Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2021, 20:06   #335
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; port; willa państwa van Zee; Pirora
Czas: 2519.02.05; Bezahltag (5/8); Zmierzch


Od Morskiej bryzy Pirora wzięła kolejną dorożkę i udała się prosto do Posiadłości państwa van Zee. Jak zwykle powitał ją ich lokaj. Sama Pirora miałą nadzieje, że była wcześniej niż inne koleżanki.

Przy końcówce dnia znów się rozpadało. Grubymi, gęstymi płatkami sniegu. Ale przynanjmniej nie wiało to w pewnym sensie można było uznać to za całkiem malowniczą scenerię. Gdy te delikatne płatki spadały leniwie na ziemie jak pierze z rozerwanej pierzyny. Nie zmieniło to jednak adresu państwa van Zee. Dalej stał tam gdzie tydzień temu. Brama i podjazd były odśnieżone więc jechało się swobodnie. Jak dorożka zatrzymała się któryś ze służacych wyszedł jej na spotkanie i otworzył drzwi oferując swoją pomocną dłoń przy schodzeniu na udeptany śnieg. Potem były omiecione ze śniegu schody i główne wejście rezydencji. A za nimi jak zwykle majordomus co wyglądał jakby tu stał na stałe.

- Dobry wieczór panno van Dyke. Proszę za mną. - powiedział suchym, oficjalnym tonem i podążył w kierunku salonu. W tym samym miejscu gdzie poprzednio się spotykały damy z towarzystwa.

- Proszę zaczekać, panienka van Zee zaraz przyjdzie. - oznajmił tym samym sztywnym tonem gotów zostawić gościa w tym salonie. Wszystko już było przygotowane na przybycie gości. Na stole stały kielichy i przekąski oraz puste jeszcze talerze. W kominku palił się wesoły ogień a fotele czekały na swoich użytkowników.

- Dziękuję wielce. Mój ochroniarz James może przybyć później by mnie eskortować ze spotkania. - Powiedziała uprzejmie i z uśmiechem do służącego. Wcześniej oddała mu płaszcz. W salonie blondynka podeszła do palącego się kominka i poczęła ogrzewać zmarznięte dłonie i rozglądać się po salonie ostatnio kiedy tutaj była to tylko pobieżnie się rozejrzała.
Nie trwało długo zanim odgłos zbliżających się kroków rozległ dobiegł jej uszu.

- Wybacz Piroro, że czekałaś tak długo. Znów się nie mogłam zdecydować co na siebie włożyć. - drzwi otworzyła sama gospodyni spotkania. Była ubrana w błękity i żółcie. Zwłaszcza ta jaśniejsza barwa mocno kontrastowała z jej ciemną karnacją skóry i prawie czarnymi włosami spiętymi w ozdobny kok z tyłu głowy. I modne ostatnio pejsy.

- No mam nadzieję, że nie będę pośmiewiskiem i gdzieś mi szminka czy puder nie zostały. - spojrzała na swoją sylwetkę jakby oderwała się właśnie od toalety i szykowania się na ten wieczór. Ale to raczej było towarzyskie gadanie bo wyglądała nienagannie.

- No ale dosyć o mnie. Cieszę się, że postanowiłaś do nas wrócić. Zawsze chętnie witamy tak utalentowane osoby. Zwłaszcza z tak daleka. - gospodyni podeszła do swojego gościa witając się z nią całkiem życzliwie jak na taką wielką panią jaką przecież była.

- Ach nie przejmuj się dałaś mi na tyle czasu bym mogła się ogrzać i przestać się trząść jak osika. - Odpowiedziała trochę bardziej przyjacielsko blondynka nie przejmując się już aż tak etykieta. - Ale przyznaję się od razu że nie mam nic własnego ale inny tomik poezji wzięłam dla małej odmiany. Ostatnio spędzam więcej czasu na malowaniu obrazów, przygotowuje się do wystawy. A lepiej mieć więcej niż jeden. Mam nadzieje że Naji dziś przyjdzie bo nie chce wystawiać się sama lepiej w grupie a ona zna najwięcej artystów w mieście. - Pirora przejęła stery rozmowy i postanowiła się pochwalić swoimi udanymi podbojami miasta. - Ach i znalazłam dla siebie kamienice! Na Ulicy Bursztynowej siedemnaście, niedługo idę z prawnikiem na druga wycenę. Mam zamiar trochę ponegocjować jej cenę ale zobaczę jak wyjdzie. A ty co tam działo się od Festag w życiu Kamili van Zee?

- Ojej jakie dobre wiesci! Ciesze się twoim szczęściem. - powiedziała Kamila trochę chyba zaskoczona tym wszystkim. Zastanawiała się co dalej zrobić i powiedzieć. W końcu machnęła dłonią.

- Oh, nie musisz na każde spotkanie przychodzić z tomikiem. Chyba, że chcesz coś nam zadeklamować to bardzo chętnie. Miałabym wyrzuty sumienia gdybyś na te spotkania musiała pozbyć się całej swojej biblioteczki. I pozwól mi się zrewanżować. Na co byś miała ochotę? Jakie tematy lubisz? - zapytała wskazując na regały pełne książek jakie niedawno przeglądała czekająca blondynka. Było tam całkiem ciekawy zbiorek. Widocznie nie od wczoraj ktoś tu kolekcjonował książki. Trochę romansów, trochę poezji, opowieści rycerskich i ładnie wydawanych książek kulinarnych w których było porady dla dobrej i zorganizowanej pani domu a nie tylko same przepisy. Było więc z czego wybierać.

- I malujesz coś? No mnie też czasem się zdarza moczyć pędzel. Ale niestety chyba brak mi weny i talentu. Żadna ze mnie artystka. Chciałabym tak malować jak Naji umie pisać poezję. A ona nie wiem czy dzisiaj będzie. Z nią to nigdy nic nie wiadomo. Czasem jest a czasem nie. Ale zwykle jest. W końcu może się tu najeść i ogrzać za darmo. - Kamila szybko przeskakiwała z tematu na temat jakby jedno skojarzenie wywoływało kolejne.

- A. I ekspert oglądał te nasze budynki na teatr. Rozmawiał z Madeleine wczoraj chyba. Ale wysłała mi tylko krótki liścik. Dzisiaj jak przyjedzie to powinna już coś wiedzieć więcej. - jakby w ostatniej chwili przypomniała sobie o ostatniej sprawie jaką chciała podzielić się z nową członkinią ich kółka.

- Och to wspaniale, Versana na pewno się ucieszy że coś tam się rusza w temacie teatru. - Pirora powiedziała ucieszona z lekka ekscytacją. - Tak maluje dzisiaj skończyłam syrenę i szukam szczurołapa który mi złowi sowę albo jastrzębia. Musi być żywy jak już go namaluje to go wypuszczę z powrotem na w dzicz ale ptaki drapieżne zawsze są ciekawym tematem do obrazów. Mają sobie jakąś taką szlachetność której niejeden by pozazdrościł. - Pirora mówiąc i prawie że tanecznym krokiem przesunęła się do biblioteczki. Przejrzała uważnie tytuły po czym ostentacyjnie zakryła oczy a jej ręka losowo przesunęła się po tomikach książek by zatrzymać się na jednym. Blondynka spojrzała na swoją przypadkową zdobycz zastanawiając się czy Wielki Architekt wtrącił się w jej życie ostatnio.

- Oh… Ale ci się trafiło… - powiedziała gospodyni nieco zaskoczonym i zmieszanym tonem. Już gdy Pirora brała coś w dłoń wyczuła, że to nie jest opasłe tomiszcze. Raczej coś cienkiego i giętkiego z niezbyt wielką ilością stron. A gdy otworzyła oczy ujrzała, że trzyma w dłoniach coś pokroju brulionu. Na okładce była chyba naga kobieta o powabnych kształtach. Jednak jej długie włosy okrywały jej intymne części atrakcyjnej anatomii. Kobieta stała przodem do czytelnika i trzymała uniesione nad głową ręce. I wyglądało jakby próbowała przegonić jakieś wodne półrybie istoty o ewidentnie kobiecych atrybutach. Tytuł głosił, że jest to “Talima i syreny”. Wyglądało to wszystko na jakąś prawie broszurkową wydanie. Na jednej stronie był tekst w dwóch kolumnach co dziwne nie było. Jednak na drugiej stronie były ilustracje co zajmowało całkiem sporą część zeszyciku. Obrazki nie były najwyższych lotów, dość schematyczne ale nawet pobieżne kartkowanie pozwalało się domyśleć, że główną bohaterką tego dziełka jest owa Talima co była świętą, Dziką Kobietą. Ale o takich kształtach co wydawały się modelowym ideałem kobiecego piękna.

- Nawet nie pamiętam skąd to się tu wzięło. - przyznała Kamila nieco z zażenowaniem. Bo utwór raczej nie wyglądał na dzieło poważnej czy pięknej literatury. Raczej na coś lekkiego i szybkiego co można przeczytać w jedno południe czy wieczór a niewielkie rozmiary ułatwiały wrzucenie to gdziekolwiek.

- A ten ptak mówisz? No jakbyś chciała charta to my mamy harty. Ale jastrzębi nie. Chociaż van Hansenowie mają jakieś ptaki. Sokoły albo jastrzębie. Nie jestem pewna. Ale na pewno jakieś ptaki do polowań. Zresztą Froya to chyba ma całe wyposażenie do polowań. Dziewczyny przyjdą to popytamy. Ja się nie bardzo interesuje polowaniami to nie wiem kto co ma. O Froyi pamiętam bo Madi kiedyś coś o tym mówiła. - panna van Zee szybko wróciła do pozostałych omawianych spraw jakby nie bardzo chciała zajmować się znalezionym przez gościa zeszyciku z obrazkami.

- I skończyłaś malować syrenę? Obraz? No, no to zawsze coś. Jakby ci nie przeszkadzało to chętnie bym rzuciła okiem. Jestem strasznie ciekawa jak ci wyszło. - malarka wydawała się w naturalny sposób zainteresowana dziełami drugiej malarki i raźno uderzyła także w ten temat.

- Czytałaś? - Zapytała Kamilę z uśmiechem przekory, niemniej zabrała tomik. - wylosowałam i biorę osobiście uważam, że tematy wodnych kobiet za mną krążą. Oddam pewnie za tydzień jak przeczytam. Chyba że będzie okazja spotkać się wcześniej. Ptakiem się nie przejmuje moja służba ma mi kogoś znaleźć do tego. I nadal mam modelki i rzeczy które mogę się w tym czasie zacząć. - Malarka odeszła od biblioteczki i podeszła zajmując jeden z foteli i kładąc obok niego jej torbę.

- Froya van Hanssen? Pierwsze słyszę. - malarka powiedziała to w takim tonie jakby w pierwszej chwili uznała że jest to jakaś niezbyt znana osoba - ale z drugiej strony nie poznałam jeszcze wszystkich osób w mieście. Choć Versana ostatnio była na jakimś polowaniu ale nie pytalam z kim. -

- Jak chcesz odwiedzić mnie w “Pełnych żaglach” to możesz zobaczyć go nawet jutro albo poczekasz aż będzie ich więcej i zorganizujemy wernisaż. - Pirora nie bała się pokazywać swoich ukończonych prac. Niemniej sama dopytała Kamili o jej pracę i co co Ona uważa że jest problemem w jej pracach. - Wspomniałaś że też malujesz ale masz watpliwości co do swoich prac. Mogę zapytać dlaczego tak uważasz? Myślisz że brak ci techniki a może tematyka jaką wybierasz jest… nieodpowiednia albo nudna? .

- Oh… To trochę trudne do wyjaśnienia… Chyba nie mam do tego talentu tak jak mi się to wydawało… - Kamila odpowiedziała nieco zmieszanym tonem. Uciekła wzrokiem gdzieś w stronę bezpiecznego ognia buzującego w kominku.

- A mówisz, że mogłabym obejrzeć twoją syrenkę? No to bardzo chętnie bym obejrzała. Dawno nie widziałam nowego obrazu. Zwłaszcza takiego co namalował ktoś z moich znajomych. To kiedy by ci pasowała taka wizyta? Ja bym chyba w Festag mogła po mszy. No albo jeszcze w Wellentag w południe. Ale nie chciałabym ci się narzucać. - powiedziała szlachcianka do swojego gościa. Wydawała się, żywi zainteresowana dziełem innej malarki i chętna aby je zobaczyć.

- I nie słyszałaś o Froyi van Hansen? O van Hansenach? “Tych” van Hansenach? - brew na koniec uniosła się do góry jakby trudno jej było uwierzyć, że ktoś w mieście mógł nie słyszeć o przedstawicielach rodu o jakim rozmawiały. Ale nie drążyła tematu.

- Zapewne jakbyś była młodzieńcem z dobrego domu to Froya na pewno by ci się spodobała. To najlepsza i najdroższa panna do zamążpójścia w naszym mieście. Tylko ma takie dziwne męskie hobby. Polowania, wyścigi, pojedynki, konna jazda, szermierka… Dobrze, że chociaż bale i tańczyć lubi to można ją tam spotkać. - Kamila śmiało wprowadziła Pirorę kim jest przedstawicielka owego rodu van Hansenów i jakoś mówiła bez niechęci wobec nieobecnej szlachcianki.

- Mhmm… albo malujesz technikami jakie nie dokonca ci podchodzą ale używasz je bo taki jest kanon. Wiele osób tak ma zanim znalazły swój styl. Malujesz na płótnie prawda? Pewnie nie większe obrazy o rozmiarach portretów? Probowalaś kiedys rozwodniona farbą malowac na papierze? Albo przejść na rozmiar mały? Albo na deskach? - malarka zaczęła dopytywać Kamilę o to jak ona maluje i jak to robiła do tej pory. Podawała rożne metody i techniki niektóre takie o jakich Kamila zapewne nie słyszała. - Ja nie umiem malować na deskach. Jakoś mi to nie podchodzi, nie lubię nie podoba misie to i pewnie nigdy nie będę tego robić. Ale znam podstawy i pewnie jakbym musiała to coś przeciętnego bym mogla namalować, niemniej jakbym musiała tak malowac przez cały czas to bym chyba zaczęła nie lubić tej formy sztuki. - A jak chcesz najlepszej krytyki to powinnas je wystawić w galerii i zobaczyć czy ktoś je kupi. Jak tak znaczy że są wystarczająco dobre dla kogoś. Można wystawiać pod pseudonimem jak ktoś się boi o reputację.

- Nadal nic mi nie mówi to nazwisko ale może kiedyś ją spotkam. A ile ona już jest na tym wydaniu? Bo jak więcej niż 2 lata to chyba jednak taką dobrą partią nie jest skoro nadal nikt nie zmienił jej statusu. - Malarka dopytała o TĘ Froye van Hanssen, przy okazji pozwalając sobie na uwagę która mogła zacząć podawać w wątpliwość ‘wspaniałość’ van Hanssen jako partii. - A tak męskie hobby, to się nie dziwię mężczyźnie rzadko lubią kiedy ich małżonka jest bardziej męska od nich. Niemniej dobre wyścigi i polowania nie są tylko dla mężczyzn, w Averlandzie mamy wyścigi dorożek i startują w nich wszyscy i kobiety i mężczyźni, kobiety wygrywają częściej bo ich pojazdy są zazwyczaj lżejsze i bardziej zwrotne niż te używane przez mężczyzn. Startowała parę razy ale nigdy nie wygrałam, ale sama forma jest przyjemna. Podobnie jak polowania, choć to zależy jaka forma, ja wole gonitwy za lisem bo właściwie nikt nie każę ci właściwie polować na lisa jest to bardziej zabawa w chowanego po lesie i można po prostu się przejechać z kimś po lesie. Podczas gdy bardziej ambitni będa szukać ‘lisa’ czyli tego jeźdźca który ma lisią kitę która należy mu zabrać. - Pirora wyszła na trochę wylewna ale z drugiej strony Kamila i inni na pewno byliby ciekawi zabaw z innych księstw.

- Ciekawie brzmi z tym polowaniem na lisa. - gospodyni wydawała się zaciekawiona tym rodzajem zabawy o jakiej powiedziała jej nowa koleżanka z południa.

- A Froyi myślę, że nie, niczego jej nie brakuje. Jak ją kiedyś poznasz to powinnaś się sama przekonać. To raczej kwestia wysokich standardów van Hansenów. Trudno znaleźć kawalera który by im sprostał. A okiełznać Froyę jest jeszcze trudniej. Na zwykłych bawidamków nie zwraca najmniejszej uwagi. - pokręciła swoją czarnowłosą głową na znak, że mogła Pirora nieco opatrznie zinterpetować jej słowa o drugiej szlachciance.

- A z malowaniem tak, maluję na płótnie. Na papierze najwyżej jakieś szkice próbne. O malowaniu na drewnie słyszałam. Nawet widziałam ikony, niektóre są bardzo piękne. Ale jakoś nie mam do tego przekonania. Wolę płótno. Raczej malowałam do tej pory martwą naturę. Wiesz, różne kompozycje na stole czy podłodze. Trochę też pejzaży. A ostatnio próbowałam sił w portretach. Ale chyba słabo mi wychodzą. To trudnę malować żywych ludzi aby byli podobni do samych siebie. Łatwiej już jakieś małe sylwetki w pejzażu bo to parę maźnięć pędzlem i ludzik na obrazku gotowy. A przy portretach no to już całkiem inna bajka. - wyznała malarce i brzmiało to jakby pierwsze szlify w tej sztuce gospodyni już miała dość dawno za sobą. A samo portretowanie ludzi było niejako osobną dziedziną tej sztuki. Za trudniejsze uchodziły sceny batalistyczne wedle nowej szkoły malowania. Gdzie trzeba było ująć dynamikę i wiele sylwetek z mnóstwem detali. To wymagało mnóstwo pracy i precyzji.

- Jak ją poznam to ocenie, albo i nie. Choć faktycznie jeśli jej zainteresowania są tak odległe to może powinnam zacząć pytać kiedy można się spodziewać jakiegoś balu towarzyskiego. - Pirora trochę plotkowała a trochę wyciągała z Kamili informacje a wszystko pod przykryciem luźnej rozmowy.

- Aaaa czyli dopiero zaczynasz te portrety i bardziej złożone ludzkie istoty. To myśle, że nie powinnaś jeszcze skreślać tego. Sama lubię malować stare osoby. Pamiętanie o każdej zmarszcze która ma własne odcienie i światło zmienia się na takiej skórze, dobre ćwiczenie. - Malarka dodała swoje trzy grosze do tematu. - Nie wiem czy Versana już komuś podarowała obraz “Polowanie” ale myślę że jak jeszcze nikomu go nie sprzedała to powinnaś też ją odwiedzić i zobaczyć. Starych osób tam nie ma ale jest parę bardziej detalicznych postaci.

- No tym bardziej chętnie obejrzę twoje obrazy. W naszym towarzystwie niestety większość koncentruje się na prozie i poezji. No i zawsze mamy Nije. Ale w przypadku malarstwa to raczej nie ma za bardzo kogo. Dlatego tak się cieszę, że też malujesz. To bardzo przyjemnie porozmawiać z kimś kto dzieli i rozumię tą pasję. - Kamila powiedziała to bardzo serdecznie i wydawało się, że Pirora wkupiła się w jej względy zdradzając podobne zamiłowania do sztuki.

- To na kiedy możemy się umówić na tą syrenkę? Może być Festag po mszy? Południe, popołudnie? - zaproponowała spotkanie aby obejrzeć obraz drugiej malarki.

- Festag po mszy będzie dobry, jak chcesz będziesz mogła zostać to może namalujemy coś razem i pokażę ci technikę rozwodnionej farby na papierze. - Pirora uśmiechnęła się do swojej gospodyni i sięgnęła po przekąskę.

- I nadal czekam aż opowiesz co ciekawego u ciebie się działo od naszego spotkania po mszy. Ach ja tego dnia byłam jeszcze w tej waszej cukierni. Oficer Keller mi ją pokazał bardzo miłe miejsce. - Pirora zachęciła szlachciankę i wspomniała sama o swoim towarzyszu

- Ah tak, ten przystojny amant co z nim byłaś w świątyni. - Kamila rozpromieniła się słysząc takie wieści. Pokiwała głową, że pamięta partnera swojego gościa na ostatniej mszy i widocznie wywarł on na niej dobre wrażenie.

- I zabrał cię do cukierni? No, no, to ciekawe jaki był ciąg dalszy tej historii. - roześmiała się wesoło zdradzając, że jest tego ciekawa.

- A na Festag po mszy możemy się umówić. Zabierzesz się z nami to pojedziemy do ciebie. Jestem bardzo ciekawa tej syrenki i tego jak malujesz. - oznajmiła ucieszona na takie malarskie spotkanie ze sztuką. Drzwi otworzyły się i wszedł jeden z lokajów. Gospodyni spojrzała na niego pytająco.

- Przybyła pani Madeleine von Richter. - oświadczył suchym, oficjalnym tonem jaki pozwalał jednak na zachowanie uprzejmej neutralności.

- Zaproś tu ją do nas. - poleciła Kamila, lokaj skinął głową i zamknął za sobą drzwi. - No to dziewczęta zaczynają się zjeżdżać. - ucieszyła się szlachcianka spoglądając na stojący w salonie zegar. Była taka pora, że faktycznie już należało się spodziewać przybycia kolejnych zaproszonych gości.

- Ciąg dalszy był taki że zaprosił mnie na wieczór taneczny do Pełnych kufli. Poprosiłam Rose de la Vege by robiła za moją przyzwoitkę. Bawiłyśmy się przednio. Pierwszy raz jadłam owoce morza. Chwilowo najbardziej mi smakują ostrygi ale nadal poznaje nowe potrawy. - Pirora opowiadała dalej pomijając fakt że zostały z Rose na noc w pokoju kawalera.

- Miło cię znowu widzieć Madeleine - Pirora przywitała się otwarcie z kolejną szlachcianką.

- Witaj Piroro. - przywitała się brunetka jaka weszła do biblioteki. Elegancko objęła gospodynię i samą Pirorę w geście przywitania po czym zajęła jedno z wolnych miejsc przy niskim stole.

- Madeleine, wiesz, że Pirora zna się z kapitan de la Vega? - Kamila zdradzała jawne zafascynowanie panią kapitan i wydawało się, że to był ważny punkt jaki wychwyciła z relacji blondynki.

- Ah tak. Ta twoja słabość do tej kapitan. - Madeleine machnęła dłonią uśmiechając się z pobłażaniem jakby młodsza siostra znów powiedziała coś dziecinnego.

- No co? Ona jest wspaniała! Jest odważna, piękna, dzielna i pływa po tylu krainach i ma wiele przygód! Jak postać z jakiejś powieści. Miałam przyjemność ją poznać osobiście i naprawdę to było bardzo przyjemn spotkanie. - panna van Zee nie omieszkała jednak bronić swoich poglądów i zdradzała entuzjazm dla owej wyjątkowej pani kapitan.

- No nie powiedziałabym że ją znam, po prostu mieszkamy w tej samej tawernie i dobrze się z nią rozmawia ale jakby mnie ktoś zapytał o jakieś szczegóły z jej życia nie miałabym nic powiedzieć. - Pirora trochę przygasiła te chwały apropo jej znajomości z Rose. - Jednak Madeline może u ciebie się coś ciekawego dzieje?

- Oh, tak wczoraj byłam u Froyi. Bardzo przyjemna wizyta. Jak zawsze u niej zresztą. Opowiadała mi o polowaniu w jakim ostatnio brała udział. Notabene zorganizowaną przez twoją kuzynke Versanę, Piroro. - Madeleine bardzo chętnie odpowiedziała na to pytanie. Skinęła blondynce swoją kasztanową głową dając znać, że chodzi właśnie o jej kuzynkę co też bywała tutaj na salonach.

- Froya uznała polowanie za udane i bardzo jej się podobało. Zwłaszcza ta wojowniczka z północy jaką miała okazję wreszcie poznać i porozmawiać osobiście. Była nią wręcz zachwycona. Bodajże wybierają się ponownie na jakieś kolejne polowanie. Nie bardzo się tym interesowałam bo mnie polowania w ogóle nie obchodzą. - zdradziła pani von Richter streszczajac swoją ostatnią wizytę u swojej znamienitej znajomej.

- A właśnie Madeleine, nie wiesz czy Froya ma może jakeś sokoły czy inne ptaki do polowań? - zapytała ciemnoskóra gospodyni widząc, że koleżanka na razie zrobiła przerwę aby zwilżyć gardło winem.

- Tak ma coś takiego. Sokoły albo jastrzębie. Czasem z nimi poluje. Ale mówię, że mnie to nie interesuje to nie bardzo zwracałam na to uwagę. A czemu pytasz? - Madeleine zmrużyła oczy i dało się wyczuć, że polowania nie są jej hobby i nie wiele ją obchodzą także związane z nimi tematy pokrewne.

- Pirora szuka sobie takiego pierzastego modela do kolejnego obrazu. - Kamila wskazała na siedzącą obok blondynkę. Brunetka też na nią spojrzała z zastanowieniem.

- Ah tak? - zapytała raczej retorycznie. - No nie wiem. To nie moje ptaki tylko Froyi. Ale mogę ją zapytać o to jeśli chcesz jak będę się z nią widzieć następnym razem. - zaoferowała się pani von Richter patrząc pytająco na blondynkę.

- Ach tak Versana wspominała o jakimś polowaniu ale nie mówiła z kim się wybrała. - blondynka uznała wypowiedź szlachcianki ale nie rozszerzała tematu - Także nie wiem nic o żadnej wojowniczce z północy. Ostatnio załatwiam sprawy związane z kupnem kamienicy na Bursztynowej więc trochę mnie to pochłonęło. A co do ptaków powiedziałam mojej służącej która pochodzi z miasta żeby poszukała jakiegoś szczurołapa który umie schwytać jakiegoś dzikiego puchacza albo sowę. Potrzebuje żywego bo chce go namalować. Ogólnie chce zrobić całą serię obrazów i może zorganizować jakiś wernisaż może z aukcją od razu. - malarka zgrabnie wprowadziła Madeline w to co się dzieje w nordlandzkim życiu szlachcianki z Averlandu.

- Twoja kuzynka Versana wspomniała ci, że była na polowaniu ale nie pochwaliła się, że z Froyą van Hansen? - Madeleine aż powtórzyła pytanie sprawdzając czy dobrze zrozumiała odpowiedź nowej koleżanki. Ton jaki przyjęła wyraźnie sugerował, że trudno jej uwierzyć w taką wersję. Ale nie drążyła tematu. - To ciekawe relacje macie między sobą. - uśmiechnęła się półgębkiem.

- A właśnie a ta kamienica co mówiłaś. To gdzie to jest? Bo na Bursztynowej to chyba kilka pustych stoi. - Kamila podpytała szybko pannę van Dyke jakby wolała uniknąć nieprzyjemnych tematów na tym spotkaniu i właśnie to pytanie przyszło jej do głowy.

- No wiesz, nie jestem spowiednikiem żeby mi mówić wszystko jak na spowiedzi. Może uznała że i tak nie będe wiedziała kto to jest. - Pirora odpowiedziała półżartem całkowicie nie przejmując się swoją niewiedzą.

- A kamienica to na Bursztynowej siedemnaście. Wygląda na odpowiednio duża i dobrze oświetlona. Za parę dni idę na oględziny środka i druga wycenę. Potem będę pewnie negocjować cenę i liczę że szybko ją odświeżę i się wprowadze.
Madeleine nie miała miny jakby przekonało ją takie wyjaśnienie ale nie ciągnęła dalej tematu. Zwłaszcza jak gospodyni pociągnęła inny.

- Bursztynowa 17? - Kamila powtórzyła adres mrużąc oczy jakby próbując skojarzyć gdzie to się znajduje. - Kamienica Augustusa? - zapytała niepewna czy dobrze kojarzy wspomniany adres.

- Tak poprzedni właściciel nazywał się August. - Pirora zaklaskała potwierdzając Przypuszczenia Kamili. - Na drugim piętrze są naprawde duże okna w sam raz by zrobić tam pracownię malarską. Reakcje szlachcianek były do przewidzenia ale Pirora odpowiedziała na nie słodką naiwnością i odważnym brakiem w zabobony. Powoli schodziły się kolejne członkinie kółka poetyckiego w pewnym momencie brakowało już tylko Versany i Naji.
 
Obca jest offline