Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2021, 13:48   #338
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Bezahltag (5/8); ranek; tawerna “Czarna czapla”; Versana, Vasilij, Kornas

Przemytnik już czekał spijając coś z kufla. Siedział sam. Tutaj jednak nie musiał się nikogo obawiać. Wszyscy go tu znali i szanowali. Każdy wiedział, że z takimi jak on się nie zadziera, bo można wylądować w rynsztoku z kilkoma dodatkowymi otworami. Cichy jednak nie wyglądał na oprycha. Uczesany, wymyty gdzie trzeba w świeżych ubraniach. Przypominał raczej kupca bądź jakiegoś urzędnika aniżeli szefa grupy przestępczej. Pozory jednak i w jego przypadku myliły.

- Siemasz Vas. - zagadała jak to dobrzy znajomi mieli w zwyczaju - Mam nadzieję, że długo nie czekasz. - dobrych manier nie da się pozbyć. Kornas stał już przy szynkwasie zamawiając coś na ząb dla siebie i do przepicia dla wszystkich. Łysol nie przepadał za naradami gdy jego żołądek nie był wypełniony po brzegi.

- Rozmawiamy tu czy idziemy w jakieś bardziej zaciszne miejsce? - wolała spytać. Wszak informacje jakie zamierzała przekazać współkultyście były tajne i poufne.

- Chodzi o Rodzinę. Ojciec prosił żebym ci przekazała co nieco. - dodała aby wskazać jakiej rangi będą to wieści,

- Witaj moja droga. Versano miło cię widzieć. Na zewnątrz marna pogoda. Mój stolik jest oddalony od reszty Kornas może dołączyć do “Oczka” i przypilnować żeby nikt nie przeszkadzał. - wskazał ręką stolik przed swoim. Vasilij siedział w samym rogu za załomem w postaci ściany. Przed jego stolikiem był tylko jeden oddalony a żeby do niego dojść najpierw trzeba było minąć wcześniejszy. Gdy mówiło się odpowiednio cicho nie było słyszeć już przy stoliku ochrony o czym mowa. Osobiście to sprawdzał w przeszłości.

- Tu nam będzie wygodnie wskazał krzesło obok siebie. - upił łyk piwa. - Opowiadaj co tam Ojczulek ci przekazał. - Vasilij siedział wygodnie i czekał na opowieść przyjaciółki.

- Chodzi o wymianę. - przeszła od razu do rzeczy zaraz po tym jak wygodnie rozsiadła się na krześle obok kolegi - Znamy już termin. - to było chyba najważniejsze - I Kornas pójdzie z wami ja zaś wcześniej udam się tam sama na zwiad.

- To dobrze. Kiedy więc? - podpytał o szczegóły. - Będę na miejscu w wyznaczonym terminie. Zgodziłem się być strzelcem na ubezpieczeniu na ochotnika, skoro idziesz na zwiad znajdź mi tam dogodne miejsce. Na ile precyzyjne jest miejsce spotkania? - Vasilij kontynuował rozmowę.

- Konistag wieczorem. Zaś zbiórka pod Adel przypadnie na zmierzch - odparła uspokajając przyjaciela - Szef będzie i tak wysyłał do każdego z was grypsa. - mówiła to o czym wspominał Starszy - Miejsce to ten Zaułek co wcześniej. Jeżeli zaś chodzi o pozycję strzelecką to będę mieć to na uwadzę. Przy wejściu do pustostanu na ścianie pozostawię znak. Jakiś krzyż, koło czy strzałkę. - proste metody były zazwyczaj najskuteczniejsze - Coś jeszcze mieć na oku?

- Co uważasz za stosowne - uśmiechnął się Vasilij - Takie spotkania wśród pustostanów w środku nocy idą bardzo gładko jeśli motywacja i dyscyplina obu stron jest na odpowiednio wysokim poziomie. Jeśli się natomiast srają… otoczenie jest zbyt nieprzewidywalne by cokolwiek planować. Starszy mówił coś jeszcze? - “Cichy” w międzyczasie zaczął popijać dalej piwo.

- Prosił bym zapytała cię o klawiszy i kazamaty. - przeczesywała pamięc by niczego nie pominąć - Ponoć zlecał ci coś do zrobienia. - nie wiedziała nic więcej poza tym co przekazał jej zamaskowany mędrzec.

- Poprosił żebym o nich zapytał. Moje najlepsze źródło nic nie wie poza miejscem gdzie się stołują. Tyle zamierzałem mu przekazać to było zadanie powiedziałbym dodatkowe. Główne cele jakie mi postawił zrealizowałem. Strupas już tam sobie tupta do przyjaciół przez nikogo niezauważony. - “Cichy” dzielił się z Ver większą wiedzą niż powinien ale i ona z reguły była dość wylewna w stosunku do niego. Zawsze się rewanżował.

- Rozumiem. - pokiwała lekko głową uśmiechając się przy tym delikatnie - A zapytałbyś o jeszcze jednego? Buldog. Szef nocnej zmiany. August Apke się nazywa. Na cmentarzu pochowaną ma siostrę. - powiedziała tyle co wiedziała - Gdzie mieszka. Gdzie się bawi i takie tam. Każda informacja będzie mi przydatna.

- A coś już wiemy? Pewnie trzeba było się napocić żeby poznać chociaż imię i nazwisko tajemniczego Buldoga ale masz coś więcej czy to czysta karta? - podpytał Vasilij.

- Szorstki i porywczy cham. - ton Versany był taki jakby mówiła o czymś oczywistym - Lubi wyzywać i besztać dziewczynki. - jej wiedza była szczątkowa - Nie jest pierwszym lepszym strażnikiem więc nieco trudniej go złapać. - posmutniała nieco - W sumie to jeszcze dwóch bym chciała abyś dla mnie wyszukał. Już tłumaczę. - skrzyżowała palce u dłoni opierając łokcie o blat - Jeden, szczuplak z kozią brodą i kolczykiem w uchu. Drugi zaś masywny z dużym bebechem. Robią na rannej zmianie. Kończą koło zmierzchu. Ja akurat będę wtedy na bardzo ważnym spotkaniu. Sprawdź dokąd zmierzają i wyślij wieczorem do mnie info. Może je przynieść, któryś z twoich chłopców chłopców. Nazwa i adres lokalu starczy. To samo info poślij proszę do Aarona. Niech postara się ich upić. Ja z resztą poinformuje go o wszystkim. - czasu było niewiele na głowie zaś sporo. Trzeba było wspomóc się kolegami.

- Jeśli ci nie przeszkadza udział moich chłopców to mi też nie. Wyślę kogo trzeba. - skinął głową nie chcąc na dłużej przerywać koleżance.

- Strupas tupta? - zapytała nieco zdziwiona - Rozumieć mam, że nie ma go w mieście? Ile temu wyruszył?

- Nie wiem czy już poszedł a czy jak poszedł to wrócił. Tuptał przy mnie sprawdził drogę. Nic więcej mnie nie interesowało. Każdy ma swoją rolę. Widziałem go wczoraj nawet dogadałem z nim zlecenie na obserwację wylotu kanałów w porcie przez jego zaprzyjaźnionych żebraków. - Vasilij zaznaczył, że nie wie bo go to nie obchodziło. Strupas miał z nim różne powiązania ale żaden drugiego nie pilnował i nie kontrolował wzajemnych ruchów.

Tak jak z początku wieść o Strupasie zdawała się być pomocna tak teraz nie wnosiła nic nowego do sprawy, którą zainteresowana była wdowa po kupcu.

- No dobra. Sprawdzę więc czy jest czy go nie ma. - wzruszyła ramionami spostrzegając, że Kornas zbliża się z parującym grzańcem. Chwilę później postawił po jednym przed Ver i Cichym kierując następnie swoje ociężałe kroki w stronę stolika, wskazanego wcześniej przez Vasa.

- Ze spraw związanych z wymianą i kazamatami to chyba tyle. - podsumowała zamykając niejako te dwa najważniejsze punkty ich rozmowy. Wino było gorące i mocno przyprawione. Aromat goździków, skórki cytrynowej i cynamonu był tak intensywny, że zapach stęchłych desek podłogowych zdawał się gdzieś zniknąć.

- To teraz ty powiedz. Co z tymi waszymi kanałami. - postanowiła teraz nieco pociągnąć za język przemytnika - Kornas coś wspominał ale wolę zapytaću organizatora o szczegóły? Mata coś? Kiedy widziałeś się z Egonem?

- Z Egonem widziałem się wczoraj. Kanały to na razie kanał. Rozpruwacza tam ani śladu, Strupas zacznie obserwować wyloty kanałów z pomocą żebraków. Może tam wypłynie albo podejmiemy trop po kolejnym zabójstwie na świeżo. Inne opcje wydają się póki co zbyt mało rokujące na sukces by w nie wchodzić. - odpowiedział Vasilij.

Ver pokiwała głową słysząc iż Cichy nie odpuścił tematu poszukiwań tajemniczego napastnika. Miała nadzieję, że informacje, które zamierza mu przekazać rzucą na sprawę nieco inne światło.

- Słyszałeś o nowym pacjencie Sebastiana? - chwyciła ponownie kufel by następnie napić się z niego - Ponoć mu wczoraj zwiał i Egon z Silnym pomagali go złapać. - Ver nie wiedziała kiedy Vasilij i dwa kultystyczne osiłki rozstali się.

- Nie ale to dobrze, że go złapali. Im mniej zamieszania na ulicach tym lepiej nigdy nie wiadomo co by odwalił. - Vasilij odniósł się do sprawy.

Versana pokiwała tylko głową.

- To co do tych kanałów. - wróciła do tematu - Nie wiem czy pomogę. Czy namieszam. Lepiej jednak byś wiedział. - odparła - Zaznaczę jednak iż każdy mówi, że to sprawa przedawniona i nie ma co iść jej tropem. Mnie jednak nie daje spokoju. - ostrzegła z jakimi reakcjami spotkała się wśród ludzi a było ich kilku. Od kanalarzy po karczmarzy.

- Chodzi o sprawę sióstr 3 G. - przełknęła kolejną porcję wina - Dziewczyny porwał niejaki Roland czy Bruno. Różni ludzie różnie mówią. - rzekła nieco zakłopotana - Miał być obiektem drwin ze strony ów siostrzyczek, które prawdopodobnie wpadły mu w oko. Chłopak zaś miał być jakiś niepełnosprytny. Taki osioł i popychadło zarazem. W każdym razie pewnego dnia wszyscy zniknęli. Niektórzy świadkowie zaś twierdzą czy wnioskują, że porwać je miał do kanałów. W to zaś nie dają wiary co poniektórzy kanalarze. Inni zaś twierdzą, że widzieli pod miastem w tych tunelach jakieś ślady krwi. - sporo czasu minęło pomiędzy rozmowami z poszczególnymi “informatorami”. Kultystka starała się jednak skondensować całą zebraną wiedzę i podzielić się nią z kumplem.

- Mam zamiar poprosić Strupasa by powęszył w tej sprawie w okolicach ulicy Bednarskiej, bo tam ponoć mieszkał cały ten fircyk. - kontynuowała - Sama zaś spotkałam się ze ścianą kiedy rozpytywałam o dziewczyny w “Pełnym kufelku”. Tam ponoć pracowały siostrzyczki. - nie mogła pominąć także i tego detalu. To zdecydowanie znacznie ułatwi poszukiwania Cichemu o ile podejmie ten trop.

- A i jeszcze jedno. - rzekła to tak jakby myśl nagle pojawiła się w jej główce - Rany na ofiarach wyglądały jakby zrobiła je bestia. Tak? - pytała raczej retorycznie i nie czekając na odpowiedź kontynuowała - Szpony? Trzy? - teraz już raczej myślała na głos - Nie wydaje ci się dziwnym, że przedłużenie ramienia Trójhaka mogłoby zadać podobne obrażenia. Facet zna kanały co również zapewne ułatwiłoby mu robotę. - zasugerowała luźno mrużąc oczy - Wiesz to tylko moja dywagacja ale to jakieś dziwne. Nie prawda?

- Trójhak nie ma nadludzkiej siły. Żeby mieć nadludzką siłę trzeba być nadludzko wielkim a on nie wygląda. Natomiast sama opowieść jest ciekawa i nie zdziwiłoby mnie jakby ten cały Bruno czy Roland zmutował czy coś. Nie słyszałem, też żeby szpony były akurat trzy. Wydaje mi się, że najskuteczniejszym orężem będzie teraz cierpliwość. Złapanie świeżego tropu w jakieś formie i podążanie nim. Można popytać o dziewczyny, można i o tego cudaka. Tylko to wszystko stare tematy, bardziej ciekawostki które mogą nam dać punkt podparcia jakbyśmy go znaleźli. Ja już się trochę na żywioł rzuciłem i nic to nie dało. Trzeba to zrobić tradycyjnie czyli na spokojnie i z wyczuciem. - Vasilij odpowiedział Ver - Dziękuję za wieści - dodał po chwili bo nigdy nie wiadomo kiedy dana informacja może być przydatna.

- Ciekawe też czy to coś nie zmutowało od spaczenia. - dywagowała dalej tak jakby stworzenie nie miało się takie urodzić a raczej powstać w wyniku kontaktu z tą dość osobliwą substancją - Swoją drogą… - kolejna rzecz przykuła jej uwagę - ...to czy czasem w jednej z tych skrzyń, którą transportowali ci marynarze z Akademii Morskiej nie było coś co miało się ruszać? Może to właśnie to coś zwiało a teraz robi tyle rabanu?

- Głowy tam też wybuchały. Możemy układać dziesiątki hipotez. Znaleźć kolejne dziesiątki które będą nas w tym utwierdzały. Tylko po co? Trzeba go znaleźć, zobaczyć czy jest rozumny i da się nad nim zapanować. Potem pojmać albo zabić. Tak proste a jednocześnie tak skomplikowane. - Vasilij się uśmiechnął. - Też lubię tworzyć scenariusze i prowadzić analizy. Tu jednak jest za wiele dróg. - Gergiev wytłumaczył, że rozważanie to jedno a tutaj bez mała fantazjowali

- Racja, racja. Temat po prostu mnie męczy głowa zaś powoli zaczynam wariować. - pokiwała nią delikatnie - Może więc warto pomyśleć o tej zasadzce? - zaproponowała luźno - Zresztą zrobisz jak uważasz. Kanały to twój rewir. Ja tu tylko sprzątam. - zachichotała

- Nie mamy tak naprawdę dobrego pomysłu na zasadzkę. Mamy równie dobry jak moje łażenie po kanałach. Czyli zrobić coś i a nóż się uda. Jak będziemy wiedzieć więcej będzie można myśleć o zasadzkach.


- Jak w interesie? - poruszyła temat z całkiem innej beczki - Wiesz już coś więcej na temat tych “polepszaczy nastroju”, o które ostatnio ciebie pytałam? - był to temat, który ją mocno ciekawił z racji przydatności dla jej spraw. Oczyma wyobraźni niemal, że widziała to stadko nabzdryngolonych towarem damulek. Serce jej aż napełniało się radością.

- Twoi chłopcy znaleźli kogoś kogo powinnam odwiedzić nocną porą? - to była kolejna rzecz o jakiej dyskutowali kilka dni temu. Można byłoby rzecz, że teraz chodziło już o interesy a ich spotkanie było czysto biznesowe.

- Mam dla ciebie woreczki z makiem. Jeden starcza na mniej więcej trzy użycia zależy jak dawkujesz Może warto wspomnieć, że nie rozdaję próbek więc mogę ci odsprzedać jeden na próbę. Ostatnim razem to była koleżeńska pomoc ale biznes w tym mieście tak nie praktykuje. Mam osiemnaście takich woreczków do domu doniesiemy ci też listę tych pozostałych używek. Co do odpowiednich celów. Prawdę mówiąc dałem swoim ludziom pełne ręce roboty. Po najbliższym Zborze będzie trochę wolnego więc ci kogoś wyszukamy. Miałem też zapytać jak poszło z herbatką? To taka powiedziałbym lżejsza używka ale ma swoich zwolenników. - Vasilij gdy skończył mówić upił kilka łyków piwa.

Ver wzięła do ręki pakuneczek, rozwiązałą i przyjrzała się jego zawartości. Nie wyglądał ani podejrzanie ani nielegalnie. Ot zwykły mak.

- A jak to dawkować? Jeść? Parzyć jak herbatkę? - nie była zbyt obeznana w tego typu używkach - Zaś co do herbatki to nie odczuwam jakoś jej działania. No może trochę wyciszyła. Od czegoś jednak trzeba zacząć. - zachichotała - A co do tej świeżynki to ile skasujesz za nią od starej dobrej przyjaciółki? - zachichotała podrzucając delikatnie w dłoni uprzednie związany woreczek - Żebym tylko z torbami nie poszła. - puściła oczko w kierunku Vasa - Zaś co do naszych hmmm… darczyńców. - zajrzała do kufla, który już świecił pustkami - To na spokojnie. Póki co sama też mam sporo na głowie. Pamiętaj jednak, że z takiej akcji oboje będziemy mieć zarobek.

- Naliczę cię bardzo rozsądnie 6 karlików za woreczek. Po tyle to chodzi mniej więcej rynkowo ja hurtem płaciłem po 5 więc to symboliczne bicie bo i symboliczne kwoty. Jakby dziewczyny twoje sprzedawały to policzą więcej, okoliczności z reguły są sprzyjające. To naprawdę mocno kopie. Ile chcesz z tych 18 woreczków bo resztę puszczę po prostu dalej. - Vasilij rozmawiał z Versaną dużo szczerzej niż z normalnym kupcem.

- Sprzedawać? - zachichotała - A kto powiedział, że ja chcę tym handlować. - puściła tylko oczko nie rozwijając tematu dalej - Chociaż może z czasem? - zapytała jakby sama siebie nie odpowiadając jednak - Daj mi więc pięć takich.

Vasilij z uśmiechem na twarzy wyciągnął potrzebną Versanie ilość zza pazuchy po czym dyskretnie podał jej wszystko pod stołem.

- Interesy z tobą to prawdziwa przyjemność. - dodała odwzajemniając uśmiech.

Vasilij puścił tylko oczko po czym schował przekazane przez wdowe monety.

- Z przykrością też muszę cię prosić abyś przekazał Miłkowi informację apropos kolejnego opóźnienia. - kąciku ust Versany powędrowały delikatnie ku dołowi - Chodzi o tresurę Bydlaka. Chyba sam rozumiesz. Sprawy rodzinne przede wszystkim. Powiedz mu jednak proszę, że mam miejsce, w którym moglibyśmy się spotykać. To niejaki “kwadracik”. - z opowieści Łasicy wynikało, że miejsce to było dość dobrze znane w miejskim półświatku więc jego lokalizacja nie powinna być żadnym problemem dla jednego z pracowników Vasilija.

- Jasne daj znać do Czapli jak będziesz gotowa. - Vasilij nie wdawał się tu w dłuższą dyskusję.

- A poza tym co słychać? - rozmowa zeszła już na zdecydowanie luźniejszy ton - Jest coś jeszcze w czym mogę ci pomóc? - zapytała serdecznie przyjaciela w wierze - Chcesz dzisiaj iść do Petera czy wolisz odłożyć tą wizytę na później?

- Peter - przez chwilę się zastanawiał - Nic dla niego nie mamy. On natomiast prędzej da jakieś informację swoim ludziom niż nam. Zakładając, że jakieś by o “Rozpruwaczu” miał. Ogólnie powoli ale taka jest już natura miasta. Mam zamiar sprawdzić to mieszkanie gdzie ukrywa się człowiek Sondre, zleciłem to Egonowi ale cóż nie jestem pewien czy nie zrobi się bałagan. Z drugiej strony to dobra próba żeby zobaczyć czy da radę działać w miarę dyskretnie.

- Jak wolisz.- wzruszyła ramionami - Chociaż jakby coś wiedział to by może powiedział. Po co miałby narażać swoich chłopców skoro inni aż sami się pchają do paszczy lwa? - zapytała retorycznie - Ja do niego i tak się przejdę. Mam pewną dość osobliwą sprawę do tego jegomościa. Coś mu przekazać lub o coś konkretnego spytać? Poza tym o czym rozmawialiśmy naturalnie.

- Nie daj po prostu znać gdyby powiedział coś godnego uwagi. - Vasil odpowiedział przyjaciółce.

- Masz to jak w banku. - rzekła kończąc rozmowę - Na mnie więc już pora. Dzięki za rozmowę Vas. Było miło jak zwykle. - rzuciła garść komplementów - Jakby coś się działo ślij grypsy. Dziś zaś oczekiwać będę twoich chłopców. Pamiętaj również o temacie szabru. - uśmiechnęła się delikatnie po czym wstała od stołu.

Kornas akurat kończył posiłek i dopijał kolejny dzbanek kompotu. Widząc zmierzającą w jego stronę szefową otarł twarz rękawem i również wstał od ławy. Chwycił swój młot i ruszył w krok za nią.

---

Versana: - 30 PZ
Vasilij: + 30 PZ
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 29-06-2021 o 00:52.
Pieczar jest offline