18-06-2021, 23:05
|
#376 |
Kapitan Sci-Fi | Franek tym razem postanowił nie wychodzić na zewnątrz. Po prawdzie nie miałby nic przeciwko rozprostowaniu nóg, ale nie było to warte moknięcia na deszczu. Widząc jednak w lusterku czarny punkt, który niewątpliwie był czarnym samochodem, nieco zmarkotniał.
- Wiesz, może warto mieć na oku naszego profesorka? Wypuszczamy go tak samopas, kto wie co się może zdarzyć? Zwłaszcza, że znowu mamy na ogonie jakiegoś Citroena - Adamski wolał nie zdradzać się ze swoimi wątpliwościami co do osoby naukowca, bo po pierwsze były wyjątkowo nieprawdopodobne, a po drugie nie chciał by nowa szefowa wzięła go za jakiegoś nadgorliwca. - Może skoczysz na stację pod wymówką, że chciałaś coś kupić? Jakąś paczkę papierosów, czy coś. Poszedłbym sam, ale może mu się nie spodobać, że łazi za nim smutny pan, rozumiesz. Co innego piękna kobieta.
Franek odwrócił się i sięgnął po leżący na tylnej kanapie płaszcz. Wyciągnął spod niego szelki z pistoletem. Pistolet włożył w drzwi samochodu, a szelki odłożył z powrotem na miejsce.
- Wolę go mieć przy sobie - oznajmił lekceważącym tonem, wzmacniając przekaz wzruszeniem ramion. |
| |