Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2021, 05:56   #336
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Backertag 02.04; Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; gospoda “Wesołe warkocze”

Na uwagi swoich towarzyszy, jak zorganizować następną walkę, rzekł:

- Z oberżystami nie dogadam się, bo nie znam żadnego - tu Egon zastanowił się jeszcze, czy przypadkiem Tulsa nie zna kogoś. - Może Tulsa zna. Ale nie polegałbym na tym. Kuno dobrze gada, walka powinna być szybka. Ale zaraz za karczmą tego bym nie robił, za dużo oczu. Lepiej w zaułku w dokach albo w dobudówce na Lisiej, tam mało kto zobaczy, a nawet, jak usłyszy, to sprawa będzie trwać za krótko.

Egon tymczasem wpadł na pomysł, żeby później poszukać Strupasa i popytać, czy w kanałach nie znajduje się przypadkiem jakieś miejsce, które można by do tego celu spożytkować - kto wie, być może tam zmieściłoby się więcej ludzi?

- Spróbujemy pojutrze jeszcze raz. Trzeba by zagadać do ludzi w różnych porach, że będzie pojedynek i czy luda chcą zobaczyć. I czy obstawiają. Bez zapowiedzi nikt nie przyjdzie - rzekł. - Co wy na to?

- Po jutrze może być. Trzeba wybrać miejsce. Najlepiej wieczorem albo w przerwę obiadową. Tam gdzie ludzie chodzą, trzymają się w kupie i mają trochę czasu i maniaków przy sobie. W Marktag na Placu Targowym. Jakoś tak. - Hans pokiwał głową na znak, że można pójść tą drogą.

- To musi być na luzie, nic podejrzanego. Żeby nie wyglądało, że zaciągacie ich w jakiś zaułek aby im nie wiadomo co zrobić. Bo wtedy mało kto pójdzie. - Virsika dodała swoje spostrzeżenie na ten temat.

- Plac Targowy może być - Egon przytaknął. - Możemy później pójść, żeby wybrać miejsce przy tym.

“Przy okazji poszukam Strupasa, może wiedzieć coś o opuszczonych miejscach” - pomyślał Egon.*

* * *

Bezahltag 02.05; Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; gospoda “Wesołe warkocze”


- Dobrze, że jesteś. - przywitał się Silny dosiadając się do Egona. Zdjął czapkę i rzucił ją niedbale na stół. - Zbieraj się. Musimy jechać z dostawą do lochów. - oznajmił koledze rozglądając się po głównej izbie. - Ta siksa powinna tam być. Mamy jej wskazać pustą beczkę jaką przywieziemy. No i najlepiej aby strażnicy i reszta nie połapali się, że przywozimy im pustą beczkę. A jak co to rżnij głupa, że pomyłka czy co. - wyjaśnił brodaczowi i spojrzał na niego dając znać, że nie bardzo jest co zwłóczyć.

- Ano, zbieramy się, zbieramy - rzekł Egon, sam ruszając się z miejsca.

- No to zbieramy. - Silny wziął jeszcze na odchodnę parę łyków z butelki stojącej na stole, zgarnął swoją futrzaną czapkę i też ruszył do wyjścia. Pokierował kolegę trochę w bok do czekających tam sani zaprzężonych w niezbyt okazałego konia. Właściwie był to wóz jaki do unieruchomionych kół miał doczepione płozy.

- To chodź, pokażę ci co i jak. - mięśniak władował się na pakę wozu i wyciągnął rękę aby pomóc tam wejść Egonowi. Potem obaj mogli spojrzeć na ładownię. Jakoś nie różniło się to za bardzo od tego co wwozili do kazamat poprzednio. Trochę worków, beczek, jakieś kosze. Standardowa dostawa do nieco większej niż domowa kuchnia.

- Ta jest pusta. - na dowód tego Silny kopnął jedną z większych beczek. Na słuch rzeczywiście musiała być pusta. Chociaż na zewnątrz niczym się nie różniła od pozostałych sąsiadek co stały obok.

- Wjeżdżamy jak zawsze. Ja zostaję przy wozie i zagaduję strażnika. A ty nosisz to wszystko do magazynu. Tak samo jak ostatnio. Tylko musisz dopilnować aby nikt nie dotknął tej beczki bo się zorientuje, że pusta. Tam w środku powinna być ta niebieska latawica. Pokaże ci gdzie masz zostawić tą beczkę. Jak się wyda, że pusta to nic się nie stanie. Ale lepiej aby się nie wydało. - wyjaśnił koledze o co chodzi z tą beczką i czekał czy ten ma jakieś pytania z tej okazji.

- Prosta robota - rzekł Egon, siadając na wóz.

Zapamiętał, żeby, kiedy tylko dojadą do kazamatów, zrobić dobrą robotę z grą aktorską i pustą beczkę dźwigać - a przynajmniej udawać, że się dźwiga - z takim samym wysiłkiem, jak pozostałe.

- Ta pusta beczka niby na co? - zainteresował się. - I na kogo powołać się, jak będą chcieli sprawdzić beczki? Jeśli będzie to kuchcik to nie ma sprawy, ale strażnikowi nie odmówię bez ważnego powodu. Zrobi się raban, jak będzie inaczej.

- Coś wymyśl. Ale bez przepychanek i mordobicia. Bo jak nas wywalą to może nam się skończyć ta droga. - Silny przeszedł pomiędzy ładunkiem na kozła zajmując miejsce obok woźnicy.

- A ta pusta na dzisiaj to po nic. Dlatego jak ją odkryją to nic wielkiego się nie stanie. Ot, pomyłka. Ale lepiej aby nie odkryli. To kto wie? Może uda się przemycić tą ze środka. Dlatego lepiej aby nie zwracać na siebie uwagi i nie robić kłopotów. - wyjaśnił Silny biorąc lejce i ruszając z miejsca.

- Ano właśnie wolałbym dziś bez mordobicia - zgodził się Egon. - Mogę próbować łgać, zobaczymy, jak mi pójdzie. A może! Może nie trzeba będzie w ogóle się tłumaczyć. Zobaczymy.

Jakiś czas później do karczmy wszedł Gaduła. Rozejrzał się za Egonem którego rysopis dostał od szefa a gdy go nie zobaczył podszedł do karczmarza.

- Niejakiego Egona znacie karczmarzu? Mam do niego sprawę to taki całkiem spory chłop - rzucił sporym ogólnikiem ale jeśli karczmarz kojarzy Egona taki opis wystarczy.

- Jak taki z brodą to tak, przychodzi tutaj coś zjeść i wypić. Dzisiaj rano też był. Ale pewnie już poszedł bo teraz coś go nie widzę. - karczmarz rozejrzał się po sali i pokiwał głową na znak, że pewnie mówią o tej samej osobie. Ale takiej której w tej chwili nie ma w lokalu.

- Taka siwa ta bródka? - gaduła się upewnił, że mają na myśli tego samego gościa. - Jak tak to gdyby dało radę przekazać. Był Gaduła czekam na niego w “Czarnej Czapli” do końca dnia. Spytał pytająco na karczmarza i położył srebrną monetę na stół za fatygę.

- No tak, taki trochę szary. Chociaż staro nie wygląda. Dobra, przekażę mu jak przyjdzie. Tylko nie mam pojęcia kiedy przyjdzie. - oberżysta skinął głową na znak, że przyjął słowa Gaduły do wiadomości i obiecał przekazać swojemu nieobecnemu w tej chwili gościowi.

- Dla mnie bez znaczenia. Jak cię dziś nie pokaże to znaczy, że olał sprawę jaką ze mną miał i załatwię to po swojemu. - Gaduła skinął głową i ruszył do wyjścia.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline