Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2021, 18:53   #102
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Kapłan wyrażając swą pogardę poprzez splunięcie Samwise'owi pod nogi nie wywołał w tym młodym mężczyźnie żadnej wyraźnej reakcji. Bard odszedł pozostawiając go związanym i oddając pole Ismarkowi, który zajął się luzowaniem węzłów.

Przechodząc obok siostry zakonnej, bard przytaknął twierdząco na jej propozycję.
- Obierając ten kierunek, jeszcze nie jeden raz przyjdzie nam się mierzyć z podobnymi kreaturami. Być może ta woda święcona kiedyś ocali któregoś z nas.

Samwise zdawał się na tym zakończyć interakcję z Ritą, lecz przystanął w pół kroku.
- Byłem pogrążony w swoich rozmyślaniach, lecz nie umknęła mi całkowicie wymiana zdań, jaka miała tu miejsce. Daleki jestem od próby zmiany zdania którejkolwiek ze stron. Wiem, że często to niemożliwe. Dwa lata temu wyruszyłem na misję z pewnym paladynem nie mniej gorliwie oddanego swym przekonaniom co Ty, Rito. Wiedziony swą pewnością i wiarą stanął naprzeciw wielu przeciwników zdradzając naszą pozycję i ściągając śmierć na część grupy podobnej nam. Tak przynajmniej wtedy myślałem. Przeklinałem go wtedy, lecz teraz wiem, że była w tym i moja wina. Nie wziąłem pod uwagę jego oddania sprawie, nie zdołałem obmyśleć planu na taką ewentualność.

Bard spojrzał w zimne oczy świętej wojowniczki. W jego zielonym spojrzeniu panował całkowity spokój. Nie uciekał wzrokiem, jak czyniła to duża część ludzi w obliczu kogoś o takiej sile charakteru.
- W dogodnej chwili chcę wysłuchać o twojej misji wszystkiego. Chcę wiedzieć kiedy ruszysz do boju, choćby nie było szans na zwycięstwo, chcę poznać twoje granice tolerancji dla prób zyskania wiedzy. Chcę wiedzieć w jakich sprawach można na tobie bezgranicznie polegać, a w których nigdy nie zyskam twojej aprobaty. Minęły dwie wiosny odkąd byłem w sytuacji takiej jak ta, lecz tym razem nie chcę popełnić tych samych błędów.

Samwise obrócił się ku kapłanowi poranka, który właśnie złorzeczył im wszystkim.
- A co do niego... - skinął w jego stronę. - Dopięłaś swego. Jedną noga jest już w grobie.


Zwyczaj chowania ciała w ziemi zawsze był dla Samwise'a w pewnym sensie wstrętny. Idea zakopywania zwłok umieszczonych w ciasnych pudełkach na pożarcie robactwu była daleka od zwyczajów jego i jego rodziny.
- Jeśli przyjdzie mi umrzeć w tej krainie, nie pozwól by chowano mnie w ten sposób. - szepnął do Jane, kiedy wygłaszana była przemowa pożegnalna. Zdawało się, że mówił to z pełną powagą, lecz jego oblicze wypogodziło się nieco wraz z napływem pewnej myśli - ...spalcie, spławcie rzeką, odetnijcie uszy, bylebym nie musiał tego słuchać. - drobny uśmiech zastygł na jego twarzy, zdawało mu się bowiem że coś spostrzegł wśród mgieł. Zignorował to jednak.

Czy spostrzegł wtedy coś na prawdę, czy tylko mu się zdawało nie sposób było orzec, lecz kiedy trumna spoczęła w mogile, a Couryn i Algernon zabrali się za jej zakopywanie, znów odnotował jakiś ruch. Tym razem wszyscy dostrzegli sylwetkę pochyloną w... modlitwie?

Słowa wampira skłaniały do refleksji, wiele pytań cisnęło się na usta, lecz najpewniej na każde zadane pytanie otrzymaliby jedynie ułudę odpowiedzi.
Usta Samwise'a pozostały zaciśnięte, aż wampir pozostawił ich, aż rozległo się uderzenie świątynnego dzwonu.
- Druga noga dołączyła do pierwszej...

Bard odszedł z powrotem do świątyni. Nie śpieszył się jednak.

Samwise wraca do świątyni sprawdzić czy ojciec Danovich się powiesił. Jeśli tak, przeszukuje świątynie, chcąc znaleźć jakiekolwiek jego zapiski. Jak znajdzie coś ze srebra też nie pogardzi.

 
Rewik jest offline