Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2021, 02:00   #319
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Stuk. Stuk. Stuk.


Rytmiczne odgłosy odbijały się echem po rozległej jaskini, kiedy Leiko wspinała się po schodach do świątyni. Powoli, ostrożnie. Ze skupieniem, którego przyczyna znajdowała się w jej dłoniach trzymających w troskliwym uścisku miskę wypełnioną po brzegi ramenem. Mała miko miała rację - z zupy unosił się zapach niepodobny żadnej innej potrawie, jaką kiedykolwiek miała okazję spróbować łowczyni. Niechybnie powodem były zioła znalezione w lesie przez pająki. Miała nadzieję, że dzieciątka Sakusei potrafiły odróżnić rośliny jadalne od tych niejadalnych i wręcz trujących. Rozważnie odsuwała od siebie myśli o rodzaju mięsa pływającym w zupie.

Szczęśliwie Płomyczek nie był ani podejrzliwym młodzianem, ani w pozycji do narzekania na jedzenie. Tym bardziej, jeśli to jedzenie ofiarowywała mu jego partnerka uzbrojona w urokliwy uśmiech, ne?
Był za to śpiochem.
Bo nadal leżał pod futonem, zakryty aż po czuprynę. I chrapał, co było obecnie balsamem na zmartwione serce łowczyni. Zmarli nie chrapią. Chorzy… nie chrapią tak głośno.

Westchnęła cicho, a wraz z powietrzem umykającym z jej płuc uleciało także trochę nerwów związanych ze stanem Płomyczka.
Odstawiła na bok misę z jedzeniem, po czym zbliżyła się do śpiącego młodziana i zagarniając kimono przysiadła tuż obok niego. Delikatnie gładząc palcami widoczne kosmyki mocno zwichrzonych włosów Kogucika, z całych sił starała się odsuwać od siebie wspomnienie koszmaru, który nawiedził ją w Miyaushiro.

-Ki-ri-su-kun.. - pochyliła się nad nim, aby szept wkradł się do jego snu. Ostatnie czego teraz chciała, to zbudzić go gwałtownie i zmarnować tak cenne chwile odpoczynku.

Młodzian otworzył oczy i spojrzał na łowczynię… uśmiechnął się. Powoli usiadł i w milczeniu przyglądał się Leiko.

- Czy wydarzyło się coś… czego… żałowałbym, że nie pamiętam?- jego wzrok wymownie przesunął się po ciele Maruiken sugerując iż podejrzewał, że spędzili razem mocno zakrapianą i wielce gorącą noc… przez co te ekscytujące chwile wyparowały z jego głowy. Bo pewnie właśnie po takich nocach, wieśniaczki i córki karczmarzy, przynosiły mu posiłek do łoża.

Słysząc jego słowa, a tym bardziej dostrzegając jego spojrzenie, Leiko nagle.. roześmiała się. Jak najbardziej wesoło, nawet jeśli w typowo dla siebie krótki i subtelny sposób. Płomyczek był.. po prostu niemożliwy. Dopiero co stał na krawędzi życia i śmierci, mała miko ledwo go odratowała, jego ciało nadal potrzebowało wiele czasu do zregenerowania sił, a mimo to po obudzeniu myślał tylko o jednym. Kolejny dowód na poprawę jego zdrowia.

-Iye, iye. Nie masz czego żałować, niewiele Cię ominęło, mój partnerze - odparła spoglądając na niego oczami, w których tańczyły iskierki zadowolenia -Jak się czujesz?

- Dobrze… nieco zmęczony jestem
- zamyślił się młodzian macając palcami po swoim chudym żylastym torsie. - Ale poza tym… wkrótce mi to przejdzie. Niech no się posilę. I jeszcze…
Rozejrzał się dookoła pytając - Gdzie są moje jumonji-yari?

Łowczyni zawahała się. Młodzian nie musiał wiedzieć, że będąc w Shimodzie Leiko nawet nie pomyślała o odszukaniu jego broni. W pełni skupiła się znalezieniu i złożeniu w całość własnej parasolki, co już samo w sobie było paskudnym zajęciem. Poszukiwanie jego jūmonji-yari wymagałoby od niej jeszcze dłuższego grzebania wśród trucheł..
-Zostały w Shimodzie, roztrzaskane przez tamtą kreaturę -powiedziała Maruiken -Nie pamiętasz?

- Właściwie… ostatnie co pamiętam, to mój… atak… i ból w piersi… czerwień zalewającą moje spojrzenie. Potem…
- zadumał się i zasmucił wyraźnie.




Zacisnął dłoń na torsie w okolicy serca szepcząc.- Potem ból i krew i czerwień i… wszystko się urywa… jestem w rybackiej sieci, szamotam się zaciągany do grobu. Walczę o oddech… nie oddycham. Ciemność… jakaś dziewczyna z niebieskich płomieni z kilkoma lisimi ogonami wyrastającymi jej zza pleców. Coś śpiewa…
Zaśmiał się wyrywając się z tego ponurego nastroju i dodając. - Musiałem wpaść w jakiś trans bojowy godny wielkich wojowników, bo nie pamiętam jak rozniosłem tego potwora na strzępy.
Lub musiał desperacko nie dopuszczać do siebie myśli o porażce i swojej śmierci.

-Hai. Pomogłeś mi, kiedy moje talenty zawiodły, a na sługach klanu i pozostałych łowcach nie mogłam polegać. Byłeś najodważniejszy z nich wszystkich - kobieta ukryła prawdę za ciepłem swego uśmiechu i uznaniem pobrzmiewającym w jej głosie. Płomyczek zasługiwał na bycie pogromcą Ptaszka, nawet jeśli tylko w swojej głowie.
-Niestety ta bestia mocno Cię zraniła - dodała smutniejąc i opuszczając spojrzenie na jego tors, na miejsce zaledwie wczoraj przeszyte ostrzami jego własnej włóczni - Niewiele brakowało, a życiem przypłaciłbyś swoją odwagę.

- Nie… pamiętam tego. Acz rana musiała nie być aż tak poważna. Czuję się dobrze.
- uderzył pięścią w tors uśmiechając się szeroko.- Nie czuję bólu, tylko trochę zmęczenia. Ale kilka dni odpoczynku i kilka posiłków i ten kłopot rozwiąże.

-Cieszy mnie, że masz w sobie tyle energii
-Leiko kiwnęła głową z podziwem, po trochu dla jego dobrego nastroju i pełni sił pomimo otarcia się o śmierć, lecz przede wszystkim dla niezwykłych zdolności Ayame.
-Jednak mylisz się, Kirisu-kun. Twoja rana była bardzo poważna i cudem jest samo to, że żyjesz. Kreatura przebiła Twoje serce.. - powoli i ostrożnie dobierała słowa, aby w miarę jak najdelikatniejszy sposób przekazać młodzianowi informację o jego stanie. - Jest ono jeszcze słabe i musisz dać mu czas na nabranie sił. Musisz być z nim ostrożny.

- Jak to?
- rzekł zaskoczony Kogucik spoglądając na swoją klatkę piersiową.- Jak to… ostrożny? Przecież… nie bardzo rozumiem. Nie czuję się słaby, trochę zmęczony może… ale nie słaby. Jestem w stanie walczyć.

W chęci pocieszenia Płomyczka, albo przynajmniej w próbie wsparcia go w tej trudnej chwili, kobieta sięgnęła ku niemu ręką i uścisnęła jego dłoń
- Nie widzisz tego ani nie czujesz, ale Twoje serce jest pobliźnione, Kirisu-kun. Są to bardzo świeże blizny i potrzeba miesięcy, aby się w pełni zagoiły. Zbyt duży wysiłek otworzy je z powrotem -zakołysały się kolczyki zdobiące jej uszy, kiedy przechyliła głowę przyglądając się młodzianowi z troską - A nie możesz mieć pewności, że wtedy będziesz miał obok siebie kogoś potrafiącego Cię znów uleczyć, ne?

- Ale… co ja mam… robić? Jestem łowcą oni… nic innego nie umiem.
- przyznał Kogucik zakłopotany wypowiedzią Leiko.

-Jestem pewna, że po powrocie do Miyaushiro zostaniemy hojnie nagrodzeni za te łowy. A samo miasto kryje w sobie tyle sekretów i atrakcji, że nie powinieneś się nudzić -pocieszała go łowczyni. Sama planowała spędzić wiele czasu na poznawaniu stolicy klanu, choć nią akurat nie kierowała potrzeba zabicia nudy.
- A jeśli będziesz dużo odpoczywał i dbał o swoje serce, to może już za miesiąc lub za dwa będziesz mógł ruszyć na łowy -po tych słowach uniosła wysoko jedną brew i szybko dodała już bardziej stanowczym tonem głosu -Oczywiście najpierw na drobne Oni, Kirisu-kun.

- Nie wiem…
- rzekł zamyślonym tonem młodzian. Nieprzekonany, bo przecież nie czuł się ani chory, ani obolały. -A co ty będziesz robiła w mieście?

-Miło byłoby trochę odpocząć po polowaniu w Shimodzie. Należy nam się
-odparła Leiko wbrew swoim prawdziwym planom wobec Miyaushiro. Przyglądała mu się lekko przymrużonymi oczami, w których wyraźnie odbijały się jej wewnętrzne rozterki. Mogło się to wydawać nieco.. nieczułe, ale w duchu zaczęła się zastanawiać, czy mała miko przypadkiem nie przedobrzyła z leczeniem Płomienia. Osłabiony i obolały prędzej uwierzyłby jej słowom. Blizna też byłaby pomocna.

-Kirisu-kun, możesz sprawdzić prawdziwość moich słów, jednak jeśli mówię prawdę, to taka próba źle się dla Ciebie skończy -najwyraźniej sama myśl, że Płomyczek mógłby jej nie ufać, przyprawiła kobietę o przymarszczenie zwykle gładkiego czoła -Czy naprawdę sądzisz, że mam powody do okłamywania Cię, mój partnerze?

- Iye.
- pokręcił głową młodzian dodając zawadiacko po chwili. - Po prostu nie czuję się słaby. Może ten, który mnie uzdrawiał przesadził z obawami. Przecież ty wiesz lepiej, znasz mnie lepiej. Niełatwo mnie pokonać. Szybko dochodzę do siebie. Wiesz o tym, ne?
Po czym spytał zmieniając temat. - Dołączysz do mnie w tym odpoczywaniu w stolicy klanu? Samemu byłoby mi nudno.

Dla odmiany twarz łowczyni rozjaśnił jeden z jej bardzo urokliwych, bardzo wyćwiczonych uśmiechów.
-Oczywiście. Przynajmniej tak długo, aż nie wezwą mnie kolejne obowiązki. Nikt jeszcze nie wie co dalej planuje klan.. -dłonią delikatnie przetarła swoje czoło, jak gdyby samo to miało wygładzić uwidaczniające się na nim nerwy - Ale obiecaj mi Kirisu-kun, że nie będziesz zbyt.. intensywnie sprawdzał swojego zdrowia. Z wielu polowań wyszedłeś cało, zapewne niejedna rana się na Tobie łatwo zagoiła.. ale czy kiedykolwiek wcześniej bestia raniła Twe serce?

- Iye.
- przyznał zakłopotany Płomień. - A co? Co się stało? Wygraliśmy? Wypełniliśmy misję? Nie pamiętam.. ostatnich godzin? Dni? Jedynie ciemność.

-Ciężko powiedzieć. Kekkai zawiodły, wielu łowców i bushi zginęło pod naporem armii demonów zalewającej Shimodę. To była bardzo trudna noc
-odparła Leiko sięgając za siebie i ostrożnie ujmując w dłonie misę ciężką od tłustej, parującej zawartości - Mnisi ze swoją eskortą w pośpiechu wyruszyli w drogę powrotną do Miyaushiro, więc nawet nie było okazji zapytać ich o powodzenie rytuału. Ale nie sądzę, aby ich tajemnicze obrzędy były naszym zmartwieniem.
Zabawne to były słowa płynące akurat z ust kobiety odpowiedzialnej za obrócenie tutejszych planów klanu w ruinę. Wyciągnęła misę ku młodzianowi i zamruczała zachęcająco. -Jedz, Kirisu-kun. Szybciej nabierzesz sił.
„I słodko zaśniesz na czas podróży” - dodała sobie w myślach.

Dziwnym było zobaczyć, jak jej własne pragnienia spełniają się na jej oczach. Bo wkrótce po posiłku Kogucik osunął się na matę, zamknął oczy i od razu zasnął mocno. Łowczyni od razu wyczuła w tym wszystkim truciznę. Oczywiście nie taką, która kończyła życie, a jedynie narkotyczne substancje usypiające umysł i ciało. Pewnie tym także zaprawiony był ów ramen. Czy był to pomysł miko, czy może usługujących im pająków pod przywództwem Sakusei? Tego Leiko nie wiedziała.
Ale sen, choć wywołany narkotykiem, brzmiał zdrowym chrapaniem.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem