawet i o dobre 200-300 metrów, pozdrowił ją machaniem ręki. Powolutku zmierzchało…
Klara stanęła w końcu przed ruinami. Po co tu przyszła? Może to ciekawość, nie wiedziała, ale właśnie z jej wyrazem zaczęła przyglądać się murom, szukając w nich czegokolwiek nadzwyczajnego, próbowała też odgadnąć jego przeznaczenie.
Kiedyś to chyba była jakaś hala… albo kościółek? Nie… brakowało szpicy. Zdecydowanie jakiś budynek gospodarczy… dziury w ścianach, pewnie i w dachu. Chociaż wejście wyglądało na całe, wszystko jednak bardzo, bardzo mocno zarośnięte… o wiele bardziej, niż inne, opuszczone tutaj budynki.
Klara zrobiła krok do tyłu, miała przecież nie szukać kłopotów, nie zaburzać spokoju, odpocząć. Zamiast jednak odejść omiotła spojrzeniem dziury w ścianach, zostawiając się, czy przez którąś z nich nie byłoby możliwe podejrzenie wnętrza.

W końcu jednak jakąś myśl pchnęła ją ku głównym drzwiom. Co ona tu robi? Zwiedza ruiny! No, coś w tym stylu… powoli i niewiele myśląc weszła przez rozwalone drzwi...

***

Wewnątrz całość nie prezentowała się o wiele lepiej… jednak były tu widoki, które mimo wszystko, lekko zaparły dech w piersi Klary.




Piękny, naturalny ogród, wypełniający cały budynek. Trawa, mech… kwiaty… zwisające bluszcze… miejsce te było zdecydowanie "dzikie", jednak na swój właśnie pierwotny sposób było piękne. I z każdym małym kroczkiem, jaki postawiła wewnątrz owego ogrodu, natura znowu pieściła jej bose stopy w ten niezwykły, miły sposób…
To miejsce było niezwykłe. Nogi Klary same zapuściły się do wnętrza. Dopiero po chwili dziewczyna zatrzymała się. Jakiś cichy głosik w jej głowie oznajmił jej, że nie powinna. Rozejrzała się jeszcze raz w około siebie, już myśląc o powrocie, ale jej wzrok zatrzymał się na pięknych fioletowych kwiatach rosnących tuż obok miejsca w którym stała. Uśmiechnęła się na ich widok, na jej prawej łydce były narysowane niemalże identyczne. Lubiła kwiaty.

- Witaj Klaro - Rozległ się dźwięczny głos Yrgele, choć kobieta nie potrafiła namierzyć źródła głosu - Miło, że jesteś…

Mimo niemożliwości namierzenia głosu, Klara obróciła się wokół siebie szukając sylwetki demonicy. Mogła być wszędzie, ale odruch kazał oczom szukać w ich zasięgu.
- Witaj Yrgele - odpowiedziała uprzejmie Klara - podziwiam twoje kwiaty.
- Nie bój się… to mój zakątek spokoju i ciszy, moja… oaza… - Głos skrzydlatej zdawał się dochodzić zewsząd i znikąd - Czemu zawdzięczam tą wizytę?
Klara nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Nogi same ją tu przyprowadziły.
- Zobaczyłam ruiny - powiedziała zgodnie z prawdą - w dawnych czasach ludzie zwykli zwiedzać zabytki.
- Ciekawość… tak… ciekawość… napędza ludzkość do wspaniałych czynów, ale jest i jednocześnie ich… zgubą? - Głos Yrgele nagle dało się już namierzyć.

Była oddalona od Klary o jakieś 20 kroczków, stojąc tyłem. Czerwone, postrzępione skrzydła nieco przysłaniały jej postać, Kobieta-Demon, zdecydowanie jednak miała rozchylone ręce na boki, a z jej obu dłoni… lekko tryskała woda. Powolutku, obracała się twarzą do czerwonowłosej. Również była boso.

Widok demonicy zaparł dech w piersiach Klary. Co innego wiedzieć, że tu jest, słyszeć ją, a co innego ją zobaczyć. Była to mieszanka strachu, który przychodził naturalnie jako pierwszy, i zachwytu po opanowaniu go. Woda? Czy ta demoniczna piękność właśnie podlewała ogród?
- Zdecydowanie - zgodziła się Klara - powinnam była ją powstrzymać, ale wtedy nigdy nie zobaczyłabym twoich pięknych kwiatów, których widok sprawił mi radość.

Yrgele uśmiechnęła się na słowa Klary, po czym na chwilę zwróciła twarz w bok. I tak nagle, tak bardzo z tymi rozpostartymi rękami, tak przypomniała czerwonowłosej Jezusa na krzyżu… chyba nieświadomie, Klara potrząsnęła głową. Rogata z kolei, powoli już stąpała w jej kierunku, z dłońmi na biodrach. A w każdym miejscu, gdzie jej bosa stopa stykała się z trawą lub mchem, wyrastały nagle kwiaty. To było naprawdę nie z tej ziemi.
- Piękno ma różne formy… - Powiedziała, zbliżając się powoli do Klary.

Klarę zachwycał ten widok. Jej widok, widok kwiatów wyrastających spod jej stóp. Czuła się oczarowana i świadoma tego oczarowania.
- I zależy od oczu, które na nie patrzą. Każde potrafią dostrzec piękno w czym innym - odpowiedziała wytatuowana, nie ruszając się z miejsca.
- Mam 3022 lata Klaro… wiem… - Powiedziała spokojnym tonem Yrgele, i rozprostowała swoje skrzydła, będąc już ledwie o dwa kroki od niej. Wpatrywała się w nią tymi swoimi niesamowitymi, błękitnymi oczami, w których zdecydowanie można było się zatracić na zawsze. Uśmiechnęła się.
- A ja 31 i to mówię, czy wiek ma tu znaczenie? - zapytała Klara, chociaż jednocześnie wydawało jej się, że to niepotrzebne brnięcie. Uznała więc, że to pytanie może zostać retorycznym pytaniem bez odpowiedzi, i zadała inne: - Jak ma się twój wiek do mojego, to te same ziemskie lata, które odczuwasz tak samo jak ja? - Klara spojrzała demonicy w oczy, na chwilę zapominając, że w ogóle o coś pytała.
Yrgele jednak tylko lekko pokręciła głową, po czym zaczęła obchodzić kobietę… gdy zaś była za jej plecami, Klara poczuła dziwne mrowienie na karku. Jakby strach, jednocześnie i jednak… podniecenie? Myśliwy i ofiara??
- Masz rację, to nie ma żadnego znaczenia… już nie. Było, minęło, teraz jest, jak jest - Powiedziała, i mimo, że była nieco od Klary oddalona, tej się zdawało, jakby szeptała jej to do uszka, jednocześnie je muskając ustami?
Czerwonowłosa musiała pozbierać najpierw swoje emocje, później swój oddech, by móc coś w ogóle powiedzieć.
- Jest, jak jest - powtórzyła Klara - smuci cię to? - Po zadaniu tego pytania przymknęła na moment oczy.
- Radość. Smutek. Pożądanie. Miłość… - Klarze z zamkniętymi na drobny moment oczami, zdawało się, iż Yrgele mówi to wprost w jej twarz, z bardzo bardzo bliskiej odległości - To ziarenka piasku, w ogromnym oceanie…
Klara otworzyła oczy. Nikogo przed nią nie było. Demonica znajdowała się po prawym boku, oddalona o dwa kroczki.
- Nawet jeśli to drobne ulotne momenty, to czujesz je? - zapytała Klara, uznając wiedzę na ten temat za nie tyle ciekawą, co przede wszystkim ważną, dla wielu spraw. Spojrzała w prawo, odnajdując tam demonice przesunęła po niej wzrokiem. Przeszła jej przy tym przez głowę głupia jej zdaniem myśl: po co demonica miałaby być tak piękna, skoro mogłaby nie czuć pożądania. I jednocześnie nasunęła jej się na myśl odpowiedź, która wyrwała się nieco zabawna w obecnej chwili: by kusić.
Yrgele nagle znalazła się przy Klarze. Jej ludzkie oczy nie były zaś najwyraźniej w stanie nadążyć za szybkością rogatej. Ta stała bowiem już obok niej, tak blisko… że praktycznie dotykały się biustami.
- Jeśli chcesz… mogę ci przekazać tą wiedzę. Możesz poznać te wszystkie momenty… - Palce obu ciepłych dłoni znalazły się na policzkach Klary, przesueając się po nich powolutku do skroni wytatuowanej. Błoniaste skrzydła zaś okryły je obie, jakby otaczając od świata wokół nich, odcinając je od niego swoją czerwienią. No i te oczy… te cudowne, błękitne oczy, tak blisko… podobnie jak usta.



- Musisz być jednak silna - Szepnęła Yrgele.
Dziewczyna spojrzała na usta demonicy, następnie zanurzyła się w jej oczach.
- Jestem silna - powiedziała wtedy, z dozą pewności, którą sama siebie zaskoczyła.

A wtedy też, palce Demonicy, znajdujące się na skroniach Klary stały się nagle coraz cieplejsze i cieplejsze, a wytatuowana kobieta zatraciła się w błękitnych oczach… palce były gorące. Skronie bolały. Palce parzyły. Skronie eksplodowały bólem…

Niebo. Piekło. Anioły, Demony, Bóg. To wszystko była prawda, to wszystko istniało. Kain i Abel, Noe, Potop… Jezus. Jego ukrzyżowanie. Krzyk Klary rozbrzmiał w ogrodzie.

Ocknęła się na kolanach, zgięta w przód. Płakała przed stopami Yrgele, trzymając się kurczowo jej kostek u nóg. Coś było nie tak ze wzrokiem, wszystko było rozmazane, a oczy bardzo bolały… nie tylko zresztą one.

Klara czuła się okropnie. Ból głowy, ból oczu i jakby serca? Złapała się za nie, starając przywrócić sobie miarowy oddech, uspokoić się i przestać płakać. Zamknęła oczy. Potrzebowała na to czasu.
Bóg istniał? To gdzie teraz był? Co sprawiło, że pozwolił na tak wiele cierpienia rozlegającego się po świecie, na apokalipsa? Chciałaby móc to wiedzieć, chciałabym zrozumieć.
- Skoro to wszystko prawda - powiedziała, gdy poczuła się w miarę gotowa - to dlaczego świat ludzi musiał przejść apokalipsę? - zapytała cicho. Otworzyła oczy dopiero teraz, nie była pewna czy będzie cokolwiek widzieć, ale chciała spojrzeć na demonicę. Ta stała przed nią, z kamienną twarzą, wpatrując się z góry we wciąż klęczącą przed nią Klarę.
- Nie wiem - Yrgele odezwała się spokojnym tonem, i skrzywiła wypowiadając pierwsze słowo - Bóg to małe dziecko, które zapomniało o swoich zabawkach? Znudził mu się już ten… "projekt", odpuścił go sobie? To wiedzą tylko najpotężniejsi z nas, ale nie chcą się tą wiedzą dzielić…
Demonica cofnęła się o krok, po czym i ona przyklęknęła, tuż przed Klarą.
- Może nie żyje? - Dodała z szyderczym uśmieszkiem, po chwili jednak uśmiechnęła się i nawet sympatyczniej - Powinnaś przemyć twarz - Powiedziała, i kciukiem przetarła policzek czerwonowłosej, pokazując jej na owym palcu… krew.

Klara płakała krwią.

Dziewczyna przetarła policzek, by po chwili ujrzeć rozmazany obraz swojej dłoni, na której faktycznie znajdowało się coś czerwonego. To było przerażające, ale stało się. Klara wiedziała, że nie ma na to wpływu.
- Wody u ciebie pod dostatkiem- nawet zażartowała lekko. - Mam ostatnie pytanie - powiedziała cicho, zmęczona pytaniami i odpowiedziami. Chciała je zadać, bo wiedziała, że niektóre chwilie i możliwości już nigdy nie wracają, lepiej teraz niż nigdy. - Cieszysz się, że tu jesteś? - zapytała. - Mam na myśli… - zawahała się krótko - to miejsce, ziemię. Czy wam odpowiada to, czy woleliście tak jak było wcześniej?
- Ta wasza "Ziemia" to dla mnie nowość. Nigdy wcześniej tu nie byłam… czy się cieszę? Podoba mi się tutaj, więc można powiedzieć, że tak… - Yrgele wyciągnęła obie dłonie w stronę Klary. Po chwili pociekła z nich woda.



- Przemyj twarz. Krew… dziwnie na mnie działa - Dodała, po chwili wahania.

Klara wyciągnęła dłonie do jej dłoni napełnionych wodą. Zaczerpnęła tyle ile mogła do własnych po czym przepłukała twarz lekko pochylając się do przodu, by wodą z krwią skąpała na trawę nie na nią samą ani na demonice. Następnie podstawiła swoje ręce pod jej, żeby mogła przelać do nich pozostałą ilość wody nie dotykając dłoni Klary, które miały teraz na sobie i wodę i krew.
Yrgele czekała spokojnie, nieco pochylona ku Klarze… na końcu zaś nawet podała jej rąbki własnej sukni, by dziewczyna przetarła twarz.
- Już lepiej… - Mruknęła rogata.

Klara milczała. Rozejrzała się w około by sprawdzić działanie własnego wzroku. Tyle nowych pytań przychodziło jej do głowy, że można by z nich zrobić obszerny wywiad. Przypomniały jej się też słowa Jamesa, że najciekawsza jest sama historia tej konkretnej demonicy. Tylko czy Yrgele nie znudzą w końcu te wszystkie pytania? Ile można było odpowiadać na ciekawość śmiertelnika. Może było trzeba wykorzystać tą okazję by dowiedzieć się jak najwięcej, ale Klara chciała przynajmniej na chwilę przerwać zabawę w dziennikarza.
- Jak widzisz? - Spytała rogata, powolnym ruchem ujmując podbródek Klary w palce, i spoglądając jej w oczy.
- Znasz takie powiedzenie: piąte przez dziesiąte? - Powiedziała swobodnie wytatuowana kobieta. - Nie za dobrze.
Yrgele uśmiechnęła się przelotnie.
- Zamknij je na chwilę - Powiedziała.
Klara jeszcze chwilę podziwiała oczy demonicy, na tyle na ile mogła je dostrzec, po czym zamknęła swoje zgodnie z jej prośbą. Palce rogatej pozostały na poprzednim miejscu… za to pojawiła się druga dłoń. Dotknęła czoła, a potem powoli przesunęła się na oczy, pozostając tam ledwie na sekundę. Następnie owa dłoń zjechała po nosku w dół… i paluszki nawet musnęły usta Klary.
- Już - Oznajmiła Yrgele, cofając obie dłonie od twarzy czerwonowłosej.
Wytatuowana otworzyła wtedy oczy, uśmiechnęła się zauważając, że widzi już normalnie.
- Teraz lepiej, znów mogę widzieć jaka jesteś piękna - Odparła Klara, zanim pomyślała czy wypada to mówić. Wyciągnęła swoje dłonie w stronę demonicy. - Położysz je też na mojej głowie?
Odpowiedzią było lekkie skinienie głową, i kroczek ku Klarze. Yrgele położyła dłonie na bokach głowy dziewczyny, a w jej pięknych oczach coś jakby zawirowało. Ból głowy również ustał.
Klara czując, że ten ból odpuścił sięgnęła po prawą dłoń demonicy, ujęła ją w swoją i gestem próbowała zaprowadzić w inne miejsce w dół, zerkając przy tym kobiecie w oczy.
- Hmmm… - Rogata zmrużyła oczka, pozwoliła jednak poprowadzić swoją dłoń w nieznane.
Nie było daleko, chociaż Klara przesuwała ją powoli i nie w powietrzu, a po własnej skórze. Ostatnim miejscem w którym odczuwała dziwny ból było serce. Walące teraz jak młot. Gdy dłoń Yrgele, prowadzona dłonią Klary, znalazła się na lewej piersi tej drugiej, usta rogatej minimalnie się rozwarły, naprawdę minimalnie, ukazując biały, górny kiełek.
- To minie samo. Już wkrótce - Powiedziała, nie zabierając jednak stamtąd dłoni.
Klara skinęła głową, na znak przyjęcia do wiadomości. Ponieważ tamta nie zabrała swojej dłoni, czerwonowłosa z ciekawością jej reakcji i skóry, która miała przecież inny kolor niż ludzka przejechała po niej opuszkami palców kierując się w stronę łokcia. Yrgele nawet na sekundę nie straciła kontaktu wzrokowego z Klarą, pozwalając jej na taki czyn… skóra Demonicy była bardzo przyjemna w dotyku, bardzo gładka, niczym jedwab. Bajki o łuskach, pozostały więc bajkami.
- Klaro… rozpoczynasz bardzo ryzykowną grę - Szepnęła nagle rogata, a wskazujący palec dłoni, która wciąż znajdowała się na piersi dziewczyny, nagle przesunął się po niej, lekko i minimalnie, z góry do dołu, ledwie może na trzy centymetry. Klara z kolei poczuła przez koszulkę pazurek Yrgele. Ten drobny gest nie uczynił jej żadnej krzywdy, jednak zdecydowanie dało się wyczuć, iż owy pazurek był ostry.
- Zgubna ciekawość - odparła wytatuowana dziewczyna, dodając do tego szelmowski, figlarny uśmiech. - Zadałam ci tyle pytań, chociaż chętnie zadałabym ich jeszcze dziesiątki. Czy ty masz chociaż jedno pytanie do mnie?
Klara zatrzymała na ten moment swoją dłoń na czerwonym przedramieniu. Dawało jej to chwilę czasu, na przemyślenie ostrzeżenia demonicy. A pytanie które teraz zadała demonicy, wbrew pozorom, bardzo wiele mogło jej powiedzieć. Nie przerywała też patrzenia w jej oczy.
- Możesz jeszcze pytać ile chcesz, ja zmęczenia nie odczuwam tak jak ludzie… ale to zostawmy sobie na później - Odparła Yergele, z minimalnym, miłym uśmiechem - I przypomnę ci Klaro, że ja czytam myśli… - Demonica postąpiła kroczek do przodu, jednocześnie zaś trzepnęła błoniastymi skrzydłami. Dłoń z piersi Klary ześliznęła się zaś na jej biodro. Obie zetknęły się nagle biustami.
- Może i czytasz myśli, ale one są tu i teraz, wiesz tylko to o czym w danej chwili pomyślałam - założyła Klara. A w między czasie, chociaż nic nie zrobiła, to pomyślała. Oj pomyślała! Było to krótkie wyobrażenie sobie ich dwóch nagich ciał splecionych w uścisku, podczas którego Klara pieściła sutki kochanki. Ale to była tylko ta myśl na wierzchu, bo jednocześnie przez jej głowę przeszły pomysły na inne scenariusze mniej skromne i bardziej nieskromne… co wywołało wprost wilczy uśmiech na ustach Yrgele. Druga jej dłoń spoczęła na lewym biodrze Klary, i przyciągnęła ją mocniej do siebie. Zdecydowanym ruchem, i świadczącym o sporej sile, jednocześnie jednak, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Przybliżyła swoją twarz do jej twarzy, i oddzielały je jedynie centymetry.
- Wystarczy jedno słowo - Szepnęła demonica, i otoczyła je obie szczelnie swoimi skrzydłami, odcinając od świata wokół.
Klara jednak nie powiedziała nic, nawet tego jednego słowa. Zmniejszyła odległość między swoją twarzą a jej twarzą tak, że dzieliły je teraz jedynie milimetry, a obie czuły teraz swój oddech. Jedną dłoń ułożyła na tali kobiety-demona a drugą sięgnęła do jej karku, delikatnie opuszkami palców. Yrgele z kolei, musnęła swoimi ustami, usta Klary, delikatnie je skubiąc. Wyraźnie jednak, jakby się wahała…
Dziewczyna odpowiedziała na to ale nie muśnięciem, a pocałunkiem, nieśpiesznym i delikatnym. Wyczuła wahanie, i chociaż chciała zademonstrować jej bardziej gorący pocałunek, postanowiła zadziałać powoli. Kiedy oderwała usta spojrzała w oczy Yrgele.
- Ja nie czytam myśli - przypomniała jej szeptem.
- "Tak", lub "nie", Klaro, tylko tyle, i aż tyle, chciałabym usłyszeć… - Odpowiedziała szeptem rogata, a nagle jej ogon owinął się wokół uda dziewczyny.
- Ufam ci… troszeczkę… - odpowiedziała Klara lekko figlarnym tonem, dobierając te słowa zamiast "tylko nie zrób mi krzywdy", bo uczucie oplatającego się w około jej nogi ogona było dla niej co najmniej dziwne. Zdawała sobie też już sprawę z siły demonicznej kobiety. I przez chwilę nie mówiła nic więcej, zagłębiając tylko spojrzenie w tych magicznych oczach.
- Tak - powiedziała w końcu, a błękit oczu Yrgele przybrał na sile. Uśmiechnęła się. Dłonie z bioder Klary, powoli prześlizgnęły się po ciele dziewczyny do góry… lekko podbiła nimi ręce czerwonowłosej, by obie znalazły się wyżej na ciele samej rogatej, by spoczęły na jej karku. Zbliżyła usta, pocałowała ją delikatnie, spokojnie, rozkoszując się miękkością jej ust. Nagle również lekko odbiła się na nogach, i trzepnęła skrzydłami. Obie powoli zaczęły się unosić…
Czerwonowłosa mocno przyległa teraz do demonicy, wyjątkowo nie z pożądania, a niepewności, gdy jej nogi oderwały się od ziemi, nie chciała spaść, choć był to bardziej odruch, bo ufała, że Yrgele na to nie pozwoli. Latała… to było fascynujące, poczuć to. Pocałunki lekko przybrały na sile, na namiętności, a one uniosły się na jakieś trzy metry, po czym powoli, wśród trzepotu skrzydeł, zaczęły wirować.
To całe latanie i wirowanie sprawiało, że umysł Klary rozdzielał się na dwa wątki. Z jednej strony były te nowe dziwne przeżycie, była małą dziewczynką w wesołym miasteczku, na karuzeli. Nie mogła się tym jednak delektować, bo było coś ważniejszego. Ona, Yrgele i jej miękkie usta, namiętność.
- Nie bój się… - Szepnęła czerwonoskóra, podczas gdy jej usta przeniosły się na szczękę Klary, następnie na ucho, aż w końcu i na szyję. Całowała, bardzo delikatnie kąsała, a nawet i można było wyczuć na skórze języczek…
To lekkie wyczucie języczka szczególnie spodobało się Klarze, która w tym momencie dodatkowo oplotła wolną od ogona nogą, nogę Yrgele. Ręce wolała mocno trzymać za jej karkiem. Nagle czerwonoskóra zaczęła lecieć powoli tyłem, nie przerywając pieszczot karku Klary, zupełnie, jakby nie musiała patrzeć dokąd. Po chwili obie w końcu delikatnie wylądowały na trawie i mchu, na… samym brzegu, naprawdę malutkiego, ładnego bajorka. Nie było ono większe, niż dwa metry.



Rogata lekko wyswobodziła się z objęć Klary, puszczając ją i ogonem. Najpierw wskazała z pięknym uśmiechem dłonią wodny zbiorniczek, a następnie zieleń pod ich stopami… która wypuściła z siebie masę małych kwiatuszków, rozkwitających ledwie w mrugnięciu oka.
Klara rozkoszowała się pięknem tego miejsca przez dobrych kilka chwil.
- To twoja prywatna łazienka? - zapytała w końcu, dodając do tego uśmiech. Nie musiała przecież mówić nic w stylu "no łał, piękne, robi wrażenie, ojeju", bo te wszystkie słowa zachwytu demonica mogła wyczytać już z jej myśli.
- Usiądź proszę - Yrgele wskazała na kwietne… łoże(?), po czym odstąpiła od Klary o krok, podczas gdy dziewczyna spełniała jej prośbę. Rozsiadła się wyciągając, kolorowe od tatuażów smukłe nogi przed siebie.

Rogata uśmiechnęła się miło, po czym rozpięła swoją suknię na brzuszku, a ta opadła do jej stóp. Miała perfekcyjne ciało. Kształtne, choć nie za duże piersi, płaski brzuch, figlarny paseczek pod pępkiem. Jedyną skazą na owym ciałku była malutka, okrągła blizna na lewo od pępka, i druga, nieco wyżej na żebrach. Ślady po kulach?
Klara ledwie zatrzymała na nich wzrok, były i tyle, świadczyły o walce, która można było zakładać, tak czy inaczej, że demonica przeszła. One nie miały teraz dla Klary znaczenia. Co innego piersi i kształtne biodra kobiety.

Lekko rozchyliła rączki na boki, prezentując się Klarze w pełni, po czym z czarującym uśmiechem okręciła się nawet na stopie. Pupę również miała wspaniałą. Jędrne, sprężyste pośladki… no i ten ogon powyżej nich. Długi na prawie dwa metry, zakończony nieco spiczastym grotem. Na plecach zaś, kolejna malutka blizna, skaza tego cudnego ciałka, również na żebrach. Skrzydła wnikały w łopatki czerwonoskórej, i tam sama owa skóra, wokół nasad, była odrobinę ciemniejszej czerwieni.
Skrzydła były zachwycające, Klara zastanawiała się jakie są w dotyku. Zaś ogon był dla niej dziwny, wzbudzał w niej niepokój.

Yrgele odbiła się lekko na stopie, trzepnęła skrzydłami, i wykonała jakby malutki, powietrzny skok. Wylądowała w bajorku, a woda nie sięgała jej nawet do pasa. Uśmiechnęła się ponownie do Klary, przyklęknęła, i zaczęła powoli obmywać swe piersi i brzuszek wodą, nie zaprzestając ani na moment kontaktu wzrokowego z dziewczyną… która siedziała na samym skrawku owego małego zbiorniczka wodnego.

Klara delektowała się, obserwowała ją, centymetr po centymetrze jednocześnie we własnej wyobraźni dotykając ją nie tylko oczami, ale również rękami i ustami, powoli, nieśpiesznie, jakby miały na to całą wieczność. W pewnym momencie pochyliła się, uprzednio się nad tym w ogóle nie zastanawiając, by zamoczyć dłoń w tafli wody. Ta była chłodna, i w sumie przyjemna, biorąc pod uwagę temperatury, jakie panowały na zewnątrz.
- Rozbierzesz się? - Spytała Yrgele, nadal powoli i spokojnie, co pewien czas oblewając swoje piersi i brzuszek wodą. Jej wzrok ślizgał się zaś po całym ciele Klary.
Dziewczyna wyjęła rękę z wody. Niezależnie od prośby Yrgele i tak miała zamiar to zrobić. Nadl siedząc najpierw ześlizgnęła z siebie dolną część bielizny, co właściwie niewiele odsłoniło przy jej długim podkoszulku. W drugiej kolejności złapała jego dół i powolnym ruchem odsłaniając coraz więcej, jakby bawiła się w jakiś teatr, zsunęła go z siebie odsłaniając swoje kolorowe ciało.
Klara nie należała do wysokich osób. Była po jednej ciąży i długim karmieniu piersią, co nie czyniło jej ciała nastoletnią pięknością, ale tryb życia zadbał o odpowiednie walory. Biust był bardziej obfity, brzuch płaski, a talia przede wszystkim kobieca. No i te kolorowe tatuaże…
- Wyglądasz cudownie - Powiedziała Yrgele, i aż oblizała lubieżnie usteczka, po czym się perliście zaśmiała - Naprawdę - Dodała, przesuwając się chyba na samych kolanach w wodzie, nieco bliżej Klary. Lustrowała jej ciałko z góry do dołu.
- I taka kolorowa… - Powiedziała jeszcze, zachwyconym tonem.
Klara wsunęła stopy do wody, a następnie ześlizgnęła się z kwiecistego łoża do osobistej wanny demonicy. Czerwonowłosa lubiła tatuaże, jak widać, stanowiły nie tylko ozdobę, która bardzo jej się podobała, ale ta drobnostka sprawiała, że czuła się inaczej, wyjątkowo, mniej nudno. Yrgele czekała tam na nią, nadal klęcząc w wodzie, uśmiechnięta, i wpatrująca się w twarz Klary. Spokojnym ruchem pochwyciła jej dłonie, po czym lekko ją pociągnęła w dół, by i ta znalazła się na kolanach, tuż przy niej. Woda była chłodna, lecz przyjemna, a pod swoimi stopami wyczuła masę zieleni, tak delikatnej, iż wydawała się wprost puszystym, roślinnym dywanem, jeszcze bardziej miękkim, niż wszystko, na co do tej pory nadepnęła w tym ogrodzie.
Kiedy Klara znalazła się już przy demonicy, a pierwszy moment zastanawiania się nad tym co miała pod stopami odszedł w zapomnienie, przez chwilę obserwowała krople wody spływające po jej barkach tuż na piersi. Przybliżyła się do niej sama tak by ich ciała znów mogły się dotknąć, tym razem nie ograniczane już przez materiał. Sięgnęła ustami do jej ust, a rękami do ramion.
- Mmm…. - Cichutko mruknęła rogata, gdy ich usta złączyły się w kolejnych pocałunkach, i przymknęła nawet na chwilę oczy. Sama z kolei swoje dłonie położyła na biodrach Klary.
Wytatuowana kobieta po kilku chwilach przerwała pocałunki, które stawały się coraz bardziej namiętne. Jej usta dotknęły kącika ust demonicy, później dolnej części jej policzka, a następnie schodziły niżej i niżej, w stronę szyi, w stronę ucha, w stronę barków. Yrgele cichutko westchnęła z zadowolenia, po czym nadal z zamkniętymi oczami, lekko odchyliła głowę w tył, i bok, rozkoszując się ustami sunącymi po jej ciele…
Klara nie spieszyła się, minęło trochę pocałunków nim dotarła do prawej piersi kobiety, w czasie gdy znaczyła ustami ową ścieżkę w stronę jej sutku, lewą dłoń skierowała ku drugiej piersi, drażniąc ją tylko opuszkami palców. Jedna z dłoni Yrgele znalazła się na karku czerwonowłosej, delikatnie po nim wodząc pazurkami, a sama rogata leciutko odchyliła się - wraz z Klarą - w tył, dając jej lepszy dostęp do swych piersi. Oba suteczki zaś stwardniały momentalnie, potwierdzając rozkosz, jakiej doznawała.
Klara bawiła się tak jakiś czas, biorąc sutek w usta, krążąc wokoło niego językiem. W końcu, już trochę szybciej, utorowała sobie dróg do drugiego, zmieniając również rękę. Gdy i ta zabawa trwała już jakąś chwilę pocałowała niżej i niżej, ale jeszcze niżej była już woda. A Yrgele chyba zrozumiała, pogłaskała bowiem Klarę po głowie, po czym wstała przed nią, i bezwstydnie stanęła tuż przed jej twarzą w lekkim rozkroku, z ociekającym wodą ciałkiem.
- Czy i moje widoki są zachwycające dla oka? - Spytała, wodząc własnymi dłońmi po brzuszku, schodząc nimi powoli w dół, do małego, mokrego paseczka włosków.
"Zdecydowanie" - pomyślała Klara, gdyż jej usta właśnie zajęte były w połowie na dłoni a w połowie na mokrym paseczku włosków. A jej wyobraźnia a co za tym szło i myśli, przypomniały sobie wszystkie najpiękniejsze miejsca ciała demonicy… która nagle cichutko zachichotała. I jakby na przekór ustom dziewczyny, dłonie je nieco prześcignęły, po czym naprawdę wyuzdanie i dosyć perwersyjnie, paluszki Yrgele - znajdujące się po obu stronach jej kobiecości - rozchyliły ją dla Klary, która na ten widok w pierwszej reakcji uśmiechnęła się. Z tym uśmiechem spojrzała raz, krótko w górę na demonicę jednocześnie zbliżając język do rozchylone kobiecości. Później było ciężko patrzeć gdziekolwiek, więc przymknęła na moment oczy. Jej język rozpoczął delikatną pieszczotę, powoli kierując się bardziej w głąb i znów wracając tam gdzie zaczynał.
- Ohhhhh… - Przeciągle jęknęła jej kochanka, poddając się figlującemu języczkowi, i można było wyraźnie wyczuć, iż przez jej ciało przeszły dreszcze. Położyła jedną dłoń na głowie Klary, i czule ją pogłaskała.
"Ohhnięcie" zachęciło Klarę by działać dalej, trochę szybciej, miarowo, wciąż w tych samych rejonach. Położyła dłonie na udach demonicy, po czym trochę zsunęła ku pośladkom. Wtedy jej język znalazł się blisko wejścia do wnętrza kobiecości kochanki i bez wahania wsunął się do środka, co wywołało kolejne jęki rozkoszy, i ponowne drżenie ciała rogatej. Oddech również przyspieszył.
- Mocniej….szybciej… - Szepnęła Yrgele - Jak chcesz… paluszkiem… proszę…
No więc…
Klara zwolniła, na przekór tej prośbie. Musnęła ją ustami jak ptaszek, trochę tu trochę tam. Uśmiechała się przy tym lekko, a jej dłoń z pośladka zaczęła się przesuwać ku kobiecości demonicy. Może miała zamiar zacząć zaraz mocniej, po to była ta podążająca w tą stronę dłoń? Nie myślała o tym co zaraz zrobi.
- Osz ty… - Mruknęła rogata, łapiąc oddech, i czekając, co dalej.
Czerwonowłosa zwlekała tylko trochę, gdy dłoń znalazła się na miejscu zaczęła stanowić pomoc. Najpierw palce masowały łechtaczkę, a język wejście do wnętrza kobiecości, a później nastąpiła nagła zamiana ról, dwa palce Klary, zagłębiły się a język w tym czasie musnął przód. Rozpaliło to momentalnie demonicę, która zaczęła cicho, i nie przestając już, pojękiwać raz za razem, przy każdym muśnięciu języczka, czy ruchu palców wewnątrz niej. Wspinała się na wyżyny rozkoszy…
Klara ułożyła całą dłoń na jej kobiecości, palcami wchodząc i wychodząc z wnętrza, zaś twardym miejscem między kciukiem a nadgarstkiem masując nieprzerwanie łechtaczkę. Szybkie pocałunki skierowała na powrót do piersi kochanki, których sutki zaraz zaczął okrążać jej język.
- Aaaaaahhhhhh! - Demonica, drżąc na całym ciele, obiema dłońmi mocno przyciągnęła za kark, głowę i twarz Klary do jednej ze swoich piersi, po czym zaczęła również trzepotać skrzydłami. Szczytowała bardzo pięknie, i przez naprawdę długi moment, zatracając się w tej chwili rozkoszy.
Gdy było już po wszystkim, Klara powoli zabrała dłoń wodząc palcami w górę po ciele demonicy. Przestawała też zajmować się sutkami, prostując się tak by móc ucałować jej usta… i została zasypana pocałunkami po całej twarzy, przez uśmiechniętą rogatą, uspokajającą swój oddech.
- To było słodkie… słodka - Cichutko się zaśmiała Yrgele.
Klara zastanawiała się przez chwilę czy to dobrze, że jest słodka czy źle? Może demonica lubiła bardziej ostre jazdy niż słodkie pieszczoty. Szybko jednak doszła do wniosku, że dziś jest jej dobrze z byciem słodką. Właśnie na to miała nastrój, leniwe pieszczoty, spokój i słodkość, niech więc jej będzie.
- Co cię tak bawi? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Podobasz mi się… słodka, kolorowa Klaro… - Pogładziła jej policzek - Czas, by i tobie było dobrze? - Rogata ucałowała figlarnie czubek nosa dziewczyny.
Oj tak, Klara miała na to ochotę, rosnące od jakiegoś czasu napięcie aż prosiło się o znalezienie ujścia. Miło, że tak myślała, zapytała:
- To zależy tylko od ciebie, chcesz by i mi było dobrze? - uśmiechnęła się przy tym.
Yrgele pochwyciła dłonie Klary w swoje dłonie, po czym bardzo delikatnie pchnęła ją w tył. Na brzeg malutkiego bajorka, na kwieciste "łóżko". Przygryzła figlarnie usta, po czym przejechała po nich ledwie co widocznym czubeczkiem języka.
- Jak najlepiej… jak jeszcze nigdy… - Powiedziała czarującym tonem.
Klarze przemknęły przez myśl, jak duże doświadczenie może mieć ktoś, kto ma ponad trzy tysiące lat. Nie była to jednak myśl na której chciała się skupiać i analizować. Uniosła się na łokciach by móc na nią popatrzyć, czekając aż przyjdzie… co po chwili, ku zaskoczeniu Klary, nie było konieczne. Demonica dłonią wykonała lekki gest w górę, a kwiaty na których spoczywała wytatuowana, uniosły nieco jej plecy, by dziewczynie lepiej się leżało. Yrgele się uśmiechnęła, po czym zbliżyła do Klary… pochylając do jej stóp.
Klara była zaskoczona podwójnie. Kwiaty jako oparcie, no cóż po demonicy wiele można przecież było się spodziewać. A po drugie, stopy, dlaczego? Obserwowała ją z nieukrywanym zainteresowaniem.
Rogata spojrzała ostatni raz w twarz Klary, po czym kontakt wzrokowy zniknął, jej dłonie pochwyciły jedną ze stóp. Zbliżyła do niej twarz… i ucałowała. Najpierw od góry, po chwili od boku, leciutko, naprawdę delikatnie nawet kąsnęła. Po chwili przeniosła usta na duży paluszek, ucałowała, potem kolejny, i kolejny, i kolejny, a malutki nawet nagle zassała.
Klara zaśmiała się krótko. I nie, nie chodziło o gilgotki. Po prostu zdała sobie sprawę, że czytająca w myślach Yrgele rozpoczyna długie leniwe pieszczoty. I faktycznie, nikt nigdy nie całował tak jej stóp. Było to przyjemne. Gdy Klara się zaśmiała, zaśmiała się i demonica, powoli przechodząc w górę stopy, na kostkę, całując i liżąc skórę dziewczyny… a na drugiej stopie, a po chwili i nodze, w takim samym tempie, poruszała się dłoń Yrgele, lekko masując i pocierając. Do kolanka, do uda, powoli w górę po nóżkach. Nawet w końcu po nich ocierając własnymi piersiami, gdy tak się po Klarze przesuwała w górę.
Ten moment, kiedy Klara poczuła ocierające się o nią piersi był szczególnie miły. Przymknęła wtedy na moment oczy i odchyliła głowę do tyłu.
Yrgele ominęła jednak w niespodziewanym momencie ustami myszkę Klary, całując i liżąc po bioderku, a potem po pępku, gdzie… nawet na moment wepchnęła czubek języka z figlarnym uśmieszkiem.
Lekka niecierpliwość zagościła w myślach Klary, która mimo to delektowała się uczuciem podniecenia, jakie jej towarzyszyło. Bicie jej serca zdecydowanie przyspieszało. Demonica zaś "wspinała" się po niej wyżej, a usta ruszyły po brzuszku do piersi dziewczyny. Dłonie sunęły po udach, po chwili biodrach, piersi również… była na niej okrakiem.
- Smakujesz wybornie - Mruknęła rogata, pociągając po tym dla efektu nieco dłużej języczkiem po skórze Klary, już bliziutko jej piersi.
- I vice versa - odparła szeptem dziewczyna.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline